LEKTURY •
ZOBACZYĆ CAŁOŚĆ
Janusz Poniewierski,
Pontyfikat,
Wstęp ks. Józef Tischner,
SIW ZNAK, Kraków 1999, ss. 422.
„A
później [zaraz po zakończeniu konklawe] był wybór imienia [...], «obłóczyny»
i homagium kardynałów. Jednym słowem, wszystko odbyło się zgodnie
z tradycją. No, niezupełnie... Kiedy mistrz ceremonii zaprosił go, by
usiadł, Wojtyła odpowiedział: «Nie, ja przyjmuję moich braci na stojąco».
I właśnie tak – jak brat, a nie władca – odbierał
od nich przysięgę wierności. [...] Czuło się powiew wolności, personalistyczny
stosunek do człowieka i znaczenie, jakie odtąd będzie towarzyszyć jego
słowom i gestom”.
Kto
zna opisane wyżej zdarzenie z 16 października 1978 roku? I nie jest
to zapewne jedyna ważna, a nie znana wielu ludziom sytuacja, której
sprawcą był Papież Wojtyła. Trwający już ponad dwadzieścia lat pontyfikat Jana
Pawła II jest zjawiskiem tyleż fascynującym, co trudnym do ogarnięcia. Nie
sposób nie patrzeć nań z zawężonej, polskiej perspektywy. Zauważa się więc
przede wszystkim to, co Jan Paweł II zrobił dla nas i powiedział do nas.
Bardziej wnikliwi słuchacze papieskiego nauczania znają zapewne także ogólnokościelne
dokumenty i wypowiedzi Jana Pawła. Większość Polaków słucha chyba
uważniej, gdy w programach informacyjnych pojawiają się doniesienia, co
zrobił, gdzie pojechał lub jak się czuje ich Wielki Rodak. Niemniej mnóstwo
działań i słów Papieża umyka naszej uwadze, wiele zaś tych, które uwadze
w danym momencie nie umknęły, umyka pamięci. Niezwykle trudno jest więc
ogarnąć całość pontyfikatu Jana Pawła II, a tym samym właściwie ocenić
jego znaczenie dla świata i Kościoła, obiektywnie zobaczyć blaski
i cienie.
Pomocą
w takiej próbie ogarnięcia całości obecnego pontyfikatu może być znakomita
książka Janusza Poniewierskiego pod tytułem Pontyfikat.
Książka ta, pisana na dwudziestolecie pontyfikatu Jana Pawła II, przedstawia,
rok po roku, pierwsze dwadzieścia lat służby Karola Wojtyły na Stolicy
Piotrowej. Autor łączy głęboką wiarę i zrozumienie chrześcijaństwa
z doskonałym opanowaniem warsztatu dziennikarskiego i rzetelnością
w podejściu do opracowywanego tematu. Owoc jego pracy można nazwać znakomitą
dziennikarską relacją z jednego z najważniejszych wydarzeń
dwudziestego wieku.
Kompozycja owej
relacji jest przejrzysta i konsekwentna. Rozdziały książki poświęcone są
kolejnym latom pontyfikatu (przy czym za początek roku autor przyjmuje
oczywiście datę wyboru Wojtyły na papieża). Każdy rozdział otwiera
przedstawienie najważniejszego, zdaniem Poniewierskiego, wydarzenia lub
problemu danego roku. Następnie autor prezentuje najważniejsze dokumenty wydane
w danym roku przez Stolicę Apostolską. Kolejne części każdego rozdziału
poświęcone są relacji z papieskich podróży, omówieniu rozmaitych działań,
gestów, przemówień Papieża. Na końcu przypominane są kanonizacje, beatyfikacje
i ważniejsze decyzje personalne. Rozdziały zamyka jakaś anegdota dotycząca
Jana Pawła II, jego współpracowników bądź adwersarzy.
Omówienia dokumentów
są zwięzłe, lecz na tyle dokładne, że pozwalają zorientować się, jakiego
problemu dotyczą i jakie jest stanowisko Papieża w danej kwestii.
Omówione są wszystkie encykliki oraz ważniejsze, zdaniem autora, adhortacje
i listy apostolskie, a także niektóre dokumenty wydane przez
poszczególne watykańskie kongregacje. Sądzę, że hierarchia ważności dokumentów
przyjęta przez Poniewierskiego jest zasadniczo słuszna, choć możliwa jest
w tej kwestii polemika (według mnie należało na przykład poświęcić kilka
zdań na przedstawienie treści – wymienionego jedynie przez
autora – listu apostolskiego Orientale lumen).
Ciekawie
i pouczająco zrelacjonowane zostały papieskie podróże. Poniewierski
szkicuje bowiem za każdym razem kontekst danej pielgrzymki Biskupa Rzymu do
lokalnego Kościoła. Zarysowuje sytuację odwiedzanej Wspólnoty i kraju,
w którym ona żyje, oczekiwania ludzi względem Papieża i ich reakcję
na jego słowa i gesty. Oczywiście, w relacji takiej nie brakuje
przedstawienia tego, co zrobił i co powiedział Papież, niemniej ów szkic
kontekstu okazuje się niezbędny dla zrozumienia papieskiego nauczania
i zachowania, otwiera też oczy na różnorodność Kościoła powszechnego.
Przedstawianie
szerokiego kontekstu aktywności Jana Pawła II jest jedną z największych
zalet omawianej tu książki. Dla polskiego czytelnika jednym z bardziej
zaskakujących wątków owego kontekstu jest zapewne wątek krytyki
i kontestacji Jana Pawła II. Sporom Papieża ze światem i częścią
Kościoła poświęcone są w dużej mierze pierwsze, „problematyczne” części
rozdziałów. Tutaj Poniewierski pozwala sobie na najwięcej odautorskiego
komentarza.
W tym miejscu
muszę podnieść pewne zastrzeżenia co do Pontyfikatu. Spora część głosów
krytycznych wobec Jana Pawła II to głosy wynikające z nieznajomości,
niezrozumienia, ideologicznych uprzedzeń, głupoty. Poniewierski przedstawiając
taką krytykę wykazuje jej bezpodstawność nie tylko za pomocą prostego
zestawienia argumentów, lecz także wyraźnego odautorskiego komentarza. Istnieje
jednak także słuszna krytyka poczynań i słów Papieża. Tę krytykę autor Pontyfikatu
uczciwie przedstawia. Nie mogąc jednak bronić Jana Pawła, pozostawia czytelnika
sam na sam z argumentami, wstrzymując się od stwierdzenia, że w tej
konkretnej sprawie krytycy mają rację, bądź osłabia wymowę ich argumentów za
pomocą słów: „być może jest w tym sporo racji”, podczas gdy racja jest
niewątpliwa. Myślę, że należało albo we wszystkich przypadkach ograniczyć się
do możliwie najbardziej obiektywnego przedstawienia faktów i powstrzymać
się od komentarza, albo mieć odwagę jednoznacznie uznać także błędy Jana Pawła
II. Obecna forma książki wskazuje na pewną stronniczość autora. Stronniczość
nie jest zaś zaletą dziennikarza pretendującego do opisu rzeczywistości.
Być może wyżej
wskazana stronniczość wynika z fascynacji postacią Karola Wojtyły,
bowiem – jak zauważył Jarosław Gowin – Pontyfikat taką
fascynację zdradza. Fascynacja ta przyczyniła się niewątpliwie do podniesienia
atrakcyjności książki – czytając ją i śledząc w ten sposób
pontyfikat Jana Pawła II ma się bowiem wrażenie uczestnictwa
w pasjonującej przygodzie, jaka przytrafiła się Kościołowi i światu
na przełomie tysiącleci, przygodzie posiadania wśród siebie proroka.
Niemniej fascynacja ta
ma i swoje wady. Momentami staje się przyczyną nieco denerwującej
egzaltacji. By nie być gołosłownym: Poniewierski pisze zdanie: „Biskup Rzymu
coraz szerzej otwierał swoje ramiona”, po czym okazuje się, iż owo „coraz
szersze otwieranie ramion” polega na przyjęciu przedstawicieli pewnej
żydowskiej organizacji i spotkaniu z uczestnikami zebrania
watykańskiego Sekretariatu dla Religii Niechrześcijańskich. Sądzę, że również
owa fascynacja jest odpowiedzialna za obecność w tekście pewnej dozy
pięknie brzmiących, choć niewiele wnoszących ogólników w rodzaju: „Papież,
nim odjechał, wytyczył przed Ameryką ambitny cel: budowę cywilizacji miłości”.
Jednak pomimo tych wad
książka Janusza Poniewierskiego jest obowiązkową lekturą każdego
zainteresowanego papiestwem u schyłku XX wieku. Będzie też niezwykle
pożyteczna dla tego, kogo ciekawi obecna sytuacja Kościoła powszechnego.
Przedstawia bowiem jednocześnie słowa, symboliczne gesty i konkretne
decyzje Jana Pawła II na tle problemów i radości, nadziei i obaw
współczesnego świata, Kościoła, człowieka. Daje obraz całościowy, nie
powierzchowny, a możliwy do ogarnięcia. Daje więc do myślenia.
Miłej lektury. Owocnego myślenia.
Piotr Sikora
|