Katarzyna

9. Schizma zachodnia

 

Mówiliśmy o roli, jaką odegrała Katarzyna w nakłonieniu papieża Grzegorza XI do powrotu do Rzymu. To właśnie dzięki tej skromnej mniszce, papieże, po sześćdziesięciu siedmiu latach obecności w Awinionie, powrócili na stałe do Rzymu. Dokonało się to 17 stycznia 1377 roku. Jeśli jednak ktoś by przypuszczał, że powrót Grzegorza XI załatwił wszystkie problemy Kościoła, to bardzo by się mylił. Przeciwnie, powrót ten, a zwłaszcza wypadki, jakie nastąpiły potem, doprowadziły do jednego z najgroźniejszych kryzysów w historii Kościoła. Także tu nie bez znaczenia będzie rola Katarzyny. Ale po kolei!

Zgodnie z przewidywaniami medyków, papież Grzegorz, wróciwszy do Rzymu, szybko podupadał na zdrowiu. Rokowania pokojowe z Florencją, w których, jak pamiętamy, brała udział również nasza święta, przeciągały się; kolegium kardynalskie, podzielne na kilka frakcji, nie było szczególnie przychylne Grzegorzowi; gdy dodamy do tego wątłe zdrowie papieża, nie zdziwimy się, że szybko opuszczały go siły. W marcu 1378 roku dotarła do Katarzyny wiadomość o jego śmierci. Po raz pierwszy od ponad sześćdziesięciu lat konklawe, czyli wybór papieża przez grono kardynałów, miało się odbyć w Rzymie. By nie przeciągać zbyt tej historii, powiedzmy tylko, że częściowo zgodnie z wolą kardynałów, częściowo zaś pod naciskiem tłumu rzymskiego, nowym papieżem został wybrany arcybiskup Bari, który przyjął imię Urbana VI.

W odróżnieniu od Grzegorza XI, Urban VI był człowiekiem stanowczym, i to aż nazbyt. Wkrótce przekonali się o tym sami kardynałowie. Nowy papież traktował ich niezwykle surowo. Nic więc dziwnego, że zraził sobie większość z nich. Upokorzeni kardynałowie dokonują więc wyboru nowego papieża, Klemensa VII. W Kościele Zachodnim rozpoczyna się tym samym tragiczny okres schizmy. Dwóch papieży rządzi w tym samym czasie. Co więcej, przyjdzie i taki moment, gdy będzie ich trzech, ale to już inna historia. Nas interesuje, jak na tę nową sytuację zareagowała święta Katarzyna.

Przede wszystkim staje ona po stronie Urbana VI; to jego uważa za prawdziwego papieża. Do trzech kardynałów włoskich, którzy wpierw głosowali na Urbana, a potem przyczynili się do wyboru Klemensa, pisze co następuje: "oj głupcy, głupcy, po tysiąckroć zasłużyliście sobie na śmierć! Jak ślepcy nie widzicie własnego zła. Przez was zapanowało wielkie zamieszanie, a w dodatku sami z siebie robicie oszustów i bałwochwalców". Katarzyna nie idealizuje papieża Urbana, wie, że jest on człowiekiem porywczym. Lecz święta umie odróżnić ludzką słabość papieża od boskiej funkcji, jaką sprawuje. Dlatego w dalszej części listu do trzech kardynałów pisze: "chociaż ojciec miał dla was tylko wymówki i naganę, nie powinniście przewodzić tym, którzy na wszystkie możliwe sposoby zaprzeczają, jakoby był on papieżem". "Dusza moja jest przepełniona smutkiem i bólem na widok wielkiej ślepoty tych, którzy zostali wybrani do światła" - kończy swój list Katarzyna.

Do papieża Urbana zwraca się natomiast tymi słowami: "nie upadaj na duchu jednak i nie ustępuj. Niechaj zabłyśnie na twej piersi perła świętej sprawiedliwości, bez cienia lęku. Nie trzeba się lękać, ale trzeba iść naprzód z mężnym sercem (...) Nie zwalniaj kroku, chociażby cię opuścili wszyscy, którzy powinni być filarami Kościoła (...)". Katarzyna patrzy jednak realnie na Urbana, zna jego zapalczywość i surowość. Dlatego sugeruje mu delikatnie: "poza pomocą Boga, szukaj zawsze pomocy Jego sług, które udzielą ci dobrych rad, z wiarą, szczerością bez namiętności czy miłości własnej. Ojcze Święty, wydaje mi się, że bardzo ci tego potrzeba".

Czy pisząc o dobrych sługach Bożych, Katarzyna myślała o sobie? Pewnie tak, bo już wkrótce zwraca się do papieża Urbana z prośbą o pozwolenie na przybycie do Rzymu. "Nie zaznam jednak spokoju, dopóki nie stanę przed Waszą Świątobliwością (...) gdyż pragnę oddać za Kościół życie, krew i całe ciało aż do szpiku kości, mimo, że nie jestem tego godna". Papież wyraża zgodę na przyjazd Katarzyny. Są to już ostatnie tygodnie jej życia. Być może właśnie wtedy ta dominikańska mniszka odegrała największą rolę w historii Kościoła. Przybywszy na dwór Urbana, zastała tam wielką rozpacz i zniechęcenie. Wydawało się, że w podzielonej Europie zwolennicy antypapieża Klemensa VII uzyskali zdecydowaną przewagę w walce z Urbanem. Lecz Katarzyna nie zwraca uwagi na chwilowe konfiguracje polityczne. Dla niej ważna jest zasada. Dlatego z całych sił umacnia Urbana, przekonując go o prawowitości jego wyboru. Cóż by się stało, gdyby Urban ustąpił? Tego możemy się jedynie domyślać. W rzeczywistości dotrwał on do końca, choć był to dla niego koniec tragiczny. Umiera w 1389 roku, opuszczony przez wszystkich. Katarzyna wyprzedza go w drodze do raju o dziewięć lat.

W ostatnim spotkaniu poświęconym tej świętej, spróbujemy podsumować to, co powiedzieliśmy dotychczas.

 

 

10. Katarzyna doktorem Kościoła


początek strony
© 1996-1997 Mateusz