Dlaczego powinienem żałować za swoje grzechy, skoro nie mogę ich nie popełniać? Jestem przecież zdeterminowany moją grzeszną naturą. Mam wolną wolę ale co z tego, skoro jeśli nie zgrzeszę w ten sposób to w inny, jeśli nie teraz to później. Jeśli rzeczywiście za ten stan rzeczy odpowiedzialni są Adam i Ewa, to jest to po ludzku patrząca inaczej nie umiem – niesprawiedliwe. Ale przecież nawet oni – pierwsi ludzie – uznani są jako święci (w wigilię paschalną poszerzona wersja litanii do wszystkich świętych zaczyna się właśnie od nich). Do tego jeszcze „szczęśliwa wina” – trochę się w tym wszystkim gubię.

Tomasz

 

Szczęść Boże Panu, Panie Tomaszu!

Poproszono mnie o to, żebym spróbował odpowiedzieć na pytania, jakie przesłał Pan do Mateusza. Będę się starał zrobić to jak najkrócej:

Dlaczego powinienem żałować za swoje grzechy, skoro nie mogę ich nie popełniać. Jestem przecież zdeterminowany moją grzeszną naturą. Mam wolną wolę ale co z tego, skoro jeśli nie zgrzeszę w ten sposób to w inny, jeśli nie teraz to później.

Zacznijmy od tego, że Pan Bóg, który mnie naprawdę kocha, moje grzechy potępia. Dlatego zresztą moje grzechy potępia, bo mnie kocha i chce mi pomóc się z moich grzechów wyzwolić. Otóż żal za grzechy jest to postawa mniej więcej następująca: „Panie Jezu, daj mi tyle światła i tyle miłości, żebym naprawdę przyłączył się do tego potępienia, jakie masz przeciwko moim grzechom – żebym umiał samego siebie kochać cząstką tej miłości, jaką Ty mnie kochasz”.

A po drugie: Skłonność do grzechu to nie jest zdeterminowanie. Weźmy konkretny przykład: Ktoś ma tak wielką skłonność do nadużywania alkoholu, że już jest alkoholikiem. Nie znaczy to jednak, że jest zdeterminowany do choćby tylko jednego grzechu pijaństwa. Znaczy to tylko, że musi zacząć wreszcie walczyć o siebie; musi uznać swoją słabość i szukać w walce z nią pomocy Boga i bliźnich.

I po trzecie: Apostoł Paweł napisał kiedyś: „Niechże grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele” (Rz 6,12). Owszem, wszyscy jesteśmy grzesznikami. Ale bądźmy takimi grzesznikami, w których króluje łaska uświęcająca. Straszną rzeczą jest dopuścić do tego, że króluje we mnie grzech. Po to właśnie przyszedł do nas Pan Jezus, żeby grzech w nas nie królował, żeby grzech w nas coraz więcej słabł i przegrywał.

Jeśli rzeczywiście za ten stan rzeczy odpowiedzialni są Adam i Ewa, to jest to po ludzku patrząca inaczej nie umiem – niesprawiedliwe. Ale przecież nawet oni – pierwsi ludzie – uznani są jako święci (w wigilię paschalną poszerzona wersja litanii do wszystkich świętych zaczyna się właśnie od nich).

A czy to jest sprawiedliwe, że dziecko, które ma tatę złodzieja i mamę prostytutkę, będzie miało w swoim życiu bardzo kiepski start moralny? Przecież dziecko sobie rodziców nie wybierało! Na to pytanie odpowiedziałbym tak: Oczywiście, że jest to niesprawiedliwe. Nie powinno być tak, że wielki dar Boży, jakim jest nasza zdolność do promieniowania na siebie wzajemnie dobrem i miłością, aż tak bardzo uległ wypaczeniu, że promieniujemy – nawet na nasze rodzone dzieci – naszym grzechem i egoizmem.

Odnosząc to spojrzenie do naszych prarodziców: Ich grzech był niewyobrażalnie wielki. Nie wiemy, na czym on polegał, ale z całą pewnością był to jedyny grzech w całych dziejach ludzkich popełniony przez ludzi bezgrzesznych. My nie mamy możliwości naprawdę zrozumieć, jak wielki był grzech popełniony przez ludzi bezgrzesznych, bo całe nasze doświadczenie na temat grzechu, dotyczy grzechów popełnionych przez ludzi grzesznych. Dlatego właśnie, że grzech pierwszych rodziców był szczególnie wielki, również jego skutki są tak wielkie. Z całą pewnością mogli oni i powinni wybrać wierność Bogu. Skoro zachowali się inaczej, uwielbiajmy Boga za Jego miłosierdzie, że swój pierwotny zamysł miłości wobec ludzi postanowił doprowadzić do końca – że przysłał dla uratowania nas własnego Syna. I z całą pewnością to niepojęte dzieło miłości, jakie się stało na Kalwarii, przewyższa swoją potęgą całą potęgę grzechu Adama i wszystkich grzechów następnych.

Dlaczego w Litanii do Wszystkich Świętych wzywamy naszych prarodziców, żeby się za nas modlili? Proszę zerknąć do Księgi Mądrości 10, 1: Mądrość „ustrzegła Prarodzica świata (...) wyprowadziła go z jego upadku”. Warto ponadto zaglądnąć do czytania brewiarzowego w Wielką Sobotę – jest to starożytna homilia mówiąca o tym, jak to Chrystus Pan zstąpiwszy po swojej śmierci do Otchłani szuka Adama jako swojej zagubionej owieczki.

Do tego jeszcze „szczęśliwa wina” – trochę się w tym wszystkim gubię.

O grzechu pierworodnym możemy powiedzieć, że była to „szczęśliwa wina” dopiero po tym, co z jego powodu zrobił dla nas Chrystus Pan. Przypomina mi się tu słynne zdanie św. Augustyna, że nie dlatego Bóg dopuszcza zło, że nie jest wszechmocny albo że nas nie kocha, ale dlatego, że jest tak dosłownie wszechmocny i tak naprawdę nas kocha, że ma moc – dopuszczając zło ze względu na szacunek dla naszej wolności – wyprowadzić z niego dobro.

Łączę serdeczne Szczęść Boże. Pomódlmy się za siebie wzajemnie.

o. Jacek Salij

PS. Załączam trzy moje listy, w których odpowiadam wprawdzie na zupełnie inne pytania niż te, jakie Pan zadał, ale sądzę, że mogą Panu trochę pomóc w rozjaśnieniu przedstawionych problemów. List pt. „Grzech pierworodny„ (wydrukowany jest w mojej książce „Szukającym drogi„), dwa pozostałe listy wydrukowane są dwukrotnie: pierwszy raz w książce „Poszukiwania w wierze” drugie raz w broszurze „Grzech – łaska. sakrament pokuty”. Książki wydane w Wydawnictwie W drodze.