www.mateusz.pl

WYDAWNICTWO WAM POLECA

Najnowsze paradoksy

Henri de Lubac

 

Henri de Lubac, Najnowsze paradoksy, Wydawnictwo WAM, Kraków 2012, ISBN: 978-83-7505-871-0

fragment książki

 

Wstęp

Najnowsze paradoksy kard. Henri de Lubaca (1896-1991) stanowią połowę francuskiej książki Paradoxes wydanej w serii „Dzieła wszystkie”. Jej Autor należy do grona najwybitniejszych teologów XX wieku, którzy program teologicznej odnowy oparli na źródłach Bożego Objawienia – Słowie Bożym i Tradycji 1. Ten nurt odnowy teologicznej, powstały w pierwszej połowie XX wieku, przygotował w dużym stopniu Sobór Watykański II.

W okresie największego rozkwitu twórczości Henri de Lubaca, po opublikowaniu głównego dzieła Surnaturel (1946), został on poddany surowej krytyce przez niektórych rzymskich teologów. Atmosfera tej polemiki sprawiła, że po ukazaniu się encykliki Humani generis Piusa XII (1950) francuski jezuita został odsunięty od nauczania. Tę niesprawiedliwą decyzję przyjął z wielką godnością teologa i pokorą człowieka Kościoła. Nie okazując sprzeciwu władzom kościelnym i przełożonym zakonnym, wszystkie swe siły poświęcił osobistym studiom i bardzo twórczej pracy pisarskiej. Zanim papież Jan XXIII zaprosił go do Komisji Teologicznej (1960), której zadaniem było przygotowanie ogłoszonego Soboru, napisał kilka książek, wśród nich niezapomnianą i moim zdaniem najpiękniejszą: Medytacje o Kościele, będącą pieśnią na cześć Kościoła-Matki, który w Maryi, zasłuchanej w Słowo, odnajduje swój najgłębszy wzór.

Zaangażowanie na Soborze

Henri de Lubac pracował głównie przy redagowaniu następujących dokumentów soborowych: Dei Verbum, Lumen gentium oraz Gaudium et spes. Ten ostatni przygotowywał m.in. razem z arcybiskupem Krakowa Karolem Wojtyłą. W dokumentach tych można odkryć fragmenty, które wyszły spod pióra francuskiego jezuity, np. pierwszy rozdział Dei Verbum, do którego napisał później komentarz 2. W rozdziale pierwszym Lumen gentium „Misterium Kościoła” można odkryć inspirację z jego książki Medytacje o Kościele. Zarówno w książce, jak i w dokumencie ostatni rozdział poświęcony został Maryi. W Gaudium et spes numery 19-21, opisujące zjawisko niewiary w różnych nurtach kultury, są jakby streszczeniem klasycznej już książki francuskiego teologa Dramat humanizmu ateistycznego. Bez tego kontekstu trudno zrozumieć Inne paradoksy.

Inne paradoksy

Niniejszą publikację rozpoczyna zbiór refleksji Autora zatytułowany Inne paradoksy. Są one przedłużeniem jego rozważań zawar tych we wcześniej wydanej książce ParadoksyNowe paradoksy (1959), które zdaniem Hansa Ursa von Balthasara, bardziej niż inne, ukazują – choć niebezpośrednio – samą duszę Henri de Lubaca.

Inne paradoksy mają swoją historię. W 1989 roku Henri de Lubac przekazał swój rękopis belgijskiemu jezuicie, którym był o. Georges Chantraine, i pozostawił go do jego dyspozycji. Notatki te zostały zredagowane już po śmierci Autora (4 września 1991 roku w Paryżu). Po dokonaniu wyboru teksty ukazały się w Wydawnictwie Culture et Vérité w Namur (1994). Świadczą one, że Henri de Lubac do końca życia pozostał teologiem z pasją, a jego żarliwa służba w Kościele polegała na trudzie refleksji nad Bożym Objawieniem i obronie katolickiej wiary.

W Innych paradoksach Autor kontynuuje trud duchowego rozeznawania w okresie, który nastąpił bezpośrednio po Soborze Watykańskim II. Francuski teolog przybliża niełatwą atmosferę posoborową Kościoła, zwłaszcza na zachodzie Europy. Choć Henri de Lubac dostrzegał wiele nowych owoców działania Ducha Świętego w Kościele, to jednak był też rozczarowany, czytając artykuły niektórych teologów promowanych przez środki masowego przekazu. W ich publikacjach dostrzegał bowiem tendencje odśrodkowe, nadmiernie krytyczne wobec Kurii Rzymskiej i osłabiające posługę i nauczanie Pawła VI w Kościele. Jego zdaniem miały one znaczący wpływ na

pomniejszanie znaczenia Stolicy Świętej i Magisterium Kościoła w oczach wiernych i tzw. opinii publicznej. Skutkiem takich destruktywnych działań przekaz Bożego Objawienia oraz całościowej wizji jednej wiary Kościoła był bardzo utrudniony. Z tego powodu Henri de Lubac przypominał, że tylko w jedności z całą wspólnotą Kościoła można poprawnie odczytać Pismo Święte 3.

Francuski teolog przedstawia egzegetyczne problemy związane z powstawaniem Ewangelii, krytykując zbytnie przecenianie ze strony niektórych biblistów tzw. mitu „twórczej” roli wspólnoty. Henri de Lubac zakłada żywą wiarę egzegety katolickiego, który stosując metodę badań historyczno-krytycznych nad tekstami Nowego Testamentu, jest w stanie odkryć absolutną „nowość” Jezusa Chrystusa i oryginalność Ewangelii. Broni też prawdy wiary o zrodzeniu Kościoła z przebitego boku Jezusa Chrystusa. W kolejnym rozdziale Innych paradoksów Henri de Lubac skupia się na interpretacji nauczania Soboru Watykańskiego II. Wyraża ubolewanie, że niektórzy teologowie podkreślają brak ciągłości pomiędzy Kościołem przed- i posoborowym. Dla francuskiego jezuity Kościół jest tajemnicą, miejscem zamieszkiwanym przez Trójcę Świętą, Mistycznym Ciałem Chrystusa oraz Ludem Bożym pielgrzymującym na drogach świata. Teolog z przykrością stwierdza, że „Sobór jest zdradzany: zarówno w duchu, jak i literze”, co prowadzi wprost do apostazji. Dlatego pisze o potrzebie wiary dyskretnej, ale nie wstydliwej! Krytykuje tych teologów, którzy poddają swoją wiarę niepewności, utrzymując, że „wątpienie wpisane jest w samą ideę wiary [...].

I tak sieją przez swe sugestie niepewność, defetyzm, zamęt, wyrzuty sumienia w duszach słuchających ich wiernych i gratulują sobie zwycięstwa”. Według ojca Henri de Lubaca jedyną właściwą postawą, która potwierdza wiarygodność teologa, jest ta przyjęta na klęczkach i na modlitwie. Dopiero wtedy jest on zdolny otworzyć się na wielkość i głębię chrześcijańskiej Tajemnicy, czerpiąc z niej Bożą mądrość dla siebie i dla Kościoła, któremu powinien wielkodusznie służyć. Tylko w ten sposób można będzie się obronić przed sekularyzacją wewnątrz Kościoła, która nieuchronnie prowadzi do apostazji i utraty wiary. Henri de Lubac wspomina, że już podczas trwania Soboru niektórzy teologowie „progresywni”, wspierani przez mass media, w sposób przesadny i niesprawiedliwy krytykowali Kościół. Dziennikarze manipulowali fragmentami dokumentów i dyskusji toczących się w różnych soborowych Komisjach. W podobny sposób zniekształcone informacje niechętne Kościołowi i papieżowi Pawłowi VI zostały przekazane światu zaraz po ogłoszeniu encykliki Humanae vitae w 1968 roku. Bł. Jan Paweł II, również atakowany przez liberalne mass media, nazwał Sługę Bożego Pawła VI „ukrzyżowanym Piotrem”.

Fałszywe interpretacje Soboru Henri de Lubac zdemaskował już w książce O naturze i łasce (1980) 4, w której wskazywał na niebezpieczeństwo radykalnej przemiany, zinterpretowanej jako radykalna zmiana istoty przekazu wiary. Było to wbrew spodziewanego po Soborze aggiornamento polegającego na próbie nawiązania przyjaznego i uczciwego dialogu ze światem.

W Innych paradoksach Henri de Lubac interpretuje soborowe nauczanie i przemiany zachodzące w Kościele w duchu „hermeneutyki ciągłości”. Jej aktualność i pilną potrzebę przypomniał też Ojciec Święty Benedykt XVI w przemówieniu do Kurii Rzymskiej (27 grudnia 2005 roku). Papież powiedział, że tylko taka hermeneutyka jest właściwa i chroni nas przed fałszywym podziałem na Kościół przed- i posoborowy. Papież przestrzega przed „hermeneutyką nieciągłości i zerwania z przeszłością”, która „nierzadko zyskiwała sympatię środków przekazu, a także części współczesnej teologii”. Henri de Lubac na stronach Innych paradoksów zwraca uwagę na wiele nurtów pozytywnych w posoborowej odnowie, np. na nowe ruchy charyzmatyczne i rolę świeckich w Kościele. Niemniej jednak z niepokojem odnotowywał odejście od litery i ducha Soboru, co odbywało się ze szkodą dla prostych wiernych. Jak zauważa w innym miejscu, po Soborze, zamiast głębokiej odnowy wewnętrznej i koniecznych reform, „pewien nurt parasoborowy narzucił się opinii jako jedynie słuszna interpretacja ducha soborowego; reakcja na wczorajsze nadużycia czyniła ślepym na liczne dobra w Kościele; otwarcie na świat z myślą o ewangelizacji zamieniło się w banalne, a niekiedy skandaliczne zeświecczenie; liczni księża i zakonnicy, tracąc świadomość swojej tożsamości, tracili też świadomość swojej misji [...]; wzgardzono Tradycją, którą Sobór wychwalał” 5. I tak pod pretekstem walki z dogmatyzmem odrzucono samą dogmatykę, zaś pod pozorem otwarcia się na ludzkie problemy wprowadzono rozluźnienie moralne.

Henri de Lubac przestrzega przed pojawiającymi się zagrożeniami i tendencjami odśrodkowymi w Kościele, takimi jak np. egzegeza odcięta od Tradycji Kościoła, dążenie do osłabiania roli papieża i Stolicy Apostolskiej, kryzys rozumienia teologicznych fundamentów sakramentu kapłaństwa. Znając doskonale najlepszą Tradycję Kościoła od czasów apostolskich aż po współczesność, Henri de Lubac po mistrzowsku i z ogromną swobodą wskazuje na braki w refleksji u tych teologów, którzy zbyt łatwo i z pominięciem źródeł Bożego Objawienia chcieliby dostosować Kościół katolicki do wymogów demokracji i aktualnych nurtów pluralistycznych w kulturze, nierzadko wrogich chrześcijaństwu.

Henri de Lubac, choć sam był erudytą, to jednak w wielu swoich wcześniejszych dziełach umiał docenić wiarę ludzi prostych, takich jak jego matka. Z nieukrywanym zdziwieniem obserwował, jak niektórzy teologowie i egzegeci bardziej ufają swoim czysto naukowym metodom niż długiej i sprawdzonej życiem Tradycji Kościoła oraz nauczaniu jego Magisterium.

Powołanie chrześcijanina w świecie

W drugiej części Najnowszych paradoksów, zaraz po Innych paradoksach, znajdujemy cztery artykuły, dzięki którym można poznać dojrzałą myśl teologiczną Henri de Lubaca, pochodzącą z bardzo ważnego okresu w całej jego twórczości. Właśnie w tym trudnym czasie II wojny światowej przygotowywał on swoje najważniejsze dzieło Surnaturel (1946). Przypomina w nim o jedynym i nadprzyrodzonym powołaniu człowieka do życia w przyjaźni z Bogiem. Według niego wiara człowieka zanurzonego w Bogu powinna przenikać także całe jego życie społeczne i zaangażowanie polityczne. Chrześcijanin żyjący w świecie nie powinien dopuszczać do oddzielenia natury od łaski, co niestety doprowadzało w przeszłości do laicyzmu, a nawet, w skrajnych przypadkach, do powstawania systemów ateistycznych. Henri de Lubac dostrzegał też zagrożenie ze strony komunizmu i ideologii pozytywistycznej, wykluczającej wiarę w Boga w imię nauki, czemu dał wyraz w książce Dramat humanizmu ateistycznego (1945).

W tej części Najnowszych paradoksów zostały umieszczone także wybrane odczyty i artykuły wygłaszane i publikowane przez Henri de Lubaca w różnych czasopismach w czasie trwania II wojny światowej. Autor zaangażowany był duchowo we francuski ruch oporu. Starał się odczytywać wydarzenia jako teolog i jezuita, reagując bardzo krytycznie na zjawisko antysemityzmu w niektórych kręgach francuskiego społeczeństwa 6.

W artykule Kościół wobec światowego kryzysu Henri de Lubac wskazuje na kryzys samego człowieka, któremu nadzieję może jedynie przywrócić chrześcijańskie przesłanie. Zdaniem Autora największym zagrożeniem dla współczesnej cywilizacji jest proponowany humanizm ateistyczny, który dążąc do wyniesienia człowieka, doprowadza go w końcu do ruiny. Dlatego Autor postuluje: „Chcąc na nowo odnaleźć człowieka, koniecznie musimy na nowo odnaleźć Boga”. Zadanie gromadzenia ludzkości w jedną wspólnotę zostało powierzone Kościołowi i tylko on może uratować świat przed tendencjami rasistowskimi, a także przed kolektywizmem komunistycznym. Zrodzona z Boga chrześcijańska miłość może ocalić godność każdej osoby. Artykuł ten zawiera nauczanie, które powróci w tekście soborowej konstytucji Gaudium et spes.

Henri de Lubac – obok problemów społeczno-politycznych, które oceniał zawsze w świetle wiary – troszczył się o właściwą metodę pracy teologicznej, tak by wiara mogła być przekazywana w sposób wiarygodny, biorąc pod uwagę wymagania rozumu, a także szacunek wobec tajemnicy i transcendencji Boga. Autor podejmuje ten temat w kolejnym artykule Wewnętrzne przyczyny osłabienia i zaniku sacrum (1942). Wskazuje w nim m.in. na braki w dotychczasowym traktacie o Kościele, zbytnio polemicznym, a także na dualizm i rozdział między naturą i nadprzyrodzonością, co skutkuje tworzeniem ludzkiej kultury bez odniesienia do Boga. Henri de Lubac jest bardzo krytyczny zarówno wobec powierzchownej pobożności, jak i wobec nadużyć racjonalizmu. Postuluje na koniec powrót do mistyki i adoracji, by ocalić religijny wymiar teologii czerpiącej z Tajemnicy Boga, który się objawia w Jezusie Chrystusie. W artykule Chrześcijaństwo wcielone (1943) wskazuje na rytm chrześcijańskich tajemnic, które powinny kształtować życie chrześcijanina i życie Kościoła, uwzględniając aktualny kontekst procesu ewangelizacji. Dlatego, zdaniem Autora, „przystosowanie jest dla apostolatu koniecznością, jest to prawo miłości”. Potrzeba dzisiaj chrześcijaństwa mocnego i wymagającego, które nie poprzestaje jedynie na pobożnych praktykach. Są to bardzo ważne refleksje w dobie nowej ewangelizacji. Tajemnica wcielenia, śmierci i zmartwychwstania wskazuje na potrzebę zakorzenienia, oderwania i przemienienia. W ostatnim artykule zatytułowanym Wymagania chrześcijańskie (1946) postuluje, by chrześcijaństwo było blisko życia, aby działanie łaski miało wpływ na ludzkie wybory. Według niego zaniedbanie przez Kościół szerokich mas robotniczych w XIX wieku przyczyniło się do szybkiego rozwoju ideologii marksistowskiej i filozofii Fryderyka Nietzschego. Tak w radykalnej opozycji do chrześcijaństwa rodził się „nowy człowiek”. Dlatego tak ważne jest, by chrześcijanie dzisiaj odkryli na nowo „dumę z wiary” i odzyskali Siłę Ducha Chrystusowego. Jedynie mając żywą wiarę w wieczne powołanie człowieka, mogą ludziom przywrócić nadzieję, bo tylko w tej wierze historia ludzka, zdaniem Henri de Lubaca, ma sens.

O wolności religijnej

Na końcu niniejszej publikacji znajdziemy tekst francuskiego arcybiskupa Marcela Lefebvre’a, który wyraża szereg zastrzeżeń pod adresem Deklaracji o wolności religijnej. Na prośbę Ojców soborowych Henri de Lubac odniósł się do trudności wyrażonych przez arcybiskupa. Jezuicki teolog jasno wykazał bezpodstawność argumentów arcybiskupa, uzasadniając przy tym główne przesłanie Deklaracji broniące wolności sumienia każdego człowieka, zwłaszcza w sferze religijnej. Jakikolwiek zewnętrzny przymus w tej dziedzinie, zarówno ze strony Kościoła, jak i państwa, Henri de Lubac uznał za niezgodny z Ewangelią i Tradycją Kościoła.

***

Henri de Lubac jest wiarygodnym przewodnikiem w trudzie odczytywania na nowo konstytucji i deklaracji Soboru Watykańskiego II, którego 50. rocznicę rozpoczęcia świętować będziemy 11 października 2012 roku. Francuski jezuita, otwarty na duchową odnowę, którą Sobór zapoczątkował, przestrzega przed pokusą przystosowania chrześcijaństwa do ducha świata, redukując je do sfery czysto ludzkiej, co powoduje jego pomniejszenie, zniekształcenie lub osłabienie. Dlatego apeluje do czytelnika tej książki: „Oby chrześcijańska

Tajemnica nigdy nie straciła w nas swej żywotnej siły” 7.

O. Marek Wójtowicz SJ
Kraków, Wielkanoc 2012

I

EWANGELIA

To jest właśnie paradoks: zwykły czytelnik Ewangelii, nieznający szczegółów historycznej, społecznej, politycznej, religijnej sytuacji żydowskiego i galilejskiego światka, w którym żył Jezus, jest być może w lepszej sytuacji, by zrozumieć jej istotę, niż niejeden uczony specjalista. Temu ostatniemu, nawet jeżeli jest wierzący, trudno nieraz dostrzec to, dzięki czemu przesłanie Jezusa, przy całym swym zakorzenieniu w owej glebie, staje się w najwyższym stopniu uniwersalne.

Boża prostota Ewangelii jest Bożą złożonością, podobnie jak sam Bóg. Wielu krytyków – wychodząc od a priori, jasno wyrażonego bądź domyślnego, a czasami nawet przez nich niezauważanego, a priori dogmatycznego lub metodologicznego – kieruje się założeniem, że osoba Jezusa nie przekracza granic ludzkiej istoty uwarunkowanej przez swoje środowisko. Prowadzi ich to do wybierania jednych cech, a eliminowania drugich, tak że powstaje jakiś przybliżony, wiarygodny portret. Dochodzą tym samym jedynie, jak pokazał to Balthasar” 8, do serii upraszczających schematów, ciasnych figur, z których każda ma już tylko pozór banalnej osobowości i które są ze sobą sprzeczne. Co więcej, mimo zamiaru przeprowadzenia „obiektywnej” rekonstrukcji historycznej figury te posiadają cechy pozwalające z góry określić filozofię lub mentalność autora i dostrzec odtworzenie jego własnej epoki.

Centralna afirmacja Jezusa – afirmacja, że jest „jedynym”, że jest „Synem”, nie ma żadnego związku z kulturą Jego czasów – ani semicką, ani hellenistyczną. „Skandal dla żydów, szaleństwo dla pogan”. Trzeba byłoby najpierw odrzucić tę afirmację jako nonsensowną, by następnie sprowadzić wytłumaczone jakimś sposobem „chrześcijaństwo” do względności „faktu kulturowego” na tyle znaczącego, że wypada przyjąć go w czasie i przestrzeni. Nie widzę, by taką afirmację Jezusa o samym Sobie – z całą powagą, ze wszystkimi wymaganiami i konsekwencjami, jakie w sobie kryje – wyraziła jakakolwiek inna ludzka istota, w innym czasie lub przestrzeni.

Gotów jestem prześledzić, na ile będzie to dla mnie możliwe (a w każdym razie cierpliwie i z otwartością), wszelkie analizy, wszelkie krytyczne i filologiczne wyjaśnienia naszych egzegetów dotyczące każdej z Ewangelii i każdego z jej wersetów, ich pośrednich lub bezpośrednich relacji, odtworzenia ich źródeł, transformacji tekstów itp., itd. Chciałbym się jednak najpierw upewnić w prostej, pozbawionej sztuczności i technicyzmu rozmowie, że zrozumieli oni cokolwiek z Ewangelii – takiej, jaką w jej poczwórnej formie dziś dysponujemy.

Ze wszystkich stron słyszę o rozbieżnościach pomiędzy teologiami autorów Nowego Testamentu. Ja jednak bardziej podziwiam ich zbieżność.

„W Nowym Testamencie jest tylko jeden Chrystus, lecz wiele chrystologii”” 9. Pomińmy milczeniem określenie „wiele”, będące zdecydowanie przesadą. Nie sprzeciwiając się autorowi, warto byłoby odwrócić tę formułę: „Jest w Nowym Testamencie wiele chrystologii, lecz tylko jeden Chrystus”. Owo przeciwstawiające „lecz” jest zresztą mało adekwatne, gdyż owe różne chrystologie nie są ze sobą sprzeczne; są zbieżne, pomagając nam dostrzec jednego Chrystusa. Cóż dziwnego w tym, że każdy autor ma swoje szczególne spojrzenie? Jak mogłoby wystarczyć jedno spojrzenie? Chrześcijanie rozumieli to od samego początku.

W tym, co dotyczy przeciwstawiania ewangelistów, pewien subtelny egzegeta zwraca nam uwagę na fakt, że Mateusz dwa razy koryguje tekst Marka, mówiąc, że „uczniowie uczynili, jak im Jezus polecił” (Mt 21, 6 i 26, 19); to wyraźny znak, że Mateusz daje w ten sposób lekcję wspólnotom, które mają być posłuszne swym przywódcom. Później natomiast, kiedy Mateuszowi – w publikacji o urzędach w pierwszym wieku – zostaje poświęcona cała monografia, nie ma już żadnej aluzji do owych dwóch fragmentów, gdyż autorów zajmuje inna kwestia: pokazania, że wszelka władza, a przynajmniej wszelki autorytaryzm, obce były „dawnemu Kościołowi”, w którym znano jedynie horyzontalne, „braterskie” relacje i wszelkiego rodzaju „posługiwanie”.

Nasi egzegeci doszukują się wszędzie intencji, nie widząc, że w swej domniemanej krytyce obiektywnej sami dają się zbytnio prowadzić swoim intencjom lub intencjom środowiska wywierającego na nich wpływ.

Czytając niektórych krytyków, ma się wrażenie, że „działalność redakcyjna” oznacza nie tylko „intencję”, ale i „inwencję”. Wydaje się, że każda strona, która nie jest banalnie neutralna, powierzchowna, pozbawiona jakiejkolwiek myśli i intencji, jest dla nich stroną co najmniej tendencyjną, a zatem zwodniczą.

Tak umiarkowany krytyk jak Günther Bornkamm mówi wciąż o „retrospektywnym świadectwie późniejszej wspólnoty”, o „wspólnocie, [która] uczestniczyła w wypracowaniu tradycji”, o „interpretacji wiary”, o „ewangelistach, którzy opracowali scenę”, o „tradycji, [która] zatarła wielokrotnie różnicę pomiędzy samym Jezusem i Synem Bożym” itd.” 10. Są to wyrażenia o znaczeniu bardziej lub mniej elastycznym i mogące odpowiadać rzeczywistości. Tendencja ta staje

się jednak nadużyciem, gdy dochodzi do konkluzji, że dane słowo lub dany przekaz jest „nieautentyczny”, że jest „wytworem wspólnoty”. Autor zdaje sobie z tego sprawę, gdyż uprzedza nas uczciwie, że owych sformułowań „nie należy rozumieć w ścisłym znaczeniu”. Po co zatem je przyjmować? Okazuje się też, że dla naszego autora (jak i dla wielu innych) „krytyczny” jest zawsze w pewnym sensie synonimem „negatywnego”. Przydałoby się także nieco krytyki – która prawdopodobnie byłaby także negatywna – tego mitu twórczej wspólnoty. Bornkamm słusznie stwierdza, że tradycji „nieznana jest granica pomiędzy historią i jej znaczeniem” (s. 33), ale zdaje się dostrzegać w tym wadę, tak jakby – przeciwnie – historia bez znaczenia nie była siłą rzeczy ograniczająca. Autor domyśla się zresztą tego, gdyż dodaje, pogrążając nas znów w dwuznaczności, że „to właśnie ten sposób opowiadania Jezusa odsłania Jego osobę i Jego działania w tym, co w nich niezrównanie wyjątkowe i szczególne”. Bornkamm mówi nam jeszcze, że chce „zastosować ścisłą krytykę” odnośnie do Jezusa, „by rzeczywiście wydobyć to, co przed wszelką interpretacją wiary jest nam ofiarowane jako niezmienione i pierwotne” (s. 63). Jak nie wnioskować z tego stwierdzenia, że wiara fałszuje rzeczywistość?

Cytuje słowa z Mk 1, 22: „Uczył ich jak ten, który ma władzę” i komentuje je następująco: „Termin ów – «władza» – ogarnia z pewnością całą tajemnicę osoby i wpływu Jezusa, takiego jakim jest dotykany przez wiarę; przerasta więc wszystko, co jest czysto «historyczne»„. Jak nie wnioskować z tego, że przywołanie tej władzy Jezusa przez ewangelistów nie ma wartości historycznej? Prawdziwy historyk, zgodnie z kryterium postawionym przez „ścisłą krytykę”, powinien był więc napisać: „Uczył ich jak ten, który nie ma władzy”. Jednakże Bornkamm dodaje: ów termin władza „wyraża rzeczywistość, która od samego początku przynależy, przed jakąkolwiek interpretacją, do Jezusa historycznego” (s. 71). A zatem?

„Trzeba nagle ogarnąć rzecz jednym spojrzeniem” (B. Pascal). Wymóg ten nie przekreśla długich i żmudnych prac badawczych. PraCe te są jednak daremne, a nawet mogą być zaślepiające, jeśli nie dochodzą do tego „jednego spojrzenia”. Wiele „krytycznych” umysłów nie umie się z tym pogodzić. Są jak specjaliści, którzy znaliby się na oczach, czole, nosie, ustach, brodzie, włosach, uszach, skórze itd., ale nigdy nie pomyśleliby, żeby spojrzeć na twarz z oddalenia. „Oglądać rzeczy z większego oddalenia i bardziej przenikliwym wzrokiem” – oto rada udzielona przez Jeana Ladrière’a, uczonego będącego drobiazgowym analitykiem” 11. Oddalenie (cofnięcie się) i przenikliwość idą w parze.

Pierwszy List świętego Pawła do Tesaloniczan. Pierwsze chrześcijańskie pismo. Po raz pierwszy rozbrzmiewa w naszych uszach chrześcijański głos. Do tej pory nic podobnego nie zdarzyło się nigdzie na świecie. Absolutna nowość w historii ludzkości. I nie ma to nic wspólnego z jakimś geniuszem literatury, sztuki czy myśli. Wszystko odnosi się do osoby Jezusa, wszystko pochodzi od wydarzenia Jezusa. Paweł wie, z niezachwianą pewnością, że to wydarzenie wstrząsnęło wszystkim, że wraz z nim wszystko się zaczęło. Tyle świeżości jutrzenki, tyle świeżego powiewu i tyle bogactwa: powstałe Kościoły, braterskie więzi pomiędzy nimi, troska o naśladowanie Kościoła-matki i troska o jedność z Kościołem. Wspólnota doświadczająca już prób i prześladowań. I to mocne uczucie przemiany całego życia, odnowionego do głębi. I wielki Apostoł, który jest niczym, który chce być niczym poza swoim świadectwem, ale któremu świadectwo to przyznaje wyjątkowy autorytet: autorytet ojca, autorytet matki, wraz z całą czułą miłością ojca i matki. Jakaż pełnia, jaka doktrynalna przenikliwość w liście napisanym w poufałym tonie, na kilku okolicznościowych stronach pozbawionych moralizowania; pierwsze chrześcijańskie wersety poprzedzające ocean dziewiętnastu minionych wieków i całe chrześcijańskie życie zdefiniowane, streszczone już na zawsze w trzech teologalnych cnotach: wierze, nadziei, miłości – potrójnej dyspozycji, potrójnym obliczu tego samego życia, które w całości pochodzi z Bożego wyboru, ale nie zwalnia chrześcijanina z wysiłku, działania i zdecydowanego dążenia: dzieło wiary, trud miłości, stałość nadziei (εργου της πίστεως, κόπου της αγαπης, υπομονης της ελπίδος) (1 Tes 1, 3). To Duch Święty ożywia wszystko i rozlewa radość pośród niepokojów. Początki te nie mają w sobie nic z idylli: żadnej taryfy ulgowej, żadnej banalności; i już wszędzie walka: przepowiadanie Ewangelii dokonuje się pośród trudnej walki (εν πολλω αγωνι) (1 Tes 1, 3), a ci, którzy prowadzą wraz z Pawłem walkę, to garść mało znaczących ludzi. W rzeczywistości chodzi jednak o zwycięską walkę „Boga żywego i prawdziwego” ze wszystkimi zewnętrznymi siłami zła i wszystkimi idolami serca; Boga, który wzbudza poruszenie całej istoty ku Sobie: poruszenie waszej wiary w Boga (η πίστις υμων η προς θεόν) (1 Tes 1, 8), w oczekiwaniu na Jego Syna, Jezusa, którego wskrzesił z martwych. Pomiędzy Pawłem i tą małą, rodzącą się wspólnotą, pomiędzy tesaloniczanami i ich ojcem ma miejsce stała wymiana pamięci w modlitwie. Już od pierwszych słów Paweł czyni do tego aluzję i zwyczaj ten zachował się do dzisiaj w Kościele pomiędzy korespondującymi braćmi. W ten sposób każdy umacniany jest przez wszystkich, by postępować we wszystkim w sposób godny Boga wzywającego wszystkich do dzielenia swego królestwa i chwały. Żadnej abstrakcji, żadnego irrealizmu. Wyczuwa się już groźbę kłótni, złudzeń, schizmy. Paweł, nie mogąc przybyć osobiście, wysyła drogiego mu Tymoteusza z pewnością po to, by zaświadczył wobec dzieci o jego miłości, ale też by czuwał nad właściwym porządkiem we wspólnocie, łagodził rodzące się konflikty, zapewnił jedność wewnątrz wspólnoty i jedność z innymi Kościołami. Ciężar „nadmiaru tego, co ludzkie” wywołuje bowiem zawsze (i często bardzo szybko) upadki, a Kusiciel nie ustaje w swych działaniach, grożąc udaremnieniem całej pracy Apostoła...

 

Spis treści

Przekład: Katarzyna Dybeł, s. 15-95; Arkadiusz Ziernicki, s. 97-175

 

1 Zob. M. Wójtowicz SJ, Henri de Lubac, Kraków 2004.
2 H. de Lubac, Słowo Boga w historii człowieka, Kraków 1997.
3 Idem, Pismo Święte w Tradycji Kościoła, Kraków 2008.
4 Idem, O naturze i łasce, Kraków 1986, s. 134-149.
5 Idem, Kościoły partykularne w Kościele powszechnym, Kraków 2004, s. 16.
6 Idem, Résistance chrétienne à l’antisémitisme, Paris 1988.
7 Idem, Medytacje o Kościele, Kraków 1997, s. 244.
8 H.U. von Balthasar, La Gloire et la Croix. Les aspects esthétiques de la Révélation, t. I: Apparition, seria „Théologie” 61, Paris: Aubier-Montaigne, 1965, s. 411-412.
9 H. Zahrnt, Dieu ne peut pas mourir, tłum. franc. A. Liefooghe, Paris: Éd. du Cerf, 1971, s. 183.
10 G. Bornkamm, Qui est Jésus de Nazareth?, Paris: Éd. du Seuil, 1973, s. 27, 60, 63, 186, 201.
11 J. Ladrière, La Science, le Monde et la Foi, Tournai: Casterman, 1972, s. 96.

 

 

 

© 1996–2012 www.mateusz.pl/mt/ko