Czy modlitwa codzienna musi być odmawiana przez obowiązujące formuły, tzn. Ojcze nasz, Zdrowaś Mario, Wierzę. Dla mnie jest to klepanie pacierza. Jeżeli poddam się rozmyślaniom i modlę się własnymi słowami to czuję o wiele bardziej bliskość Boga. Czy muszę zawsze klepać pacierz?

 

Modlitwa codzienna jest darem od mojego Boga. Jeśli będę rozgraniczał na „klepanie pacierza” i modlenie się własnymi słowami i rozmyślanie, to wpadnę w pułapkę tzw. czucia czy nie czucia bliskości Boga. Muszę sobie zdać sprawę kto nas nauczył modlitwy: „Ojcze nasz” – Pan Jezus, modlitwy „Zdrowaś Mario” – Anioł. „Wierzę w Boga” to Skład Apostolski – wiara apostołów, a to nie byle kto, bo życie oddali za to „Wierzę”.

Wielu młodych ludzi sądzi, że jeśli poczuli odrobinę samodzielności w kontakcie z innymi to i z Bogiem – „swoje” słowa w modlitwie to już jest dla nich „wielkie osiągnięcie”. Dlatego ważne jest w postępie duchowym zdanie sobie sprawy z tego kim ja jestem i Kim jest Bóg. Jeśli będziemy się zachwycać nad „własną twórczością modlitwy” to możemy zbłądzić. Dlatego trzeba nam wiedzieć Kto ułożył te modlitwy pacierzowe i wtedy będzie nam łatwiej zrozumieć, że my jesteśmy na drugim miejscu po Tym, który nas uczył tych „tradycyjnych” modlitw. Ja też gdy byłem młodszy to myślałem że starsi to tylko klepią modlitwy, a ja to dopiero się właściwie modlę i czuję Boga (to jest taka mała pycha). I gdy człowiek trochę pocierpi, lub gdy zgrzeszy to wtedy powoli zaczyna rozróżniać kto Kim jest. Życzę dużo cierpliwości i radzenia się zawsze mądrego przewodnika w swoim środowisku.

ks. Andrzej Molenda