Katolicka Nauka Społeczna

2. O prawie naturalnym i skrzydłach motyla

 

Gdyby nam przyszło streścić w jednym zdaniu całe nauczanie społeczne Kościoła, to moglibyśmy powiedzieć, że jest ono rozbudowaną teologią prawa naturalnego. Czym w takim razie jest "prawo naturalne"? Zazwyczaj mówi się, że prawo naturalne to najogólniejsze zasady ludzkiego postępowania: zasady, którymi od niepamiętnych czasów kierują się wszyscy ludzie, wszystkich cywilizacji i kultur. Te zasady streszcza Dekalog. Ale przecież dziesięć Bożych przykazań może ktoś powiedzieć nie pochodzi z natury, a z Objawienia. Ani natura, ani człowiek nie ustalili tych zasad, ale Bóg, który wręczył je człowiekowi na Górze Synaj. Zatrzymajmy się chwilę w tym miejscu. Jeśli bowiem prawo naturalne i Dekalog to samo, to możemy się spodziewać, że wszyscy ludzie mają takie same, jasne poglądy co do tego, jak należy postępować i jak należy żyć z bliźnimi. I nawet jeśli na co dzień tak nie postępują, to jednak w głębi duszy wiedzą co do nich należy, wiedzą jakie są ich prawa i obowiązki i na tej wiedzy można zbudować praworządne społeczeństwo. Można spisać prawo i dbać o jego przestrzeganie. Ale może jest inaczej? Może jasne zasady moralne znają tylko ci, którzy z wiarą przyjęli słowo Boże, natomiast wszyscy inni zdani są tylko na własne sumienie. A może prawa naturalnego w ogóle nie ma? Gdyby jakieś prawo rzeczywiście było wpisane w ludzką naturę, to przecież ludzie nie dopuszczaliby się przeciw niemu wykroczeń!

Jak widać mamy przed sobą dość złożony problem. Najpierw jednak sięgnijmy po przykład wyjęty ze samego środka natury. Natura zaś rządzi się nie tylko prawami moralnymi, ale także matematycznymi. Naukowcy potrafią dzisiaj precyzyjnie opisać ogromną ilość zjawisk przyrodniczych. Jest jednak wiele takich zjawisk, których nie sposób opisać matematycznie. Do niedawna takim zjawiskiem było zwyczajne przerwanie kartki papieru. Ot, znamy wszystkie parametry kartki, wszystkie działające siły, ale jak wyliczyć, w którym miejscu kartka się przerwie, jeśli pociągniemy za jej końce? Liczymy, mierzymy, a ona i tak rwie się jak chce. Podobnie jest z pogodą. Znamy ukształtowanie terenu, zmierzyliśmy ciśnienie, temperaturę i siłę wiatru na różnych wysokościach itd., ale kiedy próbujemy z tego wszystkiego wyliczyć pogodę na jutro, okazuje się, że to bardzo trudne. Mniejsza o to jak przerwie się kartka, ale bez prognozy pogody żyć niełatwo. Meteorologowie radzą sobie w ten sposób, że zamiast liczyć w nieskończoność po prostu porównują ze sobą zmiany pogody z kolejnych lat, bieżące dane i zdjęcia satelitarne. Postępują trochę tak jak cukiernik, który nie zna praw chemii, ale umie tak dobrać przyprawy, żeby osiągnąć pożądany smak. Cukiernikowi wystarcza wiedza praktyczna, ale przecież dobrze wie, że istnieje jakieś ukryte prawo, które tym wszystkim precyzyjnie rządzi. Wystarczy mała pomyłka i ciasto się nie uda. Matematycy dopiero niedawno stworzyli specjalne równania, które dobrze pasują do takich zjawisk. Są to tzw. równania brzegowe. Równania te obok zwyczajnych zmiennych posiadają taki parametr, którego niewielkie zmiany powodują ogromne zmiany w końcowym wyniku równania. Na przykład wystarczy niezauważalna zmiana grubości papieru w jednym miejscu, a już naprężenia rozkładają się tak, że kartka rwie się na dwie części i kształt rozerwanych brzegów nie jest przypadkowy. Wystarczy jeden głośny krzyk, a już w górach toczy się lawina. Wystarczy, mówiąc żartobliwie, że motyl przefrunie z kwiatka na kwiatek, a już w atmosferze rozpoczyna się cała seria zjawisk, która w końcu gdzieś daje burzę. A gdyby motyl nie fruwał, burzy by nie było. Wystarczy, że człowiek pominie jedną z zasad prawa naturalnego, a już cała reszta się wali, wydaje się za trudna, nieludzka, "nie-naturalna". Ale tylko się wydaje, bo prawda jest inna. Bo nawet wtedy, gdy lekceważy się prawo naturalne, ono nie przestaje działać, a każdy występek pokazuje precyzyjnie czego w człowieku brakło. Tymczasem człowieka trzeba przyjąć człowieka w całości, łącznie z pytaniem o jego początek, o jego teraźniejsze i przyłszłe szczęście. Wtedy jasnym się stanie, że każdemu z nas przysługuje prawo do narodzin i do naturalnej śmierci (bo moje ciało jest raczej dzierżawą niż własnością i raczej darem dla innych niż dzierżawą), że przysługuje nam prawo do prawdy i dobrego imienia (bo prawda pomnaża wolność wolność), do wierności małżeńskiej i do miłości rodziców (bo miłość jest wieczna i święta), do sprawiedliwości i życzliwości ze strony bliźniego (bo wszyscy jesteśmy braćmi). Człowiek może poznać prawo naturalne bez pomocy Objawienia. Na Synaju Bóg potwierdził to prawo, żeby nikt już nie musiał szukać go po omacku. Chrystus niczego nie zmienił w tym prawie, ale je wypełnił sobą. Razem z Chrystusem nie tylko możemy wypełniać zasady tego prawa, czyli naszej prawdziwej natury, ale na nich możemy z Bożą pomocą zbudować coś trwałego i prawdziwego, coś co daleko poza tę naturę wykracza: nasze wieczne szczęście. Tak jak znając naturę kamienia i drewna można zbudować solidny dom, tak znając własną naturę i działanie łaski, możemy zbudować prawdziwe człowieczeństwo.

Bóg stał się człowiekiem mówi święty Ireneusz aby człowiek mógł stać się Bogiem. Zaś na ludziach, którzy zrealizowali swoje powołanie stoi całe społeczeństwo.

 

 


poprzedni odcinek następny odcinek

początek strony
© 1995 Krzysztof Mądel SJ
© 1996-1997 Mateusz