pobierz z Google Play

04 lutego 2019

Poniedziałek

Poniedziałek IV tygodnia okresu zwykłego

Czytania: (Hbr 11, 32-40); (Ps 31 (30), 20. 21-22. 23. 24); Aklamacja (Łk 7, 16); (Mk 5, 1-20);

Rozważania: Ewangeliarz OP , Oremus , O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy

Książka na dziś: Błogosławieństwo. Przyjmij i udzielaj

Czytania

(Hbr 11, 32-40)
Bracia: I cóż jeszcze mam powiedzieć? Nie starczyłoby mi bowiem czasu na opowiadanie o Gedeonie, Baraku, Samsonie, Jeftem, Dawidzie, Samuelu i o prorokach, którzy dzięki wierze zdobyli królestwa, dokonali czynów sprawiedliwych, otrzymali obietnice, zamknęli paszcze lwom, przygasili żar ognia, uniknęli ostrzy miecza i wyleczyli się z niemocy, stali się bohaterami w walce i do ucieczki zmusili nieprzyjacielskie szyki. Dzięki dokonanym przez nich wskrzeszeniom niewiasty otrzymały swoich zmarłych. Jedni ponieśli katusze, nie przyjąwszy uwolnienia, aby otrzymać lepsze zmartwychwstanie. Inni zaś doznali zelżywości i biczowania, a nadto kajdan i więzienia. Kamienowano ich, przerzynano piłą, kuszono, przebijano mieczem; tułali się w skórach owczych, kozich, w nędzy, w utrapieniu, w ucisku – świat nie był ich wart – i błąkali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi. A ci wszyscy, choć ze względu na swą wiarę stali się godni pochwały, nie otrzymali przyrzeczonej obietnicy, gdyż Bóg, który nam lepszy los zgotował, nie chciał, aby oni osiągnęli doskonałość bez nas.

(Ps 31 (30), 20. 21-22. 23. 24)
REFREN: Bądźcie odważni, ufający Panu

Jakże jest wielka dobroć Twoja, Panie,
którą zachowałeś dla bogobojnych.
Okazujesz ją tym, którzy uciekają się do Ciebie
na oczach ludzi.

Osłaniasz ich Twą obecnością od spisku mężów,
ukrywasz w swym namiocie przed swarliwym językiem.
Niech będzie Pan błogosławiony,
On cuda swoje i łaskę okazał mi w mieście warownym.

Ja zaś w przerażeniu mówiłem:
"Odtrącony jestem od Twego oblicza",
lecz Ty wysłuchałeś mój głos błagalny,
gdy wołałem do Ciebie.

Miłujcie Pana, wszyscy,
którzy cześć Mu oddajecie.
Pan chroni wiernych,
a pysznym z nawiązką odpłaca.

Aklamacja (Łk 7, 16)
Wielki prorok powstał między nami i Bóg nawiedził lud swój.

(Mk 5, 1-20)
Jezus i uczniowie Jego przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Gdy wysiadł z łodzi, zaraz wyszedł Mu naprzeciw z grobowców człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobowcach i nikt już nawet łańcuchem nie mógł go związać. Często bowiem nakładano mu pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą w grobowcach i po górach krzyczał i tłukł się kamieniami. Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i zawołał wniebogłosy: "Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!" Powiedział mu bowiem: "Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka". I zapytał go: "Jak ci na imię?" Odpowiedział Mu: "Na imię mi „Legion”, bo nas jest wielu". I zaczął prosić Go usilnie, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy. A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosiły Go więc złe duchy: "Poślij nas w świnie, żebyśmy mogli w nie wejść". I pozwolił im. Tak, wyszedłszy, duchy nieczyste weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli o tym w mieście i po osiedlach. A ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie „legion”, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic. Gdy wsiadał do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł przy Nim zostać. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: "Wracaj do domu, do swoich, i opowiedz im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą". Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus mu uczynił, a wszyscy się dziwili.

Do góry

Rozważania do czytań

Ewangeliarz OP


Do góry

Oremus

Czy rzeczywiście Bóg i Jego sprawy są dla nas na pierwszym miejscu? Jako ludzie wierzący, chętnie tak deklarujemy, ale prawdziwość tego twierdzenia weryfikują wydarzenia naszego życia, nasze praktyczne wybory, decyzje, hierarchia wartości, którą stosujemy na co dzień. Intencje naszego serca najlepiej wychodzą na jaw w sytuacjach nieprzewidzianych. Mieszkańcy Gerazy byli świadkami wielkiego znaku Bożej obecności, polegającego na wyzwoleniu człowieka od demonów. Bardziej jednak obeszła ich utrata świń, i dlatego prosili Jezusa, żeby oddalił się od nich. Patrzmy uważnie na wybory, jakich dokonujemy w życiu, pozwólmy Bogu badać intencje naszego serca.

Ks. Maciej Zachara MIC, "Oremus" styczeń 2007, s. 117


Do góry

Patroni dnia:

Święta Joanna de Valois
urodziła się 23 kwietnia 1464 roku, była córką Ludwika XI, króla Francji. Ojciec spodziewał się syna, a nie córki. Niezadowolony król posunął się do tego, że 26-dniowe niemowlę odesłał do krewnych. Jako 12-letnią dziewczynkę wydano ją za mąż za Ludwika, księcia Orleanu. Joanna żyła z mężem 22 lata, znosząc jego kaprysy i jawną niechęć. Pogardzana, za złe traktowanie odpłacała mężowi niezwykłą dobrocią. Jej mąż w 1498 r. otrzymał koronę francuską, zamiast okazać swej małżonce wdzięczność za umożliwienie objęcia tronu, przeprowadził kanoniczne unieważnienie małżeństwa pod pretekstem rzekomego przymusu, pod którym zgodził się na to małżeństwo. Joanna pozbawiona tytułu królewskiego otrzymała niewielkie księstwo Berry. Administrowała nim sprawiedliwie i mądrze. Teraz mogła bardziej oddać się uczynkom miłosierdzia i życiu wewnętrznemu. Była człowiekiem modlitwy i wyrzeczenia. W 1502 r. założyła w Bourges zakon klauzurowy anuncjatek. Dwa lata później, w dzień Zesłania Ducha Świętego, matka Joanna złożyła profesję zakonną. Zmarła 4 lutego 1505 roku, mając 41 lat.

Do góry

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy

JEZUS I LUDZIE

Daj mi, o Boże, abym za wzorem Chrystusa miał te same uczucia względem moich bliźnich (Rz 15, 5)

Choć Jezus żyje wewnętrznie w nieustannej łączności z Trójcą Przenajświętszą i pogrąża się w najgłębszej kontemplacji, nie są Mu jednak obce sprawy tego świata i nie jest obojętny na niedolę ludzi. Przeciwnie, przyszedł na ten świat właśnie dla nich, by zbawić ich i zaprowadzić do Ojca. Jest im bezgranicznie oddany i roztacza nad nimi najtroskliwszą opiekę. Ta sama miłość, która Go łączy z Ojcem, wylewa się na ludzi, stworzonych przez Ojca z miłości. Jezus serdecznie ich miłuje i pragnie zbawić, odnowić w nich obraz Ojca i podobieństwo, w jakim zostali stworzeni.

Jezus dał wzruszający wyraz troski o ludzi, porównując się do dobrego pasterza: „Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce” (J 10, 14–15). Porównuje swoje zjednoczenie z nami, przez poznanie i miłość, do zjednoczenia z Ojcem swoim. Oczywiście chodzi tu o zwykle podobieństwo, a jednak Jezus chętnie o tym mówi, by dać poznać jak bardzo miłuje człowieka. On widzi i zna Ojca w blasku Jego chwały, każdego człowieka zaś widzi i zna w całej prawdzie jego osoby, jego potrzeb, cierpień i pragnień. Miłuje Ojca i całkowicie poświęca się Jego chwale, ale równocześnie miłuje każdego człowieka i cały się poświęca dla jego zbawienia. Więcej nawet, Jezus widzi i miłuje ludzi jedynie w Ojcu i w odniesieniu do Niego. To jest najgłębsza przyczyna Jego miłości dla wszystkich i dla każdego. Jego nieskończona miłość do Ojca sprawiła, że stał się Dobrym Pasterzem gotowym nawet oddać życie za swoje owieczki. A kiedy nadeszła godzina męki, powiedział: „Niech świat dowie się, że Ja miłuję Ojca i tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał. Wstańcie, idźmy stąd” (J 14, 31). Chrystus właśnie dlatego, że miłuje Ojca, miłuje także ludzi i idzie dobrowolnie ku śmierci krzyżowej dla ich zbawienia.

  • Kiedy, o słodki i łaskawy Panie Jezu Chryste, źródło prawdziwej miłości, pobudziła Cię jedynie Twoja najsłodsza miłość, przyodziałeś nasze śmiertelne ciało i umiłowałeś nas z serdeczną czułością...
       O Panie Jezu Chryste, Ty byłeś naszym życiem, naszym słodkim przyjacielem, naszym roztropnym doradcą i mocną podporą... Jak z niezmierzonej dobroci ukazałeś się kiedyś na ziemi w widzialnej postaci, by dokonać naszego zbawienia, tak też z niezmiernej czułości, jaką masz względem naszych dusz, każdego dnia przychodzisz niewidzialnie, by je zbawić oświecając nasz umysł swoją niewidzialną i potężną łaską.
       Jeśli będę pamiętał o Twojej nieskończonej dobroci, o najłaskawszy Panie Jezu Chryste, miłości nieustająca, nie potrzebuję przebywać mórz, wznosić się ponad obłoki, przechodzić przez góry, bo nie muszę odbywać długiej podróży, aby dojść do miłowania Ciebie. Trzeba po prostu, abym zważał na siebie samego, na to, co mnie pobudza do skruchy serca i do spowiedzi, abym mógł... dojść do Ciebie przez łaskę i miłość (R. Giordano).
  • O Jezu mój, jakże wielka jest miłość Twoja, którą miłujesz synów ludzkich. Bo to jest największa przysługa, jaką Ci można oddać, gdy dla miłości bliźnich i ich zbawienia Ciebie się opuszcza! W ten sposób jednak nie opuszcza się Ciebie, lecz pełniej posiada. Chociaż wola mniej słodyczy Twoich używa, lecz za to jest najszczęśliwsza, że Tobie przynosi pociechę. Widzi także, że rozkosze tej ziemi i te nawet, które zdają się pochodzić z daru Twego, niepewne są póki żyjemy w tym śmiertelnym ciele, jeśli z nimi nie idzie w parze miłość bliźniego. Kto nie miłuje bliźniego, nie miłuje Ciebie, Panie mój, który tak wielką ofiarą krwi swojej okazałeś tę zbytnią miłość, jaką umiłowałeś synów Adama (św. Teresa od Jezusa: Wołania duszy do Boga 2,2).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 86


Do góry

Książka na dziś

Błogosławieństwo. Przyjmij i udzielaj

Sławomir Zatwardnicki

Można by - niby pół żartem, ale tak naprawdę całkiem serio - powiedzieć, że każdy z nas ma dwa żołądki: jeden fizyczny, a drugi duchowy. Głód fizyczny zaspokoić łatwo, ale co z głodem duchowym? Człowiek pozostaje niezaspokojony, dopóki jego serca nie wypełni błogosławieństwo duchowe.

Książka do nabycia w Księgarni Mateusza.