KRZYSZTOF OSUCH SJ
Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty syna Szymona, aby Go wydać, wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany. Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: Panie, Ty chcesz mi umyć nogi? Jezus mu odpowiedział: Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział. Rzekł do Niego Piotr: Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał. Odpowiedział mu Jezus: Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną. Rzekł do Niego Szymon Piotr: Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę. Powiedział do niego Jezus: Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy. Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: Nie wszyscy jesteście czyści. A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. (J 13,1-15)
Pozwólcie, że w naszym rozważaniu powiem najpierw kilka zdań o darze kapłaństwa; posłużę się słowami Listu Biskupów polskich do Kapłanów na Wielki Czwartek 2007 roku.
Po raz kolejny w Wielki Czwartek wchodzimy do Wieczernika. W nim Pan Jezus zastawia dla nas stół zapraszając do rozważenia prawdy o kapłaństwie sakramentalnym. (...) Z wdzięcznością pochylamy się nad wielką tajemnicą naszej wiary. Dziękujemy za dar, pozwalający nam codziennie stawać przy ołtarzu i wypowiadać słowa Chrystusa, mocą których chleb staje się Jego Ciałem a wino Jego Krwią. Dziękujemy za przyjaźń, jaką Chrystus nas obdarzył w swoim kapłaństwie. (...) Świadomość wielkiego daru i tajemnicy (...) skłania nas do spojrzenia na siebie w świetle wiary i kontemplowania rzeczywistości, której nie da się wyrazić słowami. Kapłaństwo sakramentalne jest tajemnicą Chrystusa Najwyższego Kapłana, który wybiera spośród młodych ludzi kandydatów do kapłaństwa i obdarza ich mocą działania „w Jego imieniu” (in persona Christi). Sakrament upodabnia nas wewnętrznie do naszego Mistrza, wiąże z Nim na zawsze i wyciska na duszy niezatarte znamię. Daje łaskę sprawowania Bożych tajemnic. Wprowadza w samo centrum tajemnicy Boga, który tak „umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,15-16). Wielki dar Boga, który otrzymujemy w sakramencie kapłaństwa, związany jest jednocześnie z zadaniem, jakie Pan Jezus stawia przed swoimi uczniami. Dzięki sakramentowi kapłaństwa stajemy się „drugim Chrystusem” (alter Christus) i wchodzimy w Jego potrójną misję: prorocką, kapłańską i pasterską. Jednocząc się z Chrystusem-Prorokiem przyjmujemy odpowiedzialność za przepowiadanie Słowa Bożego w czasie liturgii i na katechezie, oraz wszędzie tam, gdzie są ludzi otwarci na Boga.
Tak, to dzięki kapłanom Jezusa Chrystusa Kościół gromadzi się przy ołtarzach i sprawuje Najświętszą Ofiarę oraz karmi się Ciałem Pańskim. Dzisiaj Kościół przypomina sobie ze szczególnym natężeniem, że sprawowana Msza święta przenosi nas do Jerozolimy, do Wieczernika i do paschalnej uczty Jezusa, przeżywanej wraz z uczniami, na krótko przed męką i śmiercią na krzyżu.
Jezus wiele razy przeżywał starotestamentalną Paschę; działo się to najpierw w gronie najbliższej rodziny i sąsiadów, a potem (pewno w sumie trzy razy) w gronie uczniów. Te wszystkie uczty paschalne odsyłały do wydarzeń z przeszłości, a jednocześnie podtrzymywały nadzieję na przyjście Mesjasza, który w sposób wyjątkowy zbawi swój lud. Były to zatem obchody tradycyjne i poniekąd „zwyczajne”.
Dopiero ostatnia uczta paschalna Jezusa z Apostołami miała charakter wyjątkowy.
Dopiero przy ostatnim świętowaniu Jezus nadał charakter nowego wydarzenia zbawczego.
Niektóre gesty i słowa, wypowiedziane przez Jezusa, dokonywały „rzeczy nowej”.
Faktem stawało się zbawienie ludzkiej rodziny.
Odtąd pokolenia chrześcijan będą powracać do Wieczernika, by z weselem czerpać wodę ze zdrojów zbawienia (por. Iz 12, 3); teraz to nasze pokolenie – idąc spiralnymi zakolami Roku Liturgicznego – wchodzi do Wieczernika, by uczyć się od Jezusa, jak dzielnie i ufnie przechodzić z czasu do wieczności, z Ziemi do Nieba, z obecnych ubogich relacji międzyludzkich i religijnych do Obcowania Świętych w doskonałej miłości w Domu Ojca.
Będąc jeszcze w drodze, przyswajamy Jezusową mądrość, której szczytem jest wydawanie siebie w ręce Ojca za zbawienie naszych braci i sióstr.
Nie jest łatwo docierać do sedna Jezusowej „mądrości krzyża” (por. 1 Kor 2).
Jezusowa Tajemnica i Jego mądrość jawi się nam jako bezmiar nieznanego.
Z tego bezmiaru możemy poznać i przyswoić sobie jedynie jakąś „odrobinkę”.
Tak będzie i w tym roku, w czasie tego Triduum Paschalnego.
Nasze zdolności poznawcze są dość ograniczone i ubogie.
Jako dogłębnie ubodzy pokornie czekamy „na kamieni nagłe przebudzenie, na głębie, co u stóp naszych legną” (M. R. Rilke). To przebudzenie będzie łaską, darem. Ale łaska Ducha Świętego już jest nam dawana, dlatego już próbujemy zaczerpnąć choć trochę tej wody życia, której źródło bije w Wieczerniku i u stóp Krzyża.
Zatrzymajmy się nieco przy Jezusie, który umywa nogi swoim uczniom.
Nigdy dotąd nie zdarzyło się, żeby w czasie posiłku paschalnego ojciec rodziny (bądź mistrz jakiejś grupy uczniów) umywał nogi uczestnikom uczty. Owszem, obmywano ręce, może także nogi, ale czynił to niewolnik (jeśli był taki w rodzinie), bądź czynił to najmłodszy członek rodziny czy też najmłodszy członek grupy uczniów.
Natomiast w tej uroczystej passze Jezusa zdarzyło się coś zupełnie nieoczekiwanego.
Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty syna Szymona, aby Go wydać, wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany (J 13,1-5).
– To niebywałe, że Jezus w takim momencie czyni to właśnie.
Jezus ma świadomość, Kim jest i że Ojciec dał Mu wszystko; ma też świadomość bliskiego odejścia, i to tak dramatycznego. To w takim momencie Jezus wykonuje gest umycia nóg swoim uczniom. Znamy Jezusową interpretację tego znaku. Jezus pyta: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. – Nie jest łatwo wykonać to, co Jezus zaleca, ale pouczenie jest jasne i oczywiste.
Jeśli nie mamy pozostać z poczuciem tego, jak maleńka jest nasza miłość wzajemna, to trzeba nam skoncentrować się na Janowym kluczu do tego wszystkiego, co dzieje się w umyciu nóg i w pierwszej Eucharystii.
Św. Jan, który tak dobrze poznał skalę miłości Jezusa, uznał za właściwe, by wydarzenia w Wieczerniku poprzedzić tym ważkim stwierdzeniem: Jezus umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. Jan jest zafascynowany Miłością Pana i wszystko z niej wyprowadza, a także wszystko do niej sprowadza – jako do źródła i celu.
Tak, wszystko – w Jezusowej Ewangelii i w całej Historii Zbawienia – wskazuje na to, że Ojcu Przedwiecznemu, i Jezusowi, i św. Janowi, a także całemu Kościołowi bardzo zależy na tym, by wierzący niestrudzenie odnawiali w sobie fascynację miłością swego Zbawiciela.
Także Maryja jako troskliwa Matka Kościoła stara się wzbudzać w nas i pielęgnować fascynację miłością swego Syna. Gdy gdzieś, na przestrzeni wieków, słabnie wiara pielgrzymującego ludu i zachwyt miłością Jezusa, to najczęściej Ona właśnie zjawia się, by osobiście napominać, wychowywać i kierować wzrok ludu ku miłości Ojca, Syna i Ducha Świętego. W jednym z orędzi (kierowanych głównie do kapłanów poprzez ks. Stefano Gobbi) Matka Jezusa podejmuje właśnie te Janowe słowa:
Jezus umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, do końca ich umiłował. Tymi słowami Jan, umiłowany Apostoł, poprzedził w Ewangelii opis wydarzeń towarzyszących ustanowieniu Eucharystii, nowej ofiary i nowego kapłaństwa.
Do końca ich umiłował, to znaczy aż do zakończenia Swojego życia, ponieważ Ostatnia Wieczerza była ostatnim posiłkiem w Jego ludzkim życiu, przeżytym wśród was: Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami, zanim będę cierpiał.
Do końca ich umiłował, to znaczy aż do szczytu wszelkiej możliwości kochania, ponieważ teraz Jezus ustawicznie uobecnia Ofiarę złożoną jeden jedyny raz na Kalwarii dla zbawienia wszystkich: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za tych, których kocha.
Do końca ich umiłował, to znaczy aż do najwyższego wymagania miłości, którym jest pragnienie przebywania z ukochaną osobą. Dlatego w Eucharystii Jezus zawsze pozostaje z wami. Jest rzeczywiście obecny ze Swoim chwalebnym Ciałem i ze Swoim Bóstwem – tak jak w Raju – choć ukrywa się pod osłoną postaci eucharystycznych: A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.
Do końca ich umiłował, to znaczy aż do zbliżenia się do waszej nędzy i waszego ubóstwa. W sakramencie Eucharystii Jezus jednoczy się z wami. Staje się Ciałem dla waszego ciała, Krwią dla waszej krwi, aby udzielić wam – ziemskim stworzeniom – drogocennego Daru Swego Boskiego Życia: Ja jestem Chlebem Żywym, który zstąpił z Nieba. Kto spożywa ten chleb będzie żył, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
Do końca ich umiłował, to znaczy aż do końca czasów. Obecność Chrystusa jako Ofiary wśród was – we wszystkich Tabernakulach świata – daje wam poczucie bezpieczeństwa i rodzi ufność, radość i nadzieję na Jego powrót w chwale: Głosimy śmierć Twoją, Panie, wyznajemy Twoje Zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia.
To właśnie dziś jest dzień nowej ofiary i nowego kapłaństwa. Dziś jest wielki dzień miłości. Boskie Serce Jezusa otwiera się, aby wam dać nowe przykazanie: Daję wam nowe przykazanie: miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem.
Mając w ręce „klucz” Janowy i naszej Matki, otwierajmy nim wszystkie słowa i święte gesty, które składają się na Triduum Paschalne. Chyba zgodzimy się, że nie ma lepszego klucza interpretacyjnego niż ten właśnie: Jezus umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, do końca ich umiłował.
o. Krzysztof Osuch SJ
Częstochowa, Wielki Czwartek, 5 kwietnia 2007 AMDG et BVMH
Inne teksty: www.mateusz.pl/mt/ko/ oraz tutaj: punkty do medytacji. Zapraszam także na strony Centrum Duchowości: www.jezuici.pl/centrsi
© 1996–2007 www.mateusz.pl/mt/ko