Święci miesiąca

 
Święci miesiąca: 2 listopada

Dzień Zaduszny

Święto

 

 

W Martyrologium Rzymskim na ten dzień jest umieszczona taka oto notatka w uwadze: „Dzisiaj wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych. Kościół, wspólna i kochająca matka, oddawszy należną cześć wszystkim swoim dzieciom radującym się już w niebie, stara się teraz gorącymi modłami do Chrystusa, swego Pana i Oblubieńca, przyjść z pomocą wszystkim jeszcze w czyśćcu cierpiącym, aby jak najrychlej mogli dojść do społeczności z błogosławionymi w radości wiekuistej”. W tym jednym zdaniu mamy wytłumaczony cały sens dzisiejszego święta. Kościół przypomina nam tajemnicę czyśćca i mobilizuje swoje dzieci na ziemi do niesienia pomocy braciom, którzy jej od nas potrzebują. Tak więc liturgia dzisiejsza jest uzupełnieniem tajemnicy dnia wczorajszego, jest rozszerzeniem prawdy wiary o tajemnicy Świętych Obcowania.

Dzisiejsze święto zapoczątkował św. Odilon, piąty z kolei opat słynnego klasztoru benedyktyńskiego w Cluny, we Francji. Ustanowił on to święto w roku 998 dla swojego klasztoru. Rychło jednak tę szczęśliwą inicjatywę przejęły inne klasztory benedyktyńskie. Od wieku XIII stało się ono w Kościele rzymskim zwyczajem powszechnym. Na dzień modłów za dusze zmarłych — stąd nazwa święta „Zaduszki” — wyznaczył św. Odilon pierwszy dzień po Wszystkich Świętych. Kościół ten zwyczaj usankcjonował przez wprowadzenie święta Zaduszek do kalendarza powszechnego. Papież Benedykt XV w roku 1915 zezwolił, by każdy kapłan tego dnia mógł odprawić za zmarłych trzy Msze święte.

Przez czyściec rozumiemy miejsce i stan, w którym dusze sprawiedliwych, które zeszły z tego świata w grzechach powszednich lub nieodpokutowanych jeszcze karą doczesną, cierpią męki, dopóki nie zostaną zupełnie oczyszczone. Chodzi więc o dusze święte, które zeszły z tego świata w łasce uświęcającej i są w przyjaźni z Panem Bogiem. Nie mogą wszakże wejść do nieba, gdyż mają jeszcze pewne długi do spłacenia Bożej sprawiedliwości. Prawdę o istnieniu czyśćca Kościół ogłosił jako dogmat na soborze w Lyonie w 1274 roku i na soborze w Trydencie (1545–1563), na sesji XXV w osobnym dekrecie o czyśćcu. Sobór trydencki orzekł nie tylko istnienie czyśćca, ale także prawdę, że możemy duszom w czyśćcu pomagać.

Już w Starym Testamencie czytamy, że po bitwie pod miastem Odulla (dzisiaj Chirbet Id-el-Ma) znaleziono u wielu żołnierzy izraelskich pod ich płaszczami bożki zabrane z Jamnii. Przekonanie było powszechne, że właśnie za to bałwochwalstwo spotkała ich kara, iż polegli. Ale przecież ponieśli oni śmierć za religię i ojczyznę. Co więc czyni Juda Machabeusz jako naczelny dowódca? „Mężny Juda upomniał lud, aby strzegli samych siebie i byli bez grzechu, mając przed oczyma to, co się stało na skutek grzechu tych, którzy zginęli. Uczyniwszy zaś składkę między ludźmi, posłał do Jerozolimy około 2000 srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech”. Autor księgi chwali to postępowanie i pisze: „Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym; lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda, byłaby to myśl święta i zbożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu” (2 Mch 12,42–45). Mamy więc dowód, że przynajmniej w wieku II przed Chrystusem, kiedy rozgrywały się te wypadki, w Izraelu panowało przekonanie, że można, a nawet trzeba modlić się za zmarłych i składać za nich ofiary.

Święty Paweł w Liście do Koryntian umieścił tajemnicze zdanie, że przyjście Chrystusa okaże się w ogniu, przez który przejść będą musieli wierni (1 Kor 12,32). Przekonanie o życiu pozagrobowym jest żywe niemal we wszystkich religiach świata. Już pierwsi pisarze Kościoła pouczają, że należy modlić się za zmarłych. Tertulian (160–240) pisze: „W dzień rocznicy składamy za naszych zmarłych ofiary”. Na innym miejscu pisze o pewnej kobiecie, która modliła się za swojego zmarłego męża, by mu uprosić ochłodę. Św. Cyprian (ok. 210–258), biskup Kartaginy, pisze także o duszach „zatrzymanych” przez sprawiedliwość Bożą: „Co innego jest być zatrzymanym, a co innego wejść do chwały; co innego jest być zesłanym do więzienia i nie wyjść z niego, aż nie będzie wypłacony ostatni szelążek; co innego natychmiast otrzymać nagrodę wiary i cnoty, a co innego przez długi czas oczyszczać się w ogniu ze swoich grzechów”. Św. Efrem polecił w testamencie swoim, żeby dnia 30 od jego śmierci odbyło się za niego nabożeństwo, „bowiem złożone ofiary przez żywych pomagają umarłym”. O istnieniu czyśćca pisali także św. Augustyn († 430), św. Cezariusz z Arles († 543), św. Grzegorz I Wielki († 604) i wielu innych. Była to prawda powszechnie w Kościele Rzymskim przyjęta.

Ogół, jednak prostych chrześcijan, źle sobie wyobraża czyściec: jako miejsce ogromnych mąk fizycznych, które dusze czyśćcowe muszą znieść za najmniejsze przewinienie. Czyściec to nie obóz koncentracyjny, ale to dar dobrego Ojca, który w ten sposób daje nam szansę do wyrównania wobec sprawiedliwości Bożej należnych długów. Chrystus Pan napomina, że nic nieczystego nie wnijdzie do królestwa niebieskiego (Mt 12,36). Na innym miejscu Pan Jezus ostrzega, że z każdego nawet słowa, wypowiedzianego daremnie, trzeba będzie zdać rachunek przed Bogiem. W takiej sytuacji, kiedy tak bardzo wiele wypowiadamy słów nie tylko daremnych, ale nawet złych; kiedy tak wiele mamy myśli złych i pożądań; uczynków złych i zaniedbań, jakże problematyczne byłoby nasze zbawienie, gdyby nie było czyśćca.

Nie można jednak wyobrażać sobie mąk czyśćcowych jako jedno pasmo zadawanych duszom tortur i mąk. Naturę cierpień dusz czyśćcowych najlepiej wyjaśniła św. Katarzyna Genueńska, o czym napisaliśmy w jej żywocie. Męką największą czyśćca — to rozłąka. Dusza na widok świętości Pana Boga i tak wielu okazywanych jej dowodów miłości, ujrzy nagle, jak bardzo była ich niegodna, jak była niewdzięczna. Będzie za wszelką cenę szukała sama miejsca i sposobu, by się oczyścić, żeby zło naprawić. Nie śmiałaby splamiona chociaż jednym grzechem powszednim zjawić się w gronie świętych, nieskalanych. Dlatego odczuwa niezmierną wdzięczność, że może wypłacić się z długów. Ogień ten pali boleśnie, niezmiernie, gdyż miłość dąży nieprzeparcie ku zjednoczeniu, a rozłąka jest jedną męką. Jeśli miłość ziemska matki do dziecka, narzeczonej do narzeczonego, oblubieńca do oblubienicy potrafi dojść do gorączki i do szału, a zawiedziona doprowadzić do rozpaczy, to cóż dopiero miłość o wiele większa, bo nadprzyrodzona!

Dowodem niezmierzonej miłości Pana Boga ku nam jest i to, że w nasze ręce złożył losy naszych zmarłych sióstr i braci. Oni sobie pomóc nie mogą, ale według powszechnie przyjętego mniemania, mogą modlić się za swoich orędowników aby wypraszać im u Boga łaski. Jakże potężne środki mamy do dyspozycji i jak rozliczne, by duszom czyśćcowym nieść pomoc skuteczną: Msze święte i Komunie święte, odpusty, umartwienia, pokuty i modlitwy. To wszystko może się przyczynić do złagodzenia cierpień dusz czyśćcowych i ich skrócenia.

Trzeba przyznać, że wśród ludu katolickiego nabożeństwo do dusz czyśćcowych było zawsze bardzo żywe. Świadczą o tym uroczyście urządzane pogrzeby, często zamawiane Msze święte w intencji zmarłych, wypominki doraźne i okresowe itp. W Polsce istnieje nawet zgromadzenie sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych, założone przez sługę Bożego o. Honorata, kapucyna. Liczy ono obecnie (1981) 85 członkiń i 7 domów. W niektórych krajach, zwłaszcza we Włoszech, spotyka się często kaplice lub nawet kościoły wotywne, poświęcone specjalnie zmarłym, przede wszystkim poległym na wojnie. Często całe ściany są wyłożone imionami tychże ku pamięci i modlitwie za nich. Codziennie odprawiają się tam Msze święte, a w rocznice solenne nabożeństwa, z udziałem władz państwowych i kościelnych. W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej jest piękny zwyczaj, że zamiast kosztownych kwiatów składa się z okazji pogrzebu intencje odprawienia Mszy świętych za zmarłego. Bywa, że liczba ich dochodzi do kilkudziesięciu i więcej. Powszechne są także w Kościele Rzymskim Msze święte gregoriańskie. Istnieje bowiem przekonanie, że po ich odprawieniu (30 Mszy świętych po kolei przez 30 dni) Pan Bóg uwalnia duszę z czyśćca i wprowadza ją do chwały wiecznej.

Ks. Wincenty Zaleski SDB

 

Święci na każdy dzień, Wydawnictwo Salezjańskie, Warszawa 1998

 

 

 

na początek strony
© 1996-1999 Mateusz