MIŁOŚĆ I RODZINA 3 sierpnia 1996

SAMOTNOŚĆ

o. Wojciech Jędrzejewski OP

 

 

Samotność a osamotnienie

Czym jest osamotnienie? Jest to życie pozbawione głębokich, prawdziwych więzi: z ludźmi i z Bogiem. Więź, o której myślę, nie polega na wspólnym robieniu czegoś -- jest to bycie obok siebie, ani też nie polega na czysto emocjonalnej więzi -- patrzeniu sobie w oczy, czyli, że obecność, albo wspomnienie o kimś jest dla mnie jedynie pobudzeniem uczuć. Wtedy jest bowiem pomiędzy nami pewna aura, klimat, ale nie więź.

Relacja powstaje wtedy, gdy powierzam siebie drugiemu człowiekowi, pozwalam mu wejść do swego serca. Gdy dzielę z nim moje sprawy, porażki, sukcesy. I gdy przyjmuje na siebie jego życie, jego sprawy. Tajemnica przyjaźni. Wzorem jest tu Trójca Święta. Każda z Osób pozostaje całkowicie sobą poprzez powierzenie się drugiej. Przy czym nie zatracają się w rozmyciu, ale każda z nich jest odrębna od pozostałych. Samotność w dzieleniu się sobą:
1. Nie próbuję zmieniać tego człowieka według mojego scenariusza. Każdy pozostaje sobą. Pomagam mu stawać się sobą. Wchodzę w jego sytuację, staram się zrozumieć. Nie poganiam, próbuję razem z nim zobaczyć drogi wyjścia. Dodaję sił, wspieram, zachęcam, czekam. Nie pozwalam, aby on zastąpił mnie w wyborach.
2. Nie próbuję zrzucać na niego wszystkich moich bezradności, nie wieszam się na nim. Ostatecznie zostajemy każdy sam, a jednak nie sam. Samotność, ale nie osamotnienie, ponieważ trwam w więzi.

Inny rodzaj więzi powstaje wówczas, gdy biorę za kogoś odpowiedzialność, ale nie ma wzajemności. W ten sposób Bóg okazuje nam swoje miłosierdzie. Grzesznik pozostaje w swoim świecie, nie dzieli życia z Bogiem, ale Ten jest cały zwrócony w miłości ku niemu. Bierze odpowiedzialność za swoje stworzenie. Człowiek zatroskany o innych -- np. o swoje dzieci, które zaczynają żyć swoim życiem, albo za współmałżonka, który nagle się odwraca i nie ma z nim kontaktu i z troską obecny przy tym człowieku, choć bezradny wobec jego odejścia, nie będzie osamotniony. Może cierpieć w samotności, ale nie będzie przeżywał rozpaczy osamotnienia.

Gdy nie ma więzi, a tylko wzajemne kontakty nacechowane interesownością wspólnej pracy i jej skuteczności, bądź naznaczone piętnem emocjonalnego klimatu, powstaje osamotnienie. Można wtedy szukać ratunku w bardziej intensywnej pracy, robieniu ciągle czegoś, współpracy, podbijaniu poczucia własnej wartości, bądź w płytkich relacjach emocjonalnych. Droga donikąd.

Wówczas nawet religię, dzieła charytatywne, modlitwę można traktować na zasadzie ucieczki od osamotnienia.
Prawdziwa jednak ucieczka, to nawiązać więź. Więź przyjaźni i odpowiedzialności.

 

Samotna modlitwa

Kiedy się nie rozmywam w płytkich relacjach i nie technicyzuję żyjąc samym działaniem mogę naprawdę spotykać Boga. Kiedy jestem sobą -- a nie "działaniem", czy "nastrojem", mogę spotkać w samotności Boga. Mogę pytać Go o Jego zamiary wobec mnie, które On zna. Te zamiary, o których nie powie mi najbliższy nawet człowiek, ponieważ zna mnie tylko częściowo On jedyny potrafi rozjaśnić moje poczucie bezsensu, wskazać znaczenie wydarzeń, które odpowiedzialny przyjaciel mi nie powie, bo ich nie zna i nie próbuje udawać, że zna.

Mogę odnaleźć się w Jego rękach. Zobaczyć, że On mi się powierza. Samotny samotnemu. Mogę odkryć, że On jedyny zna mnie do końca. On jedyny wypełnia moją samotność. Tę przestrzeń, gdzie nie wejdzie najbliższy przyjaciel. On jedyny solidaryzuje się z samotnością mojej odpowiedzialności za ludzi. Jest tam najgłębiej obecny. A właściwie, że to ja jestem obecny w Jego trosce i odpowiedzialności za świat.

Samotność z Bogiem oznacza odkrywać powołanie do Jedynej w swoim rodzaju relacji. Z Bogiem mojego jedynego spełnienia i szczęścia.

 

o. Wojciech Jędrzejewski OP

 

 


MIŁOŚĆ I RODZINA POCZĄTEK STRONY