W reklamach różnych kosmetyków i środków czystości (oczywiście typu mydło, a nie płyn do toalety) pojawia się ostatnio modne hasło aromaterapii. Słyszałam, że faktycznie pewne zapachy w określony sposób działają na ciało, że olejek z lawendy działa uspokajająco itd. Ostatnio jednak spotkałam się gdzieś z wypowiedzią, że aromaterapia jest elementem okultyzmu, New Age i ma swoje źródło w religiach Wschodu – tłumaczy się to jakąś specjalną energią zawartą w danych olejkach. Czy w związku z tym aromaterapia faktycznie jest jakimś zagrożeniem? Czy nie ma żadnych naukowych podstaw wpływu zapachu na człowieka? Czy mogę używać takich kosmetyków dlatego, że wierzę w naukowe wyjaśnienie ich działania (choćby w te uspokajające właściwości niektórych ziół), a nie jakieś obce naszej wierze teorie o tajemniczej energii? Czy też ma to jakieś okultystyczne podłoże i stanowi zagrożenie duchowe?

Agnieszka

 

Wpływ zapachu na człowieka jest bardzo znaczący- jest to bardzo „stary” zmysł, dobrze zbadany przez akademicką naukę, jego mechanizm jest dokładnie znany. W używaniu zapachów dla poprawy samopoczucia czyli dla zdrowia nie ma nic nowego, już przysłowiowi starożytni itd. Można oczywiście dodać otoczkę okultyzmu, używać zapachów jako jednego z kluczy do wchodzenia w różne rodzaje transu, ale na szczęście nie jest to kwestia samego zapachu a tylko jego pokrętnego czasem wykorzystania. Reklama nie musi byś zupełną bujdą – masaż ładnie pachnącym mydłem to rzecz godna polecenia!

Szymon Walewski