Łagry -- za "Fatimę"
IV. Jestem księdzem

 

 

Jak funkcjonowałeś jako ksiądz? Nie miałeś przecież pozwolenia od władz państwowych na pracę duszpasterską.

Po ujawnieniu w Kurii Biskupiej moich święceń i po prymicjach, powiadomiłem swoich kolegów księży o przyjęciu święceń kapłańskich. Zacząłem wtedy wyjeżdżać na Ukrainę i tam po kryjomu spowiadałem. Na ogół jednak księża w Rydze nie wiedzieli, że otrzymałem święcenia kapłańskie. Domyślał się czegoś pewien starszy ksiądz, któremu dalej służyłem do Mszy świętej przy kościele św. Alberta, ale nie przystępowałem do Komunii świętej, gdyż codziennie odprawiałem Mszę świętą w swoim mieszkaniu. Pewnego razu przyniosłem mu ofiarę na Mszę świętą. To on mi powiedział, to on mnie zapytał, dlaczego ja sam nie odprawię tej intencji? Odpowiedziałem wtedy: -- Niech ksiądz nie żartuje. Księża często mnie pytali: -- No, jak się mają sprawy księże? Prowokując mnie do przyznania się, że otrzymywałem święcenia. Na te prowokacyjne odzywki z zasady nie reagowałem, czasem tylko uśmiechałem się zagadkowo. Moi koledzy świeccy też zauważyli jakąś we mnie zmianę i mówili miedzy sobą:- On jest chyba księdzem, ale pewności oczywiście nie mieli. A może jest księdzem "skrytym" -- domyślali się. Często mówiono do mnie: -- Ty chyba jesteś "skrytym" księdzem. Reagowałem na to śmiechem, czasem dowcipem w stylu: -- No to klękaj i spowiadaj się. Dalej śpiewałem w chórze i pracowałem na dźwigu. Domysłom nie było końca. Jedni mówili, że ksiądz, inni że nie. Dalej chodziłem do baptystów i utrzymywałem kontakt z młodzieżą, którą już dawniej organizowałem. Chciałem wyrobić w nich miłość do Kościoła. Dawałem im za przykład baptystów i adwentystów. Mówiłem do nich: -- Patrzcie, to prości ludzie. Jak oni potrafią mówić o Bogu, w każdym miejscu i w każdym czasie. Dlaczego my nie możemy być takimi zapaleńcami jak oni.

 

A jak reagowało KGB na te "plotki" i twoje poczynania z młodzieżą? Przecież wszystko to do nich dochodziło.

To prawda. Oczywiście przyszli do mnie i domagali się odpowiedzi na pytanie: -- Jesteś ty księdzem, czy nie? Ja odpowiadałem pytaniem na pytanie: -- Skąd się wzięło u was takie pytanie? Przecież wiecie, że pracuję jak inni, a ponadto studiuję na politechnice. Tu muszę powiedzieć, że po zdaniu wszystkich egzaminów w seminarium, gdy straciłem nadzieję na możliwość otrzymania święceń, zapisałem się na politechnikę w Leningradzie, której filia znajdowała się Rydze. Wtedy oni powiedzieli, że taka wiadomość do nich dotarła, i nie ma dymu bez ognia.

Poszedłem wtedy do kanclerza, a był nim ksiądz Łazdan, który przestrzegał księży, żeby nie pozwalali mi u siebie odprawiać Mszy świętej. Powiedziałem mu, że nigdy nie odprawiałem Mszy świętej i nigdy nie mówiłem, że jestem księdzem. Dlaczego ksiądz to rozgłasza? Czy ksiądz chce, żeby KGB aresztowało mnie i posłało do łagru. Wy znacie mnie jako członka chóru i tak mnie traktujcie. Dlaczego więc mówicie wszystkim księżom, którzy przyjeżdżają do Kurii, żeby nie pozwalali Świdnickiemu odprawiać Mszy świętej. Wtedy przestałem chodzić do Kurii.

Po pewnym czasie przyjechała do Kurii delegacja z Żytomierza z prośbą o księdza. Ksiądz Jan Pujat, dzisiejszy biskup, nie nawiązując do wątpliwości, czy ja jestem księdzem czy nie, wezwał mnie do siebie i postawił pytanie, czy chcę jechać na Ukrainę? Odpowiedziałem: z czym ja tam pojadę? Muszę na ten temat porozmawiać z biskupem. A on na to: -- ja już z nim rozmawiałem. On nic nie chce na ten temat wiedzieć. Jeżeli chcesz, możesz jechać na Ukrainę. Była to dla mnie bardzo trudna sytuacja. Księża mi nie dowierzali, nie mogłem niczego robić jako ksiądz. KGB mnie naciskało...

 

Doskonale cię rozumiem. Byłeś już księdzem. Potrzeby duszpasterskie były ogromne. Księża odnosili się do ciebie nieufnie. Dalej pracowałeś na dźwigu. Czy mimo tego nie podejmowałeś przynajmniej po kryjomu niektórych prac ściśle kapłańskich?

Wspomniałem już o tym, że w roku 1972 i 1973 zacząłem potajemnie wyjeżdżać na Białoruś i Ukrainę, zwłaszcza w czasie odpustów, by trochę popracować duszpastersko. Zmieniałem swój wygląd. Zakładałem perukę i siadałem w mało widocznym konfesjonale i spowiadałem ludzi. Najczęściej to był rodzaj takiej szafy z dziureczkami. W ciągu tych dwu lat wyspowiadałem ponad 12 tysięcy ludzi. A jednego dnia, w Wielkim Tygodniu, w 1972 roku wyspowiadałem 311 osób. Prosiłem księży, żeby do mnie przysyłali przede wszystkim młodzież, a zwłaszcza studentów. Młodzież była zaskoczona, skąd ja tak dobrze znam życie studenckie, a także problemy z zakresu techniki i wyższej matematyki.

W lecie 1972 roku jedenaście razy latałem samolotem na trasie Ryga -- Kijów.

 

Jak godziłeś to z pracą zawodową?

Jeśli chodzi o pracę na dźwigu, to byłem w tej dobrej sytuacji, że zawsze mógł mnie zastąpić kolega. Czasem mu nawet płaciłem za takie zastępstwo.

 

A co KGB? Czy dało ci już spokój i nie zwracało uwagi na twoje tak częste wyjazdy?

Tak dobrze to nie było. Pod koniec 1972 roku wezwali mnie do siebie i pytali, dlaczego tak często jeżdżę do Kijowa. Odpowiedziałem im "jasno i szczerze": -- Mam w Kijowie dziewczynę i w wolne soboty i niedziele do niej jeżdżę.

 

Ładna mi szczerość. Uwierzyli ci?

Niby tak, niby nie. Zresztą mówiłem im, że ludzie mówią o mnie różne rzeczy. Jedni, że jestem księdzem, inni, że baptystą, a jeszcze inni, że jestem współpracownikiem KGB, że jestem żonaty i wiele innych rzeczy.

 

Jak oni ciebie w czasie takich rozmów traktowali? Czy krzyczeli na ciebie, straszyli?

Nie krzyczeli. Robili wszystko, żebym ja się nie złościł. Oni już wiedzieli jaki ja jestem po przesłuchaniach w sprawie pożaru. W zdenerwowaniu powiedziałem naczelnikowi żeby mnie zastrzelił. Wtedy się uspokoił. Rozmowy były w miarę kulturalne. Pytali mnie nawet, czy na te wyjazdy mam pieniądze? Jeżeli coś mi potrzeba, to oni mogą mi dopomóc, byłem z nimi tylko żył w przyjaźni. A żyć z nimi w przyjaźni, to znaczy donosić. Tego już nie musieli mi mówić. O tym wiedziałem bardzo dobrze.

 

 
III. ZAWIROWANIA V. "EKUMENA" I ALEKSANDER RIGA (SANDR)


początek strony
© 1996-1997 Mateusz