Czy istnieje możliwość zawarcia małżeństwa w Kościele katolickim bez przyrzeczenia o wychowywaniu dzieci po katolicku?

 

Nie można na takie pytanie odpowiedzieć tak lub nie. Zasada ogólna mówi, że małżonek katolicki nie może bezpośrednio narażać się na niebezpieczeństwo utraty wiary i nie może zaniedbywać katolickiego wychowania swojego potomstwa, czyli ma zrobić to co jest możliwe. Zezwala się zaś na małżeństwo mieszane jeśli jest gwarancja, że nie zagraża stronie katolickiej duchowe niebezpieczeństwo utraty wiary. Poprzedni kodeks prawa kanonicznego wymagał, aby małżonek niekatolicki gwarantował chrzest i wychowanie katolickie dzieci. Kodeks z 1983 r. akcentuje konieczność zwrócenia uwagi, by strona niekatolicka szanowała obowiązki sumienia strony katolickiej. Stąd mówi się o przyjęciu do wiadomości przyrzeczeń strony katolickiej przez stronę niekatolicką. Tak zwane rękojmie nie są wymagane do ważności udzielanego pozwolenia na zawarcie małżeństwa mieszanego, ale zawsze potrzebna jest słuszna przyczyna, o czym (czy ona istnieje) decyduje biskup.

Ważny w kontekście tego problemu jest punkt 78. adhortacji apostolskiej Familiaris Consortio Jana Pawła II: „Jest rzeczą ważniejszą, by wsparta przez wspólnotę strona katolicka była umacniana w wierze i pozytywnie wspomagana w praktykowaniu wiary, tak, aby mogła stać się w łonie rodziny prawdziwym, wiarygodnym świadkiem poprzez przykład życia i okazywaną współmałżonkowi i dzieciom miłość”.

I to jest problem – przynależność do wspólnoty kościelnej, która byłaby pomocą najpierw w odkryciu skarbu wiary, a później w cieszeniu się nim. W tej sytuacji człowiek odkrywa właściwą hierarchię wartości, poświęca pewną rzeczywistość życia dla innych. Nawiasem mówiąc – według mnie – taka żywa przynależność do wspólnoty kościelnej pomaga każdemu, nie tylko mieszanemu małżeństwu, i jest godna polecenia nie zależnie od stażu małżeńskiego, gdyż jest wiele świadectw, że ratuje w chwilach kryzysu, a codzienności nadaje ciągle nowej świeżości.

ks. Andrzej Maćkowski