www.mateusz.pl/mt/tm

KS. TADEUSZ MARCINKOWSKI

Robotnik miłosierdzia – świętość na co dzień

Błogosławiony Alberto Marvelli (1918-1946)

 

Alberto Marvelli żył zaledwie 28 lat. Dnia 5 października 2006 r. minęła 60 rocznica jego nagłej i „przedwczesnej” śmierci. Kiedy umierał, diakon Karol Wojtyła przygotowywał się do święceń kapłańskich, które przyjął w uroczystość Wszystkich Świętych 1946 r. Po 58 latach „spotkali się” w czasie Mszy św., podczas której Albert został beatyfikowany przez Jana Pawła II.

Wielu świętych i błogosławionych, wyniesionych do chwały ołtarzy przez Ojca Świętego Jana Pawła II 1 to ludzie świeccy, którzy zrealizowali osobiste powołanie w duchu radykalnej wierności ideałom życia chrześcijańskiego. Życie, działalność i duchowość wielu z nich związane były z doświadczeniem tajemnicy miłosierdzia. Jedną z tych osób był Włoch Alberto Marvelli, nazwany przez swoich biografów „robotnikiem miłosierdzia” ze względu na jego społeczne zaangażowanie i miłosierną służbę względem ludzi cierpiących i ubogich.

Jan Paweł II beatyfikował Alberta Marvelliego pod koniec swojego pontyfikatu, dnia 5 września 2004 r., w czasie Mszy św. celebrowanej na terenie sanktuarium maryjnego w Loreto. W czasie tej uroczystości zostali beatyfikowani również, Włoszka Giuseppina Suriano (1915-1950) i hiszpański ksiądz Pedro Tarrés y Claret (1905-1950). Ojciec Święty w wygłoszonej homilii zwrócił uwagę na głęboką harmonię duchowości i czynu, która objawiła się w życiu błogosławionego Alberta: „Dla Alberta Marvelliego, młodzieńca silnego i wolnego, wielkodusznego syna Akcji Katolickiej i Kościoła w Rimini, całe jego krótkie, trwające zaledwie dwadzieścia osiem lat życie było darem miłości ofiarowanym Jezusowi dla dobra braci. Jezus objął mnie swoją łaską, pisał w swoim „Dzienniku”, widzę już tylko Jego, myślę jedynie o Nim. Albert uczynił codzienną Eucharystię centrum swojego życia. Z modlitwy czerpał natchnienie także do realizacji działalności politycznej, przekonany o tym, że w historii trzeba żyć w pełni jako dzieci Boże, aby przemienić ją w historię zbawienia. W trudnym okresie drugiej wojny światowej, która niosła śmierć, potęgując przemoc i okrutne cierpienia, błogosławiony Albert dbał o głębokie życie duchowe, z którego rodziła się miłość do Jezusa, prowadząca do tego, że nieustannie zapominał o sobie, biorąc na swe barki krzyż ubogich” 2.

Rozwijając myśl Jana Pawła II można przedstawić osobę błogosławionego Alberta Marvelliego w formie literackiego tryptyku, ukazującego jego biografię, duchowość i działalność, trzy fundamentalne aspekty życia chrześcijańskiego, które poddane prawom historii, natury i łaski wzajemnie się przenikały, nieustannie oddziaływując na siebie. Trudno byłoby zrozumieć duchowość i działalność Alberta Marvelliego bez znajomości historii jego życia, na tle, której, pod wpływem wielu zmieniających się okoliczności, wydarzeń i związanych z nimi egzystencjalnych wyzwań, kształtowały się jego relacje z Bogiem i z bliźnim.

Życie

Albert Marvelli urodził się 21 marca 1918 r. w miejscowości Ferrara, położonej w północnych Włoszech, w regionie Emilia-Romania, w której również przyszedł na świat sławny renesansowy kaznodzieja z zakonu dominikanów Girolamo Savonarola (1452-1498). Od najmłodszych lat Albert był wychowywany razem ze swoim rodzeństwem, Adolfem, Karolem, Rafałem, Jerzym i Gertrudą, w atmosferze wiary rzymsko-katolickiej. Głęboka pobożność jego rodziców Adolfa i Marii przejawiała się w codziennej modlitwie, w życiu sakramentalnym, w działalności charytatywnej, katechetycznej i społecznej. Rodzina Marvellich mieszkając w Rimini, do którego przeprowadziła się w 1930 r., w pobliżu ubogiej dzielnicy robotników i rybaków, uczyniła ze swego domu centrum pomocy ubogim i cierpiącym. Albert był zafascynowany postawą swoich rodziców. Świadczą o tym słowa z jego osobistego „Dziennika”: “Nigdy nie zapomnę przykładnego jego życia, przeżytego pogodnie i świątobliwie, również w chwilach bolesnych i większego niepokoju. Był chrześcijaninem w pełnym tego słowa znaczeniu, bez kompromisów, bez względów ludzkich, bez ostentacji” 3. „Matka, na podobieństwo Chrystusa, jest wszystkim dla wszystkich, względem członków rodziny, obcych i ubogich. Nikt, kto pukał do naszych drzwi nie został odesłany z pustymi rękami. Również, kiedy nie może i oszczędza, zawsze coś znajdzie dla ubogich. Czasami, przekonując się osobiście o prawdziwej inwazji ubogich z wieloma potrzebami, nie wie, co ma czynić, ale nie chce ich odesłać, pozbawionych ani pomocy materialnej, ani przede wszystkim duchowej” 4.

W wieku dwunastu lat Albert zapisał się do koła „Don Bosco” Akcji Katolickiej, które prowadziło swoją działalność pod patronatem salezjańskiego oratorium, należącego do parafii Maryi Wspomożycielki w Rimini. Z Akcją Katolicką był związany, aż do swojej śmierci, pracując m.in. w sekretariacie diecezjalnym, jako wiceprzewodniczący diecezjalny i delegat regionalny. Formacja, którą otrzymał w tym stowarzyszeniu miała szczególny wpływ na jego duchowość i zaangażowanie społeczne.

Młodzieńcza wiara Alberta, pielęgnowana przez rodziców, dojrzewała coraz bardziej stając się ostatecznie jego osobistym aktem całkowitego zawierzenia Bogu w radykalnym pragnieniu świętości, które wyjawia na kartach „Dziennika”: „Wyznaczyłem sobie cel, żeby osiągnąć go, za wszelka cenę, z pomocą Boga. Cel wzniosły, wspaniały, cenny, upragniony od dawna, ale, aż dotąd nigdy nie osiągnięty. Być świętym, apostołem, pracowitym, czystym, mocnym. Nie być leniwym ani przez chwilę. Może to jest zarozumiałość? Może wierzę, że jestem tak mocny, by to mi się powiodło? Och, Panie, wiesz o tym, że nic z siebie nie mogę. Jestem najnędzniejszym na tej ziemi. Ufam całkowicie w twoją pomoc i z mej strony będę próbował ofiarować możliwie większe zaangażowanie. Chcę osiągnąć ten cel, nie żeby być lepszym od innych, nie żeby patrzeć z pogardą na grzeszników, ale tylko dla twojej większej chwały, by być pokornym sługą dusz, by doprowadzić je do Ciebie, by być jak Św. Franciszek, uwielbiać Boga i czynić trochę dobra z pomocą niebiańskiej, tak bardzo dobrej, Dziewicy Maryi. (...) Mój program streszcza się w jednym słowie: święty” 5.

Nagła śmierć ojca w 1933 r. zweryfikowała wiarę piętnastoletniego Alberta, jednocześnie pogłębiła w nim osobową dojrzałość. Starał się zastąpić zmarłego ojca, otaczając opieką owdowiałą matkę i osierocone młodsze rodzeństwo.

W roku szkolnym 1933-1934 rozpoczął naukę w liceum klasycznym w Rimini. Uczył się bardzo dobrze, poważnie i odpowiedzialnie wypełniając szkolne obowiązki. Wśród rówieśników i kolegów, jednym z nich był znany włoski reżyser Federico Fellini (1920-1993), wyróżniał się pobożnością, umiłowaniem cnót miłosierdzia, czystości, sprawiedliwości i przyjaźni, osobowością stateczną, zdecydowaną i wielkoduszną. Dla wielu z nich był niekwestionowanym autorytetem.

Z wielką pasją uprawiał różne dyscypliny sportu m.in. tenis, siatkówkę, lekkoatletykę, piłkę nożną, pływanie, górskie wyprawy. Uważał, że sport jako jedna z form ascezy fizycznej i duchowej sprzyja przezwyciężeniu lenistwa oraz wysubtelnia pewne cechy charakteru. Szczególnym jego „rekwizytem” sportowym i „narzędziem” działalności był rower. Pokonywał nim dalekie odległości, jeżdżąc m.in. do Bolonii, Arezzo, Florencji. Nie rozstawał się z nim, aż do dnia, w którym jadąc wieczorem na spotkanie wyborcze został śmiertelnie potrącony przez wojskową ciężarówkę.

W 1936 r. Albert rozpoczął studia na Wydziale Inżynierii Mechanicznej Uniwersytetu Bolońskiego. Należąc do Włoskiej Federacji Studentów Katolickich (F.U.C.I.), m.in. razem z Aldo Moro (1916-1978) (późniejszym liderem partii chadeckiej i wielokrotnym premierem Włoch, zabitym w 1978 r. przez ekstremistyczno-lewacką organizację terrorystyczną „Czerwone Brygady”), doskonalił swoją formację intelektualną, kulturalną i duchową, inspirując się m.in. nauczaniem francuskiego filozofa Jacquesa Maritaina (1882-1973).

W czasie wakacji uniwersyteckich, ze względu na niedostateczne warunki ekonomiczne swojej rodziny, pracował w zakładach przemysłowych. Dnia 30 czerwca 1941 r. otrzymał dyplom ukończenia studiów wyższych. W tym czasie jego bracia walczyli na wojennym froncie. Po studiach, również Albert rozpoczął służbę wojskową w Trieście. Dnia 3 grudnia 1941 r. opuścił koszary zgodnie z zarządzeniem ministra obrony, które zezwalało na pobór do wojska nie więcej niż trzech braci. Mimo to, w 1943 r. został ponownie wezwany do służby w koszarach w Treviso.

W czasie okupacji niemieckiej Włoch w 1943 r., Rimini zostało prawie całkowicie zniszczone bombardowaniami angielskiego lotnictwa. W tym czasie rodzina Marvellich zamieszkała w miejscowości Vergiano, położonej niedaleko Rimini. Albert, potępiając wojnę od samego jej początku, przez prawie dziesięć miesięcy od listopada 1943 r. do września 1944 r. heroicznie pomagał rannym, chorym, głodnym i ewakuującym się mieszkańcom Rimini.

Na początku 1944 r. obawiając się deportacji do Niemiec, rozpoczął pracę w paramilitarnej niemieckiej organizacji „Todt”. Nie zamierzał kolaborować z okupantem, ale za wszelką cenę pomagać swoim rodakom. Udało mu się w tamtym dramatycznym czasie ocalić wielu Włochów od zagłady w obozach koncentracyjnych i od deportacji do Niemiec.

W tym samym roku zapisał się do Stowarzyszenia Robotniczego, założonego w Rzymie 3 września 1942 r. przez profesora Ludwika Geddę (1902-2000), prezydenta włoskiej Akcji Katolickiej, które w swoim statucie wyznaczyło trzy nadrzędne zadania: pobożność pasyjna skoncentrowana na tajemnicy agonii Chrystusa w Getsemani, powołanie świeckich do apostolatu zgodnie z potrzebami Kościoła oraz wspólna realizacja indywidualnych inicjatyw, celem, których będzie oddanie czci Bogu i wypełnienie Jego woli dla dobra bliźnich.

We wrześniu 1944 r. wojenny front przybliżył się w okolice Rimini, dlatego rodzina Marvellich wraz z mieszkańcami miasta schroniła się w neutralnej republice San Marino.

Po wyzwoleniu Rimini przez wojska alianckie, Albert nie należąc do żadnej partii ani nie będąc partyzantem, jednak ze względu na swoją charytatywną działalność w czasie wojny, został wybrany 23 września 1945 r. do Rady Komitetu Wyzwolenia, pełniąc w niej funkcję przewodniczącego komisji mieszkaniowej. W tym samym roku samodzielnie założył chrześcijańską spółdzielnię budowlaną, w której zatrudnił wielu robotników. Była to jedyna tego typu instytucja we włoskiej prowincji Emilia-Romania, gdyż pozostałe spółdzielnie były pod zarządem partii komunistycznej.

W czasie tworzących się ówcześnie ugrupowań politycznych zapisał się w 1945 r. do Demokracji Chrześcijańskiej pragnąc, aby jego działalność nie była niczym innym jak tylko służbą o czym świadczą jego słowa: „Lepiej jest służyć, aniżeli kazać sobie służyć. Jezus służy” 6. Uważał, że działalność polityczna musi być manifestacją przeżywanej wiary. W tym duchu podejmował poważne zadania społeczne. Zapominając o sobie, zatroskany o innych, których traktował jak braci, służył wszystkim uciemiężonym. Zawsze można było go znaleźć wśród ubogich, którzy byli fundamentalną opcją jego życia.

W 1945 r. biskup powierzył mu misję przewodniczenia kościelnemu stowarzyszeniu “Laureaci Katoliccy”, które w swej działalności koncentrowało się na chrystianizacji powojennej kultury i realizacji dzieł miłosierdzia. Albert był przekonany, że świat kultury powinien być tworzony nie tylko przez intelektualistów, ale także przez wszystkich ludzi.

Albert Marvelli zmarł 5 października 1946 r. w Rimini, na skutek ciężkich obrażeń spowodowanych potrąceniem przez wojskowy samochód. Pogrzeb odbył się trzy dni później, 8 października, o godzinie piętnastej w salezjańskim kościele w Rimini. Uczestniczyło w nim bardzo wielu ludzi reprezentujących różne stany społeczne. Ciało zmarłego Alberta pochowano na cmentarzu w Rimini. Na nagrobnej płycie umieszczono napis: „Albert Marvelli, robotnik Chrystusa, 21-3-1918 – 5-10-1946”.

Wkrótce potem wierni z rodzinnej parafii i ludzie związani ze środowiskami Akcji Katolickiej, Demokracji Chrześcijańskiej, Laureatów Katolickich, Przemysłowej Szkoły Technicznej, Rady Miejskiej otaczały szczególną czcią przedwcześnie zmarłego Alberta.

Opinia świętości Alberta Marvelliego za pośrednictwem środków masowego przekazu przekroczyła granice miasta i diecezji. W 1949 r. ukazała się pierwsza jego biografia. Dnia 5 października 1974 r. trumna z jego ciałem została przeniesiona z cmentarza do kościoła św. Augustyna w Rimini, w którym znajduje się obecnie.

Duchowość

Tajemnica życia duchowego błogosławionego Alberta Marvelliego została częściowa odkryta za pośrednictwem jego „Dziennika”, opublikowanego kilka lat po jego śmierci. Albert rozpoczął pisanie „Dziennika” po śmierci swojego ojca w 1933 r., zakończył 23 sierpnia 1946 r. W ciągu trzynastu lat powstało zaledwie pięćdziesiąt siedem stron tekstu, pisanego spontanicznie i nieregularnie, językiem bogatym znaczeniowo i stylistycznie. Zapewne można wytłumaczyć to tym, iż Albert był przede wszystkim człowiekiem charyzmatycznej modlitwy i heroicznego apostolatu, o czym mogą świadczyć jego słowa: „Gdzie nie dochodzi się z działaniem, przychodzę z modlitwą. Dzięki modlitwie mam do mojej dyspozycji wszechmoc Boga 7 Modlitwa jest największym pocieszeniem we wszystkich pokusach, we wszystkich niebezpieczeństwach” 8.

W latach 1942-1946, w których Marvelli poświęcił się działalności społeczno-politycznej w „Dzienniku” nie pojawiło się ani jedno słowo. Nie ma też w nim żadnej szczególnej adnotacji odnoszącej się do działalności. Nie napisał nic piórem, ale napisał wiele świadectwem swojego życia w sercach wielu, którym śpieszył z pomocą. Przytoczone w „Dzienniku” daty, wydarzenia historyczne, spotkania i osoby, reminiscencje ze studiów zostały zamieszczone po to, by uczynić je przedmiotem refleksji i medytacji w świetle Słowa Bożego. „Dziennik” jest przede wszystkim świadectwem jego modlitewnego dialogu z Bogiem, historii i głębi jego życia wewnętrznego oraz osobistego doświadczenia Boga. Albert pisał o sobie szczerze i spontanicznie, analizując swoje myśli i uczucia przedstawiane Bogu w tajemnicy i ciszy swojego sumienia.

Marvelli z niezwykłą pasją troszczył się o rozwój osobistego życia duchowego. Będąc młodym i zarazem dojrzałym duchowo człowiekiem, uświadamiał sobie tajemnicę przemijania ludzkiego życia i związaną z nią potrzebą doskonałości: „Jutro kończę dwadzieścia lat. To wiele i niewiele. Ale zawsze to dwadzieścia lat. Jak je przeżyłem? W tych miesiącach analizuję je porównując z dwudziestoma latami wielu świętych i młodych świętych i wyciągam z tego wnioski, które mnie zasmucają (...) Nasz postęp w życiu duchowym musi być nieustannym i zdecydowanym wchodzeniem pod górę, sumą poprzednich doświadczeń i nieustannych aktualnych łask, których Bóg stale nam udziela. Muszę nieustannie robić postępy, schodek po schodku, dzień po dniu, minuta po minucie, zawsze pragnąc gorąco Boga, który jest najwyższym szczytem. Muszę i tego chcę. Bądźcie doskonali jak doskonały jest Ojciec wasz, który jest w niebie. To powiedział Jezus, musimy to osiągnąć, przynajmniej, na ile nas stać i na ile może nasza wola” 9.

Szczególną cechą jego duchowości była pobożność maryjna. W uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, 8 grudnia 1934 r., Albert ogarnięty miłością do Matki Bożej ofiarował Jej swoje serce, pragnąc jak najdoskonalej przeżywać cnotę czystości. W „Dzienniku” ukazał szczególną wartość tej cnoty w życiu duchowym chrześcijanina: „Żyć w czystości. Jak bardzo się docenia tę cnotę w pośrodku tak wielkiej ilości błota. Czy trudno ją zdobyć? Trudno, dla tego, kto uważa, że uda mu się ją posiąść tylko sposobami ludzkimi, ale dla tego, kto umacniany Eucharystią, medytacją i pragnieniem pokrzepia się z niewyczerpanych źródeł łaski i miłości, jest ona możliwa do osiągnięcia. Czyste serce rozkoszuje się przede wszystkim radościami duszy, intymnym i nieustannym zjednoczeniem z Bogiem, kontemplacją Jego oblicza pod postacią Najświętszego Sakramentu” 10.

Troska o zachowanie czystości była znakiem intensywnego pragnienia świętości i wolności od grzechu, o czym przekonują jego słowa: „Jezu, raczej umrzeć niż zgrzeszyć, pomóż mi wytrwać w tym postanowieniu. Droga doskonałości jest trudna. Wiem o tym, ale z Twoją pomocą wszystko jest możliwe” 11, zapisane w uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego 1935 r. Albert cytując sentencję św. Dominika Savio (1842-1857) naśladował również jego miłość do Jezusa Eucharystycznego oraz tzw. „apostolstwo czynu i uśmiechu”. W wieku osiemnastu lat, realizując pragnienie doskonałości chrześcijańskiej, wybrał osobę Pier Giorgio Frassatiego (1901-1925) jako wzór świętości, o czym świadczą słowa z „Dziennika”: „Ponownie czytam biografię Pier Giorgio Frassatiego, która już uczyniła mi tak wiele dobra. Och, jeśli mógłbym naśladować go w czystości, dobroci, miłości, pobożności! Dobrze naśladował Chrystusa i szedł jego śladami. Ja, również pragnę oczyścić moje myśli przez nieustanną gorliwość, oczyścić oczy, które są oknami duszy oraz oczyścić tak wybujałą fantazję” 12. Intensywne życie modlitwy i radykalna realizacja przykazania miłości bliźniego szczególnie charakteryzowały życie duchowe Alberta Marvelliego, upodabniając je do duchowości błogosławionego Pier Giorgio Frassatiego.

W okresie uniwersyteckim Albert umacniał swoje życie wewnętrzne codzienną medytacją Słowa Bożego, modlitwą różańcową, lekturą Biblii, encyklik i dokumentów papieskich, dzieł hagiograficznych poświęconych m.in. św. Pawłowi (8-67), św. Augustynowi (354-430), św. Benedyktowi (480-547), św. Franciszkowi z Asyżu (1181-1226), św. Katarzynie ze Sieny (1347-1380), św. Janowi Bosko (1815-1888), św. Dominikowi Savio (1842-1857) oraz św. Gemmie Galgani (1878-1903), uczestnicząc systematycznie w dniach skupienia, rekolekcjach i spotkaniach ze swoim kierownikiem duchowym oraz prowadząc katechizację.

Doświadczał zażyłej przyjaźni z Chrystusem, szczególnie dzięki życiu sakramentalnemu, codziennej Mszy świętej i cotygodniowej Spowiedzi świętej. Był przekonany, że życie duchowe nie powinno koncentrować się wyłącznie na życiu osobistym, nie może być ucieczką od świata i obowiązków związanych z powołaniem. Co więcej, kiedy zauważał, że społeczeństwo, w którym żył doświadczało niesprawiedliwości i grzechu, z Eucharystii czerpał moc potrzebną do podjęcia dzieła „odkupienia i wyzwolenia nieludzkiej ziemi”. Codzienne Eucharystia była dla niego najważniejszym wydarzeniem i największym szczęściem, o czym zapewniał na kartach „Dziennika”roku 1937 r.: „Czym są rozrywki tego świata w porównaniu z radością, którą Ty obdarzasz tego, kto Cię kocha? Czym są przyjemność i fikcyjna zabawa w porównaniu z czystą i wzniosłą błogością, której ktoś doświadcza kontemplując i przyjmując Ciebie w sobie samym i w swoim sercu. Mniej niż niczym” 13.

Codzienne życie Alberta zostało naznaczone głęboką harmonią modlitwy i działania, które były dwoma różnymi aspektami tego samego życia duchowego, modlitwa wypływała z działalności i do niej prowadziła. Uważał, że sama działalność apostolska nie wystarczy do zachowania głębokiego życia duchowego. By ocalić je w sobie należy wiele czasu przeznaczyć na modlitwę.

Życie duchowe błogosławionego Alberta Marvelliego określane duchowością inkarnacji i solidarności miłości Bożej, ukazuje jedną z form religijności chrześcijanina świeckiego. Na mocy aktu beatyfikacyjnego Kościół trzeciego tysiąclecia zaproponował to szczególne świadectwo jako wzór świętości, która potęgą łaski Bożej przemienia i doskonali współczesny świat.

Działalność

Zaangażowanie społeczno-religijne rodziców Alberta oddziaływało w sposób szczególny na jego egzystencjalne preferencje i związane z nimi pragnienia i decyzje. Jego działalność, którą odczytywał w świetle Ewangelii jako służbę człowiekowi żyjącemu w Kościele i w świecie, była jedną z form oddawania czci Panu Bogu. W tej perspektywie należy spojrzeć na jego przynależność do organizacji kościelnych, społecznych i politycznych: Akcji Katolickiej, Włoskiej Federacji Studentów Katolickich (F.U.C.I.), Laureatów Katolickich, Rady Komitetu Wyzwolenia w Rimini, Stowarzyszenia Robotniczego, Chrześcijańskich Stowarzyszeń Robotników Włoskich (A.C.L.I.), oraz Demokracji Chrześcijańskiej.

Marvelli obdarzony szczególną wrażliwością duchową dostrzegał w każdym człowieku, szczególnie w ubogim i w cierpiącym samego Chrystusa, dlatego też z heroiczną gorliwością wypełniał powierzone mu zadania i obowiązki, celem których, była pomoc potrzebującym. Tajemnica miłosierdzia, która wypełniała życie Alberta była nie tylko owocem jego miłości do bliźniego, ale przede wszystkim fundamentem osobistego doświadczenia Miłości Boga. Albert świadomy zależności jaka istnieje między miłosierdziem bożym i miłosierdziem ludzkim ukazał w „Dzienniku” obraz miłosiernej miłości Boga, na podobieństwo której powinno kształtować się doświadczenie miłości ludzkiej: “Bóg miłuje. Miłość jest ofiarowaniem siebie. Bóg obdarzył nas wszystkim, poczynając od naszego życia i wszystkich stworzeń. Bóg jest stwórcą. Bóg miłuje. Miłość jest wyrażaniem siebie, mową, pozwolić się zrozumieć przez tych, których się kocha. Bóg jest objawieniem. Bóg miłuje. Kochać to znaczy uczynić się podobnym do tego, kogo się kocha. Bóg jest wcieleniem. Bóg miłuje. Kochać to znaczy zbawiać za jakąkolwiek cenę tego, kogo się kocha i umrzeć za tego, kogo się kocha. Bóg jest odkupieniem. Bóg miłuje. Kochać to znaczy pragnąć być nieustannie z tym, kogo się kocha. Bóg jest Eucharystią” 14.

Marvelli uważał, że miłosierdzie jest miłością, która musi wypływać z serca, uzewnętrzniając się w konkretnych formach pomocy duchowej i ekonomicznej okazywanej ubogim moralnie i materialnie. Był przekonany także o tym, że miłosierdzie nie może być pozbawione miłości, w przeciwnym razie stanie się tylko czysto ludzkim sentymentalnym aktem współczucia i litości, który nie jest w stanie radykalnie zmienić sytuacji człowieka cierpiącego. Według Marvelliego olbrzymi obszar miłosierdzia jest dla chrześcijan szkołą duchowej doskonałości i ewangelizacyjnego apostolstwa, w której uczą się koncentrować na najistotniejszych wartościach życia i rozstrzygać wiele problemów społecznych zgodnie z nauczaniem Chrystusa: „Szukajcie wpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości” 15.

Nauczał, że w relacjach między ludźmi, którzy okazują miłosierdzie i tymi, którzy je przyjmują, prawdziwymi ofiarodawcami są ci drudzy, ludzie ubodzy duchowo, moralnie i materialnie, którzy ukazują prawdziwe oblicze natury ludzkiej, zranionej i ograniczonej, potrzebującej pomocy. Ponad to uczą swoich dobroczyńców jak należy przeżywać tajemnicę cierpienia i miłości 16.

Albert Marvelli, parafrazując słowa papieża Piusa XI: „Życia nie można zrozumieć bez działania; w przeciwnym razie będzie ono śmiercią”, wyraził w „Dzienniku” pragnienie przeżywania ziemskiej egzystencji w duchu nieustannej aktywności: „Działać zawsze, zawsze, nie ulegać nigdy lenistwu ani przez chwilę. Niepotrzebnie, nie tracić czasu na czyny mało użyteczne, zbędne, głupie zabawy, jeszcze bardziej na nierozsądne rozmowy, które nie przynoszą żadnego dobrodziejstwa duszy i naszej doskonałości” 17.

Pasja apostolatu, przesycona duchem modlitwy, objawiła się szczególnie w jego pełnym zaangażowania uczestnictwie w Akcji Katolickiej. Bez względu na charakter stowarzyszenia, w którym działał, środowisk, w których przebywał, miast, w których wygłaszał konferencje (np. w Bolonii, Mediolanie, Turynie, Treviso), zawsze bronił zasad religijnych i moralnych, troszcząc się o wszechstronne i dobroczynne działanie ludzi, które przyczyni się do odnowy życia katolickiego w rodzinie i społeczeństwie.

Działalność społeczno-polityczna była dla Marvelliego istotną konsekwencją miłości społecznej. Uważał, że tylko za pośrednictwem zaangażowania politycznego mogą się wcielić w praktyce te ideały solidarności i sprawiedliwości i prawdy, które Kościół propagował i które on dobrze znał, dzięki lekturze encyklik papieskich i publikacji poświęconych społecznej doktrynie Kościoła. Wierzył, że te ideały mogą ukształtować społeczeństwo, które zranione dramatem II wojny światowej potrzebowało nadziei na lepszą przyszłość: „W świecie brakuje ducha miłości i dlatego nienawidzimy się jak nieprzyjaciele, zamiast miłować się jak bracia, wszyscy odkupieni przez Chrystusa. Trzeba upokarzać nas samych, oddalać ambicję, dumę, pychę, które zamykają oczy i serce człowieka i każą mu wierzyć, że służba i pomoc innym nie sprzyjają własnemu interesowi. Trzeba ustanowić prawo narodowe i międzynarodowe na fundamencie chrześcijaństwa. Ewangelia i encykliki papieskie muszą być normą życia nie tylko pojedynczych osób, ale ludów, narodów, rządów, świata” 18. „Do umocnienia wolności nie są potrzebne armatnie działa, lecz łaska boża oraz czystość i świętość sumienia. Miłość do ojczyzny związana jest z modlitwą za przywódców, aby byli w stanie łaski” 19.

Błogosławiony Albert Marvelli będąc człowiekiem swojej epoki, potrafił patrzeć na rzeczywistość w szerszej perspektywie i profetycznie współpracować w tworzeniu przyszłości Kościoła. Ukazał istotę prawdziwego życia chrześcijańskiego, harmonijnie jednoczącego aktywność duchową z działalnością społeczną. Żył wiele lat przed Soborem Watykańskim II, pomimo to jego życie, duchowość i działalność były w pełnej harmonii z doktryną soborową na temat laikatu 20. Świadectwem życia ukazał tożsamość i godność chrześcijan świeckich oraz naturę ich powołania w Kościele. Historia apostolatu świeckich dostrzega w osobie błogosławionego Alberta Marvelliego prekursora nauczania Soboru Watykańskiego II dotyczącego misji laikatu we współczesnym świecie.

Beatyfikacja Alberta Marvelliego, w tej samej mierze jak wszystkie inne beatyfikacje i kanonizacje znane z historii Kościoła, jest szczególną formą dialogu z duchem epoki, w której się dokonała. Radykalizm ewangeliczny bł. Alberta Marvelliego będąc jednym z wielu przykładów doskonałego naśladowania Chrystusa i miłości bliźniego, przypomina o istnieniu i miłości Boga, o godności człowieka powołanego do świętości oraz pobudza chrześcijan III tysiąclecia, zgodnie z życzeniem Ojca Świętego Jana Pawła II, do tego, by żyć w duchu wzajemnej miłości, z wyobraźnią miłosierdzia, dostrzegającą współczesne formy ubóstwa moralnego, duchowego i materialnego, by w służbie ludziom cierpiącym, odnaleźć źródło osobistego szczęścia, zgodnie z obietnicą Chrystusa: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” (Mt 5,7).

ks. Tadeusz Marcinkowski

 

1 Oczekując na beatyfikację i kanonizację Sługi Bożego Jana Pawła II, należy wspomnieć, iż on sam w czasie swojego długiego prawie dwudziestosiedmioletniego pontyfikatu kanonizował czterysta osiemdziesiąt dwie osoby i beatyfikował tysiąc trzysta trzydzieści osiem osób (zob.www.vicariatusurbis.org). Niewątpliwie, pod tym względem, pontyfikat polskiego papieża przeszedł do historii Kościoła jako rekord kanonizacji i beatyfikacji, obok innych jego „osiągnięć” i „premier”.
2 Jan Paweł II, Homilia wygłoszona w czasie Mszy św. beatyfikacyjnej Alberta Marvelliego, Józefiny Suriano i Piotra Tarrés y Claret, Loreto, 5 września 2004 r.), http://www.vatican.va/holy_father/john_paul_ii/homilies/2004/documents/hf_jp-ii_hom_20040905_loreto_it.html
3 A. Marvelli, Diario e lettere, Cinisello Balsamo (Milano) 1998, s. 76.
4 Tenże, La santità nel quotidiano. Itinerario spirituale, Cinisello Balsamo (Milano) 2004, s.103.
5 Tenże, Diario e lettere, s. 55.61.
6 Tenże, La santità nel quotidiano. Itinerario spirituale, s. 22.
7 Tamże, s. 88.
8 Alberto Marvelli, Diario e lettere, s. 39.
9 Tamże, s. 52.68.
10 Tamże, s. 50-51.
11 Tamże, s. 41.
12 Tamże, s. 57.
13 Tamże, s. 48-49.
14 A. Marvelli, La santità nel quotidiano. Itinerario spirituale, s. 88-89.
15 Por. F. Lanfranchi, Alberto Marvelli. Ingegnere manovale della carità, Cinisello Balsamo (Milano) 1996, s. 174.
16 Por. tamże, s. 201.
17 A. Marvelli, Diario e lettere, s. 62.
18 Tamże, s.75.
19 A. Marvelli, La santità nel quotidiano. Itinerario spirituale, s. 59.
20 Zob. Sobór Watykański II, Dekret o apostolstwie świeckich „Apostolicam actuositatem”, n. 1-33; Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes”, n. 33-35.43.60-76.85-90.

Tłumaczenie tekstów z języka włoskiego – ks. Tadeusz Marcinkowski

 

 

 

© 1996–2008 www.mateusz.pl/mt/tm