Ewa Rozkrut
„Wiem, co będziemy dzisiaj robić.” Zdecydowanie bardziej wolimy to usłyszeć od dziecka niż „Nudzę się. Ale nudy!” Którego jest więcej, to zależy w znacznej części od nas – rodziców. Wyobraźmy sobie sytuację: chłopiec leży na kanapie a dookoła są porozrzucane samochody obok na podłodze piżama, pojedyncze skarpety. Rozpoczęte porządkowanie szuflady… Włączony komputer i do pokoju wchodzi młodszy brat w podobnym nastroju. Zaczynają się zaczepki, dochodzi do kłótni, następny etap, to bójka i wszystko dookoła zamienia się w chaos. Znamy to z własnego rodzicielskiego doświadczenia a jeśli pamiętamy, to i nam samym w dzieciństwie przytrafiały się podobne sytuacje. Choć wówczas ocenialiśmy je inaczej, jako „ dobrą zabawę”. Jednak czasem sytuacja przybiera takiego natężenia, że jesteśmy gotowi zrobić wszystko by zapanować nad towarzystwem, pokazać kto w domu jest dorosły i sprawuje władzę. Wkraczamy do akcji i w zależności od naszego opanowania przystępujemy do interwencji; dyskutujemy, albo sami wyznaczamy reguły, czasem ulegamy i zgadzamy się na różne dziwne dziecięce pomysły, na które normalnie nie wydalibyśmy pozwolenia lub przeciwnie znajdujemy im obowiązki, najczęściej nudne typu sprzątanie łazienki, obieranie ziemniaków. Zdarza się też, że wszystko kończy się awanturą, to zależy od temperamentu zebranych.
Takie sytuacje zdarzają się w każdej rodzinie. Nuda jest wpisane w egzystencję człowieka, ale można dziecko przygotować do radzenia sobie z nią. Proponuję nauczyć je organizacji czasu, obserwowania świata, przekształcania rzeczywistości. Warto wspólnie odkrywać różne tajemnice życia, wtedy dzieci rozwianą swoje zainteresowania, poszerzą horyzonty. Coraz mniej czasu zostanie na nudę i wszelką destrukcję z tym związaną. Ale uprzedzam, że wymaga to naszego zaangażowania, poświęcenia czasu, inicjatywy, energii.
Przedstawię kilka pomysłów, które sprawdziły się w mojej rodzinie. Głównie są to zajęcia dla dzieci w wieku przedszkolnym i szkoły podstawowej. Oto przykłady zajęć.
Można przygotować parawan, by aktor mógł swobodnie ukryć się i poruszać kukiełkami, czy pacynkami. Gdy miałam jedenaście lat, to mój tato zrobił taki teatrzyk, miał zieloną kurtynę, był przenośny, zapraszałam na przedstawienia młodszą siostrę i jej koleżanki, albo sama szłam na występy gościnne. Miałam przecież przenośny teatr.
Wystawiać można bajki, ale też polecam wykorzystywanie maskotek do rozmowy z dziećmi np. o tym jak minął dzień. Bardzo dobrze sprawdzają się opowiadania różnych historii przez misia, gdy na końcu on pyta jak powinien postąpić. U dzieci puszczają hamulce, bo przecież nie rozmawiają z mamą, więc nie muszą starać się jej spodobać, ale podpowiadają komuś, kto jest bardziej bezradny od nich. Co jakiś czas w ten sposób sprawdzałam znajomość tabliczki mnożenia, reguł ortograficznych, itp. To działa. Można używać maskotek, które są w domu, albo zrobić kukiełki, lub kupić. Przy okazji warto zwrócić uwagę na dykcję, przecież w teatrze trzeba mówić wyraźnie. Świetnie sprawdza się również wspólne tworzenie scenariusza.
Ta forma wiąże się z tajemnicą. Nie wymaga tyle przygotowań co poprzednia. Polecam na zajęcia, gdy trzeba szybko coś wymyślić dla dzieci.
Proponuję nie poprzestawać jedynie na jasełkach, choć też warto. Teatr, to aktorzy, reżyser, scenariusz, rekwizyty, scena, kostiumy, światła, muzyka, po prostu dużo zajęcia. Scena wiąże się z odwagą! Nawet jeśli występuje się tylko przed rodziną, to i tak daje niesamowite korzyści. Dziecko łatwiej przełamuje siebie w innych sytuacjach, choćby w szkole. Chętniej zgłasza się na lekcjach, ponieważ umie poradzić sobie ze wstydem, z tremą. Czasem dzieci organizują się i robią przedstawienia dla szerszej publiczności, np. zapraszają sąsiadów. Wtedy można podkreślić lepszym strojem, można pomyśleć też o innych atrakcjach.
Śpiewanie piosenek, to naturalne zajęcie, nie trzeba od razu organizować festiwalu. Jeżeli nie są po polsku, to szlifujemy język obcy. Granie przy każdej okazji, ale nie polecam oddelegowywania dziecka do instrumentu, bo musi ćwiczyć. Znaczenie lepsze efekty przynosi prośba, zagraj, bo jestem zmęczona, odpoczywam przy tej muzyce, albo lepiej mi się gotuje, gdy słucham muzyki.
Natomiast taniec uczy gracji, daje poczucie piękna, odwagę, poza tym odpręża. Trzeba utrzymywać prostą postawę. Podczas tańca zapomina się o tym co trudne, odrywa od rzeczywistości. Nie nalegam, by zapisywać do szkoły tańca, ale w domu co możemy tańczyć sami układać choreografię.
Nie zawsze można wybrać się na dłuższy spacer, ale w wolnej chwili nadarza się okazja, by go zaplanować; miejsce, termin, co można zobaczyć po drodze, jak się do tego przygotować. Kiedyś chcieliśmy oprowadzić po Szczecinie gości, poprosiliśmy dzieci, by przygotowały wiadomości o różnych zabytkach. Podzieliły się i nauczyły, mimo iż wycieczka nie doszła do skutku, to i tak wiedza została.
Rower jest ponadczasowy. Ale nie każda rodzina ma możliwości rowerowe, albo zacięcie. Niejednokrotnie wysyła się dzieci na podwórko aby pojeździły. To dobry pomysł, zdecydowanie lepszy od długiego siedzenia przy komputerze. Ale co jakiś czas warto wspólnie wyjechać. Sama wolę biegać, więc co jakiś czas zabieram córkę na dłuższe wybieganie, ona jedzie rowerem i wozi mi wodę a ja biegnę. Miło spędzamy czas, możemy pocieszyć się sobą w pięknych okolicznościach przyrody, porozmawiać. Kiedyś zabrałyśmy na wycieczkę jej koleżankę.
Z kolei w innej zaprzyjaźnionej rodzinie jeżdżą na rowerach, sami, albo dołączają się do zorganizowanych grup, np. w ramach „Masy Krytycznej”. Inni preferują rolki, każda forma przemieszczania się aby pobyć ze sobą jest znakomita.
To już zależy od tego, co kto lubi. W naszej rodzinie wychodzimy na „treningi familijne”, które odbywają się na pobliskim stadionie. Biegamy, gramy w piłkę, albo próbujemy inne dyscypliny z lekkiej atletyki. Stadion to wspaniałe miejsce dla uprawiania aktywności, spotykają się osoby w różnym wieku i każdy coś robi. Nikt sobie nie przeszkadza, ludzie uśmiechają się, hołdują zdrowemu stylowi życia, nie widziałam papierosów, alkoholu.
Tak, to nie jest pomyłka. Bańki wprowadzają dobrą atmosferę. Zauważyłam, że na widok baniek wszyscy się uśmiechają, wiek naprawdę nie ma znaczenia. Dobre dla rozluźnienia atmosfery.
Nie tylko małym dzieciom można czytać bajki, albo wieczorem przed snem opowieści biblijne. Angażujmy starsze rodzeństwo do czytania maluchom, jest to znakomita okazja do poprawienia techniki czytania. Zarówno jedni i drudzy ćwiczą koncentrację i uwagę. Rozwijają wyobraźnię. Zarówno czytanie jak i oglądanie zdjęć oraz filmów rodzinnych zawsze się podoba, no i jest dobre na nieciekawą pogodę.
Mam na myśli wszystko to, co potrafimy zrobić: różne cuda z papieru, plasteliny, masy solnej, modeliny, malowanie, rysowanie, wydzieranki, wycinanki, stemple z ziemniaków, kompozycje z liści, ludziki z kasztanów, koraliki z jarzębiny, witraże, obrazy malowane pastą do zębów… Dużo pomysłów znajdziemy w różnych wydawnictwach.
Wiele osób pisze blog, jest to teraz modne zajęcie. Nie trzeba się go obawiać, ale warto pilnować aby nie zawierał jakiś intymnych szczegółów oraz żeby nie zawładnął autorem.
Interesującym pomysłem wydaje się tworzenie gazety. Dzieci uczą się redagowania tekstów, obserwowania rzeczywistości, prowadzenia rozmów. Łatwo zorientować się co im w duszy gra, bez zbędnego wypytywania. Może być wydanie internetowe, rozsyłane do znajomych, albo drukowane. Też nie jest zbyt kosztowne, przecież drukarki są powszechne.
Podobnie się ma sprawa z kroniką rodzinną, internetowe wydanie można wysłać krewnym bądź przyjaciołom.
Natomiast księga rekordów jest naprawdę fantastyczna, zapisuje się w niej różne dokonania, można je później podczas biesiad rodzinnych odczytywać i wznosić owacje. Niezwykle podbudowuje to nieśmiałych młodych ludzi.
To co się sprawdza, to entuzjazm przy zachęcaniu do odkładania zabawek na miejsce, obierania ziemniaków, wynoszenia śmieci, porządkowaniu wszelkiego rodzaju półek. Natomiast jeśli towarzyszy temu nasz krzyk, albo choćby groźnie podniesiony ton, złe emocje, to na pewno nie będzie się dobrze kojarzyć i dzieci wcale więcej nie będą sprzątać. Chociaż niektóre mogą to robić ze strachu, ale czy o to chodzi? Praca w domu nie powinna odbywać się za karę, „nudzisz się, to posprzątaj toaletę, szybko przestaniesz się nudzić!” Naprawdę nie tędy droga. Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja, gdy z uśmiechem wołamy ‘Zapraszam cię do kuchni” i zaczynamy rozmawiać, w międzyczasie wyciągamy kubełek z ziemniakami na obiad, zaczynamy obierać i oferujemy w naturalny sposób zajęcie. Inne dziecko może przygotować surówkę, akcja się toczy, obiad na pewno będzie, no i wszyscy są zadowoleni.
Przedstawiłam kilka propozycji do wykorzystania gdy dzieci się nudzą i nie tylko w tych sytuacjach. Najważniejsze, by pomóc im odkryć swoje pasje, nauczyć je realizować i cieszyć się życiem. A może przy okazji sami odkryjemy własne.
Ewa Rozkrut
W sprawie warsztatów lub indywidualnych konsultacji zapraszam na stronę elipsa.edu.pl oraz mój fanpage facebook/elipsa.ewa.rozkrut
© 1996–2011 www.mateusz.pl