pobierz z Google Play

06 października 2025

Poniedziałek

Poniedziałek XXVII tydzień zwykły

Czytania: (Jon 1, 1 – 2, 1. 11); (Jon 2, 3. 4. 5. 8); Aklamacja (J 13, 34); (Łk 10, 25-37);

Rozważania: Ewangeliarz OP , ks. Maciej Warowny , Bractwo Słowa Bożego

Książka na dziś: Elementarz katechizmu

Czytania

(Jon 1, 1 – 2, 1. 11)
Pan skierował do Jonasza, syna Amittaja, te słowa: «Wstań, idź do Niniwy – wielkiego miasta – i upomnij ją, albowiem nieprawość jej dotarła przed moje oblicze». A Jonasz wstał, aby uciec do Tarszisz przed Panem. Zszedł do Jafy, znalazł okręt płynący do Tarszisz, uiścił należną opłatę i wsiadł na niego, by udać się nim do Tarszisz, daleko od Pana. Ale Pan zesłał na morze gwałtowny wiatr, i nastała wielka burza na morzu, tak że okrętowi groziło rozbicie. Przerazili się więc żeglarze i każdy wołał do swego bóstwa; wyrzucili do morza ładunek, który był na okręcie, by uczynić go lżejszym. Jonasz zaś zszedł w głąb wnętrza okrętu, położył się i twardo zasnął. Przystąpił więc do niego dowódca żeglarzy i rzekł mu: "Dlaczego ty śpisz? Wstań, wołaj do twego Boga, może przypomni sobie Bóg o nas i nie zginiemy". Mówili też żeglarze jeden do drugiego: "Chodźcie, rzućmy losy, a dowiemy się, z czyjego to powodu nieszczęście spadło na nas". I rzucili losy, a los padł na Jonasza. Rzekli więc do niego: "Powiedz nam, z jakiego powodu ta klęska przyszła na nas? Jaki jest twój zawód? Skąd pochodzisz? Jaki jest twój kraj? Z jakiego jesteś narodu?" A on im odpowiedział: "Jestem Hebrajczykiem i czczę Pana, Boga nieba, który stworzył morze i ląd". Wtedy wielki strach zdjął mężów i rzekli do niego: "Co ty uczyniłeś?" – albowiem wiedzieli mężowie, że on ucieka przed Panem, bo im to powiedział. I zapytali go: "Co powinniśmy ci uczynić, aby morze przestało się burzyć dokoła nas?" Fale bowiem w dalszym ciągu się podnosiły. Odpowiedział im: "Weźcie mnie i rzućcie w morze, a przestaną się burzyć wody przeciw wam, ponieważ wiem, że z mojego powodu tak wielka burza przeciw wam powstała". Ludzie ci, wiosłując, usiłowali zawrócić ku lądowi, ale nie mogli, bo morze coraz silniej się burzyło przeciw nim. Wołali więc do Pana i mówili: "O Panie, prosimy, nie dozwól nam zginąć z powodu życia tego człowieka i nie obciążaj nas odpowiedzialnością za krew niewinną, albowiem Ty jesteś Panem i jak Ci się podoba, tak czynisz". I wzięli Jonasza, i wrzucili go w morze, a ono przestało się srożyć. Ogarnęła wtedy tych ludzi bojaźń przed Panem. Złożyli Panu ofiarę i uczynili śluby. Pan zesłał wielką rybę, aby połknęła Jonasza. I był Jonasz we wnętrznościach ryby trzy dni i trzy noce. Pan nakazał rybie i wyrzuciła Jonasza na ląd.

(Jon 2, 3. 4. 5. 8)
REFREN: Pan wyprowadzi życie me z przepaści

W utrapieniu moim wołałem do Pana,
a On mi odpowiedział.
Z głębokości Szeolu wzywałem pomocy,
a Ty mój głos usłyszałeś.

Rzuciłeś mnie na głębię, we wnętrze morza,
i nurt mnie ogarnął.
Wszystkie Twe morskie bałwany i fale Twoje
przeszły nade mną.

Rzekłem do Ciebie:
"Wygnany daleko od oczu Twoich,
a mimo to nadal spoglądam
na Twój święty przybytek.

Gdy gasło we mnie życie,
wspomniałem Pana,
a modlitwa moja dotarła do Ciebie,
do Twego świętego przybytku".

Aklamacja (J 13, 34)
Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.

(Łk 10, 25-37)
Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: "Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?" Jezus mu odpowiedział: "Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?" On rzekł: "Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego". Jezus rzekł do niego: "Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył". Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: "A kto jest moim bliźnim?" Jezus, nawiązując do tego, rzekł: "Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał". Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?" On odpowiedział: "Ten, który mu okazał miłosierdzie". Jezus mu rzekł: "Idź i ty czyń podobnie!"

Do góry

Rozważania do czytań

Ewangeliarz OP


Do góry

ks. Maciej Warowny

Jak wychowywać na Samarytanina?
„Nie pytaj, kto zasługuje na twoją miłość, ale zapytaj siebie, kogo faktycznie kochasz?” – odpowiada Jezus na pytanie uczonego w Prawie. Świętej pamięci profesor Kudasiewicz zwykł nam powtarzać, nawiązując do Ewangelii o dobrym Samarytanie, że kochać to mieć dobre oczy, dobre serce oraz dobre ręce. Ja zaś dorzucę od siebie, że także mieć dobre kieszenie, w których nie ma węża, aby móc z nich wyjąć stosowną monetę lub banknot i przyjść z pomocą bliźniemu. W dzisiejszym społeczeństwie wiara jest zastępowana lub mylona z duchowościami bez Boga i transcendencji. Przypowieść o dobrym Samarytaninie ukazuje natomiast nierozerwalny związek miłości bliźniego z doświadczeniem miłości Boga i miłością do Boga. Bowiem wyłącznie dwukierunkowa Boża miłość pozwala krytycznie spojrzeć na siebie, dostrzec ułomności własnej natury, przyjąć prawdę o dwuznaczności wielu naszych „dobrych uczynków”, dać pragnienie prośby o przebaczenie oraz siły do przebaczania w obliczu doświadczonego zła. Rozważana dziś Ewangelia rozpoczyna się pytaniem o życie wieczne, co jest znakiem, że jest wpisana w program katechumenatu. Łukasz przekazuje ją, aby formować jej słuchaczy i czytelników do wiary dojrzałej, do wiary, która daje życie wieczne. W takim kontekście Samarytanin staje się wzorem człowieka posiadającego wiarę dojrzałą, w której znajomość Boga i miłość do Niego owocują konkretnymi czynami miłości do bliźnich. Jego oczy dostrzegają realną rzeczywistość wokół niego, jego uczucia rodzą się nie przy oglądaniu wzruszających filmów lub przy lekturze książek, ale są odpowiedzią na poznaną prawdę o świecie, podejmowane zaś działania motywowane są pragnieniem autentycznego dobra dla drugiego człowieka. Kontekst opisanych wydarzeń przekonuje nas, że Samarytanin zmierza do Jerozolimy, aby czcić Boga (por. J 4, 20). W jego sercu i umyśle nie ma przewrotnego pytania, kto zasługuje na moją miłość oraz czy przypadkiem zajęcie się na pół umarłym nieszczęśnikiem nie przeszkodzi w „należytym oddawaniu czci Bogu”. Samarytanin jest świadkiem, że miłość do Boga i oddawanie Mu czci, są nierozerwalnie związane z miłością drugiego człowieka.
Ewangelia dobrego Samarytanina jest drogą formacji do dojrzałego chrześcijaństwa. Oczy, serce, ręce, relacja do pieniędzy, zaangażowanie, wytrwałość w podejmowanych działaniach, odpowiedzialność są konkretnymi obszarami wychowania do wiary dojrzałej. W takim wychowaniu nie ma miejsca na duchowe koncentrowanie się na sobie samym, na swoich przeżyciach lub odczuciach. Takie wychowanie nie pozwala na kompulsywne wydawanie pieniędzy na własne potrzeby, aby „faktycznie” ich nie mieć na pomoc bliźnim. Samarytanin jest obrazem autentycznego chrześcijanina. Dlatego stawia mi pytanie o to, jakie owoce rodzą się z mojej wiary, co jest jej celem, jakimi czynami przejawia się ona w mojej codzienności? Samarytanin prowokuje, aby odsłaniać nasze oczy, zasłonięte telewizyjnymi obrazami lub ekranami smartfonów. Uczy, aby nasze serca były wzruszone faktyczną biedą bliźniego, a nie zmanipulowanymi obrazami lub fikcyjnymi opisami literackimi. Wzywa do konkretnego działania, bez zrzucania odpowiedzialności na pomoc społeczną, Caritas, państwo i polityków. On pokazuje, jak używać własnych rąk, aby dotknąć słabości człowieka i wychowuje do autentycznej jałmużny oraz denuncjuje fikcję pustosłowia: „Jak kiedyś będę miał, to się podzielę”. Życie wieczne nie jest bowiem ideą, ale to rzeczywistość, która objawia się tam, gdzie my jesteśmy słabi, ale czynimy wszystko, by moc Boga pokonywała nasze słabości i ograniczenia. A pierwszym „Samarytaninem” historii jest sam Chrystus. jednak nie przez to, czego uczył i co nadzwyczajnego uczynił, ale poprzez całkowity dar z siebie samego na krzyżu.
ks. Maciej Warowny
Do góry

Patroni dnia:

Święty Brunon Kartuz, opat
urodził się w Kolonii około 1030 r. Pochodził ze znakomitej rodziny. Około roku 1055 przyjął święcenia kapłańskie. W rok potem powołał go do siebie biskup Reims, by prowadził szkołę katedralną. Pozostał tu 20 lat. W roku 1075 arcybiskup Reims mianował Brunona swoim kanclerzem. Kiedy Brunon wystąpił przeciw niemu z powodu symonii, stracił urząd, majątek i musiał opuścić miasto. W towarzystwie 8 uczniów udał się do Grenoble. Miejscowy biskup oddał mu w posiadanie odległą od Grenoble o 24 kilometry pustelnię, zwaną Kartuzją. Tutaj w roku 1084 Bruno urządził sobie mieszkanie. Zbudowano również skromny kościółek. Klasztor niebawem tak się rozrósł, że otrzymał nazwę "Wielkiej Kartuzji". Osada ta stała się kolebką nowego zakonu - kartuzów. W 1090 r. Bruno został wezwany do Rzymu przez swojego dawnego ucznia - papieża bł. Urbana II - na doradcę. Bruno zabrał ze sobą kilku towarzyszy i z nimi zamieszkał przy kościele św. Cyriaka. Bruno musiał uciekać z Rzymu przed antypapieżem. Założył nową kartuzję w Kalabri. Zmarł 6 października 1101 r.

Do góry

Bractwo Słowa Bożego

Komentarze do poszczególnych czytań przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego

Komentarz do pierwszego czytania

Nie pierwszy raz słyszymy opowiadanie o Jonaszu. To wyjątkowa historia pochodząca z jednej z najkrótszych ksiąg Starego Testamentu. Chociaż mogłaby być inspiracją do tworzenia filmu pełnego wartkiej akcji, to niezwykłość wydarzeń jest tylko częścią bogactwa treści, jakie niesie ten święty tekst.
Historia Księgi Jonasza to przede wszystkim obraz przemieniającego się serca człowieka, który może być bardzo daleko od Boga. Jonasz był pełen determinacji, aby odmówić Bożemu wezwaniu. Opierając się na tekście z Księgi Królewskiej (1 Krl 10,22), dowiadujemy się, że miasto Tarszisz, do którego uciekał Jonasz, było bardzo odległe, nawet na trzy lata drogi. Co więcej, uiścił on opłatę za podróż, co pokazuje jak bardzo był zaangażowany w plany przeciwne Bożemu wezwaniu.
Bóg jednak nie rezygnuje ze swoich planów wobec Jonasza, tak jak i wobec każdego z nas. Chociaż wiemy, że Jonasz w końcu dotrze do Niniwy, to jednak już wydarzenia na morzu są początkiem misji Jonasza. Pierwszymi adresatami proroka Jonasza są przypadkowi pogańscy żeglarze, którzy towarzyszą mu w podróży. Po udzieleniu świadectwa o wszechmogącym Bogu Jonasz ofiaruje się za współziomków, którzy chwilę po wyrzuceniu Jonasza w morze, składają Bogu ofiarę i czynią śluby.
Gdy Bóg chce dokonać swojego dzieła, zawsze doprowadzi wszystko do końca w sobie tylko znany sposób. Pierwsza część historii Jonasza mówi nam, że mimo sprzeciwu wobec Boga On zawsze stworzy nam możliwość, by na nowo powiedzieć – tak, chcę służyć.

Komentarz do psalmu

Dzisiejszy fragment użyty jako psalm responsoryjny to modlitwa, którą zanosi Jonasz do Boga będąc we wnętrznościach ryby. Dopiero gdy zostaje zupełnie bezradny, gdy wszystkie jego plany zawiodły, zwraca się do Boga. Zaskakująca jest treść tej modlitwy, ponieważ nie opiera się ona wyłącznie na lamentacji, która z pewnością byłaby zrozumiała w tej sytuacji, ale przechodzi w dziękczynienie za wysłuchanie tej modlitwy. W pierwszej zwrotce słyszymy dwa paralelizmy dialogiczne, gdzie na prośbę Jonasza Bóg udziela odpowiedzi.
Modlitwa Jonasza jest także bardzo bliska Psalmowi 22, którego początkowe słowa odmówił Jezus na krzyżu: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”. Dalsza treść tego psalmu ma strukturę, w której od lamentacji następuje przejście do zaufania i dziękczynienia Bogu. Jonasz jest jedną z figur zapowiadających przyjście Chrystusa. Poznawanie postaci Jonasza może pozwolić nam zbliżyć się do Jezusa, a szczególnie do tajemnicy Jego męki i zmartwychwstania.

Komentarz do Ewangelii

Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie to jeden z najbardziej charakterystycznych fragmentów Ewangelii, który w swojej czytelności pokazuje prostotę i jasność Bożego Słowa. Papież Franciszek komentując tę przypowieść wskazywał, że miłosierny Samarytanin swoimi gestami odzwierciedlał, że życie każdego z nas jest związane z życiem innych: życie nie jest czasem, który przemija, ale czasem spotkania (Fratelli Tutti 66). Dzisiejsza przypowieść nie odnosi się do tematów abstrakcyjnych, ale stawia każdemu z nas bardzo ważne pytanie: czy bliźni jest dla mnie sumą spraw do załatwienia czy raczej osobą, którą przyjmuje taką jaka jest? Bohater Ewangelii uczy, że miłość wobec drugiego nie polega jedynie na spełnieniu powinności, ale przede wszystkim oznacza wejście w relację, która nie będzie się opierała wyłącznie na „załatwianiu spraw”. Pokazuje to ostatni gest, jaki Samarytanin wykonuje wobec potrzebującego: Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał. Miłość wobec drugiego oznacza zaangażowanie swojego życia w każdym jego wymiarze. Samarytanin mając zapewne także inne obowiązki, chce zapewnić na ile to możliwe pełną pomoc cierpiącemu.
W czasie ciągłego zabiegania, pośród „załatwiania spraw” Ewangelia uczy nas, że relacja z Bogiem dzieje się także w spotkaniu z drugim człowiekiem, szczególnie potrzebującym. Mamy takich wielu dookoła, często wśród naszych najbliższych, którzy potrzebują, by najpierw z nimi po prostu być.

Komentarze do czytań i Ewangelii zostały przygotowane przez ks. Jakuba Zinkowa


Do góry

Książka na dziś

Elementarz katechizmu

Teresa Michałowska

Elementarz katechizmu to książka, która w prosty i przystępny sposób wprowadza młodych czytelników w świat wiary. Zachęca do modlitwy z serca i pomaga w przeżywaniu jej w sposób świadomy. Stanowi inspirację do budowania głębokiej więzi z Panem Bogiem poprzez codzienne modlitewne spotkania.

Książka do nabycia w Księgarni Mateusza.