Rekolekcje przed Zmartwychwstaniem

3 MARCA 2001, SOBOTA

 

 

On zostawił wszystko, wstał i chodził za Nim.
Łk 5, 27–32

Wydaje się, że post, jako radykalne wyrzeczenie się siebie lub czegoś z naszego otoczenia, powinien być procesem trwającym sporo czasu. Czymś nienaturalnym byłoby w przyrodzie owocowanie rośliny tuż po jej zasadzeniu. Ale choć Boża łaska przeważnie bazuje na naturze, nie ma jednak dla Boga rzeczy niemożliwych i normalny porządek rzeczy może odwrócić po to, by ukazać Swoją moc, miłość i miłosierdzie względem człowieka — nade wszystko tego, który uważa siebie za słabego i grzesznego.

Dzisiejszy tekst pokazuje z jednej strony niesamowitą moc i skuteczność Bożego wezwania, moc Jego Słowa, z drugiej zaś wielkoduszność człowieka, zakwestionowanie siebie i swej dotychczasowej drogi oraz nieomal natychmiastowe owocowanie. Tym bowiem była uczta, jaką Lewi wyprawił u siebie: z jednej strony było to zaproszenie Jezusa do całego swego życia, bez zastrzeżeń i warunków; z drugiej strony gest miłosierdzia względem celników i grzeszników, których również zaprosił a którzy przez ten gest magli z całkowitą ufnością i pewnością zbliżyć się do Jezusa.

Oto owoce godne nawrócenia. Owoce postu, który wcale nie trwał wielu dni czy tygodni, a który objawił się „tylko” otwartością na Słowo Jezusa, wewnętrzną dyspozycją do natychmiastowego porzucenia swego dotychczasowego grzesznego życia na rzecz całkowitego oddania się na wyłączną służbę Jezusowi.

Każdy z nas jest do tego wezwany: w takim lub innym stanie życia, zawodzie, funkcji itp. W tym wszystkim najważniejszy ma być Jezus. Czy tak jest rzeczywiście w moim życiu?

Grzegorz Ginter SJ

 

 

 

 

 

 

na początek strony
© 1996–2001 Mateusz