Niedziela
Czytania: (Jr 38, 4-6. 8-10); (Ps 40 (39), 2-3. 4. 18); (Hbr 12, 1-4); Aklamacja (J 10, 27); (Łk 12, 49-53);
Rozważania: Ewangeliarz OP , Oremus , O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Książka na dziś: 365 dni z aniołami
Czytania
(Jr 38, 4-6. 8-10)
W czasie oblężenia Jerozolimy przywódcy, którzy trzymali Jeremiasza w więzieniu, powiedzieli do króla: "Niech umrze ten człowiek, bo naprawdę obezwładnia on ręce żołnierzy, którzy pozostali w tym mieście, i ręce całego ludu, gdy mówi do nich podobne słowa. Człowiek ten nie szuka przecież pomyślności dla tego ludu, lecz nieszczęścia". Król Sedecjasz odrzekł: "Oto jest w waszych rękach!" Nie mógł bowiem król nic uczynić przeciw nim. Wzięli więc Jeremiasza i wtrącili go, spuszczając na linach, do cysterny Malkiasza, syna królewskiego, która się znajdowała na dziedzińcu wartowni. W cysternie zaś nie było wody, lecz błoto; zanurzył się więc Jeremiasz w błocie. Ebedmelek wyszedł z domu królewskiego i rzekł do króla: "Panie mój, królu! Źle zrobili ci ludzie, tak postępując z prorokiem Jeremiaszem i wrzucając go do cysterny. Przecież umrze z głodu w tym miejscu, zwłaszcza że nie ma już chleba w mieście". Rozkazał król Kuszycie Ebedmelekowi: "Weź sobie stąd trzech ludzi i wyciągnij proroka Jeremiasza z cysterny, zanim umrze".
(Ps 40 (39), 2-3. 4. 18)
REFREN: Panie, mój Boże, pośpiesz mi z pomocą
Z nadzieją czekałem na Pana,
a On pochylił się nade mną
i wysłuchał mego wołania.
Wydobył mnie z dołu zagłady, z błotnego grzęzawiska,
stopy moje postawił na skale
i umocnił moje kroki.
Włożył mi w usta pieśń nową,
śpiew dla naszego Boga.
Wielu to ujrzy i przejmie ich trwoga,
i zaufają Panu.
Ja zaś jestem ubogi i nędzny,
ale Pan troszczy się o mnie.
Ty jesteś moim wspomożycielem i wybawcą,
Boże mój, nie zwlekaj!
(Hbr 12, 1-4)
Bracia: Mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków, zrzuciwszy wszelki ciężar, a przede wszystkim grzech, który nas łatwo zwodzi, biegnijmy wytrwale w wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i zasiadł po prawicy na tronie Boga. Zważcie więc na Tego, który ze strony grzeszników tak wielką wycierpiał wrogość wobec siebie, abyście nie ustawali, załamani na duchu. Jeszcze nie opieraliście się aż do krwi, walcząc przeciw grzechowi.
Aklamacja (J 10, 27)
Moje owce słuchają mego głosu, Ja znam je, a one idą za Mną.
(Łk 12, 49-53)
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Chrzest mam przyjąć, i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej".
Rozważania do czytań
Ewangeliarz OP
Oremus
Święty Paweł zmagania na drodze ku chrześcijańskiej doskonałości nazywa zawodami. A zatem nie będzie lekko! Jezus potwierdza to z całą mocą. Mówi: Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on zapłonął. Cóż to oznacza? Stary porządek, zbudowany na naszych złych przyzwyczajeniach, będzie musiał zostać zburzony. Czeka nas wewnętrzna walka i przeorganizowanie dotychczasowej hierarchii wartości, abyśmy osiągnęli obiecane dziedzictwo, które przewyższa wszelkie pragnienia.
Michał Piotr Gniadek, "Oremus" sierpień 2007, s. 89
Patroni dnia:
Święty Albert Hurtado, prezbiter
urodził się 22 stycznia 1901 r. w Viña del Mar w Chile. Jako młodzieniec odwiedzał w każdą niedzielę najbiedniejsze dzielnice miasta. W 1917 r. chciał wstąpić do jezuitów - poradzono mu jednak, aby zaopiekował się matką. Albert podjął więc pracę, a jednocześnie zaczął studiować prawo. W sierpniu 1923 r. wstąpił do nowicjatu jezuitów. Studiował w Argentynie, Hiszpanii i Belgii, zdobywając m.in. doktorat z pedagogiki. Święcenia kapłańskie przyjął w Lowanium w dniu 24 sierpnia 1933 r. W 1942 został asystentem kościelnym młodzieżowej Akcji Katolickiej. Pełnił te misję przez dwa lata. Założył ruch społeczny "El Hogar de Cristo" (Ognisko Chrystusa), zajmujący się budową domów dla osób ubogich i bezdomnych. 1947 r. z inicjatywy o. Alberta w Chile powstały chrześcijańskie związki zawodowe. Po krótkiej chorobie zmarł 18 sierpnia 1952 r. w Santiago de Chile.
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Panie, obym się opierał aż do przelewu krwi walcząc przeciw grzechowi (Hbr 12, 4)
Służba Boża rozumiana na serio nie zapewnia życia wygodnego i spokojnego, lecz często wystawia człowieka na ryzyko, na walkę i prześladowania. Taki jest temat liturgii dzisiejszej niedzieli, nakreślony już w pierwszym czytaniu (Jr 38, 4-6. 8-10). Jeremiasz głosił słowo Boże nie oglądając się na nikogo, dlatego „stał się mężem skargi i niezgody dla całego kraju” (Jr 15, 10). Przywódcy wojskowi, aby się od niego uwolnić, oskarżają go przed królem o podburzanie ludu, a otrzymawszy nad nim władzę, wrzucają go do błotnistej studni. Tutaj prorok tonął w błocie i byłby niewątpliwie zginął, gdyby Bóg nie przyszedł mu z pomocą przez pewnego nieznajomego, któremu udało się uzyskać u króla pozwolenie wydobycia Jeremiasza z miejsca śmierci. Psalm responsoryjny w dniu dzisiejszym wyraża dobrze to położenie proroka: „Złożyłem w Panu całą nadzieję; schylił się nade mną i wysłuchał mego wołania. Wydobył mnie z dołu zagłady i z kałuży błota” (Ps 40, 2-3).
W drugim czytaniu (Hbr 12, 1-4) św. Paweł, mówiąc o niezłomnej wierze dawnych patriarchów i proroków, zachęca chrześcijan do współzawodniczenia z nimi: „I my zatem... winniśmy wytrwale biec w wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala” (tamże 1-2). Na podstawie Starego Testamentu Apostoł kieruje chrześcijanina ku Jezusowi, którego nawet największe postacie starożytności — nie wyłączając Jeremiasza — są tylko nikłą figurą. On zaś jest boskim wzorem, do którego ma zdążać wierzący, On najwyższym zapaśnikiem o sprawę Boga. Aby wypełnić wolę Ojca, „przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę” (tamże). Pokładając swoją wiarę w Tym, który jest jej sprawcą, przyczyną, podporą, chrześcijanin nie powinien się lękać walki „przeciw grzechowi aż do przelewu krwi” (tamże 4), a także walki przeciw wszystkiemu, co może odciągać go od całkowitej wierności względem Boga.
Jezus ogłosiwszy błogosławionymi czyniących pokój i zostawiwszy uczniom swój pokój jako dziedzictwo, w dzisiejszej Ewangelii (Łk 12, 49-53) wyjaśnia bez ogródek, że nie przyszedł dać pokój, lecz rozłam (tamże 51). Twierdzenie na pierwszy widok wstrząsające, ale nie przekreśla tego, co powiedział gdzie indziej, lecz raczej wyjaśnia, że pokój wewnętrzny, znak zgody między człowiekiem a Bogiem, a zatem znak przylgnięcia do Jego woli, nie uwalnia od walki, od wojny przeciw wszystkiemu, co we własnym wnętrzu — jak namiętności, pokusy, grzechy — lub we własnym środowisku sprzeciwia się woli Boga, zagraża wierze, przeszkadza służbie Panu. Albowiem chrześcijanin, nawet najspokojniejszy, powinien stać się mężnym i nieustraszonym zapaśnikiem, nie lękającym się ani ryzyka, ani prześladowań, za przykładem Jeremiasza, a jeszcze więcej Chrystusa, który walczył przeciwko grzechowi aż do wylania krwi i do hańby krzyża. Lecz aby ta walka była słuszna i święta, nie powinien wchodzić w grę żaden czynnik lub cel ludzki, osobisty. Powinien do niej pobudzać jedynie ten ogień miłości, jaki Jezus przyszedł rozniecić na ziemi (tamże 49) w tym jedynie celu, aby zapłonął wszędzie na chwałę Ojca i zbawienie ludzi. Dzięki temu ogniowi miłości Jezus pragnął gorąco przejść przez chrzest krwi w swojej męce (tamże 50); dzięki temu ogniowi miłości chrześcijanin powinien być gotowy opierać się nawet najdroższej osobie i rozłączyć się z nią, jeśli ona przeszkadza mu wyznawać wiarę, wypełnić powołanie, wykonać wolę Boga. Gorzki rozłam jest krzyżem nadal uciążliwym, lecz skierowanym — jak krzyż Jezusa — do zbawienia tych, których się opuszcza z miłości do Boga.
- Złożyłem w Tobie, o Panie, całą nadzieję; Ty schyliłeś się nade mną i wysłuchałeś mojego wołania. Wydobyłeś mnie z dołu zagłady i z kałuży błota. Stopy moje postawiłeś na skale i umocniłeś moje kroki. Włożyłeś w moje usta śpiew nowy, pieśń dla Ciebie, Boże mój... Błogosławiony mąż, który złożył swoją nadzieję w Tobie (Psalm 40, 2-5).
- O Jezu, mój słodki Wodzu, podnosząc sztandar Krzyża, mówisz mi z miłością: „Weź krzyż, jaki ci ukazuję, i choćby ci się wydawał bardzo ciężki, pójdź za Mną, w nic nie wątpiąc.” Pragnąc odpowiedzieć na Twoje wezwanie, obiecuję Ci, o mój niebieski Oblubieńcze, że nie będę już opierała się Twojej miłości. Lecz widzę już, że zdążasz na Kalwarię, a Twoja oblubienica ochotnie idzie za Tobą... Rozporządzaj mną zawsze, jak Ci się podoba, bo ze wszystkiego jestem zadowolona, bylebym tylko szła za Tobą drogą na Kalwarię, a im bardziej będzie mi się jawiła ciernistą, a krzyż coraz cięższym, tym więcej będę się radowała, bo pragnę miłować Cię miłością cierpliwą... miłością mocną i bez podziału.
Ochotnie oddaję moje serce na cierpienia, smutki i utrapienia. Raduję się, że nie doznaję radości, bo ten stół wieczności, który mnie oczekuje, winien poprzedzić post tutaj na ziemi.
O Panie, Tyś na krzyżu dla mnie, a ja dla Ciebie. O, gdyby raz zrozumiano, jak słodko i jak warto jest cierpieć i milczeć dla Ciebie, Jezu! O drogie cierpienie, o dobry Jezu! (Św. Teresa Małgorzata Redi).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 73
Książka na dziś
365 dni z aniołami to zbiór inspirujących myśli i modlitw do aniołów na każdy dzień roku. To wspaniały wybór refleksji i rozważań świętych, papieży, Ojców Kościoła, teologów, filozofów, psychologów, pisarzy.
Książka do nabycia w Księgarni Mateusza.