www.mateusz.pl/mt/10lat

KS. WIESŁAW BANIAK SDC

Hymn o miłości

 

 

Św. Paweł w 13. rozdziale Pierwszego Listu do Koryntian pisze jedno z najwspanialszych dzieł o miłości. W swoim hymnie używa słowa caritas, które jest dość rzadko używane, chyba w tym celu, by lepiej wytłumaczyć jego odmienność od innych słów określających miłość, jak agape, czy amore albo eros. W dzisiejszym świecie jednakże i to słowo zostało zdewaluowane.

Aby zrozumieć, czym jest prawdziwa miłość międzyludzka, trzeba nam zrozumieć, czym jest miłość Boga do człowieka. Dla nas, chrześcijan, istnieje szczególny obraz tej miłości.

Każdy, kto jest zakochany, zwykle nosi w portfelu obok dokumentów i pieniędzy zdjęcie osoby kochanej. Razem z dowodem tożsamości, czyli tym, kim jesteśmy, oraz obok środków do życia (pieniędzy), nosimy zdjęcie kogoś, kto nadaje nam sens życia. Dla nas, chrześcijan, tym zdjęciem osoby dającej sens i radość życia jest Jezus Chrystus. Jest to fotografia, ikona miłości Boga do człowieka. W Nowym Testamencie nieczęsto możemy spotkać fragmenty mówiące o miłości człowieka od Boga, przeważają raczej opisy miłości Boga do człowieka. Wzorem jest tu Jezus Chrystus, którego postawę dano nam za wzór do naśladowania, do wcielania w życie, Abyśmy z tego wzorca brali przykład miłości pomiędzy nami, ludźmi.

Spójrzmy na kontekst Hymnu o miłości. Rozdział dwunasty Listu do Koryntian to traktat o charyzmatach, zaś następujący po Hymnie o miłości rozdział 14. obrazuje zachowanie się chrześcijan w czasie ich zebrania. I tak Św. Paweł stawia charyzmat prorokowania nad charyzmatem języków. Cóż bowiem ze znajomości języka, skoro nie ma się w nim nic do powiedzenia. Ważne jest proroctwo. Jednakże dalej św. Paweł stawia nam przed oczyma charyzmat miłości jako najbardziej konkretny, bo dotykający bezpośrednio człowieka. Jest to charyzmat dyskretny, który nie krzyczy. Charyzmat miłości pomaga człowiekowi prawdziwie, choć wręcz „anonimowo”. Św. Paweł mówi o szczególnej drodze – drodze miłości: Ja wskażę wam drogę jeszcze doskonalszą.

I tutaj św. Paweł rozpoczyna od prezentacji charyzmatów:

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się miedzią dźwięczącą
lub cymbałem brzmiącym.
Gdybym posiadał dar przemawiania z natchnienia Bożego
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadł wszelką wiedzę,
i wiarę miał taką, żebym mógł góry przenosić,
a miłości bym nie miał,
niczym jestem.
Gdybym cały swój majątek rozdał na żywienie ubogich
i własne ciało wydał na spalenie,
a miłości bym nie miał,
nic mi nie pomoże.

Fragment ten prezentuje nam trzy typy chrześcijan. Pierwszy to człowiek obdarzony darem języków, który dużo mówi, ale może nie mieć nic wartościowego do powiedzenia. Drugi typ to człowiek z darem proroctwa. To człowiek wiary, który potrafi nawet góry przenosić, który może dokonać wielu wspaniałych i szlachetnych czynów, które jednak bez miłości stają się niczym. To przykład wiary przesadzonej, która może działać wiele cudów, ale świat przez to się nie zmienia. Świat zmieniają bowiem nie cuda, ale prawdziwa miłość. Nawet gdybyśmy rozdali cały nasz majątek, ale zabrakło nam miłości, nic nie osiągniemy. Brakuje bowiem czegoś szczególnego. Miłość caritas to nie hojność – to coś większego, coś innego. To delikatność miłości. Ludzie dziś czynią wiele dzieł miłości, ale brakuje w tym... delikatności. To nie jest miłość miłosierna.

I trzeci typ chrześcijanina – to człowiek miłości caritas. Taka miłość jest cierpliwa i łaskawa. Taki człowiek nigdy nie czyni się wielkim przed kimś małym. Nie szuka swego, ani nie cieszy się z niesprawiedliwości jak niektórzy czekający, aby innym powinęła się noga. Albo jak my, gdy się irytujemy, że ktoś jest dobrym człowiekiem, a nie jest... katolikiem. Św. Paweł mówi nam, że miłość miłosierna to sposób relacji, sposób kontaktu z drugim człowiekiem.

W trzeciej części hymnu św. Paweł definiuje prawdziwego chrześcijanina. Taki dojrzały chrześcijanin to człowiek, którego miłość nigdy się nie kończy. Proroctwa się skończą, dar języków też, ale gdy przyjdzie to, co jest doskonałe, skończy się to, co niedoskonałe. Gdy byłem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Jednakże jako dojrzały człowiek muszę myśleć, patrzeć jak dorosły. I wtedy dostrzegę twarzą w twarz, nie jak w krzywym zwierciadle, jakie byłem w tamtych czasach, które bardzo zniekształcały obraz, deformowały go. Tak więc jest wiara, nadzieja i miłość. To, co zostaje, to miłość, caritas. I chodzi tu o miłość międzyludzką.

Dziwne, że św. Paweł nic nie wspomina w swoim hymnie o modlitwie, o adoracji, o medytacji, o liturgii. Mówi, że najważniejsza jest....miłość. Warto tu spojrzeć na współczesnych młodych ludzi pragnących i poszukujących modlitwy, ciszy, kontemplacji i nocnych adoracji. I spotykamy wielkie liczby młodych ludzi na takich spotkaniach modlitewnych, ale pytamy tu przy okazji, a gdzie u nich miłość caritas. Często bowiem ich wiara i zapał kończy się tutaj. Brakuje ich tam, gdzie potrzeba miłości miłosiernej.

Spójrzmy na inne teksty z Nowego Testamentu, które mówią o miłości caritas. Św. Paweł zwraca się z zasady do wspólnot chrześcijańskich. Ewangelia jest bowiem łaską, która nie może być ukryta. Ona powinna być głoszona nie tylko pojedynczemu człowieka, ale całym wspólnotom.

W Ewangelii według św. Mateusza (7,21) czytamy: Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie... To także obraz dzisiejszej rzeczywistości. Jest ona właśnie taka – zbyt intymna. Uczucia serca to Panie, Panie. Ale odpowiedź Jezusa jest inna: Nie znam was. Autentyczny wierzący w Chrystusa to jego naśladowca, na wzór sceny z Ewangelii św. Łukasza (22,25nn). Bóg objawia swoją chwałę poprzez służbę człowiekowi. Jezus Chrystus umywa nogi i nie ukrywa przy tym własnej chwały. Ukazuje swoją tożsamość, ukazuje kim jest sługa. To jest pełne objawienie się Jezusa, Syna Bożego. I to objawienie niczym się nie różni od tego na górze Tabor. Więcej, jest to objawienie w ważnej chwili, powiedziałbym, że najważniejszej – w Wielki Czwartek, podczas ustanowienia sakramentu kapłaństwa. Jezus nadaje tutaj tożsamość kapłaństwu – jako służbie miłości caritas. I podsumowanie płynące z rozdziału 25. Ewangelii Mateuszowej ukazującej obraz Sądu Ostatecznego: Wszystko, co uczyniliście...albo …czego nie uczyniliście

Św. Jan w 13. rozdziale wprowadza nas w klimat Wielkiego Czwartku gestem umycia nóg uczniom przez Jezusa: Teraz Syn Człowieczy został uwielbiony. Uwielbienie Ojca i Syna może dokonać się tylko poprzez miłość caritas. Wzorem i modelem jest tu ON – Jezus: Daję wam przykazanie nowe, abyście się miłowali jak JA was umiłowałem. Człowiek niekochany nie wierzy w miłość. Boi się zaufać, zawierzyć, pokochać bezinteresownie. Jezus uczy nas miłości wychodzącej od Boga do nas, a prowadzącej do miłości między nami. Po tym bowiem poznają inni, że jesteśmy Jego uczniami. Jezus nie gwarantuje, że nawrócimy w ten sposób wszystkich. Więcej – będą się z nas śmiać i szydzić, gdy wydajemy pieniądze i wytężamy siły dla ubogich. Po tym właśnie nas poznają, że jesteśmy Jego uczniami. I nawet tak czyniąc nie nawrócimy wszystkich ludzi. Zresztą Ewangelia wcale tego nie gwarantuje i nie mówi o tym.

W 15. rozdziale swej Ewangelii św. Jan ukazuje Jezusa jako winny krzew, w którym będziemy trwać tylko wtedy, gdy będziemy się kochać wzajemnie. Boga nikt nigdy nie widział, ale jeżeli się kochamy wzajemnie, to trwamy w Chrystusie, a Bóg jest między nami. Tu doświadczamy uniwersalności stworzenia i miłości. Bóg bowiem stworzył świat dla wszystkich, nie dla niektórych. Bóg powierzył świat wszystkim ludziom, tak jak śmierć na krzyżu podjął za wszystkich, a nie tylko za niektórych. I tu jest ostateczny dowód miłości caritas, która przewyższa wiarę i nadzieję.

Ks. Wiesław Baniak sdc

 

 

 

© 1996–2006 www.mateusz.pl