mateusz.pl / Ewa Rozkrut

Ewa Rozkrut

I Komunia Święta – to co najważniejsze

 

 

Niezwykły i błogosławiony jest czas pierwszych komunii, bowiem Syn Boży przychodzi do czystych, dziecięcych serc, podarowując im szansę na nowe, lepsze życie. Zatem powinny być do tego spotkania należycie przygotowane, aby mogły ją lepiej wykorzystać. Nadarza się również okazja, aby rodzice pogłębili wiedzę o sakramencie pokuty oraz eucharystii. Chcę zwrócić uwagę na trzy, moim zdaniem, najważniejsze aspekty formacji.

Jednym z nich w przygotowaniu do I Komunii Świętej, jest umiejętność odróżnienia dobra od zła. Ta sprawa wydaje się łatwa, bowiem naturalnym elementem wprowadzania dziecka w życie jest pokazywanie mu dobrych zachowań oraz piętnowanie złych. Z każdym rokiem nasza pociecha zauważa nowe sytuacje oraz uczy się, jak reagować na poszczególne problemy. Natomiast znacznie więcej kłopotów sprawia nauczenie odróżniania sytuacji prowadzących do grzechu od „zwykłych”. Straszenie dziecka grzechem przy każdej okazji, która nam nie odpowiada najpierw wprowadza lęk, później przyzwyczaja do grzechu. Właśnie tak, skoro nie można uciec przed wykroczeniem, to właściwie po co się starać. Ta metoda raczej nie rozwiąże problemu. Grzech towarzyszy człowiekowi od początku, wynika to z ludzkiej natury. Można się go wyrzec, jednak wyłącznie łaska Boża jest w stanie tak pokierować naszym życiem, by skutecznie stawić mu czoła. Zapraszam do refleksji nad swoją egzystencją właśnie pod kątem grzechu; umiejętności odróżniania lekkiego od ciężkiego, zdawania sobie z tego sprawy codziennie a nie jedynie podczas sporządzania rachunku sumienia. O ile sami będziemy sobie z tym radzić, wówczas dzieci bez trudu przyswoją niezbędne zasady moralne. Nie będą musiały o zbyt wiele pytać, gdyż wychwycą istotę przyglądając się życiu najbliższych. Stanowi to ogromne wyzwanie dla rodziców.

Nieodzowną umiejętnością dla dziecka przygotowującego się do I Komunii jest odróżnianie chleba zwykłego od Eucharystycznego. Pomimo oczywistej różnicy niewiele wiadomo o Eucharystii. Dorośli czerpią wiedzę z reguły z niedzielnych kazań a gdy przychodzi czas na wypowiedzenie słowami tej różnicy, to zaczynają się kłopoty. Zatem sięgnijmy do Katechizmu Kościoła Katolickiego, w którym czytamy: „Sposób obecności Chrystusa pod postaciami eucharystycznymi jest wyjątkowy.(…) W Najświętszym Sakramencie Eucharystii są zawarte prawdziwe, rzeczywiście i substancjalne Ciało i Krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus”(KKK 1374) To nie człowiek sprawia, że dary stają się Ciałem i Krwią Chrystusa, ale sam Chrystus, który został za nas ukrzyżowany. Kapłan wypowiada słowa, ale ich skuteczność i łaska pochodzą od Boga. Tak pisze św. Jan Chryzostom (por. KKK 1375). Jezus wybrał chleb, by go zamienić w Swoje Ciało, ponieważ jest on dla wszystkich dostępny. Zatem przywoływanie dziecka do porządku zdaniem „podnieś z ziemi chleb, bo to Pan Jezus”, które jest nieprawdziwe, wprowadza zamieszanie. Drugoklasista wiele musi zapamiętać, nauczyć się, poznać swoje grzechy, wyznać je, spotkać się Bogiem – Królem Wszechświata. Nie zamącajmy jego umysłu jakimiś tymczasowymi teoriami. Poza tym wspomagając się kłamstwem traci się autorytet. Dlaczego tak wielu dorosłych w ten sposób dyscyplinuje swoje dzieci? Zupełnie tego nie rozumiem.

Kolejnym wartym podkreślenia aspektem jest spowiedź, poprzedza ona dzień pierwszej komunii. Dziecko, jak również człowiek dorosły musi zdawać sobie sprawę z tego, że w konfesjonale spotka je miłosierdzie. To może być dal młodego człowieka zaskoczenie, ponieważ na co dzień żyje w relacjach nagrody i kary. W szkole otrzymuje uwagi za złe zachowanie zaś pochwały za dobre. W domu również ponosi konsekwencje swoich przewinień, natomiast zostaje wynagradzane za dobre uczynki, albo za wykonane obowiązki. Niemniej jednak nie jest to miłosierdzie. Dlatego też trudno mu zrozumieć na czym ma polegać owo miłosierdzie czekające w konfesjonale podczas sakramentu pokuty. Jezus obdarowuje osobę wyznającą grzechy miłością, bezwarunkowo mu przebacza i pozwala od nowa rozpocząć zmagania z codziennością. To dotyczy każdego penitenta. Nieczęsto drugoklasista doświadcza właśnie takiego traktowania. A któż z nas dorosłych potrafi w miłosierny sposób patrzeć na innych, pozwalać im popełniać błędy, nieustannie wybaczać i nadal ich kochać? Jest to niebywale trudne, niejednokrotnie nawet nie zaczynamy się tego uczyć. Dlaczego? Być może dzieje się tak dlatego, że nie ma czasu na sentymenty. Życie jest twarde, szybkie, więc powinno się zaprawiać od najmłodszych lat. Jak więc taką postawę połączyć z miłosierdziem, z bezwarunkowym przebaczaniem? Jak choćby opowiedzieć o tym dziecku? Niewątpliwie jest do trudne, szczególnie wówczas, gdy sami tego nie doświadczyliśmy, ale możliwe.

Zacznijmy od tego, iż spowiedź nie jest procesem sądowym, w którym pod groźbą kary trzeba rozliczyć się ze wszystkich swoich wykroczeń, przyjąć zasłużony wyrok, by mieć wyrównany rachunek z Bogiem. Bóg jest miłującym Ojcem, a nie ostatnią instancją wymiaru sprawiedliwości. W konfesjonale nie ma miejsca na sprawiedliwość, ale wyłącznie na miłosierdzie. Bóg nie oczekuje od nas niczego innego jak skruchy, wiary oraz przyjęcia bezinteresownego przebaczenia. Zaś pokuta jest wyrazem żalu za popełnione grzechy i wdzięczności za otrzymane przebaczenie. Odpuszczanie grzechów nie jest wcale zasługą pokornej spowiedzi penitenta, lecz darem od Boga.

Spowiedź jest warunkiem otrzymania przebaczenia. Czuć się rozgrzeszonym, to uznać swoją grzeszność, czyli potrzebę otrzymania wybaczenia. Zrozumie się to wtedy, gdy spojrzy na te słowa poprzez pryzmat miłości. Bóg pragnąc naszego zbawienia, czyli ofiarowania nam szczęścia w wieczności podarował ten sakrament. Ojciec nie przygotuje przecież kaźni dla swoich dzieci, lecz poda pomocną dłoń. Dorosłym może wydawać się niemożliwe, by zawiłości teologiczne opisujące ten sakrament przełożyć na język dziewięciolatka. Nie bójmy się, dziecko ma czyste serce, więc relacje miłości uchwyci błyskawicznie. Proponuję przytulić je i poprosić o wybaczenie za jakieś nasze wychowawcze potknięcie. Niech dokona się to w ciepłej i szczerej atmosferze, później zapytajmy: „co czujesz? Czy gniewasz się na mnie, złościsz, a może nie chcesz mieć już ze mną do czynienia.?” Mogę zagwarantować, że zaprzeczy a szczęście wypełni każdą komórkę jego ciała. Właśnie wtedy nastąpi odpowiedni moment na stwierdzenie „ Jezus również ucieszy się, gdy do Niego przyjdziesz i opowiesz o tym co cię dręczy, i nie pozwala żyć zgodnie z Jego wolą. Natomiast łaska uświęcająca sprawi, że rozpoznasz Jego wolę”. Później przyjdzie czas na kolejne nasze kroki miłosierdzia. Nie obawiajmy się, że miłość bliźniego, współodczuwanie z dzieckiem zniweczy nasze trudy wychowawcze a syn, albo córka przestaną nas słuchać. Obie postawy miłosierdzia i wychowania nie wykluczają się wzajemnie a wprost przeciwnie uzupełniają.

Przy okazji spowiedzi na światło dzienne wychodzi jeszcze jedna sfera życia. A mianowicie, niektórzy rodzice nie będą mogli wspólnie z dzieckiem przystąpić do komunii, ponieważ nie mogą otrzymać rozgrzeszenia. Spowodowane to może być różnymi przyczynami, np. życiem w związkach niesakramentalnych. Różnie układają się ludzkie losy i nie zawsze drogi życiowe są proste. W takim wypadu wydaje mi wskazane wyjaśnienie dziecku sytuacji prowadzącej do niemożliwości aktywnego uczestniczenia we mszy świętej. Lepiej niech pozna właściwy powód, niż doszukuje się innych przyczyn. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, jak bardzo cierpią osoby znajdujące się w podobnym położeniu, nie mogące zjednoczyć się z Jezusem nie tylko podczas święta I Komunii swojego dziecka. Tęsknota za Bogiem jest niewyobrażalna.

Czas I Komunii Świętej naszego dziecka jest szansą na retrospekcję, na porządny rachunek sumienia z naszego życia, na przypomnienie sobie modlitw, na poprawę relacji z Bogiem a może też z innymi ludźmi, których po drodze straciliśmy. Jezus błogosławi całej rodzinie, więc skutecznie wykorzystajmy ten dar.

Ewa Rozkrut