Obowiązująca obecnie w Polsce ustawa o przeszczepianiu organów wprowadziła tzw. zasadę domniemanej zgody. Czyli lekarze mają prawo pobrać organy do przeszczepu od każdego zmarłego, który za życia nie wyraził w tej sprawie sprzeciwu. W praktyce w naszym kraju na pobranie organów muszą zgodzić się bliscy. Powszechnie wiadomo, że Kościół popiera przeszczepy.
Czy osoba odmawiająca zgody na pobranie organów uniemożliwiając w ten sposób uratowanie komuś życia popełnia grzech?
Prawo o domniemanej zgodzie nie jest dobre – trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że czym innym jest dar zrodzony z miłości (a takim darem ma być zgoda na przekazanie narządów do transplantacji) a czym innym wzięcie tych samych narządów w imię braku sprzeciwu (tu nie ma daru). Brak sprzeciwu nie jest darem.
W praktyce lekarze nie zadawalają się (w zdecydowanej większości przypadków) brakiem sprzeciwu, ale szukają potwierdzenia, że potencjalny dawca (już zmarły) za życia wyraził gotowość bycia dawcą, a przynajmniej – że wyraziłby (w opinii rodziny i przyjaciół, którzy go znali najlepiej), gdyby go zapytano. Innymi słowy lekarze zdają sobie sprawę, że dawstwo organu powinno być widziane w perspektywie daru osoby.
Pytanie jednak sięga dalej: czy odmawiając zgody na bycie dawcą popełnia się grzech? Wbrew pozorom – przynajmniej w mojej opinii, nie jest to kwestia złożona. Sprowadza się do jednego pytania: w imię czego odmawiam organów (których po śmierci przecież już sam nie potrzebuję), które komuś mogą uratować życie. Jestem zaproszony przez Boga, by kochać moich bliźnich. Znakiem tej miłości może być dar z moich organów, dar zrealizowany po śmierci. Jeśli odmawiam tego daru, jeśli odmawiam miłości, do której jestem wezwany przez Boga, który mnie sam umiłował i swoje życie oddał za mnie na krzyżu... czy nie jest to grzech? Grzech, że nie kocham, grzech zatrzymania dla siebie tego, co mi już nie jest potrzebne (jak przysłowiowy pies ogrodnika).
Być może są powody, by odmówić zgody na dawstwo, więc choć ja takich nie znam, proszę nie odbierać mojego listu jako osądu wobec wszystkich tych, którzy nie chcą być dawcami. W moim przekonaniu jednak – tak zresztą ukazuje to Ojciec św. – dawstwo organów należy postrzegać jako dar miłości. O odmowa miłości jest grzechem.
Ks. Piotr Kieniewicz MIC