Daj mi pić |
ROZWAŻANIA REKOLEKCYJNE
Miłość w życiu człowieka może realizować się zarówno poprzez małżeństwo, jak poprzez celibat. Wybór stanu życia jest jednym z najważniejszych wyborów człowieka. Celem drugiego tygodnia Ćwiczeń duchownych, szczególnie dla ludzi młodych, jest między innymi przygotowanie się do podjęcia dojrzałej decyzji w sprawie wyboru stanu życia. Dla ludzi zaś, którzy dokonali takiego wyboru, drugi tydzień może być okazją do reformy w zakresie realizacji swojego stanu życia.
Miłość małżeńska jest wielką naturalną potrzebą człowieka. Nigdy nie da się jej zastąpić najsilniejszymi i najpiękniejszymi przyjaźniami. W żadnej bowiem przyjaźni nie ma całkowitego oddania się ani wyłączności, które cechują miłość narzeczeńską i małżeńską.
Do zbudowania dojrzałej więzi narzeczeńskiej i małżeńskiej potrzeba dobrej znajomości siebie i osoby kochanej, potrzeba też dobrej znajomości praw, którymi się rządzi męskość i kobiecość. Bardzo wiele trudności przeżywanych najpierw przez narzeczonych, a później małżonków wynika nierzadko z braku zrozumienia wzajemnych odniesień do siebie: swoich wzajemnych potrzeb, pragnień i oczekiwań. Chodzi o potrzeby i pragnienia na wszystkich płaszczyznach: duchowej, uczuciowej i fizycznej.
Nie jesteśmy w stanie omówić tutaj wszystkich problemów dotyczących życia narzeczeńskiego, małżeńskiego i rodzinnego. Napisano na ten temat wiele dobrych książek. Możemy z nich skorzystać. Chcemy jedynie podkreślić, że poznanie praw i potrzeb, którymi rządzi się własna emocjonalność i emocjonalność osoby kochanej, jest jakimś podstawowym obowiązkiem dla obu stron.
Tylko znając dobrze siebie i drugiego można świadomie i z przekonaniem powiedzieć: ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską aż do śmierci. Wyrażenie aż do śmierci zakreśla nie tylko fizyczny czas miłości, tzn. śmierć fizyczną. Wyrażenie aż do śmierci oznacza także śmierć duchową, czyli całkowite zaparcie się siebie dla osoby kochanej na wzór Chrystusa. Małżonkowie mają się kochać tak, jak Chrystus nas umiłował.
Ludzie przygotowujący się do życia w małżeństwie winni kształtować w sobie zdolność rozumienia i przeżywania w sobie uczuć, pragnień i potrzeb drugiego. Tylko wówczas małżeństwo może być związkiem stałym i szczęśliwym.
Rozumienie drugiego, współ–odczuwanie wymaga od nas pewnej dojrzałości emocjonalnej i duchowej; wymaga też nabierania dystansu do siebie: do swoich pragnień i potrzeb oraz zdolności ponoszenia ofiar na rzecz osoby kochanej.
Miarą autentycznej miłości pomiędzy narzeczonymi czy małżonkami jest nie tylko doświadczenie zauroczenia emocjonalnego, ale także gotowość umierania dla siebie, dla swoich potrzeb i pragnień, by móc pełniej żyć dla drugiego. Prawdziwa miłość wymaga współ–odczuwania z kochaną osobą. Doświadczenie pokazuje niezbicie, iż zakochanie jest uczuciem zmiennym i niestałym. Budowanie związku małżeńskiego tylko na zakochaniu nie gwarantuje mu żadnej trwałości.
Jeżeli usiłujemy kochać innych ofiarnie i z całym oddaniem, szybko dochodzimy do granic naszych możliwości. Granice te zakreślają między innymi zmienność nastrojów i uczuć, osobiste zranienia nabyte w ciągu życia, nasz egoizm i inne słabości. Dość szybko odkrywamy w nas jakąś fundamentalną niezdolność do całkowitego oddania się w miłości; odkrywamy ją szczególnie wówczas, kiedy nie spotykamy się z pełną wzajemnością.
Uświadamiając sobie tę naszą niezdolność, doświadczamy potrzeby otwarcia się na Kogoś większego; na Kogoś kto mógłby nas uzdolnić do pełnej miłości. Prawdziwe trwanie w Bogu gwarantuje nam dopiero prawdziwe trwanie w miłości. Sam Bóg jest bowiem źródłem każdej autentycznej miłości.
Dotykanie granic ludzkiej miłości prowadzi nas często do rozczarowania miłością kochanej osoby, z którą wiązaliśmy nadzieje na pełne szczęście. Jest to doświadczenie bardzo bolesne.
Trudno pogodzić się z faktem, iż człowiek, którego kocham, nie może do końca spełnić moich pragnień i oczekiwań. Ale bolesne jest i to, że ja sam nie mogę zrealizować wszystkich pragnień i potrzeb osoby, która mnie kocha.
Właśnie bolesne doświadczenie ma jednak swoje ogromne znaczenie dla małżonków. Dzięki niemu mogą odkryć ograniczoność ludzkiej miłości oraz potrzebę otwarcia się na nieskończoną Miłość — miłość samego Boga. Angielski myśliciel, C. S. Lewis stwierdza, że przyrodzone miłości nie mogą osiągnąć zbawienia o własnych siłach.
Tak więc z jednej strony doświadczenie Boga prowadzi małżonków do pełniejszej miłości małżeńskiej, z drugiej zaś strony doświadczenie ich wzajemnej miłości małżeńskiej otwiera ich na Boską miłość.
Małżonkowie żyjący prawdziwą miłością, w miarę wewnętrznego duchowego rozwoju, dochodzą do przekonania, że ponad troskę o wypełnienie ich wzajemnych pragnień winni razem starać się wypełniać pragnienia Boga.
Bóg, który jest źródłem i gwarantem ludzkiej miłości, wzywa małżonków, aby razem zdążali do Niego. Według Bożego zamiaru, małżeństwo stanowi drogę do Boga. Dążenie do Boga i do pełnienia Jego woli dokonuje się w życiu małżeńskim poprzez wzajemne oddanie się sobie. Żona szuka Boga nie tylko wspólnie ze swoim mężem, ale także w swoim mężu. I odwrotnie. Mąż szuka Pana Boga nie tylko razem ze swoją żoną, ale także w swojej żonie. Im prawdziwsza jest ich miłość, tym pełniej i głębiej prowadzi ich ona do miłości Boga odkrywanego w sobie nawzajem.
Małżeństwo to jedyny związek międzyludzki, który został przez Boga uświęcony sakramentalnym znakiem: sakramentem małżeństwa. Poprzez sakrament małżeństwa Bóg wyraża swoje pragnienie, by małżonkowie, złączeni wspólną miłością, zdążali do Niego razem. Mąż dany jest żonie jako towarzysz i pomocnik w drodze do Boga, tak samo żona jest dana mężowi jako pomoc w szukaniu Stwórcy. Szukanie Boga i wypełnianie Jego pragnień dokonuje się w życiu małżonków poprzez ich życie wspólne.
To wspólne zmierzanie do Boga winno wyrażać się również w konkretnych znakach. Z pewnością jednym z takich znaków ich małżeńskiej wierności Bogu może być wspólna modlitwa. Jeżeli małżonkowie wspólnie żyją, wspólnie się martwią, cieszą, smucą, cierpią, to przecież jest rzeczą bardzo naturalną, że także wspólnie się modlą. Wspólnota modlitwy może złączyć ich bardziej niż jakiekolwiek inne wspólne doświadczenie. Wewnętrzna kruchość człowieka sprawia, że nawet najbardziej kochający się ludzie łatwo ranią siebie nawzajem. Nieporozumienia, konflikty, różnice zdań są codziennym chlebem najbardziej udanych małżonków. Modlitwa jest w takich momentach wzajemnym zaproszeniem do przebaczenia, jedności i zgody.
Ale co robić, kiedy dostrzega się pewną rozbieżność małżonków w poglądach i w postawie w sprawach religijnych? Co robić, kiedy mąż nie akceptuje religijności żony czy też odwrotnie?
Z pewnością małżonkowie nie mogą zmuszać siebie do wykonywania praktyk, które byłyby sprzeczne z ich sumieniem. Każdy człowiek odpowiada sam, i tylko sam, przed Bogiem. Nawet najbardziej kochający się małżonkowie nie mogą siebie zastępować i wyręczać w odpowiedzialności wobec własnego sumienia. Każdy człowiek umiera sam i sam staje przed Bogiem.
Ale nawet wówczas, kiedy istnieją rozbieżności religijne, nie oznacza to, iż małżonkowie przestają kroczyć do Boga razem. Św. Paweł pisze, że mąż niewierzący uświęca się dzięki swojej żonie, a niewierząca żona osiąga świętość przez wierzącego męża (por. 1 Kor 7, 12–14).
Wzajemne oddanie się sobie staje się w małżeństwie źródłem nowego życia. Nowe życie rodzi się jako owoc miłości i staje się nieustannym świadkiem wzajemnej miłości. Płodność fizyczna ma swój głęboki sens tylko wówczas, kiedy łączy się z płodnością psychiczną i duchową.
Płodność fizyczna przypadkowa i niechciana może stać się źródłem wielu cierpień i zranień. Jest to cierpienie nie tylko dla samych rodziców, ale przede wszystkim dla ich dziecka. W psychologii rozwojowej podkreśla się, że zaburzenia w rozwoju dzieci i młodzieży mają swoje źródło w braku miłości i bezpieczeństwa w rodzinie. Dziecko uczy się kochać i cenić swoje życie poprzez uczestnictwo we wzajemnej miłości swoich rodziców. Dziecko uczy się trudzić i ponosić ofiary dla drugich, naśladując wzajemne trudzenie się i ofiarność swoich rodziców.
Trzeba podkreślić wagę wspólnej miłości obu rodziców do dziecka. Miłość do dziecka ojca i matki, którzy żyją w konflikcie pomiędzy sobą, nie tylko nie zaspokaja jego potrzeby miłości i bezpieczeństwa, ale niekiedy może nawet głęboko je ranić. Ma to miejsce szczególnie wówczas, kiedy rodzice skłóceni ze sobą rywalizują o uczucia dziecka. Rodzice wychowują swoje dzieci przede wszystkim poprzez wzajemną miłość. Ona staje się dla dziecka świadectwem prawdziwej miłości i miejscem wzrostu w miłości. Na tym polega apostolski wymiar miłości małżeńskiej.
Dziecko potrzebuje wzajemnej miłości rodziców nie tylko w okresie dzieciństwa, ale także w okresach późniejszych, zwłaszcza w okresie dorastania i młodości. Młody człowiek z niemałym trudem szuka autentycznych wartości. Przechodzi różne wewnętrzne kryzysy, nierzadko także załamania. We wzajemnej miłości rodziców może odnaleźć dla siebie mocne oparcie. Z pomocą ich miłości może stawić czoła wszystkim niebezpieczeństwom związanym z trudnym okresem życia.
Podkreślana przez młodego człowieka potrzeba niezależności wyraża nie tyle chęć rzeczywistego oderwania się od miłości rodziców, ale raczej potrzebę samodzielnego potwierdzenia się w życiu. Potwierdzenie to dokonuje się poprzez nawiązywanie nowych pozarodzinnych relacji.
W miarę dorastania zależność dziecka od rodziców winna przekształcać się stopniowo w coraz bardziej samodzielne i odpowiedzialne decydowanie o sobie. Władza rodziców nad dzieckiem winna przeradzać się w dobrze rozumiane partnerstwo. Jeżeli relacje pomiędzy samymi rodzicami ulegają zakłóceniom, to zawsze w jakiś sposób cierpią na tym także relacje pomiędzy dziećmi a rodzicami.
Poprzez wzajemną miłość rodzice przekazują dziecku nie tylko ludzkie wartości, ale także uczą je postawy głębokiego zaufania i powierzania się Bogu. Wzajemna miłość rodziców jest pierwszym fundamentem prawdziwej miłości człowieka do Boga. Zranienie w zaufaniu do własnych rodziców rzuca cień na zaufanie człowieka do Boga. Sam Bóg objawiając swoją miłość do człowieka odwołuje się do ludzkiej miłości, zwłaszcza do miłości rodzicielskiej. Biblia wiele razy mówi, że Bóg kocha nas jak matka i jak ojciec. Jezus każe nam nazywać Boga naszym Ojcem.
Kochający się wzajemnie rodzice dają dzieciom nie tylko świadectwo miłości ludzkiej, ale także świadectwo miłości samego Boga: są oni dla dziecka obrazem miłości Boga. W taki oto sposób realizują się w ich życiu słowa Księgi Rodzaju: stworzył Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę (Rdz 1, 27).
P O P R Z E D N I | N A S T Ę P N Y |
XXIII. ROZEZNAWANIE WAŻNYCH DECYZJI ŻYCIOWYCH | XXV. POWOŁANIE DO CELIBATU |
na początek strony © 1996–2000 Mateusz |