Widzieliśmy Pana

WPROWADZENIA DO KONTEMPLACJI

X. SPOTKANIE Z MARIĄ MAGDALENĄ

 

Maria Magdalena natomiast stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa — jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: Niewiasto, czemu płaczesz? Odpowiedziała im: Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono. Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz? Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę. Jezus rzekł do niej: Mario! A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: Rabbuni, to znaczy: Nauczycielu! Rzekł do niej Jezus: Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego. Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: Widziałam Pana i to mi powiedział (J 20, 11–18).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie Chrystusa Zmartwychwstałego, podobnego do ogrodnika, do którego Maria zwraca się z pytaniem, gdzie jest ciało Jezusa. Wsłuchajmy się też w jedno słowo Jezusa: Mario i jedno słowo Marii: Rabbuni.

Prośba o owoc kontemplacji: Będziemy prosić o wielką otwartość serca oraz o pragnienie wolności wewnętrznej, dzięki której będziemy w stanie odkrywać obecność Jezusa Zmartwychwstałego w każdej sytuacji naszego życia. Prośmy też o wielką wiarę w moc Jego słowa; Jezus bowiem swoim jednym słowem może otworzyć nam oczy, może powołać nas do życia, może nas zbawić.

1. Maria Magdalena stała przed grobem płacząc

Maria Magdalena widzi wprawdzie zewnętrzne znaki Zmartwychwstania Jezusa (pusty grób oraz obecność aniołów), ale nie potrafi sama z siebie przeczuć tajemnicy powstania Jezusa z martwych. Zamknięta w swoim smutku z powodu śmierci Chrystusa szuka pocieszenia w obecności Jego zmarłego ciała. Ale i ta ostatnia pociecha została jej odebrana. Przychodząc bowiem do grobu znajduje go pustym. Pusty grób a w nim dziwna obecność dwóch aniołów okrytych bielą nie są w stanie do niej przemówić. Aniołowie zadają jej pytanie: Dlaczego płaczesz? Ona odpowiedziała: Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono. Fakt śmierci Jezusa jest tak mocno utrwalony w pamięci Marii Magdaleny, iż znaki Zmartwychwstania Jezusa nie mogą naprowadzić jej na inny sposób myślenia i poszukiwania. Zapominając o słowach Jezusa, który wiele razy przepowiadał swoje Zmartwychwstanie, zatrzymała się na sobie, na swoich wyobrażeniach i oczekiwaniach tego, co chciała przeżyć w czasie swojego pobytu u grobu. Ponieważ nie była zdolna odczytać danych jej znaków Zmartwychwstania, sam Jezus przychodzi do niej. Ale jej zaślepienie smutkiem i dążeniem do odnalezienia martwego ciała Jezusa było tak duże, iż nie była w stanie rozpoznać Go żywego. Chrystus zadanymi pytaniami: Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?, pragnie pomóc jej oderwać się od koncentracji na martwym ciele i naprowadzić ją na szukanie Osoby Jezusa. Smutek i ból Marii Magdaleny wynikały nie z powodu zniknięcia ciała, ale z powodu śmierci Jezusa. Obecnością martwego ciała Chrystusa pragnie ukoić swój ból i smutek.

Zapatrzenie w cierpienie powoduje także, iż Maria Magdalena traci jakby poczucie rzeczywistości: Sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę. Dziwnym mogłoby bowiem wydawać się zabieranie ciała zmarłego człowieka z ogrodu przez ogrodnika, a także przeniesienie go z powrotem do grobu przez słabą kobietę.

Jeżeli w naszym doświadczeniu wiary, pomimo podejmowanych nieraz nawet wielkich wysiłków duchowych pozostajemy zapłakani i smutni, narzekający przede wszystkim na siebie samych lub innych ludzi (jesteśmy zwykle zbyt obłudni, aby narzekać na Pana Boga), to właśnie z powodu naszego zatrzymania się i skoncentrowania na tym, czego sami oczekujemy od siebie lub od Pana Boga. Są to jakieś religijne fiksacje. W takiej postawie planujemy sobie sami, jak winno przebiegać nasze spotkanie z Jezusem, jakich winniśmy doznawać wówczas uczuć, w jaki sposób Bóg winien rozwiązywać nasze problemy. Pozostajemy zapłakani, bo nie spełniają się nasze duchowe życzenia, nie będące wewnętrznymi pragnieniami otrzymanymi od Boga, ale jedynie wyrazem naszych ludzkich potrzeb. I choć Bóg daje nam nieraz bardzo wyraźne znaki, jak Marii Magdalenie, to jednak religijne fiksacje nie pozwalają nam dobrze ich odczytać.

Głębsze i dłuższe podtrzymywanie w sobie takich właśnie fiksacji religijnych staje się powodem utraty kontaktu z duchową rzeczywistością; tego, co dzieje się wokół nas oraz w nas samych nie poddajemy wówczas rozeznaniu duchowemu, ale interpretujemy jedynie przez nasze ludzkie myślenie, przeżywanie. W ten sposób dokonujemy fałszywej oceny zarówno zewnętrznych znaków Bożego działania, jak również naszych wewnętrznych doświadczeń i przeżyć. Obok rozpaczy, złudzenia religijne są jedną z największych pokus. Człowiek sam z siebie nie jest źródłem wewnętrznego doświadczenia, jedynie otwiera się na te doświadczenia, w które pragnie go wprowadzić sam Bóg.

W obecnej kontemplacji prośmy o łaskę wielkiej dyspozycyjności wobec Boga, abyśmy mogli, rozpoznając pokusę iluzji wewnętrznych, otwierać się na Jego realną obecność. Prośmy także o to, byśmy pozwalali Bogu zaskakiwać się ciągle nowymi sposobami Jego objawiania się w naszym życiu. Jezus Zmartwychwstały przekracza bowiem wszelkie granice i wszelkie przyjęte przez nas schematy.

2. Powiedz tylko jedno słowo

Maria Magdalena nie jest w stanie rozpoznać Jezusa patrząc sama na Niego. Konieczna była więc inicjatywa Jezusa. Jedno Jego słowo: Mario wystarcza, aby otworzyły się jej oczy i aby odkryła w ogrodniku Zmartwychwstałego. Jedno słowo Jezusa otrząsnęło Marię z jej smutku.

Jedno słowo Chrystusa może nas obudzić, uzdrowić, zbawić. Jedno słowo może otworzyć nam oczy, dać nam nowe życie. To jedno słowo objawia moc Tego, który je wypowiada. Rzymski setnik wyznał kiedyś wiarę w moc jednego słowa Jezusa: Powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie (Mt 8, 8). Przejmując tę wiarę w moc słowa Jezusa powtarzamy w każdej Mszy św. parafrazę słów setnika: Powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja. W obecnej modlitwie wyraźmy wiarę w moc słowa Jezusa. Prośmy o jedno Jego słowo, dzięki któremu moglibyśmy przejrzeć, uwierzyć w Jego Zmartwychwstanie, dzięki któremu moglibyśmy także doświadczyć głębokiej wewnętrznej radości i pokoju.

Jedno słowo Jezusa: Mario otworzyło jej oczy i natychmiast zobaczyła Pana. Wyrwana z koncentracji na martwym ciele Jezusa, mogła wreszcie zobaczyć żywego Pana. Od zaślepienia bólem i smutkiem zostaje doprowadzona do doświadczenia Jezusa Zmartwychwstałego. Na jedno słowo Jezusa, Maria również odpowiada jednym słowem Rabbuni. Tym jednym słowem wyraża wiarę, iż Ten którego widziała i słuchała przed śmiercią krzyżową jest Tym samym, którego teraz widzi i któremu teraz oddaje hołd. Tym jednym słowem uznaje z pokorą, że doświadczenie Zmartwychwstania jest ofiarowaną jej łaską.

Podobnie jak Jezusowi wystarcza jedno słowo, aby mógł się nam w pełni objawić, tak również i nam może wystarczyć jedno słowo, abyśmy mogli wyznać naszą wiarę, oddać Mu chwałę, wyrazić nasz żal, wypowiedzieć wszystkie nasze prośby. Nierzadko usiłujemy zastąpić wielością słów brak wiary. Ale sam Chrystus przestrzega nas przed taką modlitwą: Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie (Mt 6, 7–8). Jednym słowem możemy powiedzieć Bogu, iż chcemy otrzymać wszystko to, co jest Mu dobrze znane jako nasza potrzeba i nasze pragnienie. Jedno nasze słowo może posiadać wielką moc dzięki ukrytej w nim wierze.

Tym jednym słowem powiedzianym do Marii jest jej własne imię. W imieniu ukrywa się moc. Wypowiadając imię Bóg powołuje człowieka do życia. Jezus wypowiadając imię Marii powołuje ją do nowego życia, do nowego istnienia. Prośmy, aby Jezus Zmartwychwstały również nad nami wypowiedział nasze imię, aby w ten sposób powołał nas do nowego życia, do nowego istnienia. Dobry Pasterz woła swoje owce po imieniu i wyprowadza je, staje na ich czele, a one postępują za Nim (por. J 10, 3–4). Wyraźmy w tej kontemplacji pragnienie należenia do owczarni Jezusa, dzięki czemu Jezus będzie mógł nas — wołając po imieniu — powoływać ciągle na nowo do nowego życia, do nowego widzenia Jego i naszej rzeczywistości.

Chciejmy odwdzięczyć się Chrystusowi również jednym słowem. Wymówmy ze czcią i z miłością Jego imię: Jezus. Miejmy świadomość, iż możemy je wypowiedzieć z wiarą tylko dzięki pomocy Jego Ducha. W miarę naszego wzrostu wewnętrznego to jedno słowo, imię Jezus może stać się najważniejszą — wręcz jedyną — treścią naszej modlitwy. Imię Jezus może wypełnić całkowicie nasze serce. Poprzez imię Jezus nawiązujemy nie tylko więź z Synem, ale także z Jego Ojcem. Kto bowiem posiada więź z Synem, posiada ją również z Ojcem, ponieważ Syn i Ojciec są jedno. Na naszą modlitwę: Panie, powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja Chrystus mógłby nam odpowiedzieć również: Ty również powiedz z wiarą tylko jedno słowo, moje imię — Jezus — a będzie zbawiona dusza twoja.

3. Nowa obecność Jezusa Zmartwychwstałego

Kiedy Maria powiedziała do Jezusa: Rabbuni, wówczas Jezus odpowiedział jej: Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Istotą misji Jezusa, istotą tajemnicy Wcielenia jest zstąpienie od Ojca i powrót do Niego: Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca (J 16, 28). Ostatecznym wypełnieniem misji jest więc nie tyle samo Zmartwychwstanie, ile raczej jego zasadniczy cel: powrót do Ojca, by zasiąść po Jego prawicy. Odchodząc ze świata i zasiadając po prawicy Ojca pozostaje jednocześnie na zawsze ze swoimi uczniami: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca (J 14, 28). Odejście do Ojca jest koniecznością nie tylko dla samego Jezusa, ale także dla Jego uczniów. Z tej konieczności wynika obopólne większe dobro, większa radość.

Spotkanie Jezusa z Marią Magdaleną tworzy jakby moment przejściowy pomiędzy dawną obecnością Jezusa, na sposób fizyczny i widzialny, a nową obecnością. Maria Magdalena i wszyscy uczniowie Jezusa będą musieli dopiero nauczyć się szukania Jezusa w nowy sposób, w nowej formie. Nowa obecność urzeczywistnia się poprzez wiarę całej wspólnoty Kościoła. Maria Magdalena, podobnie jak wszyscy uczniowie Jezusa po Zmartwychwstaniu, znajduje się w jakimś momencie przełomowym, w momencie przejściowym. Dopiero bowiem Wniebowstąpienie Jezusa oraz zesłanie Ducha Świętego utworzy z nich nową wspólnotę — Kościół.

Ale zanim to nastąpi, wszyscy uczniowie, podobnie jak Maria Magdalena, będą uczyć się wiary w Jezusa Zmartwychwstałego. Nie da się bowiem zatrzymać czasu; nie da się zatrzymać Jezusa z przeszłości. Godzina Jezusa, czas Jego ziemskiego życia już przeminął, należy do historii. Fizyczna, ziemska obecność Jezusa z chwilą Jego śmierci stała się częścią historii ludzkości. Po Zmartwychwstaniu Jezus przekracza historię, przekracza czas, przekracza przestrzeń. Jezus staje się odtąd panem historii, panem czasu, panem przestrzeni. Stąd też nie może być przez czas i historię zatrzymany, więziony. Po Zmartwychwstaniu Jezus mówi o sobie, że jest Alfą i Omegą, Początkiem i Końcem, jest tym, Który jest, Który był i Który przychodzi, jest Wszechmogącym (Ap 1, 8). Próba zatrzymania Jezusa historycznego przy sobie staje się niemożliwa, jak niemożliwe okazało się dla Marii Magdaleny znalezienie Jego martwego ciała. Jak nie ma już martwego ciała, ponieważ Jezus zmartwychwstał, tak również nie ma już Jezusa historycznego, ponieważ wstąpił do Ojca i zasiada po Jego prawicy. Szukanie Jezusa historycznego jest więc szukaniem iluzji, jest rozmijaniem się z Jezusem wiecznie żyjącym po prawicy Ojca.

I chociaż nie można powrócić do przeszłości, to jednak trzeba nawiązać ścisłą więź z przeszłością i z historią. Jezus Zmartwychwstały jest bowiem tym samym Mistrzem z Nazaretu, któremu Maria Magdalena oraz inni uczniowie towarzyszyli w czasie Jego wędrówek po Galilei i Judei. I choć pomiędzy obiema postaciami Jezusa istnieje głęboka różnica, to jednak pozostaje identyczność Osoby. W Jezusie Zmartwychwstałym objawia się absolutna nowość Boga, której do tej pory świat jeszcze nie znał. Aby móc odkryć, widzieć i żyć nową rzeczywistością Jezusa Zmartwychwstałego, potrzeba nowego spojrzenia; spojrzenia oczyszczonego z osobistych przywiązań i ludzkich tylko oczekiwań. W nowej więzi z Jezusem trzeba całkowicie zdać się na Niego, tak jak On sam zdał się na wolę swojego Ojca.

Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Tymi słowami Jezus wzywa Marię Magdalenę, aby oderwała się od Jego starej, dawnej obecności; aby zrezygnowała z przywiązania do swoich ludzkich idei, wyobrażeń, oczekiwań. Jezus wzywa ją do otwartości i wiary w Jego nową obecność. Nowa obecność jest tak samo realna i tak samo rzeczywista jak Jego fizyczna obecność przed śmiercią. Jezus uczy Marię odkrywać Go w nowy sposób, żyć Nim na sposób nadprzyrodzony.

Kiedy zbyt materialnie, zbyt zewnętrznie i zbyt uczuciowo rozważamy życie Jezusa, wówczas spontanicznie rodzi się w nas jakiś żal, iż my nie mieliśmy możliwości spotkać na sposób fizyczny Jezusa historycznego, tak jak spotkała Go Jego Matka Maryja, Apostołowie oraz inni uczniowie, a wśród nich także i kobiety. Takie ludzkie pragnienia i cały sposób rozumowania związany z nimi, choć trzeba uszanować i można zrozumieć, jest jednak całkowicie fałszywy. Odsłania bowiem zatrzymanie się wiary jedynie na powierzchni naszych emocji. Objawia też powierzchowność naszego doświadczenia Jezusa Zmartwychwstałego.

Nasza dzisiejsza więź z Jezusem jest rzeczywista, realna, prawdziwa i głęboka. Nie jesteśmy w niczym poszkodowani, nie jesteśmy w gorszej sytuacji od tych, którzy mogli spotkać Jezusa historycznego. Nie przychodzi nam bynajmniej z większym trudem wierzyć w Jezusa jako Syna Bożego, jako naszego Zbawcę. Wręcz przeciwnie. Mając za sobą świadectwo dwóch tysięcy lat, nam — w pewnym sensie — jest może nawet łatwiej. Opieramy się bowiem nie tylko na naszych osobistych doświadczeniach Jezusa, ale także na doświadczeniach milionów Jego wyznawców, którzy dla Niego poświęcali wszystko, nierzadko także swoje życie. Ich wiara nas zastanawia, pobudza, zachęca, otwiera.

W niniejszej kontemplacji oddajmy chwałę Jezusowi Zmartwychwstałemu. Dziękujmy Mu za Jego nową obecność. Dzięki niej pozostaje pomiędzy nami aż do skończenia świata (Mt 28, 20). Pozostaje obecny także i dla nas, pozostaje obecny także i dla mnie. I nam i mnie objawia się, jak objawił się swojej Matce Maryi, Marii Magdalenie, Apostołom, uczniom idącym do Emaus i wielu innym. Dziękujmy także Jezusowi za wiarę wszystkich Jego wyznawców, dzięki której wiara ta dotarła aż do naszych czasów. Nasza wiara jest kontynuacją, jest przedłużeniem ich wiary. Prośmy jednocześnie, abyśmy i my mogli przekazać tę wiarę w Jezusa Zmartwychwstałego tym, którzy przyjdą po nas. Jezus zaprasza również nas, jak zaprosił Marię z Magdali: Udaj się do moich braci i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego. Maria posłusznie poszła oznajmić uczniom: Widziałam Pana i to mi powiedział.

Na zakończenie całej kontemplacji oddajmy chwałę Jezusowi zasiadającemu po prawicy Ojca wyrażając wiarę w Jego nową, ciągle żywą obecność pośród nas. Nieobecny na sposób widzialny, Jezus towarzyszy nam jednak przez wszystkie dni aż do skończenia świata. Prośmy, aby Jego nowa obecność stała się źródłem nowego spojrzenia na nasze życie oraz na całą naszą ludzką rzeczywistość. Prośmy, abyśmy mogli wewnętrznie doświadczyć, że jako Zmartwychwstały jest Początkiem i Końcem, jest Alfą i Omegą, jest tym, Który jest, Który był i Który przychodzi.

 

 

P O P R Z E D N I N A S T Ę P N Y
IX. PUSTY GRÓB XI. BIEGLI ONI OBYDWAJ RAZEM DO GROBU
 
na początek strony
© 1996–2000 Mateusz