pobierz z Google Play

11 listopada 2018

Niedziela

XXXII Niedziela zwykła

Czytania: (1 Krl 17,10-16); (Ps 146,6c-7.8-9a.9bc-10); (Hbr 9,24-28); Aklamacja (Mt 5,3); (Mk 12,38-44);

Rozważania: Ewangeliarz OP , Oremus , O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy

Książka na dziś: Kolorowanka biblijna – Maryja

Czytania

(1 Krl 17,10-16)
Prorok Eliasz poszedł do Sarepty. Kiedy wchodził do bramy tego miasta, pewna wdowa zbierała tam sobie drwa. Wiec zawołał ją i powiedział: „Daj mi, proszę, trochę wody w naczyniu, abym się napił”. Ona zaś zaraz poszła, aby jej nabrać, ale zawołał na nią i rzekł: „Weź, proszę, dla mnie i kromkę chleba”. Na to odrzekła: „Na życie Pana, twego Boga, już nie mam pieczywa, tylko garść mąki w dzbanie i trochę oliwy w baryłce. Właśnie zbieram kilka kawałków drewna i kiedy przyjdę, przyrządzę sobie i memu synowi strawę. Zjemy to, a potem pomrzemy”. Eliasz zaś jej powiedział: „Nie bój się! Idź, zrób, jak rzekłaś; tylko najpierw zrób z tego mały podpłomyk dla mnie i wtedy mi przyniesiesz. A sobie i twemu synowi zrobisz potem. Bo Pan, Bóg Izraela, rzekł tak: "Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię". Poszła więc i zrobiła, jak Eliasz powiedział, a potem zjadł on i ona oraz jej syn, i tak było co dzień. Dzban mąki nie wyczerpał się i baryłka oliwy nie opróżniła się według obietnicy, którą Pan wypowiedział przez Eliasza.

(Ps 146,6c-7.8-9a.9bc-10)
REFREN: Chwal, duszo moja, Pana, Stwórcę swego

On wiary dochowuje na wieki,
uciśnionym wymierza sprawiedliwość,
chlebem karmi głodnych,
wypuszcza na wolność więźniów.

Pan przywraca wzrok ociemniałym,
Pan dźwiga poniżonych,
Pan kocha sprawiedliwych.
Pan strzeże przybyszów.

Ochrania sierotę i wdowę,
lecz występnych kieruje na bezdroża.
Pan króluje na wieki,
Bóg twój, Syjonie, przez pokolenia.

(Hbr 9,24-28)
Chrystus wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej świątyni, ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga, nie po to, aby się często miał ofiarować jak arcykapłan, który co roku wchodzi do świątyni z krwią cudzą. Inaczej musiałby cierpieć wiele razy od stworzenia świata. A tymczasem raz jeden ukazał się teraz, na końcu wieków, na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie. A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd, tak Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu, drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują.

Aklamacja (Mt 5,3)
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

(Mk 12,38-44)
Jezus nauczając mówił do zgromadzonych: „Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok”. Potem usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: „Zaprawdę powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie”.

Do góry

Rozważania do czytań

Ewangeliarz OP


Do góry

Oremus

Trudno jest zrezygnować ze swoich praw i oddać coś, co uważamy za swoją własność, nawet gdy skłania nas ku temu sumienie. Słowo Boże głosi dziś pochwałę dwóch ubogich wdów, hojnie obdarowujących Boga i ludzi tym, co posiadały. Takiej postawy uczy nas również sam Jezus, który ofiarował samego siebie dla zgładzenia naszych grzechów. Obyśmy przyjmując Go w Eucharystii, nie rezygnowali z Jego aprobaty, pokoju, bliskości dla drobiazgów niewartych więcej niż garść mąki, kropla oliwy czy dwa drobne pieniążki.

Mira Majdan, "Oremus" listopad 2006, s. 58


Do góry

Patroni dnia:

Święty Marcin z Tours, biskup
urodził się ok. 316 r. w Panonii (dzisiejsze Węgry). Jego ojciec był rzymskim trybunem wojskowym. Mając 15 lat wstąpił do armii Konstancjusza II. W czasie odbywania służby wojskowej spotkał żebraka, który poprosił go o jałmużnę. Marcin oddał mu połowę swej opończy. Następnej nocy ukazał mu się Chrystus odziany w ten płaszcz i mówiący do aniołów: "To Marcin okrył mnie swoim płaszczem". Pod wpływem tego wydarzenia Marcin przyjął chrzest i opuścił wojsko. W 361 r. założył pierwszy klasztor w Galii - w Liguge. Dziesięć lat później, mimo jego sprzeciwu, lud wybrał go biskupem Tours. Marcin zmarł 8 listopada 397 r. w Candes.

Do góry

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy

Panie, spraw, abym płakał z tymi, którzy plączą (Rz 12, 15)

W dzisiejszych czytaniach widzimy dwie postacie kobiece, dwie biedne wdowy odznaczające się wiarą i wielkodusznością. Pierwsze czytanie (1 Krl 17, 10-16) mówi o niewieście z Sarepty, doprowadzonej do nędzy wskutek posuchy i nieurodzaju. A jednak na żądanie proroka Eliasza nie tylko podaje mu wodę do picia, lecz także chleb upieczony z ostatniej garści mąki. Miała zaspokoić nim głód własny i swojego syna. „Zjemy to, a potem pomrzemy” (tamże 12), powiedziała niewiasta przedstawiając swoje dramatyczne położenie. Jednak poganka okazuje zadziwiającą wiarę w słowa proroka zapewniającego ją w imieniu Boga izraelskiego: „Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię” (tamże 14). Dzięki tej obietnicy oddaje swój chleb. Chleb to niemała rzecz, kiedy stanowi jedyny ratunek, po prostu wszystko. Aby go oddać innym, potrzeba niezwykłej wielkoduszności.

Podobny czyn zapisała Ewangelia (Mk 12, 38-44). Jezus, patrząc na ludzi rzucających pieniądze do skarbony w świątyni zauważył, że między bogaczy, którzy „rzucali wiele”, wmieszała się pewna wdowa i wrzuciła „dwa pieniążki” (tamże 42), Nikt tego nie zauważył, lecz Jezus wskazując ją uczniom powiedział: „Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało, ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie” (tamże 43-44). Bóg nie patrzy na jakość daru, lecz na serce i na usposobienie tego, kto dar składa. Wdowa, która z miłości ku Niemu pozbawia się wszystkiego, co ma, daje o wiele więcej niż bogaci. Oni bowiem składają wielkie sumy nie umniejszając zgoła swoich zasobów. Jej czyn można wyjaśnić jedynie ogromną wiarą, jeszcze większą niż wiara niewiasty z Sarepty, nie opierała się bowiem na obietnicy proroka, lecz jedynie na Bogu, i działała bez żadnej innej pobudki prócz tej jednej: służenia Mu całym sercem.

Takie postępowanie jest jawnym przeciwieństwem postępowania faryzeuszów i uczonych w prawie, których Jezus przed chwilą potępił: „Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy” (tamże 40). Uczynili religię podnóżkiem własnych ambicji i zamiast popierać sprawę słabych i bezbronnych, korzystają ze swego autorytetu i nauki, by grabić ich dobra. Warto się nad tym zastanowić. Jeśli człowiek nie jest do głębi prawy i szczery, może dojść do tego, że będzie posługiwał się religią dla własnych samolubnych interesów. Prawdziwa religia polega na tym, by służyć Bogu w czystości serca, czcić Go „w Duchu i prawdzie” (J 4, 24), łącząc z modlitwą dar z siebie samego — aż po ofiarowanie dla Niego ostatniego grosza. To także służyć Bogu miłością bliźniego, która nie mierzy tego, co daje, i nie daje tylko tego, co nam zbywa, lecz troszczy się o potrzeby bliźniego. Jałmużna nie jest wyrazem miłości chrześcijańskiej, jeśli nie jest darem siebie, on zaś jest niemożliwy bez ofiary, bez wyrzeczenia, bez odmówienia czegoś sobie samemu. Miłość chrześcijańska to płakać z tymi, którzy płaczą (Rz 12, 15), to dzielić z ubogim jego los, jego braki, a w ciężkim położeniu także głód. Tak właśnie postąpiła wdowa z Sarepty dając swój ostatni chleb, czy też wdowa żydowska ofiarowując swoje mienie.

Najwyższym wzorem jest jednak zawsze Jezus, który przyszedł na świat oddać życie za ludzi, „na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie” (II czytanie: Hbr 9, 24-28). Chrześcijanin zbawiony przez tę ofiarę powinien uczestniczyć w niej przez dar z siebie na doczesne i wieczne zbawienie braci.

  • Wszechmogący i miłosierny Boże, oddal od nas przeszkody, jakie utrudniają nam drogę, abyśmy posiadając pokój ciała i duszy mogli dobrowolnie oddać się Twojej służbie.
    Dzięki Ci, Panie, za Twoje święte dary: miłosierna moc Ducha, jakiej nam udzieliłeś w sakramentach, niechaj nas uczyni świadkami Twojej miłości przez prawdziwe życie chrześcijańskie (Mszał Polski: kolekta i modlitwa po Komunii).
  • Ty, Panie, przyniosłeś z nieba rozkoszną mannę i słodki pokarm miłości mający w sobie taką moc, że pozwala znosić wszelkie cierpienie, co widzieliśmy najpierw sami w Tobie, słodki nasz Mistrzu, Panie i Przewodniku, a następnie w Twoich Świętych.
    O, jak wielkich rzeczy oni dokonali i z jak wielką cierpliwością je znieśli dzięki Twojej miłości rozlanej w ich sercu, która ich tak rozpaliła i jednoczyła z Tobą, że żadne cierpienie nie mogło oddzielić ich od Ciebie.
    Nie ma drogi krótszej ani lepszej, ani pewniejszej dla naszego zbawienia nad godową i miłą szatę miłości, która budzi tak wielką ufność i tak wielki zapał w duszy, że staje przed Tobą bez żadnego leku. Lecz przeciwnie, jeśli dusza jest pozbawiona miłości w chwili śmierci, jest tak wzgardzona i nędzna.- że wolałaby udać się na jakiekolwiek inne miejsce, choćby nie wiadomo jak smutne i złe, byle tylko nie ukazać się Twojej boskiej obecności. Istotnie, ponieważ Ty, o Boże, jesteś prosty i czysty, nie możesz przyjąć do siebie innej rzeczy prócz czystej i prostej miłości (św. Katarzyna z Genui).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. III, str. 429


Do góry

Książka na dziś

Kolorowanka biblijna – Maryja

Zabawa kredkami to coś, co każde dziecko uwielbia. Dlaczego więc nie połączyć z przyjemnego z pożytecznym i przy okazji nie przemycić trochę biblijnej wiedzy? Prezentowana kolorowanka przybliży najmłodszym historię Maryi.

Książka do nabycia w Księgarni Mateusza.