28 października
Tajemnica czwarta chwalebna
Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny
Maryja nie umarła - zasnęła.
Bóg ją zachował
nawet od grzechu pierworodnego.
Nie mogła więc
podlegać skutkom grzechu,
a więc i śmierci.
Tak jak Pan Jezus wstąpił do nieba,
tak i Ona została wzięta do nieba.
Matka nas wszystkich wierzących
jest w niebie.
Ona jest znakiem
naszej nadziei,
że nam wszystkim
Pan Jezus przygotował miejsce
w domu Ojca, a w domu Ojca
jest mieszkań wiele,
abyśmy wszyscy byli tam,
gdzie jest nasza Matka.
Trudna to jest tajemnica,
bo nikt z nas nie umie mówić o niebie.
Święty Paweł widział niebo,
był zachwycony do trzeciego nieba.
Próbował nam coś powiedzieć,
ale zrezygnował.
Powiedział tylko:
Ani oko ludzkie nie widziało,
ani ucho nie słyszało,
ani serce człowieka pojąć nie może,
co Bóg przygotował dla tych,
którzy Go kochają.
Bóg czasem daje każdemu z nas
taki kawałek nieba.
I chciałoby się powiedzieć za Piotrem:
Panie, dobrze nam tu być!
Albo za poetą:
Chwilo błoga wiecznie trwaj!
Niestety, to niebo tutaj
jest bardzo krótkie,
a wiecznego szczęścia
nie umiem sobie wyobrazić.
Ludzie wierzący
nawet najtrudniejszą tajemnicę wiary
potrafią wypowiedzieć
w prostym języku znaków.
My to święto po polsku nazwaliśmy
świętem Matki Boskiej Zielnej,
to jest nasze święto wdzięczności Bogu
i Jego Matce Wniebowziętej
za wszystko, co nam Bóg dał
i co nam urodziła ziemia
matka nasza rodzona.
To są nasze dożynki.
Mama zbierała najpiękniejsze kwiaty,
tata przynosił kłosy i owoce,
a wszystko splecione w wieniec, w bukiet,
nieśliśmy do kościoła
dla Matki naszej Zielnej,
bo Ona jest najpiękniejszym
kwiatem tej ziemi.
Lilią pośród cierni,
różą królewską pośród chwastów.
Trzeba być choć raz
w kościele Mariackim w Krakowie
i zapatrzeć się w ołtarz Wita Stwosza.
Jak ten człowiek rozumiał, czuł i widział
zaśnięcie,
wniebowzięcie
i ukoronowanie Matki Bożej.
Dziś zamiast końcowego wiersza
chcę przytoczyć modlitwę
wielkiego Stwosza:
O Najświętsza Panienko!
Nie weźmiesz mi za złe,
żem Ci dał postać dziewczynki
odchodzącej od konfesjonału,
albo sypiącej kwiatki w czasie procesji?
Że jeno taśmeczką wąziuchną
przepasałem Twe włosy?
Że na ramiona
zarzuciłem Ci chustę,
jakbyś była mieszczką,
a nie Panią Niebios.
Ale za to orszak Ci przydałem bogaty
i aniołów grających ze skrzydłami złotymi.