KRZYSZTOF OSUCH SJ
Jezus powiedział do swoich uczniów: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą (Mt 7,7-11).
Przytoczone słowa Jezusa (Mt 7,7-12) zachęcają nas, byśmy nabrali zwyczaju prosić naszego Ojca, który jest w niebie, o wiele darów. Jednak warunkiem proszenia jest to, byśmy wpierw nabrali wielkiego zaufania do naszego Ojca. Jezus pragnie, byśmy byli wręcz pewni, że jeśli naszego Ojca o coś prosimy, to na pewno to otrzymamy. Być może nie otrzymamy dokładnie tego, o co prosimy, ale zawsze otrzymamy to, co jest dobre, dobre dla nas. Można śmiało dopowiedzieć, że Bóg daje nam zawsze więcej niż prosimy (por. Ef 3, 20). Ktoś tak bogaty i hojny, jak Bóg Ojciec, może dawać tylko tak właśnie – hojnie, więcej niż prosimy, nadobficie.
Ważne jest to, by zacząć Bogu Ojcu bardzo ufać i zacząć prosić Go o wiele.
Święta Teresa od Dzieciątka Jezus tak nas motywuje do ufania i proszenia: „Bóg ma jedną słabość: nie może się oprzeć sercu, które Mu ufa”.
Z całą pewnością Bóg raduje się, kiedy może dawać. Jednak trudniej Mu dawać, gdy nie jest proszony i darzony zaufaniem i ufnością ku Niemu kierowaną. Naczyniem (bardzo pojemnym) do czerpania darów od naszego Ojca jest – ufność. O znaczeniu ufności jako naczynia do czerpania z bezmiaru Bożego Miłosierdzia mówił Pan Jezus wielokrotnie do św. Siostry Faustyny; oto kilka cytatów z Dzienniczka: „przychodź i czerp łaski z tego źródła naczyniem ufności” (Dz 80). „Przychodź często do tego źródła miłosierdzia i czerp naczyniem ufności, cokolwiek ci potrzeba” (Dz 1487). „Łaski z mojego miłosierdzia czerpie się jednym naczyniem, a nim jest — ufność. Im dusza więcej zaufa, tym więcej otrzyma. Wielką mi są pociechą dusze o bezgranicznej ufności, bo w takie dusze przelewam wszystkie skarby swych łask. Cieszę się, że żądają wiele, bo moim pragnieniem jest dawać wiele, i to bardzo wiele. Smucę się natomiast, jeżeli dusze żądają mało, zacieśniają swe serca” (Dz 1578). „Powiedz duszom, że z tego źródła miłosierdzia dusze czerpią łaski jedynie naczyniem ufności. Jeżeli ufność ich będzie wielka, hojności mojej nie ma granic” (Dz 1602).
Nasza ufność do Boga Ojca powinna być wielka; tak wielka, że dzięki niej nie boimy się prosić, że nie wstydzimy się prosić, że nie czujemy się upokorzeni.
Winno być dla nas oczywiste, że my jesteśmy bardzo ubodzy, ale nasz Ojciec Niebieski jest bogaty, dobry i chętnie nas obdarowuje – Sobą i wieloma darami.
Dziecko kochane przez rodziców – prosi z całą naturalnością i spontanicznością. Matka lub ojciec nie mogą smucić się z tego powodu, że o coś zostali poproszeni przez ich kochane dziecko! Przeciwnie, radują się.
Słowa Jezusa każą się nam domyślać, że kiedy Boga Ojca o coś ufnie i usilnie prosimy, to dajemy Mu „szansę”. Wiedząc o Jego Miłości do nas i o licznych darach, które On dla nas przygotował, po prostu prosimy i w ten sposób otwieramy obie nasze dłonie na Jego dary i skarby.
Jest takie piękne opowiadanie o tym, jak Bramante, ukończywszy plany katedry św. Piotra, wręczył je synowi i wysłał go papieża. Papież Juliusz II tak bardzo zachwycił się otrzymanym projektem, że otworzył podręczną szkatułkę i kazał chłopcu zaczerpnąć, ile tylko zechce. Chłopiec niewiele się namyślając odpowiedział: «Zaczerpnij sam, Ojcze Święty, twoja dłoń jest większa». „Mało kto potrafi uwierzyć w nadmierną łaskawość Pana i Jego nieograniczone możliwości. Mało kto daje się przekonać, że dłoń Boga ma większą pojemność, a Jego ręka jest szczodra” (A. Czeczko SVD).
Św. Ignacy Loyola ma zapewne rację, gdy twierdzi, że „Bóg jest bardziej skory do dawania niż my do brania”. Skoro tak, to powinniśmy znacznie częściej wyciągać obie nasze dłonie i mówić do Boga: «Zaczerpnij sam, Ojcze, twoja dłoń jest większa. Daj mi, ile chcesz. I wtedy, kiedy Ty chcesz».
Jak wygląda nasz nawyk proszenia naszego Ojca? Czy proszę Go często i o wiele?
Trzeba się liczyć z tym, że my sami z siebie raczej dość łatwo poddajemy się małoduszności i trwamy w niej. Narzucamy sobie samoograniczenie co do naszych próśb i kołatań... Czyżby dlatego, że obawiamy się, iż Bóg postrzeże nas jak natrętnych petentów?
A przecież od Jezusa wiemy, że Ojciec raduje się, gdy przychodzimy do Niego jak dzieci, które proszą ufnie i o wiele. Z ufnym i gorącym błaganiem nie czekajmy zatem do momentu, aż przyjdzie na nas sytuacja graniczna i przygniecie nas wielka bieda. Prośmy od zaraz, o dużo i codziennie.
Zachęta Jezusa i obietnica są jednoznaczne; nie ma powodu, by osłabiać ich wymowę.
Należy się jednak liczyć z tym, że i myśli Boga, i miary Boże górują nad naszymi (por. Iz 55, 8). Bóg patrzy w głąb i w dal. Jego oczy widzą nieskończenie dalej niż nasze. Nie jest zatem tak, że gdy my w swej małoduszności prosimy np. tylko o małolitrażowy samochód, to Bóg w swej wielkoduszności zawsze chce nam dać dużego mercedesa (bylebyśmy Go tylko ufnie poprosili). Nie jest też tak, że ja proszę: bylebym tylko jakoś zdał ten egzamin, a On gotów jest mi zapewnić same piątki, i to bez mojego trudu, bylebym Go tylko ufnie poprosił.
Wiemy dobrze, że Bóg nas nieraz zaskakuje. My prosimy o dostatek, o wygody i życie usłane różami, a On uważa, że to raczej codzienny krzyż (odpowiednio dla nas dobrany), trud, cierpienie – będą darami niepomiernie większymi, bardziej odpowiednimi.
– Cóż, my widzimy skrawek doczesności (nieraz tak maleńki jak dłoń, jak jedna negatywna emocja, która nami zawładnęła), zaś Bóg widzi już naszą szczęśliwą wieczność i drogę, która prowadzi do niej najpewniej.
– I są też takie subtelności jak ta opisana przez Jezusa w wewnętrznym dialogu z Gabrielą Bossis: „Panie mój, w pewnych chwilach czuję się pełna Ciebie, a w innych czuję się oschła, oddana sobie samej.
– «Zawsze jesteś pełna Mnie, bo jesteś jedynie nicością. Istniejesz tylko przeze Mnie, który jestem Życiem. Ale niekiedy pozostawiam was waszej małości, abyście rozważyli to wszystko, czego wam brak i żebyście wypowiedzieli te tajemne wezwania, powstałe ze szczerej i pokornej czułości, która jest moją radością...
Czy pozwolisz Mi zaczerpnąć z ciebie radości? Uważasz Mnie, co prawda, za nieskończenie szczęśliwego, ale pomyśl o tej radości dodatkowej, którą możesz Mi zgotować, a której jestem pozbawiony w tylu sercach! Masz sposobność do pocieszenia Mnie»„ (On i ja, t. III, nr 44).
Warto bezgranicznie ufać Ojcu Niebieskiemu. I lepiej zostawić Mu wolną rękę. My prośmy; prośmy wytrwale, prośmy o wiele, jednak zawsze mówmy Mu jak w Ojcze nasz: Bądź wola twoja. Ty swoją Boską dłonią daj tyle, ile uważasz, i to, co uważasz za dobre dla mnie i dla Królestwa Twojego, które teraz się zaczyna. Dwaj mi też zawsze obficie, ale w czasie, o którym Ty wiesz, że jest najodpowiedniejszy.
A gdy nieraz zdamy sobie sprawę z tego, że zostaliśmy wysłuchani i hojnie obdarowani, to módlmy się słowami Psalmisty, pamiętając, że dobrze jest dziękować za otrzymane dary:
Będę Cię sławił, Panie, z całego serca,
bo usłyszałeś słowa ust moich.
Będę śpiewał Ci psalm wobec aniołów,
pokłon Ci oddam w Twoim świętym przybytku.
I będę sławił Twe imię
za łaskę Twoją i wierność.
Wysłuchałeś mnie, kiedy Cię wzywałem,
pomnożyłeś moc mojej duszy.
Wybawia mnie Twoja prawica.
Pan za mnie wszystkiego dokona.
Panie, Twa łaska trwa na wieki,
nie porzucaj dzieła rąk Twoich (Ps 138,1-3.7c-8)
o. Krzysztof Osuch SJ
Częstochowa, sobota, 1 marca 2007 AMDG et BVMH
Inne teksty: www.mateusz.pl/mt/ko/ oraz tutaj: punkty do medytacji. Zapraszam także na strony Centrum Duchowości: www.jezuici.pl/centrsi
© 1996–2007 www.mateusz.pl/mt/ko