Ewa Rozkrut
Jak przetrwać ten czas, by nie ulec zniechęceniu, godnie wywiązać się z rodzicielskich obowiązków i mieć jeszcze siły na inne aspekty życia? Czy jest to w ogóle możliwe? Skoro dzisiejszy świat kreuje kobietę na osobę: elegancką, ładną, inteligentną, aktywną, podsycającą płomień domowego ogniska, zawsze gotową na seks, rozwijającą swoje zainteresowania, niezależną, wspinającą się po szczeblach kariery zawodowej i z pasją wychowującą dzieci, obdarzoną niewyczerpanymi pokładami cierpliwości. Nawet, jeśli kobieta nie pracuje zawodowo, to wiele dodatkowych zajęć spada na jej barki. Lansowany wizerunek mężczyzny, jest równie niesamowity, niełatwo mu sprostać. Trudy codzienności powoli osłabiają zapał, z czasem zaczyna brakować sił, pomysłów, wpadamy w rutynę i w końcu ogarnia nas zniechęcenie. Przestajemy się uśmiechać i coraz bardziej „poświęcamy się dla rodziny”, więc obowiązki stają się trudniejsze, sporo nas kosztują i przynoszą niepowodzenia. Niepostrzeżenie zaczynamy szukać innych zajęć zapewniających większe sukcesy. Ale gdy nasze dzieci przyszły na świat, to przyniosły ze sobą radość i marzenia. Chcieliśmy obserwować, jak rosną i cieszyć się z każdej wspólnie spędzonej chwili. Być może nie przypuszczaliśmy, że będzie to wymagało od nas tak wiele wysiłku. Mimo wszystko nie możemy dopuścić, żeby cokolwiek odebrało nam radość bycia rodzicem! Okres szkolny dzieci pozwoli nam – dorosłym odmłodnieć, znowu pooddychać murami szkoły, przypomnieć fascynacje z tamtych lat. Przywoła też wspomnienia nie zawsze przyjemne, być może powrócą dawne niepokoje. Dzisiaj ówczesne problemy rozwiązalibyśmy bez trudu. Wykorzystajmy to, nadarza się doskonała okazja, aby wspólnie z dziećmi wypracować metodę wychodzenia z podobnych problemów. One nie będą czuły się osamotnione, poza tym nauczą się stosować ów mechanizm i w sytuacjach kiedy nie będą miały się kogo poradzić po prostu go zastosują. Dodatkowo wzmocni to ich poczucie pewności siebie. Zdecydowanie jest to lepsze wyjście niż izolowanie dzieci przed rówieśnikami, przed kłopotami, przed światem, albo załatwianie za nich, bądź w ich imieniu różnego rodzaju sporów.
Okazuje się, że wychowywanie, miłość, to wielkie i piękne słowa, ale trudno wprowadzić je mądrze w życie. Okres edukacji niesie ze sobą wiele tajemnic, jest niełatwy i dla dzieci, i dla rodziców. Oczywiście każdy z nas jest w stanie przynajmniej dobrze wypełnić swoje zadania. Jedynie potrzebujemy czasem rady a w krytycznym momencie podtrzymania na duchu. Wiem coś o tym, gdyż jestem mamą licznej gromadki, najmłodszy syn wkrótce rozpocznie edukację, zaś starsza piątka dzieci uczy się w szkołach na różnych poziomach. Entuzjazm pozwala mi aktywnie pokonywać trudności, nie polegać na rutynie i spełniać swoje matczyne marzenia. Nie można polegać wyłącznie na wspomnieniach z własnej młodości. Przydaje się wiedza o poszczególnych okresach rozwojowych człowieka, o emocjach, sposobie postrzegania rzeczywistości. Gdy lepiej będziemy zrozumieć tych młodych ludzi, to nie tylko nie zostaniemy obezwładnieni ich trudnym do zaakceptowania zachowaniem, lecz skutecznie zareagujemy. A przecież o to właśnie chodzi. Przydadzą się również informacje o funkcjonowaniu nowoczesnej szkoły, sposobach nauczania, po to żeby nie straszyć dzieci „kozą”, klęczeniem w kącie, albo karami cielesnymi, naprawdę sporo zmieniło się od kiedy zasilaliśmy szeregi uczniów. Nieodzowne wręcz stają się rozmowy z innymi rodzicami, wymiana doświadczeń, po to by zauważyć swoje błędy wychowawcze, poznać sposoby ich naprawy; odkryć bezpieczną i ciekawą drogę towarzyszenia dzieciom w tym okresie życia. Okres szkolny naszych pociech nie powinien być drogą przez mękę, ale fascynującym odkrywaniem siebie nawzajem.
Postaram się w kolejnych odcinkach rozwijać te zagadnienia.
Dzisiaj postawimy pierwszy krok a mianowicie postaramy się określić swoją tożsamość. To pozwoli wprowadzić harmonię we własne życie, uporządkować wartości, nie ulegać kreowanym przez świat wizerunkom, ustalić nowe priorytety, więc czas zacząć. A zatem: kim jestem?
Ja jestem kobietą, chrześcijanką, żoną, matką,(–) maratonką. Wyliczyć można wiele ról społecznych, niemniej jednak ich kolejność wcale nie jest istotna. Aby zaprowadzić ład we własnym życiu i później móc tego dokonać w rodzinie, proponuję rozpocząć od określenia swoich relacji z Bogiem. W pewnym okresie życia odkryłam tę prawdę powtarzaną przez Kościół od zarania. Zrozumiałam, że na nich mogę budować wszystkie następne związki; są pomostem miedzy szczęściem a udręką, między mną a drugim człowiekiem, tym bliskim i zupełnie nieznanym. Bóg, to On powinien zajmować pierwsze miejsce w życiu. On daje poczucie pewności siebie, ochrania przed uleganiem manipulacjom oraz przed wykorzystywaniem innych. A przynajmniej udaje mi się zauważać te negatywne związki a wtedy mogę już coś zrobić w tym względzie. Najtrudniej jest efektywnie reagować, gdy tkwimy w ich trybach w ogóle nie wiedząc o tym. Jak często pewne decyzje podejmujemy tylko dlatego, że naciskają na nas inni? Gdyby je policzyć, to okazałoby się naprawdę dużo. Doskonale wiemy, co się wówczas dzieje: w głowie powstaje zamęt, w sercu złość, dobija nas niska samoocena, mamy wrażenie, że zagubiliśmy się. W końcu frustrację wyładowujemy na dzieciach. A przecież każdy człowiek ma swoją misję do spełnienia i powinien to robić w zgodzie z własnym sumieniem, pomysłem i predyspozycjami a nie wizją kogoś innego. Tak powinno być. Bóg podarował człowiekowi wolność, która w fantastyczny sposób uzdalnia do niepoddawania się trudnościom. Pomaga podejmować rodzicielskie wyzwania. Wychowywanie dzieci wymaga ciągłego rozpoczynania od nowa. Zaprośmy Boga do naszego życia, uregulujmy nasze sprawy, przypomnijmy sobie, kiedy ostatni raz z Nim szczerze rozmawialiśmy i kiedy usłyszeliśmy Jego wolę. Teraz nadszedł czas na to, by zgodzić się na nią i postarać się ją zrealizować.
Tożsamość można odkrywać również w inny sposób, poprzez zastanowienie się nad sobą, nad tym co jest ważne, czego pragniemy, o czym marzymy. A pomagając sobie nowoczesną wiedzą dotrzeć do swojego wnętrza. Ale na chrzcie zostaliśmy oddani Bogu, to dlaczego nie poprosić Go o pomoc?
Chcę zwrócić uwagę na okoliczności, w których człowiek nie jest zadowolony ze swojego życia. Żałuje, że nie jest kimś innym. Zdarza się to wcale nierzadko. Przygniecenie codziennymi zadaniami, zmęczenie, rozczarowanie powoduje, że szuka się rozwiązania w ucieczce do innego świata. Wydaje się, że zamiast pracować, można by spokojnie spędzać czas w domu i poświęcać go dzieciom, albo odwrotnie, zamiast codziennej, domowej rutyny: wysyłania dzieci do szkoły, sprzątania, przygotowywania obiadu, pomagania przy lekcjach, odprowadzania na zajęcia pozalekcyjne, prania, oglądania telewizji, itd., to ciekawiej byłoby zdobywać kolejne szczeble kariery zawodowej, być docenionym, bywać w świecie. Czy ta zamiana miejsc uczyniłaby kogoś szczęśliwszym? Można się o tym przekonać. Aby wyjść z tego toksycznego schematu trzeba oczami wyobraźni ujrzeć siebie w innej sytuacji. Warto wyobrazić sobie, jak mijałby dzień, tydzień, lub miesiąc w nowej roli a następnie ocenić, jakie są tego plusy i minusy. Jeśli okazałby się, że w „nowej skórze” żyłoby się lepiej i warunki pozwalają na taką zamianę, to można ten pomysł zrealizować. A jeśli eksperyment przechyli szalę na stronę dotychczasowego stanu, to w końcu opadną negatywne emocje. Codzienność niesie tak wiele trudów i zmęczenia, że wcale nie trudno uciekać do innej, z pozoru łatwiejszej rzeczywistości. Lepiej jednak za długo tam nie pozostawać i w miarę szybko pogodzić się z istniejącą sytuacją. Nie stracimy wtedy czasu na wściekłość, albo depresyjne godziny. Zachęcam, także do tego, by mieć pod ręką kilka sposobów skutecznego radzenia sobie ze stresem. W dwudziestym pierwszym wieku rozpowszechniono ich mnóstwo. Gdy obezwładnia nas stres, to zamiast poddawać się nastrojom, rzucać piorunami, sięgać po tabletki, albo wino, to zdecydowanie bezpieczniej dla siebie i otoczenia wziąć pierwszy z brzegu i go zastosować, gdyż napięcie jakiemu ulegamy nie działa wyłącznie na emocje. Wpływa też na funkcjonowanie całego organizmu, np. na napięcie mięśniowe, czy działanie narządów. Jeżeli przez długi czas mięśnie są napięte, to naciskają na układy wewnętrzne, na kręgosłup a to nie warunkuje dobrego ich działania. Dlatego dobrze mieć jakąś pasję, która nie tylko ratowałaby nas w takich chwilach, pomogła zdystansować się do świata.
Czas, gdy dzieci uczęszczają do szkoły jest trudny dla wszystkich. Rodzicom przybywa lat, ale nie sił. Dzieci dorastają i w różny sposób sobie z tym radzą. Chcę wspólnie z wami- drodzy rodzice przemierzyć tę fascynującą drogę, ponieważ jest to również i moja droga.
W kolejnych odcinkach omówię różne problemy dotyczące „naszych uczniów” a pośrednio i nas. Piszcie, proszę do mnie o tym, co jest dla was trudne a co wspaniałe, jak poradziliście sobie z różnymi wyzwaniami.
Ewa Rozkrut
Zapraszam na stronę elipsa.edu.pl oraz mój fanpage facebook/elipsa.ewa.rozkrut
© 1996–2008 www.mateusz.pl