pobierz z Google Play

14 listopada 2018

Środa

Środa XXXII tygodnia okresu zwykłego

Czytania: (Tt 3,1-7); (Ps 23,1-2a.2b-3.5.6); Aklamacja (1 Tes 5,18); (Łk 17,11-19);

Rozważania: Ewangeliarz OP , Oremus , O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy

Książka na dziś: Modlitwa za dusze w czyśćcu cierpiące

Czytania

(Tt 3,1-7)
Najmilszy: Przypominaj wszystkim, że powinni podporządkować się zwierzchnim władzom, słuchać ich i okazywać gotowość do wszelkiego dobrego czynu: nikogo nie lżyć, unikać sporów, odznaczać się uprzejmością, okazywać każdemu człowiekowi wszelką łagodność. Niegdyś bowiem i my byliśmy nierozumni, oporni, błądzący, służyliśmy różnym żądzom i rozkoszom, żyjąc w złości i zawiści, godni obrzydzenia, pełni nienawiści jedni ku drugim. Gdy zaś ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi, nie dla uczynków sprawiedliwych, jakie zdziałaliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym, którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego.

(Ps 23,1-2a.2b-3.5.6)
REFREN: Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego

Pan jest moim pasterzem:
niczego mi nie braknie,
pozwala mi leżeć
na zielonych pastwiskach.

Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć,
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoją chwałę.

Stół dla mnie zastawiasz
na oczach mych wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem,
kielich mój pełny po brzegi.

Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni mego życia
i zamieszkam w domu Pana
po najdłuższe czasy.

Aklamacja (1 Tes 5,18)
Za wszystko dziękujcie Bogu, taka jest bowiem wola Boża względem was w Jezusie Chrystusie.

(Łk 17,11-19)
Zmierzając do Jerozolimy Jezus przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”. Na ich widok rzekł do nich: „Idźcie, pokażcie się kapłanom”. A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: „Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec”. Do niego zaś rzekł: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła”.

Do góry

Rozważania do czytań

Ewangeliarz OP


Do góry

Oremus

Łaska Boża nie jest czymś, co nam się należy. Zrozumiał to cudzoziemiec, który jako jedyny z uzdrowionych przez Jezusa trędowatych powrócił, aby Mu podziękować. Jakże często obcy okazują więcej wdzięczności niż swoi, traktujący otrzymaną przysługę jako coś oczywistego. Także chrzest święty, dar Ducha Świętego, przebaczenie grzechów, nadzieja życia wiecznego; to dla wielu suche terminy teologiczne, a nie dowód dobroci i miłości Zbawiciela. Oby ta Eucharystia pobudziła nas do dziękczynienia Bogu za wszystko, co dla nas uczynił.

Mira Majdan, "Oremus" listopad 2006, s. 69


Do góry

Patroni dnia:

Błogosławiona Maria Luiza Merkert, dziewica
urodziła się 21 września 1817 r. w Nysie. Wraz z siostrą Matyldą, ukończyła katolicką szkołę dla dziewcząt w Nysie. Po śmierci matki w 1842 r. obie sprzedały skromny majątek i wraz z Franciszką Werner oraz Klarą Wolff poświęciły się pomocy opuszczonym chorym i bezdomnym w Nysie. 19 listopada 1850 r. Maria Merkert rozpoczęła w Nysie organizowanie Stowarzyszenia św. Elżbiety dla pielęgnacji opuszczonych chorych w ich własnych domach. 4 września 1859 r. uzyskała dla stowarzyszenia zatwierdzenie diecezjalne. W tym też roku Maria Merkert została wybrana na pierwszą przełożoną generalną Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety. Zmarła w opinii świętości 14 listopada 1872 w Nysie.

Do góry

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy

OBŁOK CIEMNY I JASNY

Ty, o Panie, bądź mi za dnia osłoną, a światłem wśród nocy (Mdr 10,17)

„Człowiek zmysłowy nie pojmuje tego, co jest z ducha Bożego. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko Duchem można to rozsądzić. Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko” (1 Kor 2, 14-15). Dzięki sakramentowi chrztu, który wlewa łaskę i siły nadprzyrodzone, chrześcijanin nie jest już człowiekiem czysto „przyrodzonym”, niezdolnym do zrozumienia rzeczy Bożych. Lecz zanim stanie się „duchowym” w prawdziwym znaczeniu, trzeba, aby dary, jakie otrzymał w zarodku, rozwinęły się w nim, przenikając i przekształcając całą jego istotę i sposób działania. To zakłada dogłębną przemianę nie tylko starego człowieka — człowieka grzechu — lecz także człowieka przyrodzonego — człowieka, który wprawdzie rozumuje i postępuje dobrze, lecz jeszcze zbyt po ziemsku; przemiana ta nie może dokonać się bez pomocy Boga. A Bóg spieszy z pomocą temu, kto Go szczerze szuka, by ułatwić mu wyjście, to przejście całkowite od człowieka przyrodzonego do duchowego. „On istotnie — mówi św. Jan od Krzyża — daje duszy nowe poznanie Boga w Bogu, pozbawiając ją dawnego ludzkiego sposobu poznawania... gdy wreszcie dusza wyzuje się ze starego człowieka z jego władzami, oblecze ją Bóg w nowego człowieka obdarowanego nadprzyrodzonymi zdolnościami we wszystkich swych władzach. Wówczas działanie w takiej duszy jest działaniem Bożym” (Dr I, 5, 7). Pierwszy etap tego głębokiego przekształcenia dokonuje się właśnie przez wiarę, która „zaciemnia i opróżnia rozum z wszelkiego pojmowania naturalnego i tym samym przygotowuje go do złączenia z Mądrością Boską” (N. II, 21, 11). Podczas tego przejścia człowiek jest pogrążony w ciemnej nocy: z jednej strony widzi dobrze, że w dążeniu do Boga jego rozumowanie ludzkie zupełnie się nie sprawdza, a z drugiej nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że właśnie dzięki temu ograniczeniu Bóg sam pracuje udzielając człowiekowi przez wiarę nowego sposobu poznawania Go. Dlatego też nie należy ulegać pokusie, jak to uczynili Żydzi na pustyni, kiedy zmęczeni długim oczekiwaniem Mojżesza i niezdolni pojąć Boga duchowo, ulali sobie złotego cielca. Człowiek więc nie powinien wracać do dawnego sposobu przedstawiania sobie rzeczy Bożych, posługując się własnymi wyobrażeniami lub ideami, lecz trwać cierpliwie w czystej wierze, znosząc oschłość, ciemności, odrazę i pozorne opuszczenie przez Boga i zadowalając się ciągłym ukierunkowaniem się na Niego, przez proste spojrzenie wiary.

  • O Słowo Pana, o Słowo Boga... Ty sam, nie kto inny, idziesz z nami i kierujesz wszystkimi krokami naszymi: kieruj naszym odpoczynkiem i naszą drogą; spraw, abyśmy odpoczywali i szli z Tobą. Kiedy będziesz odpoczywał wśród nas, my również będziemy odpoczywali, czuwając na modlitwie, na rozważaniu Twoich słów i na oczekiwaniu Twojej woli; kiedy Ty wśród nas będziesz się poruszał, my również będziemy się poruszali z Tobą, nie lękając się niczego w Twojej obecności i pod Twoim przewodnictwem. Owszem, bądź tym, o Słowo Boga, który nakazując nam spokój sprawiasz, że również miłujemy i wybieramy; a kiedy nakażesz nam powstać i pracować, uczyń nas gotowymi, ochotnymi i silnymi do podjęcia trudów drogi... Nie wystarcza nam, abyś Ty — jak narodowi żydowskiemu — przypominał nam i ukazywał swoją wolę, lecz oczekujemy od Ciebie więcej: abyś zdziałał w nas to wszystko, o czym wspominasz, co nam ukazujesz i rozkazujesz; inaczej będziesz musiał, niestety, żalić się na nas, jak żaliłeś się na swój dawny naród, a może jeszcze bardziej... Nic więcej nie możesz oczekiwać od nas, lecz my o wiele więcej oczekujemy od Ciebie, ponieważ Ty nie tylko jesteś Słowem prawa, to jest Drogą, którą powinniśmy iść, lecz jesteś ponadto Prawdą, która wykonuje prawo, i Życiem, które nagradza wypełnienie prawa: nie jesteś dawnym obłokiem ciemnym i świecącym, lecz jesteś Słowem, które stało się ciałem z miłości ku nam (A. Rosmini).
  • O, kiedy nadejdzie ten szczęśliwy czas, że pójdę do Ciebie, Boże mój, a myśli i podziw dla rzeczy stworzonych nie będą mnie powstrzymywały; że stworzenia nie rozproszą mnie ani nie pokrzyżują mojego zjednoczenia z Tobą, a ja, nie pozwalając się zgnębić niczemu, pójdę do Ciebie z prostotą, zawsze i we wszystkim?... Niechaj dążę do Ciebie, Boże mój, Ty bowiem jesteś moim życiem, jedynym życiem,1 niechaj dążę do Ciebie z wiarą żywą, pokorną, niezłomną... Kiedyż wreszcie, o Panie, dokonasz we mnie wszystkiego?... to znaczy, kiedy moja wola, moje myśli, moje działanie, moja modlitwa stanie się jedno z Twoją wolą, z Twoją myślą, z Twoim działaniem, z Twoją modlitwą?... kiedyż będziesz Ty działał we mnie, a ja będę tylko narzędziem... przez Ciebie ożywionym. Wówczas będę żyła już nie ja, lecz raczej Ty we mnie...
    A żyjąc we mnie, Panie, Ty sam dokonasz swego dzieła, bo Twoja wszechmocna łaska wspomagać mnie będzie, abym we wszystkim i zawsze zwyciężyła naturę. Tej laski jedynie pragnę na ziemi i do niej wzdycham! Pragnę wznieść się spośród wszystkich rzeczy do Ciebie, nie zatrzymując się na niczym ani na sobie samej (bł. M. Teresa de Soubiran).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 443


Do góry

Książka na dziś

Modlitwa za dusze w czyśćcu cierpiące

ks. Janusz Kościelniak

Po śmierci kogoś bliskiego często w codziennym pacierzu modlimy się za duszę zmarłej osoby, prosimy o Mszę św. np. w rocznicę śmierci. Czy wiemy jednak czym jest modlitwa za zmarłą osobę, jaką ona ma moc, dlaczego warto polecać dusze zmarłych Panu Bogu? Jaki jest sens tych praktyk?

Książka do nabycia w Księgarni Mateusza.