Rekolekcje przed Zmartwychwstaniem

29 MARCA 2001, CZWARTEK

 

Nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie

Jezus powiedział do Żydów. Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie samym, sąd mój nie byłby prawdziwy. Jest przecież ktoś inny, kto wydaje sąd o Mnie; a wiem, że sąd, który o Mnie wydaje, jest prawdziwy. Wysłaliście poselstwo do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni. On był lampą, co płonie i świeci, wy zaś chcieliście radować się krótki czas jego światłem.
Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo. Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza; nie macie także słowa Jego, trwającego w was, bo wyście nie uwierzyli w Tego, którego On posłał. Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie. Nie odbieram chwały od ludzi, ale wiem o was, że nie macie w sobie miłości Boga. Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył kto inny we własnym imieniu, to byście go przyjęli. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga? Nie mniemajcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli?»
J 5,31–47

 Czytając dzisiejszą Ewangelię nasuwa się obraz z przypowieści o bogaczu i Łazarzu (Łk 16,19-31). Jeden żył teraźniejszością, nie zważając na śmierć (po wczorajszym rozważaniu można by powiedzieć: na wieczność), drugi zaś pokładał ufność w Bogu, bo to on znalazł się po śmierci na łonie Abrahama. Kiedy umarli, bogacz zszedł do Otchłani i cierpiał, natomiast Łazarz dostępował szczęścia wiecznego. Wtedy bogacz prosił Abrahama, by posłał kogoś do jego rodziny, aby ich przestrzec i by mogli zmienić swe postępowanie. Abraham odpowiedział: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” „Nie ojcze Abrahamie - odrzekł tamten – lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą”.

Jezus wyraźnie mówi o życiu wiecznym. Dlaczego te słowa nie są w nas żywe? Wydaje się nam, że gdybyśmy byli świadkami jakiegoś spektakularnego cudu, choćby na przykład takiego, jakiego doświadczyły dzieci z Fatimy, które widziały piekło, to żylibyśmy inaczej. Złuda! Mamy świadectwa wielu ludzi i nie przyjmujemy ich. Największe świadectwo dają nam Ewangeliści, którzy przekazują nam słowa samego Boga i my słuchamy ich, a żyjemy tak jak żyliśmy. Jezus mówi: „Nigdy nie słyszeliście Jego głosu” i „nie macie także słowa Jego, trwającego w was, bo wyście nie uwierzyli w Tego, którego On posłał”. Przecież Jezus przyszedł do nas z miłości, by zerwać nasze kajdany grzechu, byśmy mogli żyć w godności dzieci Bożych. Uczmy się od Jezusa jak wsłuchiwać się w głos Ojca i jak wypełniać wolę Jego. Tylko Jezus jest Prawdą.

Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. Proszę Cię uzdalniaj mnie do przyjmowania Twego słowa i rozpalaj pragnieniem wypełniania go w moim życiu.

 

Marek Kruszyński SJ

 

 

 

 

 

 

na początek strony
© 1996–2001 Mateusz