Mam chłopaka, nie współżyjemy razem, ale zdarza nam się spać razem w jednym łóżku (mieszkam w akademiku). Czy to grzech? Pozdrowienia – Iza

 

Grzech jest wówczas kiedy następuje – wg definicji katechizmowej – świadome i dobrowolne przekroczenie przykazań Bożych lub kościelnych w rzeczy wielkiej (grzech ciężki) czy małej (grzech lekki).

Gdy idzie teraz o Twoje pytanie, to wybacz, ale trochę jestem nim zdziwiony, bo:

  1. wystawianie się na pokusę grzechu – już jest grzechem!
  2. inni patrząc na Was i tak Wam nie uwierzą, że jesteście „grzeczni” – grzech zgorszenia!
  3. trudno mi uwierzyć, że jeśli jesteś w jednym łóżku z kimś kto nie jest Ci obojętny uczuciowo, nie przyjdzie ten moment, że nie będziecie już tylko ze sobą „spać” – (krew nie woda)!
  4. to, że inni tak robią, nie jest żadnym argumentem – my jako uczniowie Chrystusa mamy być „solą dla ziemi i światłem dla świata”, a zatem chronić ten świat przed zgorszeniem – a niestety tak u Ciebie nie jest!
  5. VI przykazanie obejmuje wszystko co jest wykroczeniem przeciwko czystości, a nie tylko samo współżycie przed czy poza małżeństwem!

Dobra rada: jeśli masz swój pokój, to wracaj do niego na noc, jeśli nie – znajdź dobrą koleżankę i z nią zamieszkaj i nie bądź „postępową” tam, gdzie właśnie trzeba być „staroświeckim” – jak mówi świat!

ks. Paweł Gronowski

 

LISTY

Szczęść Boże,

Właśnie przeczytałem odpowiedź księdza na temat spania w jednym łóżku. Rada – spać u koleżanki. Ale czy to też nie może wywołać zgorszenia – podejrzenia o inną orientację seksualną? Czy czasami nie jesteśmy zbyt często bardziej papiescy niż Papież?

Pozdrawiam, Marian

 

„Wystawianie się na pokusę grzechu – już jest grzechem!” „Grzech jest wówczas kiedy następuje – wg definicji katechizmowej – świadome i dobrowolne przekroczenie przykazań Bożych lub kościelnych.” – Fałsz! Jedno nie równa się drugiemu. Czy wystawianie się na pokuse grzechu jest przekroczeniem przykazań? Czy jazda samochodem z prędkością 58 km/h przy ograniczeniu prędkości do 60km/h jest złamaniem przepisów drogowych? Przecież wystawiamy się na pokusę pojechania szybciej.

„Inni patrząc na Was i tak Wam nie uwierzą, że jesteście grzeczni – grzech zgorszenia!” – Ich problem (tych innych), nie oni będą oceniać tylko Bóg – to on wie co tam dzieje i ludzie nie mogą oceniać. Człowiek jest niewinny dopóki nie udowodni się mu winy.

„Trudno mi uwierzyć, że jeśli jesteś w jednym łóżku z kimś kto nie jest Ci obojętny uczuciowo, nie przyjdzie ten moment, że nie będziecie już tylko ze sobą spać!” – Człowieku malej wiary, może powinieneś się pomodlić o dar wiary w człowieka? W końcu Chrystus był człowiekiem a mimo to oddal życie za nas. Jeśli nie potrafimy tego wykorzystać, może nie było warto?

„To, że inni tak robią, nie jest żadnym argumentem – my jako uczniowie Chrystusa mamy być ‘solą dla ziemi i światłem dla świata’, a zatem chronić ten świat przed zgorszeniem – a niestety tak u Ciebie nie jest” – Ależ nie ma czym się gorszyć: dwoje bliskich sobie ludzi śpi w jednym łóżku, trochę ciepła i bliskości nikomu nie szkodzi a daje szczęście. A jeśli ktoś się tym gorszy to jego grzech. A jeśli rozpowiada plotki o tym, co Oni tam robią to grzeszy przeciwko dziewiątemu przykazaniu.

Janusz

PS. Drogi księże. Czyż ksiądz będąc w łóżku z kobietą (nie ważne jak i dlaczego) nie powstrzymałby się ksiądz? Ja wierzę, że tak, dlaczego ksiądz nie wierzy, że ona też? Ja w nią wierzę, Bóg tez... Po to dał jej wolną wolę by decydowała sama. Skoro człowiek miałby za każdym razem czynić źle, to może dla własnego jego dobra należy go ubezwłasnowolnić?

 

Pomimo iż jestem katolikiem nie zgodzę się z księdzem w sprawie poruszonej przez Izę. Myślę, że ksiądz pominął tutaj istotę sprawy. Bliskość ukochanej osoby jest w związku uczuciowym bardzo ważnym elementem. Dlaczego spanie razem rozpatrujemy jako zgorszenie i wystawianie się na pokusę? Czy przebywanie razem blisko siebie, leżenie w tym samym łóżku czy przytulanie, obejmowanie ukochanej osoby można rozpatrywać w kategorii grzechu? Jeśli Iza i jej chłopak nie mieli zamiaru współżyć ze sobą (rozumiem także przez to że świadomie odrzucili pokusy, które naturalnie mogą się pojawić w takiej sytuacji) nie widzę podstaw do tego aby mówić o tym że ich zachowanie jest grzeszne. Takie bardziej intymne kontakty zbliżają ludzi do siebie, ale jest to naturalnym elementem ich rodzącej się miłości. Z czasem w ich związku pojawią się silne pragnienia. Na początku bliskości, potem pożądania, na końcu chęci oddania się całym sobą drugiej osobie. Jest to naturalna kolej rzeczy, która prowadzi do małżeństwa i życia w harmonii.

Ponadto myślę, że ksiądz posunął się za daleko w ocenie pogwałcenia czystości w kontaktach uczuciowych. Uważam, że dużo zależy od intencji i od tego jak potrafimy kontrolować pojawiające się w nas pożądanie. Moim zdaniem twierdzeniem że Iza powinna spać z koleżanką niczego nie załatwia i spłyca cały problem. Poczucie winy jakie może rozstać rozbudzone w takiej osobie jak Iza może negatywnie odbić się na jej związku i nie wnosi nic dobrego.

Proszę o bardziej rzeczową argumentację twierdzenia o rzekomym grzesznym postępowaniu Izy, a na zakończenie chciałem podzielić się pewnym cytatem, który jest moim komentarzem do listu Izy: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę” (1Kor 6,12)

Ponieważ wolałbym pozostać anonimowy podaje jedynie swój pseudonim – Belle Ami.

 

Muszę przyznać, że mnie trochę zszokowała odpowiedź na pytanie Izy... Dlaczego? Bo według niej to żyję w grzechu od... no nie wiem, po prostu od jakiegoś czasu. Jestem osobą wierzącą. Moja wiara daleka jest od doskonałej, ale żyję, a przynajmniej staram się żyć jak najbliżej Jezusa. Bóg jest dla mnie najważniejszy. Ze swoim chłopakiem jestem prawie dwa lata. Teraz to już mój narzeczony. Miałam wiele wątpliwości co do tego co nam wolno, a czego powinniśmy sobie odmówić.

Rozmawiałam na ten temat z wieloma księżmi. Co z tych rozmów wyniosłam? Że najlepszym drogowskazem w tych sprawach jest sumienie. Moje i mojego chłopaka. Że trzeba do tych spraw podchodzić spokojnie. I że najważniejsza ma być miłość i ta druga osoba. Często zdarza się nam spać w jednym łóżku. I przyznam szczerze, że wśród moich wielu naprawdę różnych wątpliwości, nie przyszło mi do głowy, że sam taki fakt może być grzechem, bo:

1. wystawianie się na pokusę grzechu.... pisze ksiądz, żeby wracać do swojego pokoju na noc... ale przychodzi mi do głowy pytanie, czy zanim wrócę, nie istnieje niebezpieczeństwo tejże pokusy... Nie wiem, może jestem naiwna, ale... gdy dwie osoby nie chcą zgrzeszyć, to to jest mocne. Mnie przez ten czas nie zawiodło;

2. inni nie uwierzą, że jesteśmy „grzeczni”... np. moi rodzice wiedzą, że śpimy razem. Ufają mi w 100%. Nie tylko oni... Dziwne, jak kiedyś stwierdziliśmy wśród znajomych, że musimy wziąć ślub, bo jestem w ciąży... nikt! nam nie uwierzył;

3. czy samo spanie obok siebie jest wykroczeniem przeciwko czystości? Czy w takim razie pocałunek też nim jest?

Nie wiem, to są takie moje gorące myśli, jakie mi przyszły po przeczytaniu tego listu. Na pewno skłonił mnie on do refleksji. Pewnie pokażę go jutro mojej połówce. Ale chyba pozostanę przy tym że moje sumienie podpowiada mi najlepiej co jest złe, a co dobre.

Gorąco pozdrawiam!!!!

Matylda

P.S. A swoją drogą często zadawałam sobie pytanie, dlaczego w tego typu tematach każdy ksiądz mówi co innego. Tak naprawdę to wszyscy zgadzają się tylko co do jednego – że współżycie przed ślubem jest grzechem?

 

Witam

Ja nie jestem zdziwiony pytaniem Izy. Dekalog i inne teksty Pisma Św. nie udzielają bezpośrednich odpowiedzi na szereg problemów nurtujących ludzi o wrażliwych sumieniach. Zdziwiony jestem natomiast reakcją księdza Pawła na to pytanie, a większość z odpowiedzi udzielonych Izie uważam za nieprzekonywujące. Postaram się odnieść do każdej z nich.

1. W naszym doczesnym życiu ciągle jesteśmy wystawiani na różnego rodzaju pokusy i często w stwarzaniu tych pokus mamy własny udział. Decydując się na posiadanie komputera wystawiamy się na pokusę nabycia pirackich, ale tańszych, programów komputerowych (grzech przeciw VII przykazaniu). Instalując Internet wystawiamy się na pokusę oglądania stron pornograficznych (grzech przeciw VI przykazaniu ). Uzupełniając zapasy wina w barku wystawiamy się na pokusę pijaństwa, a gromadząc zapas żywności w lodówce na pokusę obżarstwa. Przykłady takie można mnożyć. Wracając do problemu Izy, za wystawianie się na pokusę grzechu można również uznać każde wspólne spędzanie czasu bez towarzystwa innych osób. Idąc tropem ks. Pawła, kontakty Izy z jej chłopakiem powinny ograniczyć się do wymiany korespondencji i ewentualnie spotkań w towarzystwie osób trzecich, chociaż nie jestem pewien czy to by całkowicie wyeliminowało narażanie się na pokusy, bo zgrzeszyć można również w myślach.

Osobiście uważam, że jeżeli ich intencje niepodejmowania współżycia są szczere to nawet śpiąc koło siebie nie popełniają grzechu. Co więcej, uważam że sytuacje takie, mogą im przynieść szereg istotnych informacji o nich samych, np. o tym że w ich związku nie chodzi wyłącznie o seks, że potrafią panować nad pokusami. Moim zdaniem większe zasługi przed Panem Bogiem ma ten kto nie popełnia grzechu odrzucając pokusę, niż ten który pokusy nie ma.

2. Drugi argument ks. Pawła uważam za całkowicie nietrafny. Zgorszenie może mieć miejsce tylko wtedy, kiedy faktycznie popełnione zostało zło, a jego skutkiem może być zły przykład dla innych. W swoim postępowaniu powinniśmy przede wszystkim kierować się tym jak nasze uczynki zostaną ocenione przez Pana Boga, bo tylko On jest zawsze obok nas i zna wszystkie okoliczności jakie tym uczynkom towarzyszą. Ludzie wydają o nas opinie, bardzo często mało o nas wiedząc, kierując się ogólnymi poglądami, które dla poszczególnych osób mogą być krzywdzące. W podobnej sytuacji jak Iza byłem kiedyś i ja. Moja dziewczyna, a obecnie żona, wykupiła udział w wycieczce autokarowej na Mazury. Po przyjeździe na miejsce załatwiane były przydziały 2-osobowych domków kempingowych. Ponieważ nie znaliśmy nikogo z uczestników wycieczki, postanowiliśmy spędzić noc razem nikogo w jednym domku. Zachowywaliśmy się jak to określa ksiądz „grzecznie” i naprawdę nie interesowało nas, co inni uczestnicy wycieczki sobie o nas myśleli. Po tym wspólnym wyjeździe były oświadczyny, po 6-u miesiącach ślub, a dopiero po nim współżycie. W sytuacji o której mówi ks. Paweł to ci Inni, nie dając wiary i wygłaszając nieprawdziwe opinie, mogą być powodem zgorszenia, ponieważ grzeszą przeciw VIII przykazaniu.

3. Współżycie można podjąć nie tylko w łóżku ale również w wielu innych miejscach i okolicznościach. To czy współżycie zostanie podjęte, czy nie, zależy przede wszystkim od przekonań samych zainteresowanych. Jeżeli są przekonani, że podjęcie współżycia może być tylko po ślubie, i o przekonaniach swoich wzajemnie się poinformują, to sądzę, że mają duże szanse wytrwania w tym postanowieniu, niezależnie od zaistniałych sytuacji. Gdyby tak nie było, to sakrament małżeństwa przyjmowali by praktycznie tylko ludzie mający już pozą sobą doświadczenia związane ze współżyciem seksualnym, bo sytuacji sprzyjających temu jest w okresie poprzedzającym zawarcie małżeństwa wiele.

4. Odpowiedź tą można potraktować jako kontrargument do p.2. Oczywiście, że nie powinniśmy się kierować tym co robi większość, jeżeli robi to niewłaściwie. Ale właśnie opinie innych o nas opierają się często na tym co robi większość. Ponieważ większość młodych współżyje przed ślubem, inni nie dają wiary tym co zachowują wstrzemięźliwość, co ksiądz Paweł wykorzystuje jako argument o zgorszeniu.

5. VI przykazanie wyraźnie zabrania tylko współżycia z cudzym mężem lub żoną. Dlatego niektóre zasady etyki katolickiej dotyczące problematyki seksualnej mają z tym przykazaniem bardzo luźny związek albo nie mają go wcale i opierają się na interpretacji innych, często niejednoznacznych tekstów biblijnych. Efektem tego jest pewne zagubienie wielu osób w tej dziedzinie, o czym między innymi świadczą pytania pojawiające się choćby w Pytaniach o wiarę, a także zróżnicowane odpowiedzi udzielane na te pytania. W tym kontekście odpowiedź ks. Pawła, że VI przykazanie obejmuje wszystko co jest wykroczeniem przeciwko czystości nie zawiera w zasadzie żadnych konkretnych informacji dla Izy.

Z końcową radą księdza w zasadzie mogę się zgodzić. Spanie z chłopakiem w jednym łóżku uważam za usprawiedliwione w sytuacji kiedy nie ma innych możliwości. Natomiast jeżeli po wspólnym spędzeniu czasu, możliwy jest w miarę szybki i bezpieczny powrót do siebie, to jest w sumie może nie grzeszne, ale zupełnie niepotrzebne.

Pozdrawiam – Marek

 

Witam,

ten temat był już poruszany, ale w kontekście par „będących ze sobą”. Wśród wypowiedzi na ten temat znalazło się m.in. zdanie: „Teoretycznie sam fakt wspólnego zamieszkiwania nie jest grzechem, dużo zależy od tego, jak w praktyce takie wspólne życie miałoby wyglądać”.

W moim przypadku było tak: kolega z pracy, mój najlepszy kumpel, ale nie chłopak, zmieniał mieszkanie. Zrezygnował już z jednego, natomiast to, do którego miał się wprowadzić, było jeszcze w remoncie. Poprosił mnie, żebym pozwoliła mu mieszkać u siebie przez ten czas (przy podziale opłat za mieszkanie). Nie widziałam w samym mieszkaniu żadnego problemu, do momentu, kiedy spowiednik odmówił mi rozgrzeszenia (kolega miał się wyprowadzić dopiero za kilka dni), ponieważ: a) trwale narażamy się na pokusę, b) siejemy zgorszenie. Podkreślił przy tym, że nie ma znaczenia, jakie więzy nas łączą i jak wygląda to wspólne mieszkanie, sam fakt pozostawania pod jednym dachem uniemożliwia otrzymanie rozgrzeszenia.

Było to dla mnie dużym szokiem, więc właściwie już nie wiem, czego się trzymać. Do tej pory byłam przekonana, że jedynie życie „jak mąż i żona” bez ślubu uniemożliwia rozgrzeszenie. Nie uważam, że sam fakt przebywania pod jednym dachem spowoduje, że nagle się rzucimy na siebie jak zwierzątka.

A co do zgorszenia, nie rozumiem, jak mogę być odpowiedzialna za to, że inni potraktują moje rzekome złe postępowanie jak usprawiedliwienie dla swojego własnego złego postępowania. Przecież ludzie, jeśli chcą, to wszystko odczytają w sposób jak najmniej przychylny osobom zainteresowanym?

W każdym razie proszę o wyraźną odpowiedź, ponieważ wokół tego problemu narosło chyba sporo wątpliwości. Co w takim razie z jednorazowymi noclegami, np. kiedy jedziemy wcześnie rano w góry i musiałabym o świcie jeszcze jechać po kolegę do innej miejscowości?

Pozdrawiam serdecznie i szczęść Boże,

Lucyna

 

 

 

Zaciekawiła mnie sprawa Izy, bo w swoim czasie miałam podobny problem. Wyobrażałam sobie, że jakiekolwiek życie erotyczne będę miała po ślubie. Jestem z kimś od niedawna, ale moje wyobrażenia bardzo się zmieniły przez ten czas. Dość często zdarza nam się spać razem w jednym łóżku i nie uważam tego za grzech, choć na początku broniłam się przed takimi sytuacjami, przed śmielszymi pieszczotami. Przez pewien czas miałam ogromny dylemat, bo krew się burzyła, a z drugiej strony wizja grzechu...

Reakcja ks. Pawła na list Izy jest potwierdzeniem słów mojej koleżanki: „Księża przez to, że całe życie spędzają w celibacie i nie posiadają własnej rodziny są zupełnie pozbawieni pierwiastka ludzkiego, nie rozumieją po prostu zwyczajnych, ludzkich spraw”. A dla mnie jest naturalną rzeczą, że kiedy kocham, chce być jak najbliżej tej osoby, uwielbiam zasypiać w jego ramionach i uwielbiam jego pieszczoty.

Pozbyłam się głupich dylematów i zdałam się na własne sumienie. Mam dzięki temu szczęśliwe życie erotyczne i nie widzę w tym żadnego grzechu, że lubię okazywać w ten sposób MIŁOŚĆ. Właściwie jedyną rzeczą jaka powstrzymuje mnie od współżycia z moim chłopakiem jest wizja ciąży, wcale nie popełnienie grzechu. Sex – szeroko pojęty – jest czymś co naturalnie wypływa z miłości dwojga ludzi. Grzechem jest moim zdaniem, sypiać z byle kim i byle gdzie. Ale jeśli sex, pieszczoty rodzą się z miłości, z potrzeby okazania czułości drugiej osoby, nie widzę w tym nic złego. Jest to jakby część naszej miłości do siebie, stwierdzić więc, że jest to grzechem, to jak stwierdzić, że Miłość też nim jest.

Poza tym uważam, że Kościół podchodzi do sexu bardzo powierzchownie. Nie rozumie chyba, że jest to naturalny, kolejny etap w „byciu” z innym człowiekiem, a to że rodzi się między ludźmi bliskość fizyczna, pogłębia szalenie bliskość duchową, słowami mojej drugiej koleżanki: „Jeśli nie wstydzę się pokazać przed nim zupełnie nago, to mogę odsłonić przed nim całą moją duszę”.

N.

P.S. Przepraszam, ale ze względu na rewolucyjność moich poglądów wolę nie ujawniać mojego pełnego imienia i nazwiska :)