mateusz.pl / Ewa Rozkrut

Ewa Rozkrut

Krytyka, naciski a modlitwa o wolność wewnętrzną

 

 

Naciski ze strony bliskiej mi osoby a równocześnie chęć bycia przez nią zaakceptowaną po prostu mnie paraliżują. Mam wrażenie, jakbym była skrępowana niewidzialnymi linami. Z jednej strony nie lubię kontroli, której jestem poddawana a z drugiej strony stosuję te same techniki, choćby wobec dzieci. Czuję się z tym źle. Jakbym przerzucała przemoc, której sama doświadczam na słabszych. Nie potrafię inaczej a może nie chcę. Ponadto oczekiwanie na aprobatę innych mnie złości. Potrzebuję równowagi, jak ją odnaleźć?

Tak opowiadała o swojej sytuacji pewna kobieta. Nie jest ona w tym odosobniona. Naciski i krytyka są wpisane w relacje między ludźmi. Bez nich się nie obejdzie, więc lepiej umieć sobie z nimi radzić. Dlatego na krytykę warto się uodpornić. Wtedy nie tylko nie będzie bolała, ale też twoja reakcja na nią z emocjonalnej stanie się logiczna, zatem bardziej skuteczna.

Krytyka pociąga za sobą pewne działania, jednak im bardziej wynikają one z emocji, tym mniej mogą być skuteczne. Można krytykę długo przeżywać, rozważać całymi dniami. Zastanawiać się: kto ma rację, albo dlaczego mnie krytykują przecież chciałam dobrze? Roztrząsanie może zamienić życie w koszmar. Z krytyki trzeba wyciągać wnioski, a następnie zamienić je na działania. Przy okazji przyda się trochę dystansu do siebie. Nie ma nic złego w tym, że nie jesteś idealna, to nawet ma swój urok. Zaakceptowanie własnych słabości a nawet polubienie ich sprawi, że krytyczne słowa nie podrażnią twojego ego. Przyda się także poświęcenie kilku chwil na przeanalizowanie motywów osoby krytykującej, by lepiej ją zrozumieć.

Równie niekorzystny wpływ na codzienne funkcjonowanie ma częste stosowanie określenia „ja muszę, ty musisz, on albo ona musi” to zrobić. Ale właściwie dlaczego musi? I okazuje się, że na to pytanie trudno jest odpowiedzieć. Przyjrzyjmy się „Muszę zrobić obiad” dlaczego muszę? Raczej chcę. „Muszę zażyć leki, bo będą komplikacje” – no w takim wypadku, słowo „muszę” wydaje się bardziej usprawiedliwione, chociaż „powinnam” zażyć leki – też jest adekwatne do sytuacji. Muszę wnosi przymus, ogranicza, osłabia, pozbawia nadziei i kreatywności. Wtedy łatwiej poddać się manipulacji. Używanie słowa muszę wynika też z braku poczucia własnej wartości, zmęczenia, albo stresu. Łatwo o poczucie winy, poddanie się sterowaniu przez innych. Jak sobie poradzić?

Rozpocznij od modlitwy o wolność wewnętrzną. Bóg nie manipuluje, On daje człowiekowi wolność i miłość. Modlitwa o wolność wewnętrzną jest krótka „Jezu, proszę Cię o wolność wewnętrzną wobec…” i podaj imię i nazwisko osoby, która usiłuje sterować tobą. Oprócz słów, ważne jest na ile oddasz Jezusowi swoje serce. Niech to nie będą wyłącznie słowa. Zaangażuj serce i zaufaj. Módl się tak, jakby to miała być twoja ostatnia deska ratunku. Modlitwa o wolność wewnętrzną daje najpierw spokój i siły a następnie przynosi rozwiązania. Zazwyczaj podczas rozmowy na zmianę się słucha i mówi, dlatego postaraj się Boga nie zagadać.

Warto mieć także kogoś, z kim będziesz mogła przedyskutować swoje poglądy, skonfrontować je z kimś bezpośrednio niezaangażowanym w sprawę. Poćwicz wytrzymywanie presji. Zwyczajnie poproś o nienaleganie, odwołaj się do własnych zasad. Śmiało możesz powiedzieć, że irytują cię ciągłe naciski. Bądź precyzyjna i miej w zanadrzu konkretne rozwiązania. Jeśli spotkania są umówione, to idź na nie przygotowana. I nie obawiaj się demaskować manipulacji. Pomyśl o swoim dobrym samopoczuciu. Zadbaj też o wygląd. Czy masz jakieś sposoby, aby umieć szybko zregenerować stres? Lepiej go nie kumulować, to niebezpieczne dla zdrowia. Złap trochę dystansu do siebie. Uśmiechnij się, jesteś obdarowana przez Boga talentami, w Jego oczach jesteś piękna i dobra. Dlatego opinie innych nie powinny tak mocno wpływać na twoje życie i działania.

Ewa Rozkrut

W sprawie warsztatów lub indywidualnych konsultacji zapraszam na stronę elipsa.edu.pl oraz mój fanpage facebook/elipsa.ewa.rozkrut