Chciałam zadać pytanie – dlaczego Chrystus musiał umrzeć na krzyżu? Czy Jego ofiara nie mogła być mniejsza?

Iza

 

Podstawowy problem wiążący się z odpowiedzią na to pytanie wiąże się z tym czy rzeczywiście Jezus musiał umrzeć, a potem dopiero, czy musiał umrzeć na krzyżu. Odpowiadając na pierwszą część tak postawionego problemu należy stwierdzić, iż Jezus Chrystusa będąc Bogiem nie musiał umrzeć, gdyż On jest Panem i dawcą życia. Śmierć którą poniósł przyjął całkowicie świadomie i dobrowolnie jako wyraz posłuszeństwa wobec woli Ojca. To właśnie różni całkowicie Jego życie i Jego śmierć od tego co przeżywa człowiek.

Nasza śmierć jest przede wszystkim niechciana i – co przeraża niejednego – nieuchronna, bo dotykająca każdego człowieka. Jezus przyjmuje ludzką naturę chce tym samym pokazać i powiedzieć jak bardzo Bóg nas kocha, skoro za nasze nieposłuszeństwo nie skazuje nas na wieczne oddalenie od Niego, nie posyła swego Syna, aby świat potępił, ale po to, aby świat został przez Niego zbawiony. Jakże więc bliski jest dla niego każdy człowiek – nawet taki, który w świetle naszej opinii zasługuje na odrzucenie i pogardę – skoro przyjmując do końca ludzką naturę, pozwala by nie rozpoznawano w Nim Boga, a nawet utożsamiano go tylko z człowiekiem, każdym człowiekiem.

Pierwszy człowiek – Adam – zwiedziony podstępem szatana, chciał zbudować sobie świat bez Boga – stąd jego nieposłuszeństwo, które objawiło się w pierwszym grzechu. Stał się dla siebie panem, bogiem, wyrocznią prawdy. Szybko jednak odkrył gorzki smak swojej decyzji. Nowy Adam – Jezus Chrystus, swe człowieczeństwo, swoje życie do końca pragnie przeżyć w zgodzie z wolą Ojca. Oddaje to życie nie zatrzymując dal siebie niczego. Oddaje je w całości aż po śmierć, której przecież, tak samo jak każdy z nas, także się lękał. Najważniejszym dla Niego było pełnienie do końca woli Ojca. Całkowicie posłuszny oddał życie Ojcu, by od Ojca znów je na nowo otrzymać. Oddał życie, by do takiego życia, które nie boi się złożyć do końca swych losów w ręce Boga – życia dziecka Bożego na wzór Syna Człowieczego – zaprosić i uzdolnić wszystkich, którzy nie lękają się pójść za Nim. Do końca pełni wolę Ojca, nie wzbraniając przed śmiercią.

Dlaczego umarł na krzyżu? Śmierć krzyżowa należała do najbardziej poniżających i okrutnych wyroków sposobów odebrania komuś życia. Wiązano okrutnych tym także przekleństwo spadające na skazańca. Ojcowie Kościoła, ale także inni pisarze chrześcijańscy dopatrują się tu analogii pomiędzy drzewem chrześcijańscy raju, gdzie objawiło się ludzkie nieposłuszeństwo, a drzewem krzyża, na którym Zbawiciel świata, do końca wypowiedział Ojcu swoje „bądź wola Twoja”. I jak na drzewie rajskim śmierć wzięła początek, tak na drzewie krzyża zrodziło się nowe życie. Piękne są te porównania.

Myślę, że warto dorzucić do tego i tę jeszcze myśl; Chrystus Pan nie wahał się przyjąć na siebie tak okrutnej i poniżającej śmierci (bądź co bądź śmierci niewolnika), chcąc tym samym pokazać światu jak wielka jest miłość Boga, skoro On ogołacając się ze swego bóstwa, pragnie dzielić do końca los człowieka, nawet tego odrzuconego i skazanego przez społeczeństwo. Tak właśnie Bóg umiłował świat – „szaleńczą” miłością. Będąc Bogiem z pewnością mógł nas zbawić w inny sposób. Wybrał jednak tę drogę, przez którą najpełniej podzielił nasz los, najpełniej przybliżył się do nas stając się jednym z nas i swoim ziemskim życiem, a także śmiercią, wyśpiewał najwspanialszy hymn o miłości Boga do człowieka, która nie wzbrania się nawet przed tak haniebną i okrutną śmiercią.

Nie chcę już więcej przedłużać tej odpowiedzi, która i tak wydaje się mi już nieco przydługa, a dla niejednego może nużąca. Zainteresowanych tą problematyką odsyłam przede wszystkim do lektury Ewangelii wg świętego Jana, Listu do Filipian i Listu do Hebrajczyków.

Ks. Krzysztof Panasiuk