„Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć”
DARIUSZ PIÓRKOWSKI SJ
Wtorek, 24.XII.2002
„Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką, nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło” (Iz 9,1).
Noc kryje w sobie wyraźną dwuznaczność. Bo niepodobna zaprzeczyć, że na tej ziemi od nocy zarówno uciekamy jak i nie możemy się bez niej obejść. Noc może być bowiem nieprzeniknioną, głuchą i przerażającą ciemnością, w której ludzie żywią lęk przed przyszłością. Smucą się i wątpią. Schodzą na bezdroża lub rozpaczliwie walczą ze swoim losem. Ból zawiedzionej miłości, utrata nadziei czy przygnębienie z powodu zaprzepaszczonych szans, presja sukcesu, choroba i śmierć. Noc grzechu i niewiary, wojny i nienawiści, zazdrości i egoizmu. To wszystko tylko niektóre przyczółki misternej i przeraźliwej „krainy mroków” ludzkiego serca.
Istnieje jednak jeszcze inna noc. Ta zwyczajna, krzepiąca, tak bardzo wyczekiwana przez człowieka steranego pracą. Czas nabierania sił po to, by móc dalej żyć. Czas, który leczy i daje wzrost. Czas ukojenia, ciepła i pokoju. Noc – wyzwolicielka od napięć i stresów codzienności. Noc, w której życie wydaje się zamierać, a w rzeczywistości tylko się odnawia. Noc, w której dwoje zakochanych szepcze do siebie najczulsze słowa. Noc czuwania i modlitwy. Jak dziwne i niepojęte są te ludzkie noce!
Kiedy dzisiaj pod osłoną gwiazd wybierzemy się na Pasterkę, pozwólmy najpierw poczuć w sobie te nasze różne noce. Dajmy się objąć towarzyszącej nam w drodze ciemności, tu i ówdzie, poprzecinanej ulicznymi lampami i światłem samochodów. Może wtedy łatwiej będzie nam zrozumieć dlaczego Jezus się narodził. Może w końcu olśni nas niezwykła prawda, że Syn Boży przybył na ziemię nie inaczej jak w pośrodku naszych mroków. „Światłość w ciemności świeci” (J 1,5). Przypatrzmy się uważnie tej biednej, dziecięcej, delikatnej i zupełnie bezbronnej Postaci wcielonego Słowa, w której pokorny i cichy odblask niedostępnej Bożej światłości objął nas wszystkich. Narodzenie Jezusa to ostateczne potwierdzenie, że Bóg nie zmienił swego zdania o człowieku, nie zapomniał o nim, nie stracił zaufania i szacunku do niego.
Nie. Nasze noce nie znikły. Jeszcze nie raz będą nas nękać. Jezus daje nam jednak moc, aby ciemności nas nie pochłonęły, nie uśmiercały żądłem beznadziei. Przyjście Jezusa to wyciągnięcie miłosiernej ręki Boga ku znękanej ludzkości, aby już nigdy więcej nie była wydana na pastwę losu, aby nie była opuszczona i samotna. Jezus jest blisko nas, staje się jednym z nas, bo tak bardzo nas ceni. Do tego stopnia, że tuż przed swoją śmiercią modli się wobec uczniów: „Ojcze, chcę, aby także ci, których mi dałeś, byli ze mną tam, gdzie ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą mi dałeś” (J 17, 24). Tu bije dla nas źródło prawdziwej radości. Nie pozwólmy jej sobie odebrać.
© 1996–2002 www.mateusz.pl