EWA ROZKRUT
Wychowanie dzieci na ludzi dobrych, odważnych, rzetelnych, po prostu – odpowiedzialnych, to nie lada wyzwanie. Wprawdzie nie ma recepty na sukces w tej dziedzinie, lecz warto spróbować.
Przyjrzyjmy się człowiekowi, o którym z pewnością można powiedzieć, że jest obdarzony właśnie taką cnotą. Bez względu na wszystko ponosi konsekwencje swojego postępowania. Zawsze można na nim polegać, dotrzymuje słowa a gdyby jakieś okoliczności zmusiły go do zmiany decyzji, to na pewno wcześniej o tym zawiadomi. Daje poczucie bezpieczeństwa, wiadomo że nie straci głowy w trudnych chwilach. Jest człowiekiem honoru. Wspólnie z nim można dokonać wielkich czynów. Jest odpowiedzialny nie tylko podczas realizowania powierzonych mu obowiązków, również w stosunku do społeczności, w której żyje oraz ojczyzny.
My – rodzice chcemy, by nasze pociechy stały się w przyszłości takimi ludźmi a najlepiej żeby nabywały tych przymiotów razem z mlekiem matki. Niestety nie możemy na to liczyć, więc trzeba wpajać je dzieciom w inny sposób, bardziej żmudny no i oczywiście mniej skuteczny.
Zacznijmy....od siebie; to pierwszym krok do osiągnięcia celu. Zastanówmy się, czy opisany człowiek jest naszym odbiciem, czy też zupełnie kimś nieznanym? Jeżeli nie przypomina choćby w najmniejszym stopniu żadnego z rodziców, to sytuacja nie wydaje się łatwa. Mimo to, otwierajmy się na innych, sukcesywnie wprowadzajmy ład do codzienności, uporządkujmy różne sprawy, by wybrać najważniejsze. Po czym realizujmy swoje zamierzenia. W przeciwnym razie żyć będziemy w chaosie.
Natomiast, gdy odpowiedzialność leży w naszej naturze, to zadanie staje się prostsze. Dziecko nauczy się jak być odpowiedzialnym, poprzez przyglądanie się naszym zachowaniom. Oczywiście lepiej świadomie uczyć je odważnego stawiania czoła przeciwnościom, szanowania innych, pokonywania własnych słabości, dotrzymywania słowa, bowiem sama obserwacja może nie wystarczyć. Koniecznie należy utrwalać wpajaną cechę. Niewątpliwie trzeba to robić mimochodem, wówczas młody człowiek nie zostanie przytłoczony nadziejami w nim pokładanymi oraz nie będzie manipulować dorosłymi zachowując się adekwatnie do oczekiwań opiekunów, by osiągnąć swoje cele; przecież nie o to chodzi. Dlatego warto zastanowić się nad sposobem, w jaki zaczniemy wprowadzać w życie nasze projekty wychowawcze.
Chcemy wyposażyć nasze dzieci w różnego rodzaju umiejętności, które pomogą im godnie żyć. Stwórzmy listę priorytetów w życiu rodziny, może udałoby się to zrobić razem z dziećmi, bardziej zmobilizowałyby się do ich przestrzegania. Przy jej konstruowaniu nie zapominajmy, że inaczej patrzymy na wszystkie sprawy, niż nasze pociechy. Mamy większy bagaż doświadczeń życiowych. I jako dorośli często popełniamy błąd zapominając, że dzieci kierują się w życiu głównie entuzjazmem, radością a nie racjonalną oceną rzeczywistości. Doskonale o tym wiemy, jak wiele czasu tracimy na spory, lub udowadnianie naszych racji; naprawdę szkoda na to energii.
Oto kilka pomysłów, które pomogą przygotować dzieci do podejmowania odpowiedzialności. Z pewnością nie wyczerpię wszystkich możliwości, ale warto zacząć od tych wskazówek.
Słowa, słowa...
Naukę należy rozpocząć od samego początku, od chwili gdy maluchy zostaną powitane na świecie. Od razu zachowujmy się wobec nich odpowiedzialnie. Nie oszukujmy uroczych bobasów, nawet jeśli wydaje się nam, że jeszcze zdążymy być prawdomówni. Do małych kłamstewek łatwo przywyknąć, później już ich nie zauważymy, ale za to dzieci zawsze. Mogą je rodzicom wypominać, albo tym sposobem usprawiedliwiać swoje niewłaściwe postępowanie, gdyż atmosfera kłamstwa staje się codziennością.
Słowa są niezwykle ważne, nie można mówić byle czego. Przyzwyczajajmy się do wartości wypowiadanych słów, gdyż to one potrafią zranić, albo dodać skrzydeł. Żeby posiąść tę sztukę, trzeba długo pracować; zatem zacznijmy od dziś, od tej chwili.
Nie powinno się obiecywać na wyrost. Oczywiście, gdyby nie udało się zrealizować przyrzeczenia, to również wykorzystajmy sytuację i porozmawiajmy o tym z dziećmi. Może wspólnie znajdziemy rozwiązanie a może trzeba będzie na nie poczekać.
Oczekiwanie jest trudne, nawet dla dorosłych a co dopiero dla młodych ludzi, którzy chcą wszystko mieć natychmiast i nie widzą żadnych ograniczeń.
Znowu jest dla nas duże pole do popisu, poszerzajmy wyobraźnię naszych dzieci! Nie czekajmy na to, że jakimś cudem sama się rozwinie w pożądanym kierunku. Trzeba to robić ciągle i ciągle.
Rozmawiajmy o różnych przeszkodach piętrzących się na naszej drodze, obdarzajmy dzieci zaufaniem, jest to o wiele lepsze niż całe godziny mądrych pogadanek. Lepiej bazować na konkretnych przykładach bezpośrednio dotykających naszą rodzinę, niż tworzyć jakieś symulowane bariery.
Rozmawiajmy a nie przemawiajmy, to ogromna różnica. Rozmowa polega na wymianie myśli, obie strony powinny mieć taką samą możliwość przekazania od początku do końca swoich przekonań. Powinna odbywać się w spokojnej, przyjaznej atmosferze.
Dla rodziców chyba najtrudniejsze jest słuchanie. Trudno jest zamilknąć i wysłuchać, bez przerywania kogoś, kto jest jeszcze młodym człowiekiem, bez większego doświadczenia życiowego. Jednak nie przerywajmy, pozwólmy wypowiedzieć myśl do końca. Niewybaczalne jest dokańczanie wypowiedzi dziecka w połowie zdania. Nie tylko jest to niegrzeczne, lecz świadczyć może o powątpiewaniu w mądrość rozmówcy. Poza tym nie nauczymy w ten sposób dzieci rozmowy na odpowiednim poziomie.
Jeśli dotychczas nie praktykowaliśmy wspólnych rozmów, to czas zacząć. Można rozpocząć od tematów z kręgu zainteresowań całej rodziny, dobrze rozmawia się o obejrzanym filmie, albo o przeczytanej książce, chociaż o literaturze niewiele się rozmawia w polskich domach. Później nadejdzie czas na wspólne rozwiązywanie problemów i nie jest ważne czy uda się pokonać trudności, lecz cudowne jest wspólne podejmowanie wyzwań, dzielenie się trudem, wysiłkiem, pracą. Nawiązują się więzi, które pomogą przetrwać niejedną wichurę.
Obowiązki...
Od najmłodszych lat, obdarowujmy dzieci obowiązkami. Właśnie tak, obdarowujmy. To jest znakomita szkoła przygotowania do szczęśliwego życia. W przyszłości, gdy nie będzie w pobliżu rodziców, łatwo odnajdzie się w różnych sytuacjach, doceni wysiłek innych, zauważy czyjeś zmęczenie i może przejmie część jego trudu.
Niestety w rodzinach nie jest to powszechna praktyka. W dzisiejszym świecie dzieciom częściej kupuje się zabawki, albo zapisuje na różnego rodzaju zajęcia pozalekcyjne, by mogły rozwijać umysł, ciało, wrażliwość artystyczną, albo też pozwala się na spędzanie całych godzin przed ekranem komputera lub telewizora. Zdarzają się też dzieci ciągle bawiące się na podwórku, wracają do domu wówczas, gdy ich koledzy są już dawno po kolacji.
Dlaczego tak się dzieje?
Dorośli muszą dużo pracować, wielu w ten sposób tłumaczy się swoje zabieganie, konieczność zdobywania pieniędzy dla zaspokojenia różnych potrzeb, m.in. dla zainwestowania w rozwój swoich pociech. Poza tym często nie ma innego wyboru, trzeba nakarmić domowników, opłacić czynsz, kupić podręczniki i w tym czasie coś trzeba zrobić z dziećmi, zorganizować im opiekę, gorzej gdy się to nie udaje i dzieci zdane są wyłącznie na siebie.
Tak, czy owak ograniczony kontakt z dziećmi doprowadzić może w konsekwencji do ich zagubienia się. Mogą nie poradzić sobie nawet w zwykłych sytuacjach, ponieważ nie otrzymały od osób dla nich najważniejszych podstawowych zasad funkcjonowania w świecie a ich życie stymulowały głównie instytucje wychowawcze, rówieśnicy, bądź przestrzeń wirtualna A to przecież my – rodzice jesteśmy za to w znacznym stopniu odpowiedzialni, winniśmy zapewnić naszym pociechom poczucie bezpieczeństwa. Może uda się jeszcze coś zmienić w funkcjonowaniu rodziny, wygospodarować dodatkowy czas dla dzieci. Warto nad tym popracować.
I jeśli dorastające dzieci później myślą wyłącznie o sobie i swoich sprawach, to winę za taki stan rzeczy ponoszą ich opiekunowie. Dzieci mają prawo buntować się, albo pytać dlaczego muszą zrobić, w ich ocenie coś nudnego, skoro koledzy inaczej spędzają czas. Sprawdzoną reakcją na takie stawianie sprawy, jest nacisk, iż w ten sposób okazujemy im zaufanie. Trzeba wprowadzić w domu dobrą atmosferę. Ważna jest konsekwencja w takich chwilach, nie powinno się ulegać prośbom, lub innym sposobom unikania obowiązków. Żeby rodzina dobrze funkcjonowała, to każdy musi dać trochę swojego serca i wysiłku, każdy musi się postarać; wysiłki jednej osoby nie wystarczą. Wszyscy odpowiadają za codzienność, obowiązki domowe są nudne, lecz przy odrobinie fantazji można to zmienić. Przy każdej okazji należy uświadamiać domownikom tę prawdę.
Oczywiście nie wolno nakładać na dzieci zadań ponad ich siły, dzieciństwo nie może zamienić się w pracę, potrzebny jest umiar.
Jednym z podstawowych obowiązków oprócz dbanie o własne otoczenie, pomoc w pracach domowych, jest samodzielne odrabianie lekcji. Obowiązki szkolne, łatwo odstawić na boczny tor. W młodszych klasach nie zadaje się zbyt wiele. Małym uczniom często pomagają starsi, lub ich wyręczają. Dzieci przyzwyczajają się do tego i zdarza się, że nie rozpoczynają odrabiania lekcji, dopóki ktoś ich do tego nie nakłoni. W starszych klasach nauki jest zdecydowanie więcej i jeśli nie mają wypracowanego nawyku samodzielnego uczenia się, to szybko pojawią się poważne kłopoty szkolne. Pamiętajmy o tym.
Miłość, przyjaźń...
Nieśmiertelną metodą przyuczania do odpowiedzialności jest opiekowanie się bratem lub siostrą. Wiąże to dzieci ze sobą, uczy miłości, troski, okazywania serdeczności, nawet odwieczne starcia między nimi, to po prostu inna forma kontaktu. Dzieci w sobie tylko znany sposób przekazują tajemnice tego świata, uczą się wzajemnie jak się w nim poruszać. Mają swój język, który dla dorosłych jest po prostu obcy. Ich komunikacja jest fantastyczna, więcej nam powie o relacjach w rodzinie, niż niejedna rozmowa, czy fotografia.
Nie można całej rodzicielskiej troski nad maluchem zrzucić na starsze rodzeństwo, ponieważ skutek może być przeciwny do zamierzonego. Nie powinno się przekraczać tej granicy. Każdy członek rodziny musi mieć szansę żyć własnym życiem, zgodnym z pełnioną rolą życiową
A co zrobić z młodszym dzieckiem, albo z jedynakiem? Młodszy brat może dbać o starszego, doskonale sprawdza się w tej roli. Ma szansę nie przeszkadzać mu w odrabianiu lekcji, dzielić się sprzątaniem, oraz innymi pracami w domu, albo łakociami.
Natomiast jedynaki również powinny troszczyć się o kogoś bliskiego, pamiętać o nim, pomagać w kłopotach. Niektórzy kupują dzieciom zwierzęta, by uczyły się nimi opiekować i „miały obowiązek”. Może to być ktoś z rodziny, albo z sąsiadów, bądź kolega z podwórka. Chodzi o to, by ułatwić im odklejenie się od własnego „ja:”. Powinny wiedzieć, że obok niego jest drugi człowiek. Miłość, albo przyjaźń rozwijają człowieka, automatycznie nakazują dbać o osobę obdarowywaną tymi uczuciami. Pamiętać o niej, pomagać, wspierać.
I to jest chyba klucz do osiągnięcia sukcesu dla nas wszystkich. Na ulicy, w sklepie, gdziekolwiek jestem przebywa drugi człowiek, który tak samo ważny w oczach Boga, jak ja. Żeby się tego nauczyć, potrzeba wiele wyrzeczeń, życie przestanie być wygodne i łatwe jednak warto podjąć trud. Stwórzmy przestrzeń, w której każdy mógłby odnaleźć pokłady miłości, oddania, troski, przyjaźni, tego co ważne w życiu.
Ewa Rozkrut
© 1996–2006 www.mateusz.pl