pobierz z Google Play

14 września 2025

Niedziela

Święto Podwyższenia Krzyża Świętego

Czytania: (Lb 21,4b-9); (Flp 2,6-11); (Ps 78,1-2.34-35.36-37.38); Aklamacja; (J 3,13-17);

Rozważania: Ewangeliarz OP , ks. Wenancjusz Zmuda , Bractwo Słowa Bożego

Książka na dziś: 100 najpiękniejszych modlitw adoracyjnych

Czytania

(Lb 21,4b-9)
W owych dniach podczas drogi lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: „Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny”. Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła. Przybyli zatem ludzie do Mojżesza, mówiąc: „Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże”. I wstawił się Mojżesz za ludem. Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: „Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu”. Sporządził więc Mojżesz węża z brązu i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża z brązu, zostawał przy życiu.

(Flp 2,6-11)
Chrystus Jezus, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca.

(Ps 78,1-2.34-35.36-37.38)
REFREN: Wielkich dzieł Boga nie zapominajmy

Słuchaj, mój ludu, nauki mojej,
nakłońcie wasze uszy na słowa ust moich,
Do przypowieści otworzę me usta,
wyjawię tajemnice zamierzchłego czasu.

Gdy ich zabijał, wtedy Go szukali,
nawróceni garnęli się do Boga.
Przypominali sobie, że Bóg jest ich opoką,
że Bóg najwyższy jest ich Zbawicielem.

Lecz oszukiwali Go swymi ustami
i kłamali Mu swoim językiem.
Ich serce nie było Mu wierne,
w przymierzu z Nim nie byli stali.

On jednak będąc miłosierny
odpuszczał im winę i nie zatracał,
gniew swój często powściągał
i powstrzymywał swoje wzburzenie.

Aklamacja
Uwielbiamy Cię, Chryste, i błogosławimy Ciebie, bo przez Krzyż Twój święty świat odkupiłeś.

(J 3,13-17)
Jezus powiedział do Nikodema: „Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił, Syna Człowieczego. A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”.

Do góry

Rozważania do czytań

Ewangeliarz OP


Do góry

ks. Wenancjusz Zmuda

Kiedy do Jezusa przychodzi Nikodem, przemawia w liczbie mnogiej. To jakby mówił także za ciebie i za mnie. Przed nim stoi zadanie, żeby narodzić się z wody i Ducha Świętego, powtórnie się narodzić, czyli wejść na drogę nawrócenia. Ciekawe, że Nikodem przychodzi do Jezusa nocą. To nie ze względu na upały, które panują w Ziemi Świętej, ale także potrzebuje nocy jako przykrywki, jako kamuflażu. Może z obawy przed innymi, przecież jest jednym z dostojników żydowskich.
To jest uczeń Jezusa, który, jak słyszymy w Ewangelii św. Jana, wychodzi z cienia. W siódmym rozdziale domaga się prawdziwego procesu dla Jezusa, a totalnie wychodzi z cienia kiedy razem Józefem z Arymateii czyni pogrzeb dla Jezusa.
To jest ten moment szczególny, kiedy Jezus jest wywyższony na krzyżu. Wywyższony jak wąż miedziany. Kto spojrzał na tego węża miedzianego (tą historię znamy z Księgi Liczb, kiedy to Izraelici szli ku ziemi obiecanej) doznawał uzdrowienia. Szemrzący, przeżywający kryzys Izraelici patrząc na węża miedzianego odzyskiwali zdrowie.
My dzisiaj patrząc na krzyż mamy odzyskać wiarę, mamy stać się uczniami, bo o to motyw wywyższenia Jezusa przewija się przez Ewangelię św. Jana i to nie tylko trzeci rozdział, ale także ósmy i dwunasty.
Jezus podniesiony, wywyższony pragnie, aby ludzie odkryli, że o to prawdziwie On jest. On mówi: “Ja Jestem,... gdy wywyższycie Syna człowieczego poznacie, że ja Jestem”, a w dwunastym rozdziale z kolei: “A gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie”. Wywyższony, ukrzyżowany, z rozwartymi ramionami, po to żebyśmy w Jego ranach doznali uzdrowienia, żebyśmy się odnaleźli, z naszym życiem, przed Nim, bo Jemu prawdziwie na nas zależy. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swojego jednorodzonego dał abyś ty i ja, abyśmy nie zginęli, bo Syn posłany jest na świat nie po to, żeby potępić, ale po to żeby zbawić. Pozwólmy się Jezusowi odnaleźć, pozwólmy żeby On nas przygarnął, przyciągnął do siebie. Niech zrodzi się w naszych sercach odwaga spojrzenia na krzyż. Warto mieć krzyż na wyciągnięcie dłoni, żeby w chwili trudnej móc się go uchwycić, jak liny ratunkowej
ks. Wenancjusz Zmuda
Do góry

Bractwo Słowa Bożego

Komentarze do poszczególnych czytań przygotowane przez Bractwo Słowa Bożego

Komentarz do pierwszego czytania

To ciekawe, że ludziom pokąsanym przez węże Bóg każe… patrzeć na węża! Nie robi tego bynajmniej w celu ich pognębienia, nie mówi: „Patrz, jak się kończy twój bunt!” Bóg nie chce, żebyśmy kontemplowali nasze klęski – nie ma w Nim mściwości, tylko serdeczne współczucie, nawet jeśli reaguje gniewem. Zdrowy gniew to gorący sprzeciw wobec zła, co w przypadku Boga oznacza sprzeciw wobec samobójczych wyborów dokonywanych przez ludzi, których ukochał. Kiedy Izraelici, uratowani od zagłady w Egipcie, zaczynają u progu Ziemi Obiecanej podważać sens swojego ocalenia i tęsknić za ziemią śmierci, Bóg sprzeciwia się temu z całą żarliwością. Jego gniew jest jak ogień – w hebrajskim tekście Księgi Liczb węże atakujące lud są nazwane dosłownie „wężami płonącymi”. Jednak gniew Boga nie ma na celu zagłady, tylko otrzeźwienie. Jego ogień jest niczym gorączka, sygnalizująca chorobę i będąca reakcją obronną, jakby „wypalaniem” infekcji.
Boży gniew kieruje się przeciw grzechowi, a postacie węży przypominają o źródle wszystkich grzechów, o ulegnięciu „wężowi” z raju. Dlaczego jednak znakiem ocalenia ma być także wąż? Bóg poleca zrobić jego podobiznę z miedzi, metalu o barwie płomienia. W przeciwieństwie do pełzających w dole żywych „płonących” węży, które niosły śmierć, ten martwy miedziany wąż dawał życie. Trzeba było tylko podnieść wzrok ku górze, w kierunku nieba, z wiarą w słowo Bożej obietnicy. Ufając Bogu spojrzeć na znak pokonanej śmierci, uśmierconego grzechu…
Zgodnie z Ewangelią miedziany wąż, umieszczony przez Mojżesza na wysokim palu (być może przymocowany do jakiejś poprzecznej listwy), zapowiada Jezusa zawieszonego na krzyżu. To ostateczny znak ocalenia. Widząc Jezusa na krzyżu, widzimy uśmiercony grzech, którego jad traci moc w ogniu Męki. To ciekawe i ważne, że na określenie Męki Chrystusa tradycyjnie używamy pochodzącego z łaciny słowa „Pasja”, mogącego oznaczać cierpienie, ale także gwałtowną namiętność. Syn Boży przyjął w siebie naszą gorączkę, odchorował nasze ukąszenie złem, płonąc jednocześnie ogniem głębokiej pasji, zamiłowania do człowieka. Bóg Ojciec nie ukarał Go zamiast nas, ale dał Go nam jako lekarstwo, odtrutkę Miłości. Zanurzył Syna w mrok Golgoty jak pochodnię, której niebiański ogień pochłonął ognie piekielne.

Komentarz do psalmu

Psalmista przypomina, jak opornie poddawali się Izraelici Boskiemu prowadzeniu, które przecież miało służyć wyłącznie ich dobru. W nieco uproszczony sposób przedstawia Boga karzącego („zabijającego”) i litującego się, ale całkiem czytelnie opisuje Boską walkę o człowieka. Bóg nie musi używać agresji – wystarczy, że faktycznie cofnie na chwilę pomocną rękę, gdy ją uparcie odpychamy. Pozwala nam zobaczyć, że bez Niego giniemy, bo gdyby nam teraz pobłażał, przepadlibyśmy na wieki. Nie pozwala naszym sercom spokojnie twardnieć, zastygać w grzechu jak w betonie. Boży gniew to znak miłości, świadectwo, że Jemu na nas zależy.

Komentarz do drugiego czytania

Pełen głębi hymn o uniżeniu i wywyższeniu Chrystusa, o wielkim nurkowaniu Syna Bożego w ludzki upadek, w wyniszczenie spowodowane pychą pierwszych ludzi. Grecki tekst Listu do Filipian mówi dosłownie, że istniejący w swej Boskiej postaci Jezus „nie uznał za rabunek” swojego bycia równym Bogu. Po prostu taki był Jego naturalny stan. On jednak „ogołocił (dosłownie: uczynił pustym) samego siebie”, zrezygnował z tego, czym był i przyjął „postać sługi”.
Adam i Ewa, zjadając zakazany owoc „poznania dobra i zła”, próbowali stać się „jak Bóg” na sposób złodziejski, wykraść coś, co Bóg i tak dla nich przeznaczył – przecież stworzył ludzi „na swoje podobieństwo”. Próbując zrabować Boskość, stracili ją, ponieważ w domu Bożym wszystko jest darem, a kradzione niszczeje. Pierwsi ludzie zachowali się jak chłopak, który gwałci zakochaną w nim dziewczynę. Nie chcąc przyjmować darów i zależeć od niebiańskiego Ojca, próbując zawdzięczać swoją chwałę samym sobie, ludzie w rzeczywistości stoczyli się na poziom zwierząt walczących o byt. Zamiast wzlecieć, zaczęli pełzać. Dlatego wieczny Syn, Pierwowzór dzieci Bożych, zszedł do krainy egoizmu jako sługa (por. Mt 20, 28) – stwórcze Słowo uklękło, żeby nam umyć nogi, obolałe od gonienia za wielkością. W domu Boga wzajemne usługiwanie to nie hańba, lecz styl życia i potrzeba serca… Jezus przypomniał nam zwyczaje nieba.
A ponieważ serca pełne pychy i egoizmu są obumarłe i ciążą w stronę piekła, Jezus zanurkował w śmierć (zadaną w poniżający i makabryczny sposób), oraz w piekło utraty kontaktu z Ojcem („Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”). Wbrew całej rzuconej Mu w twarz nienawiści wytrwał kochając swych morderców, posłuszny zleconej sobie misji Ratownika (przecież to właśnie znaczy słowo „Zbawiciel”). Zaniósł miłość na samo dno jej zaprzeczenia, zszedł ze światłem do królestwa ciemności, odbierając im moc. W rezultacie powraca do nieba jako Zwycięzca i Zdobywca. Na nowo przyjmuje Boskie Imię i panowanie nad światem oraz zaświatami – ale teraz robi to dodatkowo jako Syn Człowieczy, rzecznik ludzi, którzy godzą się być małymi dziećmi, podnoszonymi do Boskiego policzka (por. Oz 11, 4).

Komentarz do Ewangelii

Ten fragment nocnej rozmowy Jezusa z Nikodemem zawiera jeden z najczęściej cytowanych wersetów Nowego Testamentu. Chrystus zwyciężający „grzech świata” na krzyżu zostaje ukazany jako znak i narzędzie ratunku dla wszystkich, którzy będą na Nim polegać. Wiara w biblijnym znaczeniu tego słowa nie sprowadza się do posiadania religijnych przekonań, np. o Boskości Jezusa. Wierzyć jak Abraham i Maryja to dać się pociągnąć, wejść w zaproponowany układ, postawić w życiu na Bożą obietnicę. Wierzyć w Jezusa, podniesionego wysoko jak miedziany wąż Mojżesza, to przyjąć Go jako Ratunek i Przewodnika.
Jesteśmy pokąsani przez demony, zatruci jadem grzechu, ale Bóg nie zamierza wydawać wyroku na upadły świat. Daje nam lekarstwo, które Go bardzo drogo kosztowało, ukochanego Syna, Światłość ze Światłości. On przyjął naszą śmierć, żeby nam dać swoje życie. Czy oprzesz się na Nim całkowicie, czy oddasz Mu panowanie nad sobą? Chodzi o Kogoś, kto stworzył cię do szczęścia i rzucił się w paszczę piekła, żeby cię z niego wyrwać… Zasługuje na zaufanie.

Komentarze do czytań i Ewangelii zostały przygotowane przez Marka Kitę


Do góry

Książka na dziś

100 najpiękniejszych modlitw adoracyjnych

Adoracja to jedna z najpiękniejszych form modlitwy, uwielbienie Pana w Najświętszym Sakramencie, uznanie Jego realnej obecności w Eucharystii. To świadectwo autentycznej wiary Kościoła w słowa Chrystusa: "A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do kończenia świata" (Mt 28,20).

Książka do nabycia w Księgarni Mateusza.