Jestem na Nowej Drodze Życia z Panem od września. Moje życie bardzo się zmieniło i zmienia nadal. Największy niepokój wzbudza u mnie sprawa współżycia seksualnego. Jestem mężatką 12 lat, mam dwoje dzieci. Wydawało mi się, że słusznie postępuję starając się zapobiegać ciąży. Teraz obawiam się, czy nie grzeszę współżyjąc z mężem nie mając na celu poczęcia dziecka. Nie umiem sobie na to pytanie odpowiedzieć. Czytając Słowo Boże mam wrażenie, że w tym aspekcie interpretuję Je tak jak dla mnie jest najlepiej.

Ania

 

Droga Aniu!

Nauka Kościoła na poruszony przez Ciebie temat jest jednoznaczna. Pozwolę sobie zacytować fragmenty z encykliki Pawła VI Humanae vitae (o zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego). Punkt 10 – Papież mówi w nim o należytym zrozumieniu odpowiedzialnego rodzicielstwa: „[...] Jeżeli zaś z kolei uwzględnimy warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne, należy uznać, że ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego dziecka. [...]”. Punkt 16 tej samej encykliki: „[...] Jeśli więc istnieją słuszne powody dla wprowadzenia przerw miedzy kolejnymi urodzeniami dzieci, wynikające bądź z warunków fizycznych czy psychicznych małżonków, bądź z okoliczności zewnętrznych, Kościół naucza, że wolno wówczas małżonkom uwzględniać naturalna cykliczność właściwą funkcjom rozrodczym i podejmować stosunki małżeńskie tylko w okresach niepłodności, regulując w ten sposób ilość poczęć, bez łamania zasad moralnych, które dopiero co wyłożyliśmy. [...] podejmują zaś współżycie małżeńskie w okresach niepłodności po to, aby świadczyć sobie wzajemna miłość i dochować przyrzeczonej wzajemnie wierności.[...]” Zachęcam do przeczytania całości, ta encyklika jest również dostępna w sieci.

Jak więc widać mamy przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym nas Bóg obdarzy – jak to przyrzekamy przed złożeniem przysięgi małżeńskiej – ale mamy też kierować się roztropnością i wielkodusznością w planowaniu ilości potomstwa. Proszę zauważyć, że Humanae vitae nie mówi nam ile dzieci powinna mieć rodzina katolicka, ani nie wymienia ważnych przyczyn usprawiedliwiających poprzestanie na urodzeniu dwojga dzieci. HV wymienia jedynie rodzaje warunków, które mamy wziąć pod uwagę: „warunki fizyczne, ekonomiczne, psychologiczne i społeczne”, natomiast resztę pozostawia naszemu sumieniu i osądowi. I wielkoduszności. Podkreślam tę ostatnią, ponieważ czasem wydaje mi się, że małżonkowie katoliccy w Polsce – mówiąc ogólnie – mogliby mieć więcej dzieci niż jedno lub dwoje. Z drugiej strony wiem jak wiele jest poronień i jak często głęboko wierząca rodzina z „tylko” dwójką dzieci tak naprawdę ma ich więcej – pozostałe w niebie. Nie ośmieliłabym się więc powiedzieć nikomu „musicie mieć więcej dzieci”. Myślę, że – tak jak w każdej innej sytuacji – trzeba pytać Pana Boga na modlitwie jakie są jego plany względem naszej rodziny również w kwestii powołania do życia nowego dziecka. Może nie teraz, a za rok, dwa poczujemy się do tego wezwani? Na pewno wiemy jedno: musimy być otwarci na życie i na to co mówi do nas Pan Bóg.

Więc odpowiadając już konkretnie na Twoje pytanie – jeżeli oboje z mężem (to ważne, to ma być Wasza wspólna decyzja) jasno odczytujecie, że Pan Bóg nie wzywa Was do zrodzenia kolejnego dziecka, śmiało i z czystym sumieniem możecie podejmować współżycie w okresie niepłodnym i cieszyć się Waszą wzajemną miłością. Gdyż celem małżeństwa jest nie tylko zrodzenie dzieci, ale i wzajemne uświęcanie się małżonków.

Proszę się nie zrażać tym, że niektórzy chrześcijanie w swej gorliwości (na pewno chcą dobrze) są „bardziej papiescy od papieża” i sieją takie wątpliwości jak Twoje. Nauka Kościoła jest jasna i jednoznaczna.

Pozdrawiam serdecznie

Agata Jankowiak