Rodzina

 
MACIEJ TABOR

W Szkole świętego Józefa

 

 

Święty Józef, mąż Maryi i przybrany ojciec Jezusa, pozostaje dla nas postacią nieco tajemniczą i ukrytą, bo Pismo Święte wspomina o nim zaledwie kilka razy -- w ewangeliach Mateusza i Łukasza. Dowiadujemy się z nich, że Józef należał do rodu Dawida i że życie wielokrotnie go zaskakiwało.

 

Śladem świętego Józefa

Przyjrzyjmy się najpierw jego reakcji na wieść o tym, że Maryja spodziewa się dziecka: ewangelista Mateusz mówi o Józefie, że był człowiekiem sprawiedliwym, a w całym tym zdarzeniu przedstawia się on nam także jako mężczyzna wrażliwy i -- jak byśmy dziś powiedzieli -- dżentelmen, bowiem nie chciał narazić Maryi na zniesławienie i hańbę. Według zwyczajów żydowskich pierwszym krokiem do zawarcia małżeństwa było podpisanie przez narzeczonego lub jego rodziców i rodziców narzeczonej dokumentu zaślubin, co odbywało się w obecności dwóch świadków. Od tego momentu narzeczeni stanowili małżeństwo, ale bez prawa pożycia i mieszkali jeszcze osobno (upływał zazwyczaj ponad rok zanim oblubienica była uroczyście wprowadzana do domu męża). To w tym właśnie czasie Józef dowiedział się - najprawdopodobniej od Maryi - że spodziewa się ona dziecka (z tekstu ewangelii wynika, że nikt inny nie wiedział o tym fakcie). Ponieważ mógł podejrzewać swoją żonę o cudzołóstwo, miał prawo rozwiązać umowę ślubną -- również w obecności świadków. Gdyby zrobił to publicznie, wówczas właśnie naraziłby Maryję na zniesławienie i publiczne napiętnowanie. Zdecydował się więc oddalić ją potajemnie, biorąc w ten sposób część winy na siebie -- pożycie narzeczonych przed zamieszkaniem razem nie było traktowane tak samo jak cudzołóstwo, a dziecko z takich stosunków uważano za prawowitego potomka. Męska ambicja Józefa została zatem poddana ciężkiej próbie. Wkrótce i on został wprowadzony w Boże tajemnice i uczynił tak, jak mu powiedział anioł Pański: wziął swoją małżonkę do siebie. Według prawa stanowili już małżeństwo, a stało się to około trzech miesięcy po zaślubinach.

Później towarzyszymy Józefowi i brzemiennej Maryi w niewątpliwie uciążliwej podróży do Betlejem, gdzie narodziło się Dziecko -- bardzo prawdopodobne, że Józef asystował tym narodzinom. Chyba nie tak wyobrażali sobie oboje scenerię przyjścia na świat Jezusa. Co czuł Józef, trzymając na rękach Boże Dziecię, dla którego -- co było przywilejem ojca -- nie mógł nawet sam wybrać imienia, bo anioł zapowiedział je już przy zwiastowaniu?

Święty Łukasz opisuje kolejne dające do myślenia zdarzenie: gdy zgodnie z przepisami religijnymi Józef i Maryja ofiarowali swojego pierworodnego syna w świątyni, spotkali Symeona i Annę, których słowa dały im zapewne wiele do myślenia, skoro św. Łukasz napisał: A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono.

W ewangelii św. Mateusza mamy opis jeszcze jednego wydarzenia, które stało się wyzwaniem dla Józefa -- musi ratować swoją rodzinę, uciekając za granicę, do Egiptu -- w ten sposób Jezus, Maryja i Józef doświadczają losu wygnańców, uchodźców, emigrantów. Znów wypadki nie potoczyły się po ich myśli.

Ostatnie spotkanie ze świętym Józefem na kartach ewangelii to historia o zaginięciu dwunastoletniego Jezusa podczas pielgrzymki do Jerozolimy. Po raz kolejny zostali zaskoczeni: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i Ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Komentując to wydarzenie, święty Łukasz stwierdza: Oni jednak nie rozumieli tego, co im powiedział.

Wiemy jeszcze i to, że Jezus poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu i był im poddany. Józef mógł patrzyć z dumą, jak Ten, którego uważano za jego syna, czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi -- a przecież bez wątpienia było to również zasługą męża Maryi.

Czy przybrany ojciec Jezusa żył długo? Nie ma żadnej informacji o tym, by Józef towarzyszył wypadkom związanym z procesem i męką Mesjasza. Ale Łukasz, opowiadając jak Jezus, wkrótce po rozpoczęciu publicznego nauczania - a miał wtedy około trzydzieści lat (zob. Łk 3, 23) - przemawiał w synagodze w swojej rodzinnej miejscowości, pisze: wszyscy dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego i mówili: Czyż nie jest to syn Józefa? Można przypuszczać, że mieszkańcy Nazaretu mówili tak o swoim żyjącym jeszcze sąsiedzie i znajomym, który wprawdzie prawy i pobożny, ale musiał być chyba prostym i nieuczonym człowiekiem, skoro ludzi zaskakiwało to, że ma tak mądrego syna.

Chcielibyśmy wiedzieć więcej, lecz już tych kilka faktów wystarczyło, by chrześcijańska pobożność dostrzegła w św. Józefie patrona rodzin, ojców, wzór czystości; by w litanii wzywała go takimi apostrofami: przeczysty stróżu Dziewicy, żywicielu Syna Bożego, troskliwy obrońco Chrystusa, głowo Najświętszej Rodziny, ozdobo życia rodzinnego, podporo rodzin, opiekunie dziewic, pociecho nieszczęśliwych....

 

Pięć zadań domowych

Dlaczego ten stojący w cieniu człowiek może nam być dziś bliski? Józef doświadczył goryczy, zwątpienia i rozczarowania, strachu i niepewności - ale pewnie i dumy, że został wybrany, by zaadoptować na ziemi Syna Bożego, satysfakcji, że udało mu się ochronić swoją rodzinę w niebezpieczeństwie, a potem zapewnić jej spokojny byt. I choć miał trudne do wyrażenia szczęście, móc dzień po dniu być blisko Jezusa, to przecież jego życie było zwyczajne: tak samo jak my musiał zarobić na utrzymanie rodziny, troszczyć się o Chłopca, który czasem sprawiał kłopoty i przysparzał zmartwień - jak wtedy, gdy samowolnie został w Jerozolimie.

Czego więc Józef może nauczyć nas -- współczesnych ojców?

Po pierwsze: może on być dla nas wzorem wiary i zaufania Bogu nawet w sytuacjach, po ludzku sądząc, bez wyjścia; może być przykładem wierności Bogu, którego drogi nie zawsze są zrozumiałe. Wiara ojca jest bardzo ważna dla rodziny, bo dzieci patrząc na swojego tatę, wyrabiają sobie obraz Boga, do którego modlą się: Ojcze nasz.

Po drugie: święty Józef daje nam przykład dyskrecji, wrażliwości, delikatności i szacunku okazywanego kobiecie. Pokazuje, że prawdziwa męskość nie polega na tym, że odgrywa się rolę "pana i władcy" czy "macho", ale że wynika ona z wewnętrznej, duchowej prawości, z odwagi postępowania na przekór przyjętym powszechnie zwyczajom, jeśli wymaga tego jakieś dobro (czyż Józef nie okazałby się "prawdziwym mężczyzną", odprawiając z pogardą ciężarną Maryję?).

Po trzecie: przybrany ojciec Jezusa uczy nas mężnego stawiania czoła przeciwnościom życiowym, uczy cierpliwości, wytrwałości, jest przykładem tego, jak mężczyzna powinien pełnić swoją rolę głowy rodziny, jej przewodnika i opiekuna.

Po czwarte: Józef, który w ewangeliach pozostaje milczący, bo nie notują one ani jednego wypowiedzianego przez niego słowa, wskazuje nam, ojcom, że ważniejsza od pouczeń, kar i nakazów jest mądra obecność, że autorytet ojcowski i szacunek dzieci zdobywa się raczej prawością życia i dobrym przykładem niż uczonymi naukami.

Po piąte: w świecie, który wymaga od mężczyzny, by był "człowiekiem sukcesu" - to znaczy by realizował w pełni swoje plany i ambicje, by robił karierę i budował życiową pozycję, święty Józef przypomina o wartości pokory -- choć na samym początku pewnie inaczej wyobrażał sobie swoje życie, to jednak dzięki ufnej pokorze dostąpił zaszczytu i godności, o jakich żaden mężczyzna na świecie nie może nawet marzyć.

 

Skuteczny ojciec

Chciałbym zakończyć cytatem z książki Gordona Macdonalda pod tytułem "Wzorowy ojciec":

...w tej dziwnej tajemnicy Boga -- człowieka w życiu Jezusa widzimy ślady działania zarówno jego ojca ziemskiego jak i Ojca Niebieskiego. Postawa Jezusa wobec matki (a właściwie wobec wszystkich kobiet), umiejętność współżycia z najrozmaitszymi ludźmi oraz zdolne ręce, które potrafiły dotykać, uzdrawiać i budować -- wszystko to mówi nam wiele o Jego ojcu. Podziwiam Józefa jako skutecznego ojca. On znał prawdziwą istotę ojcostwa: przyjąć zadanie z nieba i z mocą tworzyć i zachowywać klimat rodzinny, w którym Duch Boży będzie mógł swobodnie dokonywać swojego dzieła. Jestem przekonany, że Józef może być wzorem dla wszystkich ojców. Jest pocieszeniem dla mężczyzny, który adoptuje dziecko. Jest towarzyszem tego, który uważa, iż wiele okoliczności dotykających jego rodzinę wymyka się spod jego kontroli. Józef cos nam mówi -- posłuchaj! Mówi nam, że skuteczny ojciec ocenia niebezpieczeństwa i nadarzające się okazje, zwraca swe ucho ku niebu i tak ustawia każdy dzień, by był dla dzieci okazją wzrostu do pełnej dojrzałości, by były one takie, jakimi chce je uczynić Bóg. (...) Wszystko inne ma drugorzędne znaczenie.

Józef ilustruje to, co podstawowe: istnieją ojcowie i istnieją "skuteczni ojcowie". Ci ostatni to tacy, którzy świadomie uznają, że skuteczne ojcostwo to obejmujący wszystko styl życia. Przyjmują zadanie z nieba w taki sam sposób, jak to uczynił Józef. Stają wobec problemów, stawiają czoła potencjalnym wrogom oraz słuchają prowadzenia. "W porządku -- tak uczynię" -- odpowiadają i rozpoczynają nowy styl życia -- styl pozytywnego, energicznego kształtowania okoliczności, w których ich rodziny będą mogły poznawać drogi Boga żywego.

Józefie, opiekunie Świętej Rodziny -- proszę Cię, pomagaj nam, którzy próbujemy być dobrymi ojcami.

Maciej Tabor

 

 

 

na początek strony
© 1996-1999 Mateusz