Rekolekcje przed Zmartwychwstaniem

23 MARCA 2001, PIĄTEK

 

Pokrzepienie

Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?
Mk 12, 28–34

Dzisiaj znowu pada pytanie. Wcześniej Piotr pytał o miarę miłosierdzia. Tym razem pytanie jest bardziej ogólne, fundamentalne. Uczony w Piśmie przysłuchuje się nauczaniu Jezusa. Jego nauka pociąga go, dlatego ośmiela się postawić najważniejsze pytanie.

Wokół pojęcia miłości we współczesnym świecie panuje wiele nieporozumień. Odmienia się go na wszystkie sposoby, nadużywa i poniewiera. Albo za dużo w nim cielesnego seksizmu, albo za dużo duchowego romantyzmu. Trudno uchwycić właściwe proporcje. Tymczasem jest to najważniejsze.

1. Miłość bywa pożyteczna. Daje poczucie bezpieczeństwa, wyrywa nas z osamotnienia. Jest się na kim oprzeć. To piękne i mądre iść przez życie nie samotnie, lecz z kimś bliskim. Można razem planować, razem zwyciężać, razem odnosić sukcesy. Spółka taka jest pożyteczna, bo przynosi zyski. Jeśli pojawiają się straty, zawsze można zawiązać nową spółkę, lepszą i wydajniejszą.

Miłość taka lubi materialne przejawy. Lubi być namacalna. Jest od kogo pożyczyć pieniądze. „Dobrze być bogatym, a jeszcze lepiej mieć bogatych przyjaciół”, jak mawiali starożytni mędrcy. Cudowne pierwsze przykazanie!

2. Miłość bywa przyjemna. To także ważne i wielu uczyniło z tego główny atrybut miłości. Można miło spędzić czas, świata nie widzieć we wzajemnym zaabsorbowaniu sobą. Ważne tu jest tzw. dopasowanie charakterów, zainteresowań, itp. Jak się nie podoba, zawsze można „pokochać” kogoś lepszego.

Przyjemnie jest być obdarowywanym, a taka miłość nie szczędzi komplementów, wzajemnych pochwał i prezentów. Zamyka nas w ciepłym, familijnym kręgu. Dodatkowo cementuje ją cały brud świata, który zgodnie pragniemy pozostawić na zewnątrz, byle dalej od naszego sanktuarium. Cudowne pierwsze przykazanie!

3. Tymczasem Miłość jest największa, nie ze względu na pożytek i przyjemność. Choć są to miłe jej dodatki, szybko przemijają. Miłość jest największa, bo jest trudna. Stawia wymagania, nie zadowala się powierzchowną bylejakością. Jest najpiękniejsza, gdy ma wymiar Krzyża. Wtedy, gdy nie daje oparcia, a oparcia żąda, wtedy, gdy czas spędzony razem jest czasem niewdzięczności i odrzucenia, wtedy gdy łapczywie zabiera wszystko, nie dając nic w zamian. Jak łatwo o tym zapominamy...

Jest ofiarowywaniem siebie, bez liczenia się z pożytkiem i przyjemnością. Dlatego, gdy staje się trudna, wielu z niej rezygnuje. Właśnie wtedy, gdy można poświęcić się jej całym sercem. Właśnie wtedy, gdy można ją uczynić prawdziwie ewangeliczną.

Czy warto więc uczynić ją „pierwszym przykazaniem”? Czy warto tak kochać?

Tylko od nas zależy, które przykazanie uczynimy pierwszym w naszym życiu.

Paweł Szpyrka SJ

 

 

 

 

 

 

na początek strony
© 1996–2001 Mateusz