Widzieliśmy Pana |
WPROWADZENIA DO MEDYTACJI
Jeżeli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do Królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie (Mk 9, 43–48).
Każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał. Dzieci, nie dajcie się zwodzić nikomu; kto postępuje sprawiedliwie, jest sprawiedliwy, tak jak On jest sprawiedliwy. Kto grzeszy jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku (1 J 3, 6–8).
Obraz dla obecnej medytacji: Św. Ignacy zachęca, aby w tej medytacji widzieć przy pomocy wyobraźni długość, szerokość i głębokość piekła (por. ĆD, 65).
Prośba o owoc medytacji: Będziemy prosić o wewnętrzne odczucie kary, jaką cierpią potępieni, żeby jeżeli z powodu moich upadków zapomnę o miłości Boga, przynajmniej obawa przed karą powstrzymała mnie od wpadnięcia w grzech (ĆD, 65).
W rozważaniach Ćwiczeń duchownych św. Ignacy daje nam także medytację o piekle. Poprzez nią pragnie ukazać, jak tragiczne mogą być konsekwencje naszego grzechu. Wprawdzie rozważania o piekle są umieszczone w pierwszym tygodniu, ale celowo przenosimy je na czwarty tydzień rekolekcji. Tajemnicę tę będziemy bowiem rozważać nie tylko w perspektywie grzechu i zagrożenia związanego z nim, ale także z perspektywy tajemnicy Zmartwychwstania, która objawia nam moc Chrystusa nad grzechem i jego skutkami. Rozważanie o piekle z perspektywy Zmartwychwstania nie będzie budzić w nas jakiegoś paraliżującego lęku. Może natomiast inspirować nas do adoracji potęgi Jezusa Zmartwychwstałego, który dzięki swojemu zwycięstwu nad grzechem i śmiercią usunął z naszej drogi niebezpieczeństwo wiecznego potępienia. Ikonografia Kościoła Wschodniego ukazuje często Jezusa Zmartwychwstałego depczącego głowę szatana.
Historia grzechu człowieka może zakończyć się w podwójny sposób: wyzwoleniem się z niego przez przyjęcie Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego a w Nim nieskończonego miłosierdzia Ojca albo też skazaniem się na wieczne potępienie z powodu zamknięcia się na przebaczającą miłość Ojca. Nie możemy być zjednoczeni z Bogiem, jeżeli nie wybieramy w sposób dobrowolny Jego miłości. Nie możemy jednak kochać Boga, jeżeli grzeszymy ciężko przeciwko Niemu, przeciw naszemu bliźniemu lub przeciw nam samym. Każdy, kto nie miłuje, trwa w śmierci. Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego (1 J 3, 14–15). (...) Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i ze świętymi określa się słowem piekło (Katechizm Kościoła Katolickiego [=KKK], 1033).
W czasie życia ziemskiego Bóg nie stosuje wobec człowieka tzw. zasady sprawiedliwości moralnej. Dobre postępowanie moralne człowieka nie gwarantuje nam w sposób konieczny powodzenia w sprawach materialnych, a popełnione grzechy nie muszą ściągać na nas natychmiastowej kary Bożej tutaj na ziemi. W czasie naszego ziemskiego życia sprawiedliwość Boża jest miłosierdziem wobec wszystkich. Ale kiedy człowiek uparcie trwa w grzechu jeszcze w chwili śmierci, kiedy odrzuca krzyż i Zmartwychwstanie Jezusa, a z nim miłosierdzie Ojca, sam ponosi skutki swojego wyboru. Grzech, którego człowiek nie poddał miłosierdziu Boga, posiada straszliwą moc pogrążenia grzesznika w wiecznym cierpieniu i rozpaczy. To nie Bóg potępia człowieka, ale człowiek sam siebie potępia nie przyjmując ofiarowanego mu przebaczenia.
Piekło (jest) skandalem dla Boga.(...) Piekło jako absolutne odrzucenie miłości, istnieje tylko zawsze u jednej strony, chcę powiedzieć u tego, który je stwarza stale dla samego siebie. (...) Jeżeli więc jest w Bogu jakaś reakcja na istnienie piekła, to jest to reakcja bólu, a nie zatwierdzenia, reakcja nieskończonego cierpienia, a nie upodobania. (...) Nasz ból z powodu piekła jest więc tylko echem Jego bólu, nasz dramat jest tylko bardzo dalekim odbiciem Jego dramatu i piekło jest dla Boga nigdy nie zagojoną raną (G. Martelet).
Właśnie dlatego, że piekło jest bólem i dramatem Boga Chrystus często mówił o gehennie ognia nieugaszonego, przeznaczonej dla tych, którzy do końca swego życia odrzucają wiarę i nawrócenie; mogą oni zatracić w niej zarazem ciało i duszę. Jezus zapowiada z surowością, że pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony (Mt 13, 41–42). On sam wypowie słowa potępienia: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci w ogień wieczny! (Mt 25, 41) (KKK, 1034). Używając języka symbolicznego Chrystus określa rzeczywistość wiecznego potępienia różnymi imionami; mówi o otchłani (Łk 16, 23), o ciemnościach zewnętrznych (Mt 8, 12), o piecu rozpalonym (Mt 13, 42), o karze ognia (Mt 5, 22) oraz miejscu płaczu i zgrzytania zębami (Mt 25, 30). Wszystkie te pojęcia kojarzą się z jakąś straszną rzeczywistością, którą trudno sobie wyobrazić. Tym jasnym i zdecydowanym nauczaniem o tajemnicy wiecznego odrzucenia Jezus pragnie przestrzec człowieka przed takim rodzajem życia, które mogłoby go oddalić od miłości Boga. W obecnej medytacji prośmy Jezusa o łaskę otwarcia na tę trudną tajemnicę naszej wiary. Prośmy o głębokie przeczucie, iż Bóg nie przeznacza nikogo do piekła; ale dokonuje się to przez dobrowolne odwrócenie się od Boga przez grzech śmiertelny i trwanie w nim aż do końca życia (KKK, 1037).
Jeżeli twoja ręka, noga, oko jest powodem grzechu, odetnij ją, wyłup je, lepiej jest ułomnym, chromym, jednookim wejść do królestwa niż z dwiema rękami, z dwiema nogami, z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła (por. Mk 9, 43–48). Są to niezwykle trudne i twarde słowa Jezusa, po których być może mielibyśmy ochotę powtórzyć słowa uczniów zgorszonych nauką Chrystusa o Eucharystii: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? (J 6, 60). I choć Kościół nigdy nie interpretował tych słów w sposób dosłowny i nie zachęcał do okaleczania się celem uniknięcia grzechu, to jednak odczytywał je jako obrazowe ukazanie tragicznych konsekwencji grzechu ludzkiego po śmierci. Nawet utrata jednego z członków jest dla człowieka nieporównanie mniejszą stratą niż wieczne potępienie. Nie sprzykrzyło się Jezusowi trzykrotnie powtarzać te same słowa: Być wrzuconym do piekła. Któż się nie przerazi tym powtórzeniem i tak silnym podkreśleniem owej kary przez usta samego Boga — mówi św. Augustyn w komentarzu do przytoczonej perykopy ewangelicznej.
W naszym życiu duchowym winniśmy się kierować możliwie najczystszymi motywami: pragnieniem miłości Boga, pragnieniem oddawania Mu chwały, czci i służenia Mu. Św. Ignacy jako wielki znawca ludzkiej duszy był jednak realistą i doskonale wiedział, że często człowiek nie jest w stanie kierować się tak wzniosłymi pobudkami. Gdyby więc do walki z grzechem zabrakło nam motywów miłości, wdzięczności i służby Bogu, wówczas niech przynajmniej lęk przed nieodwracalnymi skutkami grzechu podtrzymuje naszą wytrwałość w walce ze złem. Teologia moralna stwierdza, że do odpuszczenia grzechu ciężkiego w sakramencie pojednania wystarcza żal, który wypływa z lęku przed wiecznym potępieniem. Jest to żal niedoskonały, ale daje człowiekowi możliwość mocnego postanowienia poprawy. W obecnej medytacji wzbudźmy w sobie głęboką wiarę w tajemnicę wiecznego odrzucenia jako prawdę podaną przez samego Jezusa. Prośmy Boga, aby prawda o realnej możliwości wiecznego niespełnienia (K. Rahner) ukazywała nam powagę ludzkiej odpowiedzialności oraz konieczność liczenia się ze starym człowiekiem w nas, który opiera się Bogu i Jego woli.
W medytacji o piekle św. Ignacy każe nam odwołać się do wszystkich ludzkich zmysłów, aby nie tyle poznać prawdę o piekle intelektualnie, ale raczej ją odczuć, smakując jej gorycz i tragizm. Św. Ignacy proponuje więc, by: Widzieć oczami wyobraźni owe ogromne ognie i dusze jakby w ciałach ognistych. Słuchać uszami wyobraźni lamentów, wycia, krzyków i bluźnierstw przeciw Chrystusowi, Panu naszemu i przeciw wszystkim Jego świętym. Węchem wyobraźni odczuć dym, siarkę (...) i zgniliznę. Smakiem wyobraźni smakować rzeczy gorzkich, jak łzy, smutek i robak sumienia. Dotykiem w wyobraźni dotykać i doświadczać jak ognie owe dotykają i palą duszę (ĆD, 66–70).
We wszystkich tych wskazówkach św. Ignacego widzimy jakby echo średniowiecznych scen Sądu Ostatecznego, na których piekło ukazywano za pomocą wizji budzących przerażenie i grozę. Złe duchy mają postać potworów pożerających ludzkie ciała, częściowo podobnych do ludzi, częściowo do zwierząt. Zniekształcone twarze budzą odrazę i lęk. W średniowiecznych scenach piekła złe duchy posiadają całkowitą władzę nad potępionymi; znęcają się nad nimi w okrutny sposób. Wymyślają dla nich najokrutniejsze tortury i męki piekielne. Twarze potępionych są pełne smutku, beznadziejności, bólu i rozpaczy. Człowiek średniowiecza dla wyrażenia swojego doświadczenia religijnego częściej odwoływał się do zmysłów niż do abstrakcyjnego języka pojęć. Stąd też w taki plastyczny sposób malował rzeczywistość wiecznego potępienia. Przemawiała ona szczególnie do ludzi prostych, którzy nie mieli dostępu do opisów literackich.
Zauważmy, iż św. Ignacy zachęcając nas do medytacji o piekle angażuje w nią całego człowieka ze wszystkimi jego władzami. Ten sposób medytowania tajemnicy wiecznego odrzucenia wyda nam się właściwy, jeżeli uświadomimy sobie, że przecież cały człowiek z wszystkimi swoimi zmysłami i władzami duszy bierze udział w grzechu. Pokusa dociera do serca ludzkiego poprzez ludzkie zmysły, a grzech postanowiony w sercu zostaje dokonany również poprzez zmysły. Stąd też wydaje się rzeczą naturalną, że jeśli zmysły człowieka biorą udział w grzechu, to będą brały udział także w karze wiecznego odrzucenia. Również sam Jezus pragnąc przybliżyć nam tajemnicę piekła, odwołuje się do naszych zmysłów.
W obecnej medytacji o piekle chciejmy więc posłużyć się uwagami św. Ignacego i włączyć w nią wszystkie nasze zmysły, aby móc odczuć karę, na jaką może skazać się grzesznik i w ten sposób umocnić się przed złym użyciem wolności. W wolności bowiem przyjmujemy z pokorą i skruchą przebaczenie naszych grzechów i postanawiamy poprawę przy Jego łasce (ĆD, 43). Korzystając ze zmysłów w medytacji o piekle pamiętajmy jednak, że rozważana tajemnica przekracza wszelki porządek materialny. Obrazy materialne są jedynie analogiami dla przybliżenia tajemnicy wiecznego niespełnienia. Tak wielka to jest kara, że z nią nie można porównać żadnych udręczeń, jakie znamy, skoro owa będzie wieczna, te zaś choćby trwały przez bardzo wiele nawet wieków, będą tylko długie (św. Augustyn).
We wprowadzeniu pierwszym do medytacji o piekle św. Ignacy pisze: Widzieć oczami wyobraźni długość, szerokość i głębokość piekła (ĆD, 65). Oglądanie wymiarów piekła przypomina nam wymiary miłości Jezusa, o których mówi na św. Paweł: Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w sercach waszych; abyście (...) zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość i poznać miłość Chrystusa przewyższającą wszelką wiedzę (Ef 3, 17–19). Jak miłość Chrystusa przewyższa wszelką możliwość ludzkiego poznania, tak samo piekło, które jest odrzuceniem tej miłości nie może być zgłębione ludzkim rozumem. Jak człowiek nie jest w stanie przewidzieć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1 Kor 2, 9), tak też nie jest w stanie w pełni poznać, co sam sobie przygotowuje przez radykalne odrzucenie Bożej miłości. Piekło jako wieczne potępienie jest odwrotnością nieba jako wiecznego zbawienia.
Istotą wiecznego szczęścia jest pełne zjednoczenie z Bogiem — pełna przynależność do Niego; niebo utrwala na wieki naszą jedność budowaną na ziemi z Ojcem przez Jego Syna w Duchu Świętym. Chrześcijanin to człowiek, który w życiu, w śmierci i w wieczności należy całkowicie do Pana (por. Rz 14, 8). Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy prosi swojego Ojca, aby Jego uczniowie byli zawsze z Nim zjednoczeni: Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem (J 17, 24).
Piekło jest wiecznym oddaleniem się od Boga, pozbawieniem się na zawsze Jego miłości. Oddalenie się od Boga to jednoczesne zbliżenie się do szatana. Zerwanie jedności z Bogiem to nawiązanie jedności z Jego przeciwnikiem. Zlekceważenie miłości Boga to uczestnictwo w nienawiści Złego. Zaprzeczyć Prawdzie to przyjąć ojca wszelkiego kłamstwa (por. J 8, 44). Odrzucić dziecięctwo Boże to przyjąć dziecięctwo diabła, bo każdy, kto grzeszy, jest dzieckiem diabła (1 J 3, 8). Nie stać się błogosławionym Ojca to jednocześnie stać się przeklętym diabła i jego aniołów (por. Mt 25, 34. 41); odrzucenie Chrystusa oznacza przyjęcie Antychrysta, bo każdy (...) duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i to jest duch Antychrysta (1 J 4, 3).
Tragizm piekła może naprawdę odczuć tylko ten, kto wchodzi w intymną jedność z Bogiem, kosztuje Jego słodyczy i doświadcza wielkości i głębi Jego nieskończonej miłości. Mistycy byli właśnie ludźmi, którzy najgłębiej smakowali gorzkość piekła. Po okresie wielkich mistycznych łask i pociech, Bóg przeprowadzał ich nieraz przez ciemną noc — mistyczny smutek wewnętrzny, który oni sami nazywali smakowaniem piekła.
Ponieważ nie znamy dnia ani godziny, musimy, w myśl upomnienia Pańskiego, czuwać ustawicznie, abyśmy zakończywszy jeden jedyny bieg naszego ziemskiego żywota, zasłużyli wejść razem z Panem na gody weselne i być zaliczeni do błogosławionych, i aby nie kazano nam, jak sługom złym i leniwym, pójść w ogień wieczny, w ciemności zewnętrzne, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów (Lumen Gentium, 48). W zakończeniu tej medytacji błagajmy Boga o miłosierdzie modlitwą, którą odmawiamy w czasie sprawowania Eucharystii: Boże, przyjmij łaskawie tę ofiarę od nas, sług Twoich, i całego ludu Twego. Napełnij nasze życie swoim pokojem, zachowaj nas od wiecznego potępienia i dołącz do grona swoich wybranych.
P O P R Z E D N I | N A S T Ę P N Y |
IV. KTÓŻ MNIE WYZWOLI Z CIAŁA, CO WIEDZIE KU ŚMIERCI? | VI. SŁABOŚĆ BOGA |
na początek strony © 1996–2000 Mateusz |