Krótkie Rozważania Adwentowe

PONIEDZIAŁEK, 4.12.2000

 

 

„Jezus rzekł: »Przyjdę i uzdrowię go«.”

„Dlaczego?” — oto pierwsze pytanie jakie rodzi się w nas, gdy zaczynamy cierpieć. Nie znosimy łatwo bólu — tacy już jesteśmy. Viktor Frankl, znany psychoterapeuta powiedział, iż „dopóty człowiek nie będzie szczęśliwy na tej ziemi, dopóki nie nauczy się mądrze cierpieć.” Nie wydumał tego bynajmniej przy zielonym stoliku. Był więźniem obozu w Auschwitz. Zauważył, że pomimo nieludzkich warunków życia, traktowania ludzi jak zwierzęta — zdarzali się tacy, którzy potrafili się podzielić swoim jedynym kawałkiem chleba, odstąpić kawałek szmaty, aby przyodziać kogoś ze współwięźniów i nadto promieniować jakimś niepojętym światłem na innych. Ale przecież to nie mieści się w naszych głowach! Czy można cierpieć i być szczęśliwym? Jak to osiągnąć? Nirwaną, odurzeniem, ucieczką od ludzi, zobojętnieniem? Istnieje tylko jedna możliwa droga: przyjąć, że od chwili Zmartwychwstania Jezusa w absurdzie cierpienia, kryje się jakaś sensowność. Jaka? Czasami żyjemy złudzeniem, że my sami i otaczający nas świat, możemy zmienić się jak za pstryknięciem palca. Jakby to nic nie kosztowało. A czyż doświadczenie nie przeczy tej iluzji? W tak wielu dziedzinach naszego życia wysiłek, trud, zmęczenie, ofiara są nieodzowne. Ale równocześnie nasze zmaganie owocuje stworzeniem czegoś nowego. Cieszy nas przecież rezultat naszej pracy, chociaż może to być bardzo rzadkie. Przypuśćmy, że także i nasze załamanie, bóle, depresje, samotność, poczucie niespełnienia, zmęczenie kruszy w nas to, co stare, złe, nieszlachetne. Może taka jest cena naszego wzrostu? Dziwimy się nieraz, że Bóg jest głuchy na nasze wołania, że nie obchodzi Go nasz los, że niewiele się zmienia w nas samych. Bogu nie zależy na męczeniu nas. On chce naszego zdrowia. Mądrze cierpieć to najpierw zaryzykować zgodę na cierpienie. Jeśli mi nie wyjdzie to trzeba spróbować jeszcze raz. Na tym polega wielkość człowieka, że potrafi przekraczać siebie, nawet jeśli upada w swej wędrówce.

Dariusz Piórkowski SJ

 

 

 

 

 

 

na początek strony
© 1996–2000 Mateusz