pobierz z Google Play

05 lipca 2019

Piątek

Piątek XIII tydzień zwykły

Czytania: (Rdz 23,1-4.19.24,1-8.10.48.59.62-67); (Ps 106,1-5); Aklamacja (Mt 9,12b.13b); (Mt 9,9-13);

Rozważania: Ewangeliarz OP , Oremus , O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy

Książka na dziś: Dwie mądrości

Czytania

(Rdz 23,1-4.19.24,1-8.10.48.59.62-67)
Sara doczekała się stu dwudziestu siedmiu lat życia. Zmarła ona w Kiriat-Arba, czyli w Hebronie, w kraju Kanaan. Abraham rozpoczął więc obrzędową żałobę nad Sara, aby ją opłakać. A potem powstawszy odszedł od swej zmarłej i zwrócił się do Chetytów z taką prośbą: „Choć mieszkam wśród was jako przybysz, sprzedajcie mi tu u was grób na własność, abym mógł pochować moją zmarłą”. Tak przeto Abraham pochował swoją żonę Sarę w pieczarze na polu zwanym Makpela, w pobliżu Mamre, czyli Hebronu, w kraju Kanaan. Abraham zestarzał się i doszedł do podeszłego wieku, a Bóg mu we wszystkim błogosławił. I rzekł Abraham do swego sługi, który piastował w jego rodzinie godność zarządcy całej posiadłości: „Połóż mi twą rękę pod biodro, bo chcę, żebyś mi przysiągł na Pana, Boga nieba i ziemi, że nie weźmiesz dla mego syna Izaaka żony spośród kobiet Kanaanu, w którym mieszkam, ale że pójdziesz do kraju mego rodzinnego i wybierzesz żonę dla mego syna Izaaka”. Odpowiedział mu sługa: „A gdyby taka kobieta nie zechciała przyjść ze mną do tego kraju, czy mogę wtedy zaprowadzić twego syna do kraju, z którego pochodzisz?” Rzekł do niego Abraham: „Nie czyń tego nigdy, abyś miał tam wracać z moim synem. Pan, Bóg niebios, który mnie wywiódł z domu mego ojca i z mego kraju rodzinnego, który mi uroczyście obiecał: "Potomstwu twemu dam ten kraj", On pośle swego anioła przed tobą; znajdziesz tam żonę dla mego syna. A gdyby owa kobieta nie chciała przyjść z tobą, wtedy jesteś zwolniony z przysięgi; byłeś tylko z synem moim tam nie wracał”. Sługa ów zabrał z sobą dziesięć wielbłądów oraz kosztowności swego pana i wyruszył do Aram-Naharaim. Tam sługa Abrahama wziął jego bratanicę Rebekę za żonę dla jego syna. Wyprawili więc Rebekę i jej piastunkę ze sługą Abrahama i jego ludźmi. Izaak, który naówczas mieszkał w Negebie, właśnie wracał od studni Lachaj-Roj; wyszedł bowiem pogrążony w smutku na pole przed wieczorem. Podniósłszy oczy ujrzał zbliżające się wielbłądy. Gdy zaś Rebeka podniosła oczy, spostrzegła Izaaka, szybko zsiadła z wielbłąda i spytała sługi: „Kto to jest ten mężczyzna, który idzie ku nam przez pole?” Sługa odpowiedział : „To mój pan”. Wtedy Rebeka wzięła zasłonę i zakryła twarz. Kiedy sługa opowiedział Izaakowi o wszystkim, czego dokonał, Izaak wprowadził Rebekę do namiotu Sary, swej matki. Wziąwszy Rebekę za żonę, Izaak miłował ją, bo była mu pociechą po matce.

(Ps 106,1-5)
REFREN: Nasz Pan jest dobry: chwalcie Go na wieki

Chwalcie Pana, bo jest dobry,
bo na wieki trwa Jego łaska.
Któż wysławi potężne dzieła Pana
i rozgłosi całą Jego chwałę.

Szczęśliwi, którzy strzegą przykazań
i sprawiedliwie postępują w każdym czasie.
Pamiętaj o nas, Panie,
gdyż upodobałeś sobie w swym ludzie.

Przyjdź nam z pomocą,
abyśmy ujrzeli szczęście Twych wybranych,
cieszyli się radością Twego ludu,
chlubili się razem z Twym dziedzictwem.

Aklamacja (Mt 9,12b.13b)
Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.

(Mt 9,9-13)
Odchodząc z Kafarnaum Jezus ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to faryzeusze, mówili do Jego uczniów: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?” On, usłyszawszy to, rzekł: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: "Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary". Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.

Do góry

Rozważania do czytań

Ewangeliarz OP


Do góry

Oremus

Jezus wiedział, co kryło się w sercu Mateusza; zna także nasze serca: zranione słabością, grzechem, pragnące miłosierdzia... Dobrze jest to sobie uświadomić właśnie dziś, w pierwszy piątek miesiąca, kiedy Chrystus odsłania przed nami swoje Serce i zapewnia nas o swoim miłosierdziu, gdyż przyszedł do tych, którzy się źle mają do nas, grzeszników. On do każdego z nas mówi: Pójdź za mną; Przychodzę do ciebie, bo mnie potrzebujesz.

Anna Nowak, Gabriela Świrska, Halina Świrska, "Oremus" lipiec 2008, s. 15


Do góry

Patroni dnia:

Święty Antoni Maria Zaccaria, prezbiter i zakonnik
urodził się w Cremonie w grudniu 1502 r. W kilka miesięcy po urodzeniu stracił ojca. Po ukończeniu miejscowych szkół Antoni udał się do Padwy, gdzie studia medyczne uwieńczył doktoratem (1520-1524). Potem powrócił do Cremony i jako człowiek świecki zajął się katechizacją ubogiej młodzieży przy kościele św. Witalisa. Pod kierunkiem dominikanów podjął studia teologiczne. Zajął się biblistyką, patrologią i zgłębianiem pism doktorów Kościoła. W roku 1528 przyjął święcenia kapłańskie. W 1531 r. udał się do Mediolanu i dołączył do oratorium "Wiecznej Mądrości". Pod kierunkiem Antoniego nabrało ono nowego rozmachu. Co więcej, przerodziło się w trzy rodziny zakonne, które poświęcił on św. Pawłowi Apostołów. Największą sławą okrył Antoniego zakon męski, który od kościoła św. Barnaby, przy którym się zawiązał, otrzymał popularną nazwę barnabitów. Zakon zatwierdził papież Klemens VII w 1535 roku. Następne lata Antoni spędził w Mediolanie, gdzie zakładał domy swoich instytucji. Wspierał go biskup Mediolanu, św. Karol Boromeusz, z którym napisał regułę dla swojego zgromadzenia. Antoni wyróżniał się także szczególnym nabożeństwem do Eucharystii. Wbrew przyjętemu i zakorzenionemu wtedy zwyczajowi zachęcał wiernych do częstej, a nawet codziennej Komunii świętej. Wyniszczony pracą apostolską, zmarł w Cremonie, w domu swojej matki, 5 lipca 1539 r., w wieku zaledwie 37 lat.

Do góry

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy

Panie, któż jest jak Ty?

Wielki jesteś Panie! Wielkość Twoja jest niezgłębiona. Pragnę rozważać Twoje cuda (Ps 145, 3-5)

„Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48); tymi słowami Jezus skierował spojrzenie człowieka ku nieskończonej doskonałości Boga: doskonałości, której tutaj na ziemi poznać można tylko blady odblask, rozważając ograniczone doskonałości stworzeń, lecz której nie można poznać w samej sobie, bo żadna idea ludzka nie jest zdolna ogarnąć i wyrazić tego, co jest nieskończone. Idee mówią coś o Bogu i o Jego nieskończonych doskonałościach, ale nie ukazują, jakim On jest. Bóg, zauważa św. Paweł, „zamieszkuje światłość niedostępną” (1 Tm 6, 16), światłość, która przewyższa nieskończenie zdolność rozumu ludzkiego, jest zbyt wspaniała, aby umysł człowieka mógł ją ogarnąć. To prawie tak, jak jest ze słońcem w pełni jego blasku, którego oko ludzkie nie wytrzymuje,

Jezus jednak, mówiąc wiele razy o doskonałościach Boga, wzywał ludzi, aby kierowali spojrzenie na te wyżyny. Uczył, że chociaż mało można zrozumieć z doskonałości Bożej, jednakże i to mało jest bardzo cenne. Im więcej człowiek postępuje w poznaniu Boga, tym lepiej rozumie, że to, co o Nim wie, jest niczym w porównaniu z tym, czym On jest, poznaje lepiej, że ponad nasze idee o Nim — nawet najpiękniejsze i najwyższe — wznosi się nieskończony bezmiar wspaniałości, piękności, dobroci, miłości, jakiej żadna myśl ludzka nie potrafi nigdy pojąć. Ta świadomość niezmierzoności Boga, przewyższająca nieskończenie zdolność rozumu ludzkiego, jest wielką łaską, „Jest to jedna z największych łask — twierdzi św. Jan od Krzyża — jaką Bóg obdarza duszę w tym życiu, jeśli daje jej poznać, że nie można Go nigdy całkowicie zrozumieć i odczuć” (P.d. 7, 9). Łaska zbyt wielka, ponieważ rodzi głęboki zmysł niezmierzoności Boga, Jego nieskończonej wyższości i nadzmysłowości i — przez przeciwstawienie — pozwala coraz lepiej rozumieć nicość człowieka i ograniczoność każdej ludzkiej doskonałości.

Prawdziwie mieszkasz w światłości niedostępnej, Panie; nikt zaprawdę nie może przeniknąć tej światłości, aby Cię w niej oglądać. Nie widzę jej, ponieważ przewyższa mnie nieskończenie. A cokolwiek bym widział, mogę widzieć tylko dzięki niej: jak słabe oko widzi to, na co patrzy, dzięki światłu słonecznemu, które jednak nie daje nam możności patrzeć w samo słońce.
Rozum mój jest niedołężny wobec tego oślepiającego światła, nie obejmuje go, ani oko mojej duszy nie może patrzeć w nie zbyt długo. Uderza go blask i zadziwia ogrom, przygniata niezmierzoność, przeraża nieskończoność.
O Światłości najwyższa i niedostępna! O pełna i szczęśliwa Prawdo, jak bardzo jesteś daleka ode mnie, choć jestem Ci tak bliski! Jak jesteś daleka dla moich oczu, gdy ja jestem obecny w Twoich! Jesteś cała obecna wszędzie, a ja Cię nie widzę. W Tobie się poruszam i w Tobie jestem, a nie mogę Cię dosięgnąć. Przenikasz mnie i ogarniasz, a nie odczuwam Cię! (Św. Anzelm).

Niechże Cię chwali za stworzenia dusza moja, o Boże, Stwórco wszystkiego, lecz niech nie przywiera do nich sercem i zmysłami. Mijają, jakby ich nie było, i szarpią duszę tęsknotą niszczycielską. Dusza bowiem chce istnieć i spoczywać pragnie w tym, co kocha. W nich zaś spocząć nie może, bo one nie trwają na miejscu, lecz są w ciągłym biegu, I któż ich dosięgnie cielesnymi zmysłami albo kto je pochwyci, nawet gdy są tuż obok?
Zbądź się próżności, duszo moja, i ogłuchnij w sercu na zgiełk swej próżności! Słuchaj i ty: oto Słowo samo woła, abyś wróciła. Miejsce nie zakłóconego spokoju jest tam, gdzie miłujący nie zostaje opuszczony przez tego, kogo kocha, jeżeli go sam nie opuści... W Nim więc zamieszkaj na stałe, w Nim złóż, cokolwiek od Niego posiadasz, duszo moja, wtedy przynajmniej, gdy cię już znużyły złudne majaki. Prawdziwie powierz, cokolwiek masz od Prawdy, a nie stracisz nic, lecz zakwitnie na nowo to, co w tobie obumarło; wyzdrowieje wszystko, co jest chore, to co się rozpada utrwalać się będzie i odnawiać, umocni się przy tobie i nie będzie cię ściągać za sobą w dół tam, gdzie samo się stacza, lecz się w tobie ostoi i przetrwa przy niewzruszonym, niezmiennie trwającym Bogu (św. Augustyn: Wyznania IV, 10, 15; 11, 16).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 351


Do góry

Książka na dziś

Dwie mądrości

ks. Edward Staniek

Niezwykła i bardzo interesująca książka znanego kapłana, który jest wielkim autorytetem teologicznym i zupełnie wyjątkową postacią w Kościele polskim. Autor to świetny homiletyk, ceniony patrolog. Ksiądz Profesor tym razem odpowiada na liczne, nierzadko trudne pytania, postawione przez dziennikarzy i

Książka do nabycia w Księgarni Mateusza.