Skraj płaszcza, czyli o spotkaniu Kościoła i mediów

 

WPROWADZENIE

 

Krawędź płaszcza Jezusa

Tłum gromadzi się wokół Jezusa i napiera Nań ze wszystkich stron. Nagle Jezus pyta: „Kto się Mnie dotknął?”. Piotr Mu mówi: „Mistrzu, tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto się Mnie dotknął”. Ale Jezus nalega: „Ktoś się Mnie dotknął, bo poznałem, że moc wyszła ode Mnie!”. I wtedy staje przed Nim kobieta, chora od wielu lat, i wyznaje, że podeszła ukradkiem z tyłu, myśląc sobie: „żebym się choć krawędzi Jego płaszcza dotknęła, a będę uzdrowiona” (por. Mk 5, 25–34; Łk 8, 42-48).

Drodzy Czytelnicy tego Listu duszpasterskiego, w roku ubiegłym podobny list programowy zatytułowałem „Effatha: Otwórz się!” — odnosząc się do uzdrowienia głuchoniemego (por. Mk 7, 31-37). Odczytywałem w tym cudzie obraz społeczeństwa, które potrzebuje uzdrowienia z własnych blokad komunikacyjnych. W tym roku, rozwijając ów temat, wybrałem jako punkt wyjścia cud uzdrowienia, który dokonał się poprzez zwyczajne dotknięcie krawędzi Jezusowego płaszcza. Dlaczego?

Tematem tego roku są środki komunikacji masowej (prasa, radio, telewizja). Myślałem wiele, jak odnieść do siebie tego rodzaju techniczne narzędzia naszej epoki oraz orędzie Jezusa. I tak oto moja wyobraźnia skierowała się do tej właśnie karty ewangelicznej. Odczytuję w niej bowiem trzy rzeczywistości, które charakteryzują naszą cywilizację, a są nimi: masa, osoba i komunikacja.

Najpierw masa: jest nią anonimowy tłum, który gromadzi się wokół Jezusa. Wielu styka się z Nim, także fizycznie, ale nic się nie dzieje; nikt się nie wyróżnia, nikt nie ukazuje swego oblicza, nie odsłania swego pragnienia. To obraz mas, które określić można jako biernych użytkowników środków nazwanych także „masowymi”.

Jednakże z masy zaczyna wynurzać się osoba. Ma swój plan, dokładny zamiar i przede wszystkim wielką wiarę. Jezus jej powie: „Córko, twoja wiara cię uzdrowiła!”. Posiada ona dość ufności do Jezusa, by pomyśleć, że sam tylko kontakt z krawędzią Jego płaszcza może ją uzdrowić. I dlatego, choć pozostaje ukryta w tłumie, przeżywa już proces wyraźnej personalizacji, wchodzi w autentyczny kontakt z Jezusem, kontakt, który On sam zauważa i ujawnia go publicznie. Z masy wynurza się osoba.

To wynurzenie się osoby dokonało się dzięki przekazaniu — komunikacji — kobiecie Jezusowej uzdrawiającej mocy. Ale w odróżnieniu od innych sytuacji, w których komunikacja jest bezpośrednia (Jezus mówi, rozkazuje, dotyka), tutaj wystarcza krawędź płaszcza, postrzępionego i zakurzonego, aby stworzyć możliwość spotkania.

W tym miejscu dojrzałem rysujące się wyzwanie na następny rok programu pastoralnego „komunikować”. Również dzięki mass mediom, choć są one czymś marginalnym względem głębokiego i pierwotnego nurtu komunikacji Boga z człowiekiem oraz ludzi między sobą — również dzięki środkom umasowienia przekazów jest możliwa prawdziwie humanizująca, a nawet zbawcza komunikacja. Konieczne jest zaś do tego wspieranie procesu „wynurzania się z masy”, aby osoby ze stanu anonimowych odbiorców przekazów i obrazów przeszły do relacji osobowych jako odbiorcy dialogujący, czujni i aktywni.

Obecny list ma zatem pomóc w znalezieniu odpowiedzi na pytanie: jak to jest możliwe, żeby w kontekście środków, które wysyłają przekazy tylko w jednym kierunku i dla anonimowej masy, nie zaciemniała się indywidualna świadomość, lecz by otwierały się prawdziwe kanały komunikacyjne w obszarze komunikacji międzyludzkiej, komunikacji między Kościołem i społeczeństwem oraz komunikacji między osobami ludzkimi i Tajemnicą Bożą? Jak jest możliwe, abym poprzez mój telewizor (rozumiany jako symbol wszystkich mass mediów) dotknął zbawiającej mocy Jezusa?

Przekleństwo czy dar? Mała dygresja o znaczeniu „teologicznym” mojego telewizora

Mam pełną świadomość, że takie ustawienie Listu jest bardzo śmiałe. Wyda się ono nawet zuchwałe dla tych, którzy są słusznie zatroskani z powodu szkód moralnych czynionych przez środki masowego przekazu. Powiedział mi ktoś: „Jeżeli ksiądz kardynał ma zamiar pisać list o mass mediach, to trzeba krzyczeć głośno o spustoszeniu powodowanym w sumieniach przez telewizję!”.

Oczywiście, będę i o tym mówił. Jesteśmy bowiem wszyscy przekonani, że mass media, a szczególnie telewizja, najpotężniejsza ze wszystkich, posiadają potencjał, który może być niszczący, złowieszczy i fałszujący, i nie jest łatwo dostrzec, co w nim przewrotnego. Jednakże czułem się przynaglony, żeby rozpocząć ten List obrazem pozytywnym i z wdzięcznością za te dary Boże, które symbolizuje krawędź płaszcza Jezusa.

Nie ograniczę się jednak do ogólnego uznania dobra, które przychodzi do nas od mediów. Ewangeliczny obraz, do którego się odwołałem, kieruje nas o wiele wyżej. Prowadzi wręcz do ustalenia relacji między moim telewizorem i krawędzią płaszcza Jezusa. Dlaczego takie podejście nie jest wręcz bluźniercze? Jakie są racje, dla których mogę patrzeć na mass media nie tylko ogólnie jako na dary Boga, tak jak się patrzy na góry czy drapacze chmur, ale jako na środki, które pozostają w ściślejszym odniesieniu do komunikacyjnego planu Boga, niż inne rzeczywistości?

Aby móc odpowiedzieć na to pytanie, muszę naszkicować mały wywód teologiczny. Kto by się go obawiał, może pójść dalej, przynajmniej teraz. Ufam, że na końcu tego listu wróci, aby przeczytać te trzy lub cztery stronice, i że uzna je za oświecające.

Odpowiedź na pytanie o wartość „teologiczną” mojego telewizora da mi również okazję do uwypuklenia związku między tym listem duszpasterskim i poprzednim: „Effatha, Otwórz się”, którego tematem były podstawy teologiczne oraz duchowe i egzystencjalne aspekty komunikacji. Trzymać się będę następującego porządku: zacznę od trynitarnego fundamentu komunikacji (o czym więcej mówiłem w „Effatha”), aby uchwycić implikacje tego dla możliwej wartości teologicznej mass mediów; następnie zwrócę uwagę na znaczenie języka ludzkiego jako rzeczywistości chcianej przez Boga.

a) „Trójca w Krzyżu” i komunikacja

W „Effatha” przyjąłem jako najwyższy wzorzec komunikacji ten akt, przez który Bóg żywy w najwyższym stopniu udzielił się — zakomunikował — ludziom; mam tu oczywiście na myśli tajemnicę paschalną krzyża i zmartwychwstania Jezusa.

Trójca w Krzyżu — „Trinitas in Cruce” — jest tym konkretnym obrazem, którym chciałem się inspirować, badając głębie komunikacji międzyosobowej, wzbudzanej przez komunikowanie się Boga: jak Ojciec wydaje swojego Syna na śmierć w akcie całkowitej bezinteresowności, a Syn pozwala się wydać dla nas w posłuszeństwie miłości — tak komunikacja między ludźmi, aby być komunikacją prawdziwą, wymaga bezinteresowności, przyjęcia oraz musi dokonywać się w klimacie wzajemności i wolności, czego świadkiem jest Duch Święty w relacji między Osobami Boskimi. Cała Trójca Święta jest zaangażowana w akcie komunikowania życia boskiego światu i jest źródłem wszelkiej autentycznej komunikacji międzyludzkiej.

To zaangażowanie Boga Trójjedynego w komunikowanie siebie człowiekowi już samo przez się objawia wartość każdego aktu komunikacyjnego i w konsekwencji wartość wszelkiego narzędzia komunikacji, które ma pośredniczyć w takim akcie lub go zwielokrotniać. I jeżeli w swoim komunikowaniu się Bóg objawia się jako Agape, czyli jako bezinteresowana miłość, która nie zamyka się w sobie, ale chce się bezgranicznie udzielać — to dobro ostateczne każdego aktu komunikacji między ludźmi wynika z uczestnictwa w tejże samej miłości Bożej. Komunikowanie się tworzy między istotami ludzkimi relacje solidarności, które przywołują obraz Boga odciśnięty w stworzeniu.

Jeżeli jest prawdą, że plan zbawienia, który powziął Ojciec, obejmuje wszystko to, co istnieje, a posłanie Syna i Ducha Świętego dosięga całej rzeczywistości stworzonej, to każdy środek komunikacji możliwy między ludźmi może w konsekwencji być też użyty przez Boga Trójjedynego, aby dosięgnąć serca człowieka. Dlatego również telewizor może przywoływać obraz krawędzi płaszcza Jezusa, Zbawiciela człowieka.

Wszystko bowiem, co zostało stworzone, włączone jest w Boży plan zbawienia i skierowane ku chwale Boga Ojca, który na końcu będzie wszystkim we wszystkich (por. 1 Kor 15, 28). Wszystko to, co istnieje, zostało stworzone ze względu na Chrystusa i przez Niego (por. Kol 1, 16); wszystko Chrystus przyjął, aby wszystko zbawić. Wszędzie, w końcu, działa Duch Święty, który tchnie, kędy chce, i wszystkim może się posłużyć, aby wypełnić swoje dzieło. Każdy zatem stworzony środek komunikacji może być wybrany i użyty przez Boga jako Jego droga do serca człowieka. Pesymistyczna wizja, z góry osądzająca negatywnie środki komunikacji, szczególnie masowej, przeciwstawia się takiemu właśnie spojrzeniu wiary, która motywuje do głębokiej nadziei również względem planety mass mediów.

Spojrzenia wiary nie należy jednak mylić z naiwnym optymizmem: w centrum Bożego planu zbawienia stoi krzyż Chrystusa, który jest sądem nad grzechem świata. I chociaż wszystko może być wybrane przez Boga, aby dosięgnąć osoby w jej świadomości i wolności — to także wszystko, co istnieje pod słońcem, może być zafałszowane przez użycie, na które decyduje się wolność skażona przez grzech.

Ujawnia się tu ambiwalentny charakter wszelkiej ludzkiej rzeczywistości, w tym także różnych form komunikacji masowej: jeżeli, z jednej strony, mogą one odpowiadać Bożemu planowi i przybliżać Chrystusa do serca człowieka, a serce człowieka do Chrystusa pod działaniem Ducha przyjmowanego w prawym sumieniu — to w równym stopniu mogą też być poddane instrumentalizacji przez potęgi tego świata i włączone do służby interesom absolutnie przeciwnym woli Bożej.

Mass media mogą w ten sposób stać się krawędzią nie tylko zakurzoną, ale rozerwaną płaszcza Chrystusa. Ich moc może być użyta do wciągnięcia człowieka w rodzaj niewolniczej zależności od tych, którzy nimi kierują. Wystarczy pomyśleć o możliwych manipulacjach informacją i o sterowaniu opinią publiczną i jej wyborami etycznymi i politycznymi. Dlatego też zasadniczy optymizm względem mass mediów pobudza do uważnego czuwania oraz wysiłku krytycznego rozeznawania.

b) Język ludzki i komunikacja Boża w historii

Druga uwaga dotyczy tego faktu, że Bóg przemawiał za pomocą ludzkich słów i objawił się poprzez czyny i wydarzenia będące częścią historii tego świata. Już samo to świadczy, że Pan nie pogardził formami komunikacji ludzkiej, co więcej, w jakimś sensie objawił je w pełni im samym. Można by powiedzieć, że odkąd Bóg przemówił słowami i wydarzeniami ludzkimi, jesteśmy pewni, że słowa i wydarzenia tego świata mogą stać się nośnikami Jego komunikacji: zdolne są wyrażać Jego miłość, Jego prawdę i Jego życie poprzez ubogie słowa i ograniczone gesty naszego doświadczenia. Mass media, w różnorodności języków przez nie używanych (słowa, obrazy, dźwięki, gesty, wibracje i emocje etc.), są potencjalnymi „namiotami”, w których Słowo nie gardzi zamieszkać. Są krawędziami Jego płaszcza, poprzez który może przychodzić do nas Jego zbawcza moc.

Ale i tutaj nie powinniśmy ukrywać możliwych dwuznaczności: język ludzki jako nośnik orędzia i daru Bożego ich nie wyczerpuje. Bóg pozostaje zawsze większy niż słowa i gesty człowieka; mass media — nawet gdy są najlepiej używane — mają przecież zdolność relatywną i ograniczoną.

Tajemnica Boża jest nadmiarem i nigdy nie można o tym zapominać: stale musimy kierować uwagę ku temu, co przewyższa komunikowaną nam „wiadomość”. Krawędź jest tylko kawałkiem płaszcza, a płaszcz odsyła do Osoby, która go nosi i może również go zdjąć, jeśli już nie chce się nim posługiwać. Mass media są środkami, nie celami, rzeczywistością instrumentalną, przedostatnią, a nie ostateczną, mogą one zasłaniać i utrudniać drogę dla prawdy, a nawet gdy są na nią otwarte, to przecież jej nie wyczerpują do końca.

 

To wprowadzenie teologiczne, trochę długie, pozwoli mi teraz mówić z większą swobodą i wolnością o możliwym spotkaniu między Bogiem i człowiekiem za sprawą mediów, i w konsekwencji o możliwym spotkaniu Kościoła i świata środków społecznego przekazu. Czyniąc to, wyobrażę sobie najpierw siebie i każdego z was w dialogu ze zgaszonym telewizorem (pierwsza cześć). Potem z pokoju wyjdziemy schodami na dach domu (druga cześć); następnie wyruszymy, wciąż razem, na satelitę, z którego będziemy obserwować nasz mały świat (trzecia cześć). Ale nie martwcie się! — na koniec wrócimy do domu cali i zdrowi i — nam nadzieję — także ubogaceni w sercu!

 

Część I: ROZMOWY Z TELEWIZOREM

Powrót na stronę główną.

 

 

na początek strony
© 1996–2000 Mateusz