Widzieliśmy Pana |
WPROWADZENIA DO MEDYTACJI
Idąc stamtąd, wszedł do ich synagogi. A był tam człowiek, który miał uschłą rękę. Zapytali Go, by móc Go oskarżyć: Czy wolno uzdrawiać w szabat? Lecz On im odpowiedział: Kto z was jeśli ma jedną owcę, i jeżeli mu ta w dół wpadnie w szabat, nie chwyci i nie wyciągnie jej? O ileż ważniejszy jest człowiek niż owca! Tak więc wolno jest w szabat dobrze czynić. Wtedy rzekł do owego człowieka: Wyciągnij rękę! Wyciągnął, i stała się znów tak zdrowa jak druga. Faryzeusze zaś wyszli i odbyli naradę przeciw Niemu, w jaki sposób Go zgładzić. Gdy się Jezus dowiedział o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Lecz im surowo zabronił, żeby Go nie ujawniali. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Oto mój Sługa; którego wybrałem, Umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie prawo narodom. Nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą (Mt 12, 9–21).
Zanim przejdziemy do bezpośredniej kontemplacji tajemnicy Zmartwychwstania Jezusa, w niniejszej kontemplacji zatrzymamy się na perykopie ewangelicznej, która — jak w soczewce — ukazuje nam samą istotę męki Jezusa. Jest nią słabość Boga wobec wolności człowieka. Wszechmocny Bóg staje się słaby i bezbronny wobec odmowy człowieka przyjęcia Jego miłości. Bóg–Człowiek pozwolił się ukrzyżować, ale nie uległ pokusie odebrania człowiekowi prawa decyzji przyjęcia lub odrzucenia Jego Boskiej miłości. Im głębiej przemówi do nas tajemnica słabości Boga w męce i śmierci Jezusa, tym jaśniej zabłyśnie dla nas tajemnica Zmartwychwstania Jezusa.
Obraz dla obecnej medytacji: Przedstawmy sobie Jezusa jako cichego Baranka, który po ludzku okazuje się słaby; pozwala się przez swoich wrogów uwięzić, oskarżyć; pozwala się też osądzić, ubiczować, ukoronować cierniem i wreszcie daje się zaprowadzić na Golgotę i ukrzyżować.
Prośba o owoc medytacji: Będziemy prosić o wielkie zaufanie do Jezusa i Jego ludzkiej słabości. To właśnie dzięki słabości Boga w Jezusie możemy odkryć Jego nieskończoną miłość do nas. Prośmy także o łaskę odkrycia naszej ludzkiej wolności. To właśnie z jej powodu umiera Jezus dla nas na krzyżu, ale także dzięki naszej wolności możemy dostąpić zbawienia.
W Starym Testamencie Bóg objawia się Izraelowi przede wszystkim w swojej Boskiej mocy. Bóg Jahwe niszczy siarką i ogniem grzeszników Sodomy i Gomory (Rdz 19, 23–29), plagami zmusza do uległości potężnego faraona (Wj 7, 14nn), a później niszczy w wodach morskich jego wielkie wojska (Wj 15, 4nn). O mocy Boga Jahwe pięknie opowiadają niektóre Psalmy. Oto jeden z nich:
Przyznajcie Panu, synowie Boży,
przyznajcie Panu chwałę i potęgę!
Głos Pański ponad wodami, zagrzmiał Bóg majestatu:
Pan ponad wodami niezmierzonymi!
Głos Pana pełen potęgi! Głos Pana pełen dostojeństwa!
Głos Pana łamie cedry, Pan łamie cedry Libanu,
sprawia, że Liban skacze niby cielec i Sirion niby młody bawół.
Głos Pana rozsiewa ogniste strzały,
głos Pana wstrząsa pustynią, Pan wstrząsa pustynią Kadesz.
Głos Pana zgina dęby, ogałaca lasy:
a w Jego pałacu wszystko woła: Chwała!
Pan zasiadł na tronie nad potopem
i Pan zasiada jako Król na wieki (Ps 29).
Stary Testament wychowuje nas najpierw do dostrzegania i przyjmowania niemożliwej do pokonania potęgi Jahwe. Prorocy ukazują nam przede wszystkim Jahwe, który niszczy wrogów Izraela, kiedy ten daje się prowadzić swojemu Bogu. Stary Testament przekonuje nas najpierw, iż siła jest jednym z zasadniczych atrybutów Boga. Według naszego sposobu rozumienia Bóg jest mocny, potężny i nic nie może Mu się oprzeć. Bóg jest taki właśnie z racji samej swej natury. Jego potęga jest Jego naturą. Do istoty Boga należy zdolność obalania wszystkiego. Bóg jest mocny i nie może zrezygnować ze swojej mocy, bo nie może przestać być Bogiem (C. M. Martini).
W Biblii moc Boga kieruje się przede wszystkim przeciwko złu. Bóg nienawidzi zła z całej swojej mocy. Bóg niszczy zło, Bóg je unicestwia. Moc Boża w obliczu zła staje się Bożym gniewem. Zło przed obliczem zagniewanego Boga może się tylko unicestwić, rozpłynąć. Jezus Chrystus objawia nam moc Boga wówczas, kiedy czyni spektakularne cuda: przemienia wodę w wino, ucisza burzę na morzu, chodzi po falach jeziora, kiedy rozmnaża chleb, uzdrawia i wskrzesza umarłych, kiedy uzdrawia chorych, wypędza złe duchy z opętanych.
Ta moc Jezusa uwidacznia się nie tylko w szczególnych znakach i cudach, ale także w całej Jego postawie i w Jego słowach. Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jego było pełne mocy (Łk 4, 32). Kobieta chora na krwotok została uzdrowiona dzięki mocy, która wyszła z Jezusa, choć dotknęła się Go bez Jego wiedzy i zgody (Łk 8, 43nn). Uczniowie idą za Chrystusem właśnie dlatego, że doświadczają Jego przyciągającej ich siły. Ewangeliści wiele razy podkreślają moc Jezusa. Po uzdrowieniu opętanego Ewangelista zauważa, że uzdrowienie wprawiło wszystkich w zdumienie i mówili między sobą: Cóż to za słowo? Z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i wychodzą (Łk 4, 36). Cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich (Łk 6, 19) — pisze Łukasz.
Moc Jezusa kieruje się przeciwko złu; przeciwko złu fizycznemu, jakimi były choroby, śmierć, głód oraz przeciwko złu duchowemu, jakim był grzech. Całe działanie Jezusa kieruje się także przeciwko złemu duchowi, którego często z mocą wyrzuca z opętanych. W Biblii każde zło, także zło fizyczne, wiąże się jakoś z grzechem. Jest ono zawsze jakimś przejawem obecności i działania złego ducha.
W całej działalności Jezusa zauważamy, iż walczy ze złem, które dotyka innych, natomiast poddaje się i przyjmuje to zło, które uderza w Niego samego. Wrogowie Jezusa wyśmiewając Go na krzyżu będą mówili: Innych wybawiał, siebie nie może wybawić (Mk 15, 31). Stwierdzenia: Innych wybawiał jest słuszne. Zasadniczą misją Jezusa jest wybawianie innych od zła. Jezus każe nam również prosić Ojca: ale zbaw nas od złego. Lecz dalsze złośliwe stwierdzenie wrogów Jezusa: sam siebie nie może wybawić jest nieprawdziwe. Jezus sam siebie wybawić po prostu nie chce.
W Jezusie Chrystusie odkrywamy inny, nowy rys oblicza Boga, rys nieznany jeszcze w Starym Testamencie: słabość Boga wynikającą z Jego nieskończonej miłości do człowieka oraz z Jego wielkiego uszanowania dla ludzkiej wolności. W Jezusie okrywamy, iż moc Boga zostaje w jakimś sensie ograniczona wolnością i miłością do swoich stworzeń, jeżeli możemy wyrazić się w ten sposób naszym ludzkim językiem.
Innych wybawiał, a sam siebie nie może wybawić. To paradoksalne zachowanie się Jezusa uwidacznia się w sposób szczególny na przykładzie uzdrowienia chorego z uschłą ręką. Jezus uzdrawia w szabat pewnego człowieka i czyni to wbrew faryzeuszom. Faryzeusze odbierają uzdrowienie Jezusa jako swoistą prowokację i odbywają naradę przeciw Jezusowi. Głównym tematem narady jest pytanie, w jaki sposób Go zgładzić. Jezus dowiaduje się o spotkaniu faryzeuszy i wówczas widząc, że Jego życiu zagraża niebezpieczeństwo, oddala się; po prostu ucieka z tego miejsca. W czasie ucieczki Jezusa wielu poszło za Nim, a On uzdrowił ich wszystkich. Uzdrowionym zaś surowo zabrania, aby nie zdradzali miejsca Jego pobytu.
Ewangelie ukazują nam Jezusa jako wybranego i umiłowanego przez Boga, pełnego mocy Ducha Świętego. W chrzcie w Jordanie na początku swojej publicznej działalności oraz w czasie przemienienia na górze Tabor, które miało miejsce przed męką i śmiercią, Jezus otrzymuje potwierdzenie bycia wybranym i umiłowanym Synem Ojca: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie (Mt 3, 13). I oto nagle ten umiłowany Syn Ojca, mający bezpośredni udział w Jego Boskiej mocy, wydaje się być słaby, bezsilny wobec niebezpieczeństwa, jakie Mu grozi ze strony władz religijnych. Kiedy faryzeusze naradzają się, w jaki sposób Go zgładzić, On ustępuje i ucieka. Zgadza się, aby ich złość rozpaliła się przeciwko Niemu.
Jezus nie realizuje w swoim życiu utartej przez opinię ludową woli Jahwe, zgodnie z którą swoim gniewem natychmiast niszczy On i tłumi zło w samym zarodku. Zło, które uderza w Jezusa, nie zostaje stłumione. Wręcz przeciwnie — rozpala się coraz bardziej. Jezus przyjmuje postać słabego człowieka, który dziś ucieka, ale jutro pozwoli się schwytać i zabić. Nienawiść faryzeuszy całkowicie zatriumfuje nad Nim. Jezus posiada moc dla innych, ponieważ broni ich przed złem choroby i przed mocą złych duchów, dla siebie natomiast staje się bezbronny i słaby. Innych wybawia, a sam siebie wybawić nie chce. Innych uzdrawia, ale sam siebie nie chce uzdrowić.
Prośmy w tej kontemplacji o wielką przenikliwość duchową, dzięki której będziemy w stanie przeczuć sens tego z pozoru sprzecznego — w ludzkim znaczeniu — zachowania się Jezusa. Prośmy także o wielkie zaufanie do Jezusa, dzięki któremu będziemy w stanie uwierzyć, że Jego postawa jest wyrazem Jego nieskończonej miłości do nas, która zaprowadziła Go aż na krzyż. Módlmy się, abyśmy docenili niezwykły dar, jakim jest nasza wolność — z powodu której — ale także dzięki której — umiera Jezus dla nas na krzyżu.
Zachowanie Jezusa w sytuacji zagrażającej Jego życiu będzie dla uczniów powodem zgorszenia; będzie kamieniem, o który się potkną. Z jednej strony Jezus objawia się im jako Mesjasz, który będzie panował na wieki na tronie Dawida; z drugiej strony zaś kiedy wrogowie Mu zagrażają, On ucieka.
Krewni Jezusa będą Go pouczać: Wyjdź stąd i idź do Judei, aby i uczniowie Twoi ujrzeli czyny, których dokonujesz. Nikt bowiem nie dokonuje niczego w ukryciu, jeżeli chce się publicznie ujawnić. Skoro takich rzeczy dokonujesz, to okaż się światu! Bo nawet Jego bracia nie wierzyli w Niego (J 7, 3–5). Pokaż się światu. Jeżeli przyszedłeś, by mówić do świata, to dlaczego nie troszczysz się, aby Cię wszyscy widzieli, słyszeli?
W ostatnim, najtrudniejszym okresie publicznej działalności Jezus zachowuje się tak, jakby Mu już nie zależało na tym, aby poszerzać grono uczniów. Niekiedy robi wrażenie, jakby Mu mało zależało na tych, którzy do Niego należeli. Po trudnej mowie eucharystycznej, kiedy wielu odeszło, Jezus pyta swoich najbliższych: Czyż i wy chcecie odejść? (J 6, 67).
To z pozoru sprzeczne zachowanie Jezusa zostało przepowiedziane przez proroka Izajasza. Bo choć Jezus uczestniczy w mocy samego Boga, posiada Jego niezwyciężonego Ducha i będzie ogłaszał prawo narodom, to jednak nie będzie tego nigdy czynił przemocą i siłą ludzką. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Oto mój Sługa, którego wybrałem, Umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie prawo narodom. Nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi (Mt 12, 17–20).
Syn Boży objawia się jako łagodny i cichy Baranek Boży. Przychodzi dokonać sądu nad światem, ale Jego głos jest słaby, nie umie krzyczeć. Ten głos można stłumić, zagłuszyć. Można zamknąć usta cichemu Barankowi. Przychodzi dokonać zwycięstwa nad całą potęgą zła i szatana, ale kiedy faryzeusze Mu grożą, rezygnuje z samoobrony i ze zwycięstwa nad nimi. Kiedy Go niesprawiedliwie oskarżają, nie usprawiedliwia się, nie broni się, ale milczy. Pozwala, aby wydano niesłuszny wyrok na Niewinnego. Takiego wybrał sobie Bóg. W Nim ma swoje upodobanie. Nie jest to tylko upodobanie Boga. Jest to także upodobanie wszystkich narodów, które Go poznają i będą w Nim pokładać nadzieję.
Rozważana Ewangelia o Jezusie, który z mocą uzdrawia innych a sam ucieka przed faryzeuszami, jest kluczem do męki i śmierci Jezusa. Mesjasz sam nie podniesie głosu na nikogo, ale dozwoli, aby oskarżyciele krzyczeli na Niego, aby Go wyśmiewali i wydrwili. Trzciny nadłamanej nie złamie, ale sam stanie się trzciną, która zostanie złamana, zmiażdżona. Knota tlejącego nie dogasi, ale pozwoli, aby zgaszono Jego życie, aby zabito Go na drzewie krzyża. Kontemplując to nielogiczne po ludzku zachowanie módlmy się: Ty, Boże Wszechmocny, który stworzyłeś niebo i ziemię i wszystko podtrzymujesz swoją mocą, stajesz się słaby, bezbronny i milczący wobec tych, którzy Cię nienawidzą. Takie Twoje zachowanie staje się zgorszeniem dla roztropnych i mądrych na tym świecie. Jeszcze dziś zezwalasz, aby Ci bluźniono. Niektórzy odważni mówią: jeżeli Bóg jest, to niech mnie unicestwi, niech mnie natychmiast uśmierci. Na te słowa Ty milczysz, nie odpowiadasz człowiekowi, a jemu zdaje się, że ma rację.
W ten sposób powtarza się bluźnierstwo spod krzyża: Jeżeli jesteś Synem Bożym, wybaw samego siebie... Zgorszenie słabością Boga trwa. Człowiek niesprawiedliwy, człowiek krzywdzący innych, chciwy i pyszny często odnosi tryumf; a ten, kto odwrócił się od Boga, robi świetnie swoje nieczyste interesy, w których Bóg zdaje Mu się błogosławić. Sprawiedliwy natomiast doznaje prześladowania i Bóg nie bierze go w obronę w jakiś widoczny dla świata sposób. Męka Jezusa Chrystusa zadaje zasadnicze pytania dotyczące naszego życia duchowego, dla wiary: Jaki jest nasz obraz Boga? Czego oczekujemy od Boga doznając niesprawiedliwości, doznając drobnych krzywd lub drobnych posądzeń? Czy w głębi serca nie oczekujemy jakiejś materialnej interwencji Pana Boga, aby wyszła na jaw nasza niewinność, nasza sprawiedliwość, aby okazało się w końcu, że to my właśnie mamy rację?
Czego oczekujemy od Boga w naszej pracy apostolskiej? Czy nie ma w nas pragnień i dążeń, abyśmy okazali się po ludzku silniejsi, bardziej wpływowi, bardziej szanowani? Czy nie chcemy naszą siłą udowadniać innym, że to my mamy rację? Czy nie poddajemy się zwątpieniu, kiedy pozornie Bóg przegrywa na naszych oczach i w naszym życiu? Czy nie słabnie w nas wiara i nadzieja, kiedy dostrzegamy panoszące się zło w świecie, które zdaje się być urąganiem Bogu? Czy nie wątpimy w obecność i działanie Chrystusa w Kościele, kiedy postrzegamy słabość i grzechy ludzi Kościoła?
Na placu apelowym w Oświęcimiu w czasie drugiej wojny światowej wieszano 15–letniego żydowskiego chłopca za jakieś obozowe przewinienie. Jeden z Żydów w rozpaczy i buncie rzucił do swojego kolegi retoryczne pytanie: Gdzie jest Bóg, który to wszystko widzi? W odpowiedzi usłyszał: Patrz, wieszają Go teraz. Odpowiedź ta zbudowana jest na Biblii. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, mąż boleści, oswojony z cierpieniem. (...) Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich! (Iz 53, 3. 7).
Prośmy, abyśmy doświadczyli ludzkiej słabości Boga–Człowieka, która objawia się w Jezusie Chrystusie. Pytajmy Go tak, jak zachęca nas św. Ignacy: jak to się stało, że On będąc wszechmocnym Bogiem, który stworzył niebo i ziemię, ucieka, gdy kilku ludzi zastanawia się nad tym, by Go skazać na śmierć? Prośmy o poznanie, przynajmniej zaczątkowe, na czym polega istota słabości Boga–Człowieka. Prośmy, abyśmy od rozważań nad słabością Jezusa przeszli do rozważań nad naszym sposobem przeżywania ludzkiej słabości. Prośmy Jezusa, aby On sam dał nam odpowiedź, jak my mamy się zachować w spotykających nas krzywdach, niesprawiedliwościach, w klęskach, posądzeniach, odrzuceniach itp. Prośmy, abyśmy w świetle męki i śmierci Jezusa umieli ocenić nasze postawy, reakcje i zachowania: odruchowe a może nieraz także agresywne bronienie się w sytuacji najmniejszego choćby zagrożenia ze strony innych; podnoszenie głosu i krzyk w chwilach niecierpliwości i wewnętrznego gniewu na siebie i innych; spieranie się i kłótnie dla obrony swoich własnych interesów, nieraz bardzo dwuznacznych czy wręcz nieczystych; brak delikatności wobec słabszych, próby dominowania i manipulowania innymi; pokazywanie swojej władzy i wyższości.
Prośmy Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, aby również w naszym życiu, tak jak i w Jego, mogła objawić się słabość Boga, która jest najwyższym znakiem Jego nieskończonej miłości i szacunku dla ludzkiej wolności. Dopuszczenie do naszego serca i do naszej świadomości ludzkiej słabości Boga–Człowieka sprawi, iż będziemy naprawdę przygotowani na przyjęcie nieskończonej mocy Boskiej, która objawiła się w Jezusie Zmartwychwstałym.
P O P R Z E D N I | N A S T Ę P N Y |
V. BÓG NIE PRZEZNACZA NIKOGO DO PIEKŁA | VII. ZMARTWYCHWSTANIE — ABSOLUTNA NOWOŚĆ BOGA |
na początek strony © 1996–2000 Mateusz |