Adamie, gdzie jesteś?

WPROWADZENIA DO MEDYTACJI

X. FASCYNACJA GRZECHEM

 

wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu? Niewiasta odpowiedziała wężowi: Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli. Wtedy rzekł wąż do niewiasty: Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło. Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski (Rdz 3, 1–7).

Obraz dla obecnej medytacji: Przedstawmy sobie wygnanie z raju pierwszych rodziców. Możemy posłużyć się np. obrazem wygnania z raju Michała Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej lub innym znanym nam obrazem.

Prośba o owoc rozmyślania: Będziemy prosić o głębokie poznanie istoty grzechu. Będziemy też prosić o doświadczenie bezradności w naszych namiętnościach i pokusach, byśmy w ten sposób mogli pełniej i głębiej otworzyć się na pomoc łaski.

1. Geniusz przewrotnej inteligencji u początków grzechu

W opisie grzechu Adama zły duch wypowiada dwa zdania. Egzegeci podkreślają, że pierwsze z nich jest genialne w swej przebiegłości. Geniusz przewrotności tego zdania polega na doskonale zamaskowanych celach i intencjach złego ducha. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że szatan pyta o informację: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie ze wszystkich drzew tego ogrodu? Zasadniczym błędem pierwszego człowieka i naszym jest wchodzenie w dialog ze złem.

Szatan zadając pytanie Ewie sprawia wrażenie jakoby występował w roli obrońcy Boga. Zdaje się mówić: przecież Pan Bóg nie jest nielogiczny; skoro sam stworzył cały ogród, jak teraz mógłby zakazać zrywania owocu ze wszystkich drzew tego ogrodu. Geniusz przewrotności szatana polega właśnie na tym, iż występując w roli obrońcy Boga, dąży jednocześnie do oskarżenia Go przed człowiekiem i oddzielenia człowieka od Stwórcy.

Ewa popełnia zasadniczy błąd odpowiadając wężowi. Ona również wyjaśniając pokrętne informacje szatana zdaje się po swojemu bronić Boga. Tłumaczy szatanowi: Tak, to prawda, Bóg nie jest nielogiczny. Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu Bóg powiedział, że nie wolno nam z niego jeść, a nawet go dotykać, abyśmy nie pomarli.

Bóg nie potrzebuje obrony szatana, ani też obrony człowieka w dialogu ze złym duchem. Nierzadko występujemy w roli obrońców Pana Boga wchodząc w kłamstwa i kompromisy, które stają się później przyczyną naszego upadku. Pierwszym naszym zadaniem jest bronienie siebie samych przed kłamstwem własnych namiętności. To właśnie obrona Boga przed szatanem wprowadziła pierwszego człowieka w logikę kłamstwa. Kłamstwo rodzi kłamstwo. Pan Bóg powiedział: nie wolno jeść z drzewa zakazanego, ale nie powiedział, iż nie wolno go dotykać. Nie wolno dotykać jest dodatkiem człowieka i jest czczym kłamstwem.

W dialogu człowieka ze złem i ze złym odkrywamy pewien bardzo ważny mechanizm, który istnieje w każdej pokusie. Z jednej strony zakazana rzeczywistość grzechu znajduje się w centrum ogrodu, w centrum życia, w centrum ludzkich pragnień, myśli i dążeń. Człowiek całą swoją istotą, wszystkimi płaszczyznami swojej ludzkiej osobowości dąży do spełnienia tej namiętności. Z drugiej strony w sposób bolesny doświadcza, że tej rzeczywistości nie wolno mu nawet dotknąć. W ten sposób tworzy się rozbijający człowieka i wpychający go w nerwicę mechanizm namiętności i grzechu. Poddanie się namiętności rozbija człowieka; rozbija duchowo i psychicznie. Człowiek żyjący w namiętności rozdarty jest pomiędzy niemożliwym do spełnienia pożądaniem a absolutnym zakazem dotykania zakazanego owocu.

Zauważmy, iż wszystko, co w grzechu stanowi przedmiot pożądania samo w sobie jest bardzo dobre. Jest bowiem darem Boga. Pieniądze, alkohol, władza, przyjemność, seksualność, kariera, ambicja — są to wszystko rzeczywistości same w sobie dobre i — używane zgodnie z wolą Pana Boga — służą dobru człowieka, ponieważ są darem Stwórcy. Istota zła w korzystaniu z tych wartości polega na ich absolutyzowaniu i wynoszeniu ich ponad Boga. To, co jest wartością względną, w grzechu staje się wartością nadrzędną, staje się dobrem absolutnym. W grzechu człowiek podporządkowuje wszystko tej jednej względnej wartości.

To nieprawda, że nie wolno dotykać wartości względnych. Wolno ich dotykać i wolno z nich korzystać, ale zgodnie z zamiarem Boga. Posługiwanie się tymi wartościami jest najczęściej pewną koniecznością życiową. Korzystając z nich trzeba jednak mieć świadomość, iż są one darem Pana Boga. Istota grzechu polega na zniewoleniu wartościami względnymi.

Odwołajmy się do doświadczenia namiętności i grzechów popełnionych pod jej wpływem i zobaczmy rozdzierający nas mechanizm. Zauważmy, jak wszystkie nasze myśli, pragnienia, odczucia krążyły wokół zakazanej rzeczywistości. W uzależnieniu alkoholowym, narkotycznym, w silnej namiętności zmysłowej i w każdym innym uzależnieniu nałogowym wszystkie myśli, pragnienia krążą wokół zakazanej rzeczy. Ona staje w środku ogrodu, w środku życia. Podobnie dzieje się w przypadku każdej innej namiętności. Poddany namiętności człowiek doświadcza nieustannie jakiegoś emocjonalnego ssania, które nie pozwala mu myśleć o czymś innym, jak tylko o zakazanym owocu. Całą swoją energią życiową, wszystkimi pragnieniami krąży wokół zakazanej rzeczywistości.

Zobaczmy też ów wielki lęk przed dotykaniem zakazanej rzeczywistości. Rodzi się wówczas uraz do niej. Np. w Polsce istnieje wielkie nadużywanie alkoholu, które niszczy życie wielu osób, rozbija rodziny, degraduje społeczeństwo. Stąd wielu osobom sam alkohol wydaje się być złem. Inny przykład. Ludzka seksualność jest Bożym darem służącym doświadczeniu miłości ludzkiej i przekazywaniu życia. Ale kiedy seksualność odgrodzi się od miłości i życia i złączy się z lękiem i nienawiścią, staje się ona siłą destrukcyjną. Dzisiejsza cywilizacja, która proponuje prymitywne nadużywanie seksualności, stworzyła w wielu ludziach swoisty uraz seksualny. Seksualność jako taka wielu ludziom kojarzy się ze złem i niemoralnością. Słysząc słowo grzech myślą przede wszystkim o grzechu seksualnym.

Po ludzku rzecz biorąc, nie ma wyjścia z tego rozdarcia pomiędzy pożądaniem a urazem. Nie da się bowiem zaspokoić namiętności przez uleganie jej. Nie da się też wyjść z urazu usiłując uciec od rzeczywistości zakazanej, aby jej nie dotykać. Jedynym wyjściem z krążenia od fascynacji do urazu jest przekraczanie zarówno namiętności jak i lęku. Zarówno namiętność jak i uraz można pokonać tylko poprzez zdobywanie coraz większej wolności wobec wszystkich rzeczy stworzonych.

Pierwsze zdanie złego ducha dialogu z Ewą jest genialne w swej przebiegłości. Natomiast drugie zdanie to zwyczajne kłamstwo. Bóg mówi: Nie wolno wam jeść z niego... abyście nie pomarli. Zły duch natomiast mówi: Na pewno nie umrzecie, ale wie Bóg, że jeśli spożyjecie owoc z tego drzewa otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło.

Przewrotność szatana przejawia się w tym, iż najpierw występuje w roli obrońcy Boga, a następnie jako Jego oskarżyciel. Podobnie postępuje w stosunku do człowieka. Najpierw zdaje się bronić człowieka i jego wolności, ale tylko po to, by po grzechu przemienić się w oskarżyciela.

Zły duch bowiem ze swej istoty jest właśnie oskarżycielem. Diabeł znaczy oskarżyciel 3. Zniekształcenie obrazu Boga w swej istocie polega właśnie na przybraniu przez człowieka postawy oskarżania Boga. Szatan zdaje się mówić człowiekowi: Bóg wam zazdrości. On się was boi. On nie chce waszego dobra. Tak naprawdę Bóg was nie kocha. Takie oskarżenie Boga ukrywa się w każdej pokusie. Każde kuszenie zniekształca obraz Boga w człowieku. Rozdarci pomiędzy własnym pożądaniem a urazem, jesteśmy skłonni nieraz oskarżać Boga, iż stawia nas w sytuacji wiecznego nienasycenia, wiecznego nieszczęścia. Prośmy w tej medytacji o mądrość serca, dzięki której będziemy w stanie zdemaskować kłamstwo każdej naszej namiętności, kłamstwo pokusy i grzechu.

2. Bezradność człowieka w namiętności i w pokusie

Kiedy człowiek wejdzie w logikę pokusy, wówczas wszystkie sfery ludzkiej osoby przenikają dążenia namiętności. Człowiek żyje i oddycha nią. To dogłębne przeniknięcie pokusą doskonale ukazuje Autor natchniony: Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu, i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy.

Niewiasta w pokusie doświadczyła nowego poznania. Pokusa ukazuje grzech jako źródło poznania, źródło mądrości. Poznanie w pokusie otwiera oczy. Ewa spostrzegła to, czego wcześniej nie widziała. Jej olśnienie jest jednak wielkim zaślepieniem. Nierzadko przeżywamy zaślepienie pożądaniem zmysłowym jako wielkie oświecenie, jako zdobywanie doświadczenia i mądrości życiowej. Dopiero sam grzech demaskuje światłość zapowiadaną przez pokusę.

Co spostrzegła niewiasta? Najpierw spostrzegła, że owoce są dobre do jedzenia. Poznała zakazany owoc przy pomocy zmysłów. Każdy grzech posiada pewien element zmysłowy, somatyczny. Nie ma grzechów nie zmysłowych. Nie ma grzechów, które nie miałyby wpływu na naszą somatyczność. Jedne są bardziej zmysłowe, inne mniej. Ale element zmysłowy i somatyczny znajduje się w każdym grzechu. Najbardziej duchowe grzechy posiadają także elementy zmysłowe. Mówimy np. słodka zemsta. Pycha, smutek, lenistwo widoczne są także na ludzkiej twarzy. Dalej, niewiasta spostrzegła, że owoce są rozkoszą dla oczu. Namiętność przenika także emocjonalność człowieka. Zakazany owoc jawi się jako rozkosz estetyczna. Grzech objawia się nie tylko jako źródło przyjemności, ale także jako źródło piękna; zło staje się przedmiotem kontemplacji. I wreszcie Ewa spostrzegła, że grzech nadaje się do zdobycia mądrości.

Kiedy człowiek poddaje się namiętności, ona przenika go całego i całkowicie paraliżuje. Człowiek kuszony często nie umie sobie wyobrazić, jak można żyć bez zaspokojenia pokusy. Kiedy poddajemy się pożądaniu, stajemy się niewolnikami i nie ma w nas skrawka wolnej ziemi. K. Rahner stwierdza, iż w pokusie słodkie powaby owocu zakazanego krążą w duszy i we krwi, napełniają człowieka ładunkiem pożądliwości ślepej na prawa duchowe.

Odwołując się w tej medytacji do osobistego doświadczenia, chciejmy najpierw dostrzec przenikanie pokusy do wszystkich sfer osobowości. Chciejmy też zauważyć naszą bezradność w naszych namiętnościach: bezradność w chorej ambicji, w gniewie i agresji, bezradność w zmysłowości, w smutku, bezradność w stanach zniechęcenia. Doświadczenie bezradności w pokusie jest bardzo ważne, ponieważ ono wskazuje nam potrzebę usilnego wołania o pomoc i ratunek.

Właśnie owo doświadczenie bezradności w grzechu może wyrwać z naszych serc modlitwę: Panie, zmiłuj się nad nami. Wołanie to staje się usilne i wytrwałe, jeżeli czujemy się bezradni i zagubieni. K. Rahner zachęca: Módlmy się w pokusie. Uczmy się modlić! Nie mówmy nigdy: Nie, nie mogę. Mówmy do Boga: Ty możesz. Nie mówmy: Bez tego, z czego mam właśnie zrezygnować, nie mogę istnieć i nie mogę żyć. Powtarzajmy wciąż, uparcie, cierpliwie, głośno: Tylko bez Ciebie, Boże, nie mógłbym istnieć. Nie mówmy, że wyrzeczenie jest śmiercią. Bądźmy raczej przekonani, że jest ono prawdziwym życiem. Życie to bierze początek w umieraniu.

Bezradność w pokusie i grzechu może nas wyzwolić z naiwności, która każe nam sądzić, że sami moglibyśmy wyzwolić się z grzechu. Do walki z grzechem nie wystarczy wysiłek człowieka. Konieczny jest dopływ sił z zewnątrz. Konieczna jest łaska Boga. Stąd też obok naszego wysiłku musimy prosić o moc, prosić o miłosierdzie. W pokusie trzeba także szukać wsparcia wspólnoty Kościoła. Kiedy człowiekiem targają namiętności, wówczas ogromnej pomocy do jej przezwyciężenia udzielić może kierownictwo duchowe. Kierownictwo wprowadza człowieka w prawdziwe poznanie swojego stanu. Odkrywa wówczas jak bardzo pokusa go zaślepia.

3. Zerwała zatem owoc i dała swemu mężowi

Kiedy człowiek żyje i oddycha namiętnością, fakty grzechu stają się niemal mechaniczne. Autor natchniony zauważa: Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swojemu mężowi, który był z nią: a on zjadł.

Zerwała zatem... Zrobiła tak, ponieważ nie mogła zrobić inaczej. Kiedy człowiek żywi w sercu namiętność, musi popełniać czyny zgodne z nią. Nie ma innego wyjścia. Fakty grzechu są wówczas niemal mechaniczne. Aby mogło dokonać się w nas prawdziwe nawrócenie, nie wystarczy powstrzymać się od czynów grzesznych. Trzeba przekroczyć namiętność mieszkającą w sercu.

Zobaczmy, jak wiele naszych czynów, słów, postanowień, myśli, osądów popełniamy wbrew nam samym, jakby mechanicznie. Św. Paweł wyznaje podobną bezradność w grzechu: Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać — nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło (Rz 7, 18–21). Prośmy o głębokie poznanie, iż grzech popełniany niemal mechanicznie, nie jest jednak grzechem przypadkowym, ale owocem mieszkającej w nas namiętności.

Niewiasta zerwała zakazany owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł. Żyjąc w grzechu człowiek dzieli się nim z tymi, których kocha. Zjadła i dała swemu mężowi — a więc dała komuś, kto był jej najbliższy. Im bardziej kogoś kochamy, tym łatwiej i szybciej dzielimy się z nim swoim grzechem. Wszystkie nasze zranienia w relacjach międzyludzkich: zranienia małżeńskie, rodzicielskie, narzeczeńskie, przyjacielskie, polegają na dzieleniu się z bliźnimi swoim własnym grzechem. Nieświadomi swoich grzechów, możemy karmić nimi tych, których chcemy bardzo kochać. Zauważamy tutaj całe przekleństwo grzechu, który w swoich skutkach przekazuje się z pokolenia na pokolenie.

W obecnej medytacji zadajmy sobie pytanie, kto i jakimi grzechami podzielił się ze mną? Oraz drugie pytanie: jakimi grzechami i z kim ja z kolei teraz się dzielę? I tak np. rodzice mogą dzielić się swoją chorą ambicją ze swoimi dziećmi. W imię miłości do nich mogą ich popychać do robienia kariery i sukcesów wbrew ich woli. Takie dzieci będą się czuły zranione. Dziecko bowiem ma prawo do zakresu należnej mu wolności. Jak wielu ludzi młodych czuje się zranionych grzechem alkoholizmu czy też niewiernością małżeńską swoich rodziców.

Prośmy w tej medytacji, abyśmy zdemaskowali mechanizmy pokusy i grzechu. Nasza walka z grzechem będzie skuteczna tylko wtedy, kiedy będziemy świadomi, jakie jest jego źródło. Nasza bezradność w grzechu polega często na braku znajomości genezy grzechu i jego celu. Rozmawiajmy w zakończeniu tej medytacji z Jezusem ukrzyżowanym. Prośmy, aby objawił nam ogrom ludzkiego grzechu, jego złość i nieprawość; abyśmy odczuli, że nasz grzech — mój grzech — ukrzyżował Jezusa. Prośmy także o to, aby krzyż Chrystusa objawił nam miłość Boga Ojca do nas. W krzyżu najpełniej objawia się prawda, że tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3, 16).

 

3 Po grecku, dia–ballo, oskarżać, oczerniać.

 

 

P O P R Z E D N I N A S T Ę P N Y
IX. BĘDZIESZ MIŁOWAŁ SIEBIE SAMEGO XI. ROZCZAROWANIE GRZECHEM
 
na początek strony
© 1996–2000 Mateusz