JEZU, SKĄD PRZYCHODZISZ?
Kim jest ten Jezus,
Baranek i Oblubieniec,
Umiłowany Syn, Wybrany ?
Skąd przychodzi ?
Wszystkich słuchających Jana musiał intrygować ten człowiek,
klęczący pokornie przed Janem
w wodach Jordanu.
Człowiek ten nie stąpał dumnie
niczym generał albo polityk
chcący pozyskać wyborców.
Był człowiekiem skromnym, a jego chód był pełen delikatności.
Z całej jego osoby emanowała pokora.
Miał on w sobie także piękno i młodość
oblubieńca (miał zaledwie trzydzieści lat),
radość zakochanego,
ale także i powagę szukającego - ze zranionym sercem -
swej oblubienicy.
Była w nim siła i pewność
tego, który został posłany,
a także świadomość wybrania
i umiłowania przez Boga.
Niewiele wiemy o początkach jego życia,
z wyjątkiem tego, że urodził się w Betlejem,
poczęty z mocy Ducha Świętego
w łonie Maryi, (Łk 1)
młodej kobiety z Nazaretu.
Była pełna łaski i piękna,
przepełniona Duchem Świętym,
skryta,
cicha,
tęskniąca,
rozmiłowana w Bogu i w Jego słowie,
prawdziwie jedna z "anawim" -
ubogich Pana - Adonai.
Pragnęła Królestwa
płacząc nad poniżeniem swojego narodu,
narodu wybranego przez Boga,
oraz nad miernotą i niewiernością wielu.
Pragnęła sprawiedliwości
i miłującego oblicza Boga.
Do niej właśnie posłany został anioł Gabryel, by
jej zwiastować, że została wybrana przez Boga
na matkę dla Mesjasza.
Zgodziła się
z miłością, pokorą i głębokim pragnieniem.
"Oto ja służebnica Pańska,
Niech mi się stanie według słowa twego".
I tak słowo stało się ciałem w jej młodym i pełnym ciszy łonie.
Cieszyła się tą miłością,
z której poczęło się jej dziecko,
jej ciało, serce i duch drżały z radości
przy pocałunku Boga.
Po tym wydarzeniu,
tak zadziwiającym i wielkim,
a przecież ukrytym i cichym
- Bóg staje się ciałem -
Maryja udaje się do swej kuzynki Elżbiety,
która w sposób cudowny, w swym podeszłym wieku
poczęła dziecko.
Chciała być przy niej,
by wspierać Elżbietę,
pogardzaną z powodu swej niepłodności,
(wartością kobiety w tych czasach było jej macierzyństwo,
gdyż w ten sposób służyła rasie żydowskiej).
I oto teraz, jako starsza kobieta będzie miała dziecko!
Wielu musiało się z niej wyśmiewać,
uważając, że jest to raczej komiczne.
Maryja zaś wybrała się do niej, by jej towarzyszyć.
Gdy te dwie brzemienne kobiety spotkały się,
brzemienne również swoją ukrytą nadzieją,
i Maryja pozdrowiła Elżbietę,
wówczas Jan, dziecko będące w łonie Elżbiety,
chrzczący potem w wodach Jordanu,
poruszył się z radości.
Wtedy Elżbieta pod natchnieniem Ducha Świętego
zawołała :
"Błogosławiona jesteś między niewiastami
i błogosławiony owoc żywota Twojego łona!
A skądże mi to, że matka mojego Pana przychodzi do mnie (...)
Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła,
że spełnią się słowa powiedziane ci od Pana" (Łk 2)
A Maryja zaśpiewała swoją pieśń,
pieśń Dobrej Nowiny,
pieśń tych wszystkich, którzy wierzą w Bożą miłość,
którzy wierzą w Boga miłości;
pieśń ubogich i pokornych:
"Wielbi dusza moja Pana,
i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy,
Bo wejrzał na uniżenie służebnicy swojej.
Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia,
gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny,
Święte jest Jego imię -
a swoje miłosierdzie z pokolenia na pokolenie (zachowuje)
dla tych, co się Go boją.
On przejawia moc ramienia swego,
rozprasza (ludzi) pyszniących się zamysłami serc swoich,
Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych.
Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia.
Ujął się za sługą swoim, Izraelem,
pomny na miłosierdzie swoje -
jak przyobiecał naszym ojcom
na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki. (Łk 1)
Maryja była poślubiona mężczyźnie, któremu było na imię Józef.
Był on człowiekiem sprawiedliwym i pełnym miłości.
Żaden mężczyzna nie kochał nigdy tak jak on kochał
Maryję.
Piękno jej serca, jej ducha
oddanych i poświęconych Bogu,
promieniowały pełnią Ducha Świętego
żyjącego w niej,
jaśniejącego w jej oczach, w jej słowach, w jej ciele.
Jej jestestwo było jednością i świętością.
Jej ciało - świątynią Boga żywego,
zwłaszcza wtedy, gdy Słowo stało się w niej ciałem.
Józef nie mógł wątpić w ukrytą w niej łaskę,
ani w jej wierność
kiedy poczęła.
Maryja prawdopodobnie powiedziała mu
o zwiastowaniu Gabryela i o dziecku.
Józef wiedział, że łaska ta
była darem i tajemnicą,
w której on nie miał udziału.
Jezus nie był jego dzieckiem.
Dlatego, pełen bólu, postanowił oddalić od siebie
kobietę, którą głęboko kochał (Mt 1)
i która prowadziła go dotąd
do światła i do Boga.
Złamane serce Józefa przenikał straszliwy ból.
I była w tym także wielka pokora Słowa, które stało się ciałem,
a którego poczęcie dokonało się w sytuacji, wydawać by się mogło,
wstydliwej i bolesnej.
Jednak we śnie
anioł objawił mu,
że on także jest cząstką tej tajemnicy
i powinien wziąć do siebie Maryję jako swoją żonę,
i dziecku poczętemu ze Świętego Ducha Bożego nadać imię
"Jezus".
Maryja, ta umiłowana, oraz dziecko Najwyższego
zostali wtedy mu powierzeni.
Ze łzami radości musiał on wówczas pobiec do Maryi!
Obejmując ukochaną,
obejmował też dziecko
ukryte w jej łonie.
Józef obecny był przy narodzinach
i był świadkiem wielkiej radości pasterzy;
był przy tym, gdy mędrcy ze Wschodu
przybyli, aby wielbić małego króla (Mt,2),
to on przyprowadził dziecko do świątyni (Łk,1)
i usłyszał proroctwo Symeona.
On także w środku nocy
zabrał Maryję i dziecko,
by schronić się w Egipcie
przed strasznym gniewem i okrucieństwem Heroda,
który mieczem wymordował
wszystkie niemowlęta w Betlejem i w okolicach.
A następnie, jako ubogi uchodźca, z dala od ojczyzny,
musiał słyszeć dziecko wołające do niego "abba"-
"Tato", "mój ukochany tatusiu".
Kiedy zmarł Herod zwany Wielkim,
Święta Rodzina osiedliła się w Nazarecie,
w biednym i zapomnianym miasteczku
w Galilei.
Żyli tam ubogo i wśród ubogich....
Przez blisko dwadzieścia osiem lat
Jezus żył tam
wśród ubogich, skromnych i niewiele znaczących ludzi,
jako syn cieśli.
Przez dwadzieścia osiem lat żył on w duchu błogosławieństw,
zanim objawił je,
spełniając swoje człowieczeństwo.
Żył pokornie,
radując się wszelkim stworzeniem,
upokorzony przez Rzymian,
ale ukochany przez Boga, Swego Ojca,
ubogi,
ale przepełniony bogactwem miłości i wiary,
zjednoczony z Maryją, swoją matką,
i Józefem.
To, w jaki sposób On, Słowo, które stało się ciałem,
,modlił się, pracował, tworzył, świętował, żył
z Józefem i Maryją,
pozostanie tajemnicą,
która objawiona będzie nam na ostatecznej uczcie weselnej w niebie.
Ale przez cały okres swego życia
Maryja rozważała wszystkie te sprawy w swoim sercu.
To, w jaki sposób przeżywał on jedność Trójcy Świętej
w jedności Świętej Rodziny,
jak przeżywał świętą więź ze swoją matką,
pozostaje nieujawnioną tajemnicą.
Także to, w jaki sposób dzielił życie z ubogimi, słabymi, nieznaczącymi,
jedząc przy tym samym stole,
utożsamiając się z nimi
w poczuciu głębokiej jedności.
Te lata spędzone w Nazarecie
pokazują nam, jak bardzo Jezus cenił ludzkość,
i zwyczajne życie każdego człowieka w rodzinie,
a szczególnie ubogich, słabych i maluczkich.
Słowo stało się ciałem
i żyło między nami
prosto i ubogo,
jak istota ludzka
ukochana przez Boga.
Ewangelie pokazują przepaść pomiędzy
cichą, ukrytą obecnością Boga
w łonie Maryi,
w ubóstwie, w skromnym i pokornym życiu w Nazarecie,
a siedzibami władzy w Jeruzalem,
pałacem Heroda i Piłata.
We właściwym czasie
Jezus idzie budować między nimi mosty.
początek strony
© 1996-1997 Mateusz
|