W Jego ranach |
WPROWADZENIA DO KONTEMPLACJI EWANGELICZNYCH
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego (J 3, 16–18).
Kontemplacja męki Jezusa domaga się od nas żywej wiary, że wchodzimy w niepojętą dla nas tajemnicę, której sami nie potrafimy zgłębić. Tajemnicę męki, śmierci i zmartwychwstania może nam jedynie objawić sam Chrystus. Stąd też św. Ignacy zachęca nas, aby prosić i pytać Jezusa, jak to On będąc Stwórcą, do tego doszedł, że stał się człowiekiem, a od życia wiecznego przeszedł do śmierci doczesnej i do konania za moje grzechy (ĆD, 53) 2. Kontemplując mękę i śmierć Jezusa, winniśmy naprawdę rozumieć powagę i dramatyczność tego typu rozmyślania — mówi kardynał C. M. Martini.
Nieśmiertelny Król wieków, do którego należy wszelka chwała i cześć (por. 1 Tm 1, 17) zostaje upokorzony przez mękę i śmierć, tak iż mówi o sobie: Ja zaś jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu (Ps 22, 7).
Wcielony Bóg, najpiękniejszy z synów ludzkich, zostaje w męce zmaltretowany, oszpecony tak, iż nie było na co patrzeć, a wszyscy odwracali od Niego swoje twarze (por. Iz 53, 2–3).
Jedyny sprawiedliwy i jedyny niewinny zostaje zaliczony w poczet złoczyńców i powieszony na drzewie hańby jako jeden z nich.
Najwierniejszy z ludzkich synów, który z największym oddaniem pełnił wolę swojego Ojca i Jemu służył, zostaje oskarżony i skazany jako bluźnierca i grób Mu wyznaczono między bezbożnymi (Iz 53, 9).
Bóg–Człowiek, który ukochał wszystkich nieskończoną Boską miłością aż do końca (por. J 13, 1), staje się ofiarą ludzkiej nienawiści i zemsty.
H. U. von Balthasar, wielki teolog współczesny, aby ukazać dramatyzm rozważań o męce i śmierci Jezusa przytacza tekst małej apokalipsy Proroka Izajasza:
Groza i dół,
i sidło na ciebie,
mieszkańcu ziemi:
kto umknie przed krzykiem grozy,
wpadnie w dół,
a kto się wydostanie z dołu,
w sidła się omota!
Tak, upusty otworzą się w górze
i podwaliny ziemi się zatrzęsą.
Ziemia rozpadnie się w drobne kawałki,
ziemia pękając wybuchnie,
ziemia zadrgawszy zakołysze się,
ziemia się mocno będzie zataczać jak pijany
i jak budka na wietrze będzie się chwiała;
grzech jej zaciąży nad nią tak,
iż upadnie
i już nie powstanie.
Nastąpi w ów dzień to,
iż Pan skarze wojsko niebieskie tam, w górze
i królów ziemskich tu — na dole.
Zostaną zgromadzeni,
uwięzieni w lochu;
będą zamknięci w więzieniu,
a po wielu latach będą ukarani.
Księżyc się zarumieni,
słońce się zawstydzi,
bo zakróluje Pan Zastępów na górze Syjon
i w Jeruzalem:
wobec swych starców będzie uwielbiony
(Iz 24, 17–23).
Tekst ten, podobny raczej do poezji, niż do realistycznego opisu, oddaje stan zagrożenia, w jakim znajduje się człowiek. H. U. von Balthasar przytacza małą apokalipsę Izajasza, aby przywołać dramatyzm człowieka i uzasadnić konieczność męki i śmierci Boga–Człowieka. Ten wielki teolog mówi: Jeżeli Bóg umiera, wszystko umiera, jeżeli słowo objawiające Boga w pewnym momencie milczy, cały świat milczy. Śmierć Boga–Człowieka i Jego milczenie oddaje jedynie śmierć i milczenie człowieka. Jezus Chrystus wchodzi bowiem w okrutną mękę i śmierć krzyżową nie ze względu na siebie samego, ale tylko ze względu na nas:
On dźwigał nasze boleści. (...)
Lecz On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie.
I dalej:
Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich. (...)
Za grzechy mego ludu został zbity na śmierć
(Iz 53, 4–6. 8).
Dramat męki i śmierci Syna Bożego odzwierciedla więc dramat człowieka uwikłanego w grzech pierworodny i grzech osobisty. Poważna jest sytuacja całej ludzkości, a w niej każdego z nas, skoro Bóg–Człowiek musiał przyjąć na siebie tak okrutny los: musiał wiele wycierpieć, być odrzuconym, wzgardzonym i ukrzyżowanym (por. Łk 9, 22).
Cierpiący Jezus sam nas poucza, jak mamy kontemplować Jego mękę i śmierć krzyżową: Nie płaczcie nade Mną, płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! (...) Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym? (Łk 23, 28. 31).
Św. Ignacy w Ćwiczeniach duchownych zachęca nas, abyśmy łączyli rozważania męki i śmierci Jezusa z naszymi grzechami. Każe nam prosić o boleść, współczucie i zawstydzenie, że z powodu mych grzechów Pan idzie na mękę (ĆD, 193).
W rozważaniach męki i śmierci Jezusa trzeba nam przechodzić od kontemplacji ran Jezusa do rozmyślania o naszych grzechach, które były przyczyną Jego ran. W nieszczęściu, upokorzeniu i zranieniu Syna Bożego winniśmy dostrzegać nasze nieszczęście, upokorzenie i zranienie grzechem cudzym i własnym. Męka i śmierć Jezusa ma być dla nas zwierciadłem, w którym poznamy naszą dramatyczną sytuację; ma być również siłą w naszym dążeniu do wolności, jaką ofiaruje nam Bóg w swoim ukrzyżowanym Synu.
Słowa, które Izajasz stosuje do cierpiącego Sługi, możemy odnieść także do nas samych. Parafrazując słowa Proroka możemy więc mówić: Jak nieludzko przez grzech, cudzy i osobisty, został oszpecony mój wygląd; moja postać jest niepodobna do ludzi. To grzechem niszczę w sobie to, co jest najbardziej ludzkie. Z powodu grzechu nie ma we mnie żadnego wdzięku, ani blasku, aby na mnie patrzeć, ani wyglądu, abym się podobał. To z powodu grzechu nie podobamy się sami sobie, nie podobamy się Bogu i nie podobamy się ludziom. (por. Iz 53, 1nn).
W rozważaniach o grzechu św. Ignacy każe nam wydać okrzyk pełen zdziwienia, że z powodu mojego grzechu ziemia sama (...) nie otworzyła się i nie pochłonęła mnie, tworząc nowe piekło, abym na wieki doznawał w nim katuszy (ĆD, 60).
Kiedy odkryjemy powagę i dramat męki Jezusa, a tym samym powagę i dramat naszej sytuacji jako grzeszników, spontanicznie wyrwie się z naszego serca okrzyk: Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? (Rz 7, 24). Któż mnie wyzwoli z przepastnego dołu, w który wpadłem przez grzech? Któż mnie wyrwie z sideł, z niewoli grzechu, którą jestem omotany? Któż mnie podtrzyma, kiedy się zachwieję i upadnę? (por. Iz 24, 17nn).
To właśnie kontemplacja męki i śmierci Jezusa ma zrodzić w nas te pytania i ona również ma nam udzielić na nie odpowiedzi. Kontemplacja męki Jezusa sprawia, iż doświadczenie powagi naszej sytuacji przeradza się w doświadczenie zdziwienia, miłości i wdzięczności wobec Jezusa za to, że On sam pozwolił przebić się za nasze grzechy, zdruzgotać za nasze winy, że to On obarczył się naszym cierpieniem i oręduje za nami u Ojca (por. Iz 53, 5nn).
Świadomi faktu, że męka i śmierć Syna Bożego jest wielką tajemnicą wiary, wchodzimy w nią pełni ufności. Wierzymy bowiem, że towarzyszyć nam będzie Duch Jezusa Chrystusa. On będzie nas prowadził. Bez Niego nie moglibyśmy wymówić nawet Imienia Jezus. W naszej słabości i niezdolności wejścia w kontemplację męki przyczyniać się będzie za nami Duch Święty. Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami (Rz 8, 26). Wchodzić będziemy w tajemnice męki i śmierci Jezusa świadomi własnej słabości, ale również świadomi towarzyszącej nam mocy Jezusa.
Św. Paweł zachęca nas: Miejcie te same uczucia, co Jezus Chrystus. On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej (Flp 2, 6–8).
Odwołując się do tej zachęty św. Pawła będziemy patrzeć na Osobę Jezusa, słuchać Jego słów, wpatrywać się w Jego gesty, wczuwać się w Jego ludzkie i Boskie serce. W odkrywaniu zaś najgłębszego znaczenia tego wszystkiego, co będzie przedmiotem naszej kontemplacji, trzeba nam będzie bardziej zdać się na pokorną prośbę o łaskę poznania, niż na własne ludzkie rozumowanie, wysiłki intelektualne i wolitywne. Do takiej postawy zachęca nas św. Ignacy, kiedy każe nam prosić o boleść, współczucie i zawstydzenie, że z powodu mych grzechów Pan idzie na mękę oraz o boleść wespół z Chrystusem pełnym boleści, o udrękę z Chrystusem udręczonym, o łzy i mękę wewnętrzną z powodu tak wielkiej męki, którą Chrystus wycierpiał za mnie (ĆD, 193, 203).
Najgłębszym sensem męki Jezusa nie jest najpierw fizyczne cierpienie, ale przede wszystkim absolutne posłuszeństwo swojemu Ojcu. Posłuszeństwo Jezusa nie ma jednak charakteru niewolniczej zależności i poddaństwa, ale kieruje się wyłącznie nieskończoną miłością Syna do Ojca. Syn poprzez swoją mękę staje się posłusznym Ojcu aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej. I w tej właśnie śmierci Jezus wyraża odwieczną synowską miłość. On sam powie, że nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15, 13). Pierwszym Przyjacielem Jezusa, dla którego oddaje życie jest właśnie Jego Ojciec.
Cierpliwe, pokorne i odważne znoszenie nieludzkich cierpień fizycznych, maltretowania psychicznego, upokorzeń, płynie z posłuszeństwa wobec Ojca. Jezus nie pragnął cierpienia dla niego samego. Wręcz przeciwnie. W modlitwie w Ogrójcu modli się o oddalenie kielicha goryczy i męki. Jezus pragnął być jedynie posłuszny swojemu Ojcu. Dopiero wówczas, kiedy poprzez wewnętrzne światło doświadcza, iż wolą Ojca jest, że Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie (Łk 9, 22), wówczas przyjmuje kielich. Posłuszeństwo Jezusa osiąga szczyt w oddaniu życia w ręce Ojca: W Twoje ręce powierzam ducha mojego (Łk 23, 46).
Wejście w kontemplację męki, to wejście w bezwarunkowe posłuszeństwo Jezusa swojemu Ojcu. Bardzo ważnym celem rozważania męki i śmierci Jezusa, obok wezwania do nawrócenia z naszych grzechów, jest też rozbudzenie w nas pragnienia naśladowania Jezusa w Jego posłuszeństwie Ojcu.
Odkrycie nieskończonej miłości Ojca i Syna, która objawia się w męce, śmierci i Zmartwychwstaniu Jezusa, staje się dla nas źródłem naszego posłuszeństwa i oddania. Aby stać się posłusznym Bogu na wzór Jezusa, trzeba najpierw odkryć Boga jako miłującego Ojca. Bez odkrycia nieskończonej miłości, nasze posłuszeństwo łatwo może sprowadzić się do zależności kierowanej jedynie strachem i chorym poczuciem winy. Taka zależność zaś sprawia, iż bardziej podobni jesteśmy do niewolników, niż do dzieci Bożych.
Wejście w kontemplację męki jest bardzo trudne, ponieważ zakłada uznanie najpierw nieposłuszeństwa Bogu: nieposłuszeństwa pierwszego człowieka — Adama i naszego osobistego nieposłuszeństwa. Grzech zawsze polega na nieposłuszeństwie. Dopiero kiedy uznamy nasz grzech, nasze nieposłuszeństwo, możemy zrozumieć sens męki i śmierci Jezusa: Jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi (Rz 5, 19). Kontemplacja męki nie tylko naprawia nasze nieposłuszeństwo, ale także uczy nas poddania całego naszego życia Bogu, na wzór poddania Syna swojemu Ojcu. To właśnie dzięki posłuszeństwu Jezusa aż do śmierci i to śmierci krzyżowej, możemy stać się sprawiedliwymi, to znaczy posłusznymi Bogu.
W rozważaniu męki i śmierci Jezusa nie chodzi jedynie o rozważanie historycznego posłuszeństwa Ojcu, historycznych wydarzeń, które miały miejsce dwa tysiące lat temu. Rozważanie historycznej męki Jezusa pozwala jednocześnie odkrywać mękę i śmierć Jezusa, która nieustannie uobecnia się w całej ludzkości, w każdym człowieku, w każdym z nas.
Oto przykład. Rozmawiałem kiedyś z pewnym młodym człowiekiem, żonatym, z trójką dzieci, bardzo zaangażowanym religijnie. Do pewnego momentu jego życie toczyło się spokojnie i cicho. Wydawało mu się, iż dzięki jego gorliwej religijności Pan Bóg błogosławi mu w życiu osobistym i rodzinnym. Takie podejście do wiary towarzyszyło mu jednak tylko do momentu, kiedy jeden z jego bardzo bliskich przyjaciół zapadł na ciężką chorobę i po krótkim czasie umarł. Pod wpływem tego dramatycznego wydarzenia, coś załamało się w tym człowieku. Wpadł w depresję. Wiara — w jego subiektywnym przeżyciu — nagle przestała mieć dla niego większe znaczenie.
W tych trudnych dniach zrozumiałem — mówił później z bólem — że Bóg mógłby dopuścić to samo doświadczenie i na mnie, na moją żonę, na moje dzieci. Wówczas zbuntowałem się wewnętrznie. Uświadomiłem sobie bowiem, że Bóg nie jest już gwarantem mojego ziemskiego poczucia bezpieczeństwa i zewnętrznego ludzkiego szczęścia. Nagle też zdałem sobie sprawę, jak bardzo jest mi obcy Jezus cierpiący na krzyżu, który zaprasza mnie do naśladowania. Wewnętrznie, choć tego nie chcę, bardzo buntuję się przeciwko Bogu, który dopuszcza czy wręcz, jak mi się niekiedy wydaje, sprawia cierpienie. To bolesne doświadczenie uświadomiło mi, jak bardzo jestem skoncentrowany na sobie, swojej rodzinie i jak daleka jest jeszcze moja droga do prawdziwej wiary w Jezusa ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego, jak daleka jest przede mną droga do prawdziwego posłuszeństwa Bogu.
Przed przystąpienie do rozważania męki Jezusa musimy sobie uświadomić, że o własnych ludzkich siłach nie jesteśmy w stanie jej dobrze przeżyć. Stąd też kontemplację męki i śmierci trzeba nam rozpoczynać od serdecznej prośby, abyśmy przez samego Jezusa zostali zaproszeni do towarzyszenia Mu w Jego Drodze Krzyżowej od uroczystej Wieczerzy Paschalnej aż do złożenia w Jego Ciała w grobie.
Przed każdą kontemplacją św. Ignacy zachęca nas, by prosić o to, czego chcę. Tutaj o to, o co wypada prosić w czasie męki, a mianowicie o boleść wespół z Chrystusem pełnym boleści, o udrękę serca z Chrystusem udręczonym, o łzy i mękę wewnętrzną z powodu tak wielkiej męki, którą Chrystus wycierpiał za mnie (ĆD, 203). Tylko bowiem sam Jezus może nas dopuścić do tego.
W tej wstępnej modlitwie rekolekcyjnej prośmy, abyśmy nie banalizowali rozważań męki Jezusa sprowadzając je wyłącznie do wzruszeń emocjonalnych. Kontemplacja męki i śmierci Jezusa nie może być podobna do oglądania ciekawego filmu. I choć film może nas wzruszyć i możemy o nim myśleć nawet przez kilka dni, to jednak nie zmienia on naszego życia.
Prośmy, abyśmy z pomocą męki Jezusa weszli otwartym sercem w naszą codzienność; byśmy z jej pomocą chcieli zadawać sobie szczere pytania: w jaki sposób reagujemy na cierpienia, które nas dotykają; na upokorzenia, niesłuszne posądzenia, krzywdy i zniewagi, szczególnie wówczas, gdy spadają na nas niespodziewanie. Czy usiłujemy przyjmować je w duchu naśladowania Jezusa upokorzonego, niesłusznie oskarżonego, ubiczowanego, cierniem ukoronowanego, Jezusa ukrzyżowanego? Prośmy także, abyśmy w czasie rozważań męki i śmierci Jezusa Chrystusa mieli te same uczucia, co On. Módlmy się gorąco, aby męka i śmierć Jezusa objawiły nam, że Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony (J 3, 16–17).
Panie, chcemy patrzeć na Ciebie, by poznać Ojca. Ty z krzyża nam objawiasz Ojca. Objaw nam, Panie tajemnicę krzyża. Spraw, abyśmy się go nie obawiali, byśmy z nim poznali Boga, poznali Ciebie, Syna Ojca, byśmy poznali siebie, zbawionych grzeszników. Daruj nam cząstkę zrozumienia tajemnicy krzyża, który przeznaczyłeś dla każdego z nas. Spraw, by nasze życie konsekwentnie postępowało za tym, co Ty nam dajesz poznać, a jeśli chcesz sprawić, byśmy najpierw praktykowali, a potem poznali, uczyń, żebyśmy najpierw pokochali, zanim zrozumiemy. Daj nam Twego Ducha poprzez Twoją śmierć i chwalebne Zmartwychwstanie. Adorujemy Cię, obecnego wśród nas, żywego Zmartwychwstałego, chwalebnego przez wieki wieków. Amen (C. M. Martini).
Rozważania zakończmy modlitwą św. Ignacego z drugiego tygodnia Ćwiczeń duchownych. Modlitwa ta stanowi fundament rozważań męki i śmierci Jezusa: Odwieczny Panie wszystkich rzeczy! Oto przy Twej łaskawej pomocy składam ofiarowanie swoje w obliczu nieskończonej Dobroci Twojej i przed oczami chwalebnej Matki Twojej i wszystkich świętych dworu niebieskiego, oświadczając, że chcę i pragnę i taka jest moja dobrze rozważona decyzja, jeśli to tylko jest ku Twojej większej służbie i chwale, naśladować Cię w znoszeniu wszystkich krzywd i wszelkiej zniewagi i we wszelkim ubóstwie, tak zewnętrznym jak i duchowym, jeśli tylko najświętszy Majestat Twój zechce mię wybrać i przyjąć do takiego rodzaju i stanu życia (ĆD, 98).
1 Ignacjańska metoda kontemplacji ewangelicznej została przedstawiona w rozważaniach drugiego tygodnia pt. „Daj mi pić” tego samego Autora.
Rozważania nr I, II, — por. J. Augustyn, Jak szukać i znajdować wolę Bożą, Wydawnictwo M, Kraków 1993. Rozważania nr IV–XII, XIV–XVI, XVIII — por. J. Augustyn, Rabbi, gdzie mieszkasz?, Wydawnictwo M, Kraków 1993. Rozważania nr XXI–XXIII — por. J. Augustyn, Życie i Eucharystia, Wydawnictwo M, Kraków 1993. Rozważania XXV — por. J. Augustyn, Posłuszeństwo ewangeliczne, Wydawnictwo WAM, Kraków 1992.
2 Św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne (=ĆD), WAM, Kraków 1991.
P O P R Z E D N I | N A S T Ę P N Y |
TOM III – W JEGO RANACH | II. OFIARA ABRAHAMA, IZAAKA I JEZUSA |
na początek strony © 1996–2000 Mateusz |