|
Warszawa, 8 czerwca 1987 Przemówienie do zakonnic klauzurowych zgromadzonych w katedrze
|
1. Pragnę wyrazić serdeczną radość z tego, że pierwszym środowiskiem, jakie wypada mi spotkać w programie mojej trzeciej pielgrzymki do Ojczyzny, jesteście właśnie wy, siostry klauzurowe. Zgromadziłyście się w warszawskiej katedrze św. Jana, dokąd przybywam, aby stanąć w pośrodku Kościoła stołecznej archidiecezji. Przybywam także, aby przyklęknąć u grobu zmarłego Prymasa Tysiąclecia, do którego wielu rodaków przychodzi się modlić. Jest to z pewnością bardzo często modlitwa za Ojczyznę na miejscu, na którym spoczął ten, który „tak bardzo miłował Kościół Chrystusowy”, który tak wiernie kochał Ojczyznę i każdego człowieka, broniąc jego godności i praw, przebaczając wrogom, „zło dobrem przezwyciężając” (por. Rz 12, 21). Mąż „heroicznej wiary”, „który wszystko postawił na Maryję i Jej zawierzył bez granic... u Niej szukał pomocy w obronie wiary Chrystusowej i wolności narodu”. Takimi słowami modli się u grobu zmarłego Prymasa Kościół na ziemi polskiej i ja też tę modlitwę powtarzam. |
A to jest także waszym powołaniem, drogie siostry. To jest waszym udziałem. Wybrałyście Chrystusa jako jedynego Oblubieńca, świadome tej właśnie Jego miłości „aż do końca”. Co więcej: wybrałyście taką miłość jako ideał, jako cel waszego klauzurowego powołania. Wy też chcecie, za wzorem Chrystusa, „umiłować do końca”. Ludzie, wasi bracia i siostry, wiedzą o tym. Jakże często przychodzą do was prosić o modlitwę, przychodzą także po słowa otuchy, po światło, które płynie z waszego milczenia w Bogu. Trudno także nie wspomnieć tu i o tym, że kiedy zjawiła się potrzeba — jak choćby w latach okupacji, zwłaszcza Powstania Warszawskiego — siostry klasztorów klauzurowych okazały się gotowe do służby braciom: rannym, bez dachu nad głową, ściganym, oraz do ofiary, która — jak się wydaje — została przez Boga przyjęta. Mam na myśli w szczególności dzieje warszawskiego klasztoru sióstr sakramentek na Nowym Mieście i wielu innych. W ten sposób „umiłowały do końca”. |
|
Jakże gorąco raduję się z tego, że Kościół w Polsce jest obdarzony świadectwem waszego powołania. Dziś, u progu Kongresu Eucharystycznego, pragnę powiedzieć, że powołanie to w sposób szczególny współbrzmi z zasadniczym motywem tego Kongresu: „Do końca ich umiłował”. Nie jest więc przypadkiem, że z wami spotykam się naprzód. Wy bowiem prawdę o Chrystusie wyrażoną w powyższych słowach, nosicie w całym waszym życiu na co dzień. Wasze życie klauzurowo-kontemplacyjne, oblubieńcze, ofiarnicze rodzi się w szczególnej mierze z Eucharystii. I w szczególnej mierze prowadzi też do Eucharystii, głosi ją — nawet chociaż żyjecie w zamknięciu. Wasze życie całe głosi Eucharystię: sakrament Chrystusowej miłości „aż do końca” — głosi poprzez mury waszych klasztorów i kraty waszych klauzur. „Żyć życiem Eucharystii — to wyjść całkowicie z ciasnoty własnego życia i wzrastać w nieskończoność życia Chrystusowego”. Są to słowa bł. Teresy Benedykty od Krzyża, karmelitanki, którą niedawno było mi dane wynieść do chwały ołtarzy (Edyta Stein, Autobiografia). |
Miłość ta trwa do skończenia czasów po to, ażeby — poza kresem doczesności — objawić się w całej swojej pełni. W swojej prawdziwie Boskiej pełni. Dlatego właśnie miłość jest „największa”, jak pisał św. Paweł (por. 1 Kor 13, 13). „Chociaż niezwykle doniosłe są wielorakie dzieła apostolskie... to przecież najbardziej podstawowym dziełem apostolskim pozostaje zawsze to, czym (a zarazem kim) w Kościele jesteście. Można ze szczególną słusznością... o każdej z was powtórzyć słowa Apostoła: «Umarliście bowiem i wasze życie ukryte jest z Chrystusem w Bogu» (Kol 3, 3)” (Redemptionis donum, 15). |
Wiecie dobrze, że rzeczywistość ta jest trudna, pełna bolesnych napięć, pełna ludzkich zwątpień i załamań, obciążona grzechem, który nieraz bywa skutkiem ludzkiej słabości, ale nie tylko... Za klauzurą nie ogląda się ludzi. Za klauzurą się miłuje. Tą miłością, jaką Chrystus umiłował: „aż do końca”. Ta miłość jest ewangelicznym „kwasem”: jest zaczynem, który „całe ciasto przemienia” (por. Mt 13, 33), przemienia w chleb potrzebny człowiekowi do życia codziennego, śmiertelnego. Jak Eucharystia — chleb nieśmiertelności! Życzę wam, abyście były takim właśnie „zaczynem”. |
Po wygłoszeniu tego przemówienia Ojciec Święty dodał: Jeszcze pragnę powitać wszystkich tutaj zgromadzonych, przede wszystkim cały Episkopat, księży kardynałów, arcybiskupów i biskupów skupionych przy kardynale prymasie, przewodniczącym Konferencji Episkopatu, wszystkich duchownych, kapitułę metropolitalną warszawską, przedstawicieli duchowieństwa diecezjalnego i zakonnego, oraz wszystkich innych braci i siostry, w szczególności tych, którzy z takim poświęceniem pilnują ładu tej pielgrzymki, zarówno ze strony kościelnej, jak też ze strony państwowej. Teraz odmówimy, a raczej chyba odśpiewamy, bo tak wypada, „Ojcze nasz” i proszę wszystkich księży biskupów, aby wspólnie ze mną udzielili błogosławieństwa zgromadzonym, a przede wszystkim siostrom klauzurowym. |
Po odśpiewaniu modlitwy „Ojcze nasz” Jan Paweł II powiedział: Pozdrowiłem zebranych w katedrze, ale nie pozdrowiłem tych, którzy są poza katedrą, a którzy modlą się razem z nami. W szczególności młodzież harcerską, męską i żeńską, młodzież seminaryjną męską oraz wszystkich innych przedstawicieli. Właśnie ksiądz prymas mi tu podpowiada, powinien podpowiadać, że służba porządkowa kościelna nazywa się Totus Tuus. Ja nie wiem, czy się zapytali o prawa autorskie. Wreszcie trudno nie stwierdzić, że jest też z nami dzisiaj niezwykły gość — Matka Teresa z Kalkuty, która wiemy dobrze, co reprezentuje w Kościele dzisiejszym. A prócz tego od siebie chcę dodać, że pod względem podróży apostolskich bardzo wydatnie i chyba z sukcesem konkuruje z papieżem. Jeszcze na koniec jedna uwaga, że staramy się chodzić prawą stroną: prawą stroną wszedłem, prawą stroną wyjdę. Z tego nie trzeba wyciągać żadnych niewłaściwych wniosków. Natomiast strasznie mnie kusi, ażeby powiedzieć wszystkim tym siostrom klauzurowym, które tak bardzo ewangelicznie i biblijnie starałem się przedstawiać w moim przemówieniu, żeby tak powiedzieć swojsko: sprawujcie się dobrze! Dodam jeszcze piękniej — sprawujcie się dobrze, żebym i ja też jakoś się mógł nie najgorzej sprawować z waszą pomocą. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! |
|
|