Mateusz -- Rozważania na wakacje
Pobożność

 

Jezus pyta dziś Apostołów, co ludzi mówią na jego temat, pyta ich: -"Co ludzie o Mnie sądzą? Kim jestem w ich oczach?" Ale to pytanie kieruje następnie do swoich uczniów: - "Co wy o Mnie myślicie?" A ponieważ my też jesteśmy Jego uczniami, więc także i do nas - do ciebie i do mnie - Jezus kieruje swoje pytanie: -"Co ty o Mnie myślisz? Kim jestem dla ciebie?

Nasza odpowiedź na to pytanie jest niesłychanie ważna - co więcej - jest ona równocześnie świadectwem naszej pobożności, ona niejako mówi czy jesteśmy pobożni czy nie. Pytanie Jezusa: - "Kim jestem dla ciebie?" Prowokuje do zadania i odpowiedzenia sobie na inne, pokrewne pytania: - Czego oczekuję od Jezusa? - Jakie nadzieję z Nim wiążę?

Wielu ludzi ciągle jeszcze jest przekonanych, że Chrystus jest gwarantem powodzenia, sukcesu życiowego, osobistego bezpieczeństwa. Popatrzmy tymczasem na to, co Jezus mówi, na wymagania jakie stawia tym, którzy zdecydują się być jego uczniami: zaprzeć się siebie, brać codziennie swój krzyż, naśladować Jezusa. Co to jest? - to jest właśnie pobożność.

Zastanówmy się nad pobożnością.  Co to jest i na czym polega pobożność? Czym ona jest dla nas? I czy jesteśmy pobożni?

Być może pobożność kojarzy się nam z modlitwą, z nabożeństwami, z przyjmowaniem sakramentów. Ogólnie mówiąc, kiedy myślimy o pobożności, chodzi nam o związanie swojego życia z Kościołem, parafią, organizacjami religijnymi.

Na pewno jest to element pobożności. Człowiek pobożny modli się, przyjmuje sakramenty, czuje się związany z Kościołem Chrystusowym, ale to wszystko nie stanowi istoty pobożności. To są sprawy zewnętrzne i jeśli ktoś poprzestaje tylko na nich, to taki człowiek drażni, jest odpychający, nieautentyczny. Nawet ludzie z zewnątrz jakoś przez skórę czują, że jest w tym jakiś fałsz, że to nie to. Także i my nie lubimy takiej czysto zewnętrznej pobożności. A dlaczego? Myślę, że tu każdy bezbłędnie odpowie: "Bo w tym brak ducha, to jest martwe." - I słusznie.

Pobożność jest zewnętrznym ukazaniem naszej zażyłości z Bogiem. Jeśli nie ma tej zażyłości, to wszelkie zewnętrzne zaangażowanie staje się kłamstwem. Czasami ludzie chcą zbudować tę zażyłość właśnie przez zewnętrzne czynności: modlitwy, litanie, różańce, pielgrzymki ; wydaje się im, że wytrwale powtarzane modlitwy zbudują jedność ludzkiego serca z Bogiem, ale niestety są w błędzie. Najpierw trzeba dać odpowiedź Jezusowi, powiedzieć Mu Kim On dla nas jest. Bo to "Jezus jest drogą do Ojca i nikt nie może przyjść do Boga inaczej jak tylko przez Niego".

Chodzi o podjęcie decyzji: Jezus jest moim Zbawicielem. To właśnie ta decyzja buduje ową jedność serc. Kiedy mówimy Jezusowi: Ty jesteś Panem mojego życia i Tobie zawierzam moje życie. Ty jesteś moim mistrzem modlitwy, mistrzem pokory, mistrzem miłości - to właśnie wtedy, gdy oddajemy się Jezusowi, kiedy zawierzamy nasze zbawienie i życie wieczne Jemu, łaska Boża wchodzi i przenika nas, i nakłania nas do zbliżenia się do Jezusa, i naśladowania Jego życia. A wtedy rodzi się w nas pragnienie modlitwy, wtedy chcemy czytać Ewangelię i bardzo serio traktujemy jej słowa jako drogowskazy naszego życia. Wtedy właśnie chcemy pielgrzymować, chcemy przyjmować Jezusa w sakramentach. I to jest też bardzo autentyczne, nawet jeśli jest przesadne. Wszystko to bowiem - modlitwa, sakramenty przynależość do grup kościelnych jest środkiem do celu.

Modlitwa, sakramenty i wszystko inne umacniają naszą głęboką, osobową więź z Jezusem, która powstaje w momencie, kiedy świadomie wybieramy Go jako Mesjasza i wyznajemy Mu to. Jaką więc odpowiedź damy dziś Jezusowi? Czy my - ja i ty - możemy szczerze i bez obłudy powiedzieć Mu: - "Ty jesteś Panem i Zbawcą mojego życia, Ty jesteś moim Mesjaszem?"

Bez tej odpowiedzi - jedynej jaka satysfakcjonuje Jezusa, nie ma mowy o żadnej zażyłej więzi z Bogiem. Ona po prostu jest niemożliwa, bowiem jest dziełem Boga, a nie ludzi. Ta zażyłość, o której mówimy, to głębokie wniknięcie w los Jezusa, to nasze utożsamienie się z Nim i Jego z nami, to właśnie pobożność.

Pobożność, czyli życie PO BOŻEMU - a więc życie Boga w nas i nasze z Bogiem, wg prawa i woli Bożej. I dlatego właśnie Jezus odkrywa przed nami prawo Krzyża: aby kochać, trzeba zgodzić się na cierpienie, krzyż i śmierć. Bo czyż w świecie, który ukrzyżował Boga, Ci co chcą być pobożni i Boży mogą uniknąć krzyża?

Być może to nas przeraża. Nie spodziewaliśmy się, że to "aż taka poważna sprawa". A jednak nie bójmy się. To ludzkie i normalne, że nie chcemy cierpieć. I Bóg nie zwali na nas nagle jakieś niesamowite nieszczęście, ale powoli i stopniowo będzie nas wdrażał w dźwiganie boleści. Będzie nas przygotowywał, umacniał łaską, wspierał. Przyjmijmy tą Bożą szkołę i nie buntujmy się . Z wielką prostotą mówmy raczej Jezusowi: "Nie umiem. - Nie daję rady. - Pomóż." On nas wysłucha, pośle nam kogoś, kto nam pomoże, oświeci światłem swojego Ducha .

Jezus pyta: "A ty, za kogo Mnie uważasz?" Dajmy Mu dobrą odpowiedź.

ks. Tomasz Stroynowski

 

niedziela, 21 czerwca

(Za 12,10-11) Na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalem wyleję Ducha pobożności. Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem, i płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym. W owym dniu będzie wielki płacz w Jeruzalem, podobny do płaczu w Hadad-Rimmon na równinie Megiddo.
(Ps 63,2-6.8-9) Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona bez wody. W świątyni tak się wpatruję w Ciebie, bym ujrzał Twoją potęgę i chwałę. Skoro łaska Twoja lepsza jest od życia, moje wargi będą Cię sławić. Tak błogosławię Cię w moim życiu: wzniosę ręce w imię Twoje. Dusza moja się syci niby sadłem i tłustością, radosnymi okrzykami warg moje usta Cię chwalą, Bo stałeś się dla mnie pomocą i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie: do Ciebie lgnie moja dusza, prawica Twoja mnie wspiera.
(Ga 3,26-29) Wszyscy bowiem dzięki wierze jesteście synami Bożymi w Chrystusie Jezusie. Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie. Jeżeli zaś należycie do Chrystusa, to jesteście też potomstwem Abrahama i zgodnie z obietnicą - dziedzicami.
(Łk 9,23) Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.
(Łk 9,18-24) Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: Za kogo uważają Mnie tłumy? Oni odpowiedzieli: Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał. Zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Piotr odpowiedział: Za Mesjasza Bożego. Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie. Potem mówił do wszystkich: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.

 


początek strony
(c) 1996-1998 Mateusz