www.mateusz.pl/mt/dp

DARIUSZ PIÓRKOWSKI SJ

Religia nie jest odurzeniem

 

 

Różnie można interpretować religijne postawy i ryty. Karol Marks twierdził, że jest ona narkotykiem wytwarzanym przez biednych ludzi.

„Pan jest Sędzią, który nie ma względu na osoby. Nie będzie miał On względu na osobę przeciw biednemu, owszem, wysłucha prośby pokrzywdzonego. Nie lekceważy błagania sieroty i wdowy, kiedy się skarży. Kto służy Bogu, z upodobaniem będzie przyjęty, a błaganie jego dosięgnie obłoków. Modlitwa biednego przeniknie obłoki i nie ustanie, aż dojdzie do celu. Nie odstąpi ona, aż wejrzy Najwyższy i ujmie się za sprawiedliwymi, i wyda słuszny wyrok”. (Syr 35,12-14.16-18)

Powszechnie znane jest powiedzenie przypisywane Karolowi Marksowi, że religia jest opium dla ludu. Okazuje się jednak, że w oryginalnym tekście Marksa jest napisane: „Religia jest opium ludu”. To znamienna różnica. Religię tworzy człowiek, ale głównie człowiek uciśniony, biedny, wyzyskiwany przez kapitalistów. Praktyki religijne to taki narkotyk, którym człowiek odurza siebie, żeby nie musiał stawiać czoła smutnej rzeczywistości. Zamiast powstać przeciw uciskowi, wzniecić rewolucję, ci biedacy wyobrażają sobie w niebie jakiegoś boga; żyją iluzją, żyją z gruszek na wierzbie i w ten sposób nie są w stanie zmienić swego losu – twierdzi Marks. Modlą się do kogoś, kogo nie ma. Tak naprawdę wzdychają do siebie, bo bóg to człowiek umieszczony w niebie, a nie na ziemi.

Marks w jednym miał rację. Człowiek używa narkotyków również po to, żeby uciec od rzeczywistości. Miał też rację w tym, że człowiek może wejść w fałszywą religijność, długie modły i nie podejmuje żadnego innego wysiłku, wszystkiego oczekując od Boga i innych.

Mylił się jednak twierdząc, że religia to wytwór fantazji. W pierwszym czytaniu Pan ukazany jest jako Ten, który ujmuje się za uciśnionym, biednym, pokrzywdzonym. Nie jest Mu obojętny los człowieka cierpiącego. Ale Bóg nie przeprowadza rewolucji z bronią w ręku. Po prostu wychodzi na to, że w tym świecie rewolucjami niewiele da się zmienić. Przeciwnie, wiele zniszczyć. Pan chce, aby do Niego się zwracać, skarżyć, Sierota i wdowa to osoby ubogie, bo są pozbawione cennego dobra, relacji z ludźmi, którzy by się nimi opiekowali. Doświadczają samotności. W tamtych czasach nie było domów opieki ani przytułków. Ludzie samotni zdani byli na litość innych.

Na czym polega dzisiejsze ubóstwo? Tak jak kiedyś, tak i dzisiaj są wśród nas ludzie, którzy niewiele mają. To jedna strona ubóstwa. Materialna. I takich ubogich jest na świecie bardzo dużo. Z drugiej strony tak naprawdę wszyscy jesteśmy ubodzy. W każdym z nas mieszka dziecko, wdowa, sierota, pokrzywdzony, uciśniony. Możemy temu zaprzeczać. Możemy kreować siebie jako Herkulesów czy supermenów. Jak wyraża się ubóstwo w sposób duchowy?

Ubóstwo polega na tym, że nie wszystko załatwimy z pomocą pieniędzy, układów czy wykształcenia. Ubóstwo wyraża się w naszej ciągłej tęsknocie za byciem akceptowanym, kochanym, dostrzeganym przez innych, którą tak trudno zaspokoić. Ubóstwo polega na tworzeniu różnego rodzaju bożków, którym poświęcamy tyle energii i czasu. Ubóstwo to brak lekarstwa na wiele duchowych i fizycznych chorób. Ubóstwo to niemożność usunięcia zła z tego świata o własnych siłach. Ubóstwo to brak pełnej kontroli nad przyszłością. Również ubóstwo domaga się też od nas zaufania względem najbliższych, bo nie możemy nimi zawładnąć i przejrzeć ich na wylot.

Pismo święte mówi, że tylko człowiek, który rozpoznaje i akceptuje swoje ubóstwo może zwrócić się do Boga z błaganiem, może się skarżyć przed Nim. Czujesz się samotny? Nie uciekaj od tego uczucia w alkohol, czy przelotne związki? Powiedz o tym Bogu. Jesteś bezradny wobec swojej słabości? Nie załamuj się. Masz żal do Boga, jest ci za ciężko w życiu? Spieraj się z Nim.

Przed Bogiem liczy się szczerość. Nie musimy ubierać tych nieskończonych masek, żeby tylko ukryć swoją bezradność, żeby zabić w sobie dziecko, ubogiego, sierotę i wdowę. To dziecko zwraca się w potrzebie do swojego taty lub mamy. „Tato pomóż mi”, „Mamo nie wiem, jak to zrobić”. Być może różne bolesne doświadczenia z domu, kiedy tata czy mama nie pomagali, rzutują również na relację z Bogiem. Pan oczekuje od nas właśnie takiej duchowej postawy dziecka. Szczera modlitwa „przeniknie obłoki”, dotrze do Boga. Ale nie możemy oczekiwać, że Bóg będzie do naszych usług na każde zawołanie. Nie zawsze doznamy nagłej przemiany. Czy wobec tego takie błaganie i skarga ma sens? Tak, ale niekoniecznie od razu nastąpi zmiana. Często bywa dokładnie na odwrót.

Ważna jest szczerość, przejrzystość. Nie jest niczym upokarzającym, jeśli człowiek zwraca się ze swoim bólem i utrapieniem do Boga. Wielu twierdzi, że to daremne, bo Bóg i tak nie ingeruje. Przygląda się, słucha, ale nic nie robi, żeby nam pomóc. Czasami Bóg pomaga, rozwiązuje jakiś trudny problem, uzdrawia z choroby, daje szczególne światło. Ale w większości wypadków nie usuwa nam z życiowej drogi wszystkich przeszkód. Daje nam siłę, światło, żebyśmy mogli je przekraczać.

Często, kiedy czuję się przytłoczony czy to stresem, czy nadmiarem jakichś obowiązków, albo przygnieciony jakimś smutkiem, krótką lub dłuższą chwilę i powierzam to Bogu. Ot tak po prostu i szczerze. I od razu pojawia się umocnienie. Ta modlitwa nie jest jednak narkotykiem, nie jest opium. Bo za chwilę muszę wrócić do tej samej rzeczywistości, do tej samej pracy czy sytuacji. Nie mogę zwolnić się od działania. Tylko na daną sytuację spogląda inaczej, bardziej trzeźwo, spokojnie, wiedząc, że i tak wszystko jest w rękach Boga, a ja mam wykonać to, co mogę. I nadal muszę stawiać czoła różnym przeciwnościom. Ale czuję się wzmocniony.

Syn Boży, stając się człowiekiem, wzbogacił nas. Dobrowolnie stał się sługą, dzieckiem, przyjął ludzkie ograniczenia. A dokonał największej rzeczy w historii. Tylko ubogi jest w stanie coś dać i prawdziwie przyjąć. Ubogi nie oznacza, bezwartościowy, nic nieznaczący, pusty. Przeciwnie, bardzo wartościowy, ale przekonany, że wszystko otrzymuje od Boga.

W Eucharystii Jezus nie odurza nas żadnym narkotykiem. Po prostu, podaje nam rękę, abyśmy przestali wierzgać, uznali, że w ubóstwie jest siła. Nie chodzi o pieniądze. Z biedą trzeba walczyć. Ubóstwo to sposób życia, w którym bardziej ufamy niż wszystko kalkulujemy. W ten sposób przywołujemy do siebie Boga, który sam potrafi zamknąć się w chlebie i winie. Nie jest przez to pomniejszony. Ale bardzo wielki. Tylko wielki potrafi stać się ubogim.

Nie bójmy się więc przychodzić z naszymi troskami i utrapieniami do Boga. Bo On jest większy od naszego serca i wie, co nam trzeba. 

Dariusz Piórkowski SJ

 

DARIUSZ PIÓRKOWSKI SJ, obecnie pracuje jako duszpasterz akademicki w DA „Xaverianum” w Opolu

 

 

 

© 1996–2008 www.mateusz.pl