www.mateusz.pl/10 sposobów na głupotę

O. DOMINIK

Dziesięć sposobów na głupotę – lekarstwo trzecie

NAUCZ SIĘ UFAĆ

 

Jezus powiedział: ufaj synu, Twoje grzechy są ci odpuszczone

Chłopcy się męczą i nużą chwieją się słabnąc młodzieńcy; lecz ci, co zaufali Panu odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły, biegną bez zmęczenia. Iz 40, 30 – 31

 

Gdy opadają nam łuski z oczu, rozmiary doznanych i wyrządzonych szkód mogą nas porazić. Przebudzenia ze snów naszych złudzeń są najczęściej niezwykle bolesne. Jakiż byłem ślepy i głupi! Jak mogłem tego nie widzieć!? Tyle czasu w chorych urojeniach! Gdy przestajemy zaprzeczać – widzimy jak na dłoni ile krzywdy wyrządziliśmy innym ludziom i sobie samym. W takich momentach całkiem zasadnie może nas dopaść rozpaczliwe poczucie winy.

Czujemy się winni wobec Boga i w równie przejmujący sposób wobec innych. Człowiek, który latami okłamywał się co do sposobu traktowania swoich dzieci widzi na przykład jak bardzo pozbawił je ciepła i bezpieczeństwa. Tyle straconych lat w okowach idiotycznego przekonania, że należy zachować wobec szczeniaków należytą surowość i stanowczość. W rzeczywistości ów zasadniczy tata nie umiał postępować inaczej, był więźniem własnych ograniczeń. Zapomniał jak bardzo sam cierpiał przy własnym, apodyktycznym ojcu i nigdy nie zechciał zobaczyć, że można nauczyć się kochać dojrzalej. Ktoś inny budzi się z iluzji odkrywając dławiącą nadopiekuńczość, którą okaleczył własne dzieci. Uczynił je na ten moment ich życia osobami niezdolnymi do odpowiedzialności za siebie samych.

Jeśli ktoś przez wiele lat hołdował jakiemuś nałogowi – ocknąwszy się staje przed niewiarygodnym spustoszeniem. Straty pieniędzy, długi, rozbita rodzina, skrzywdzone ofiary jego niezdolności do kontrolowania własnych zachowań.

Świadomość nieodwracalności zdarzeń staje się najczęściej ciężkim krzyżem przypominającym o sobie przez długie lata. Choćbym nie wiem jak bardzo postarał się o zadośćuczynienie moim bliskim, nie jestem w stanie cofnąć czasu, a wraz z nim zadanego im cierpienia. Co się stało, to się nie odstanie. Stanisław Jerzy Lec napisał nieco kąśliwie: nie poddawaj się rozpaczy – nigdy nie dotrzymuje dawanych obietnic. Nie poddawaj się rozpaczy! Ona zaprasza do zanurzenia się w niekończącą się noc samopotępienia. Ale ono nigdy nie przynosi ukojenia i nie leczy zadanych ran. Nie tędy droga. W filmie Misja bratobójca zamyka się w klasztornym karcerze, aby tam do końca życia pokutować za zbrodnię. W krytycznym momencie rozmowy z odwiedzającym go jezuitą słyszy słowa: jesteś tchórzem! Na czym więc polega odwaga człowieka oglądającego krajobraz dokonanego przezeń spustoszenia? Odwagą, a zarazem jedynym rozsądnym wyjściem jest zaufanie wobec Boga, rodzące nadzieję.

Ufność może stać się dla nas lekarstwem, dającym nadzieję, że nie wszystko stracone. Nadzieja szepcze, że w Bożych rękach to, co nieodwracalne nie stanie się bezużyteczne i absurdalne.

Jeśli nie uciszy się w nas pomruk rozpaczy, nigdy nie będziemy w stanie podjąć dzieła odbudowy zastanych przez nas po przebudzeniu ruin. Nie będziemy w stanie kontynuować leczenia z głupoty jeśli nie wyłączymy krzykaczki samopotępienia. W każdej chwili może ona zawyć paraliżując nas w drodze do trudnej przemiany. Nieskuteczne i fałszywe byłoby bagatelizowanie rozmiarów poniesionych strat i krzywd. To nie jest sposób, by pozbawić pamięć śmiercionośnego jadu. Nie chodzi o to byśmy sobie cokolwiek tłumaczyli, wymyślali przewidywalne dobrodziejstwa uczynionego zła. Musi nam wystarczyć nadzieja, że Bóg sam będzie lekarzem wobec nas i naszych ofiar. Ja sam będę pasł moje owce i ja sam będę je układał na legowisko – wyrocznia Pana Boga. Zagubioną odszukam, zabłąkana sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię...Ez 34, 15–16.

Odwaga ocalenia polega na powierzeniu Bogu bolesnej przeszłości. Dopiero ten krok pozwala nam wyruszyć w drogę. Drogę, której przyszły kształt również zakryty jest przed naszymi oczami. Nadzieja jednak podpowiada nam, że nie będziemy na niej już sami. Troszcząc się o mądrość w kształtowaniu własnego życia, robiąc co do nas należy nasze ocalenie składamy w rękach Odwiecznej Mądrości. Jego charakter stateczny Ty kształtujesz w pokoju, w pokoju, bo zaufał Tobie. Złóżcie nadzieję w Panu na zawsze, bo Pan jest wiekuistą skałą. Iz 25, 3 – 4. I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, oto Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi. Oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia Iz 25, 9.

Wielokrotnie w Ewangelii Pan Jezus mówi do uzdrowionego – idź, Twoja wiara Cię ocaliła. Idź – przed Tobą nadzieja nowego życia. Otrzymujesz prawo od Tego, który kieruje światem, abyś wyruszył. Nie musisz gnić w rozpaczy. Idź, podążaj wskazaną Ci drogą. Nic nie stanie się od razu. Podążając jednak przed siebie doznamy stopniowej przemiany Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niemu dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: Jezusie Mistrzu, ulituj się nad nami. Na ich widok rzekł: idźcie, pokażcie się kapłanom. A gdy szli zostali oczyszczeni...Łk 17, 12-14. Ufność nie wyraża się siedzeniu, lecz kroczeniu. Łaska wychodzi naprzeciw tym, którzy ku niej podążają. Mądrość objawia się im łaskawie na drogach i wychodzi naprzeciw wszystkim ich zamysłom (Mdr 6, 14-16).

Nasze zaślepienie i wszelkie usztywnienie właściwe głupocie nie rozpada się jak uderzony kilofem kamień. Raczej topnieje w słońcu jak lód, gdy dzień za dniem uczymy się chodzić w świetle. Doznajemy cudu, jeśli opuszczamy nasz Egipt – krainę niewoli i wyruszamy w drogę. Topnieje w nas stary człowiek dzięki serdecznej litości naszego Boga, z jaką nas nawiedza z wysoka wschodzące Słońce. By oświecić tych, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki skierować na drogę pokoju. Łk 1, 79

 

Lekarstwo czwarte – Nie obwiniaj

 

 

 

© 1996–2004 www.mateusz.pl